poniedziałek, 30 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 5 CZ.2

OCZAMI JANE
Obudziłam się wtulona w Harrego. On jeszcze spał. Wstałam po cichu i zaczęłam się zbierać. Popatrzyłam na miskę obok łóżka ni była pusta tak jak butelka. Zeszłam do kuchni po nową wodę i jakąś aspirynę dla Harrego. W pokoju wodę postawiłam na ziemi, a tabletkę na szafce nocnej. Gdy już chciałam wychodzić usłyszałam Hazze:
- Już idziesz? Nie wiem dlaczego spałaś ze mną i mam nadzieje, że nic głupiego nie zrobiłem i w ogóle, ale nie ładnie się tak wymykać.
- Nic głupiego nie zrobiłeś i nie chciałam cie budzić. – odparłam
- Ale mnie głowa boli…
- Tam masz aspirynę – powiedziałam pokazując na szafkę
- Gdzie? Nie widzę. – odpowiedział szukając wzrokiem.
Podeszłam do niego i mu podałam. Włożył pigułkę do ust i zaczął pic wodę. Chciałam iść, ale loczek złapał mnie za rękę, pijąc dalej wodę. Czekałam tak z minutę, aż w końcu odstawił do połowy pustą butelkę.
- Dziękuję. Ech chyba muszę stwierdzić, że jesteś aniołem.
- Hahaha wiem. – zaśmiałam się
- Do mnie jest niepodobne, że jak się upije nie zrobię cos głupiego. Powiedz jeśli cos wczoraj zrobiłem. – powiedział
- No trochę, ale to nie ważne.
- Powiedź mi proszę.
- No to tak, powiedziałeś do Louisa, że jest marchewkową gnidą, a mi powiedziałeś, że mnie kochasz i…
- I?
- I chciałeś mnie całować, bo na żarty, też ci powiedziałam, że cie kocham, żebyś poszedł z Lou.
- Przepraszam cie. Mam nadzieję, że nic więcej głupiego nie zrobiłem, i że Lou tego nie będzie pamiętał.
- Miejmy nadzieję. Wczoraj był nieźle obrażony. Dobra, ja musze spadać. Cześć.
- Pa – odparł i zamknął oczy.
Na dole spotkałam Louisa. Robił cos do jedzenia.
- Dzień dobry – przywitałam się
- Hej, zjesz coś? – zapytał
- Nie dzięki, pójdę już do domu. Harry jak cos to jeszcze śpi.
- A co on mnie obchodzi?
- Nie gniewaj się na niego, był pjany. Nie wiedział co robił i co mówił.
- Jak jest pjany to właśnie mówi szczerą prawdę. Wystarczą 2 piwa, a ten już wszystko papla jak lezie.
- Myślę, że on naprawdę będzie tego żałował. Dobra ja ide papa.
- Cześć. – odpowiedział chłopak
W połowie drogi do domu zdjęłam buty, bo strasznie mnie obgryzły. Te buty maja niezły obcas. Nie wiem jak mogłam w nich wytrzymać prawie cała noc. Z resztą ja i szpilki to nierealne!
Gdy byłam już koło domu zobaczyłam, że Lilly siedzi na schodach przed drzwiami.
- Hej, a co ty tu robisz? – zapytałam
- Przyjaciółkę odwiedzić. No co zabronione? Nie no musze ci coś powiedzieć. A tak w ogóle to gdzieś ty była?
- Spałam u Harrego i Louisa, bo oni się pokłócili, a Harry był tak narąbany, że ktoś mu musiał pomóc. Drzwi są zamknięte?
- Tak. Twojego taty chyba nie ma.
- A no tak zapomniałam, że dziś pracuje. Chodź. – powiedziałam otwierając drzwi - Rozgość się, a ja się trochę ogarnę.
- Dobra.
OCZMI LILLY
Jane poszła do swojego pokoju, a ja rozsiadłam się na kanapie i włączyłam sobie telewizor. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Zayna. Na mój widok jego twarz zaczęła promieniować.
- Hej. Co ty tu robisz? – zapytałam
- A szukam mojej dziewczyny. Tak sądzę, że dziewczyny o ile się zgodzi, a mam nadzieję, że się zgodzi… - zaczął swój monolog Mulat
- Dobra, myślę, że się zgadza – powiedziałam
- Gdzie jest Jane? – zapytał
- Na górze – odparłam, a chłopak wszedł, zamknął drzwi i mnie pocałował. Jeszcze tak chwilę całowaliśmy się gdy na schodach zobaczyłam Jane. Od razu odskoczyłam od Zayna ja poparzona.

OCZAMI JANE
Zeszłam na dół, bo chciałam zobaczyć kto przyszedł. Zobaczyłam jak Lilly całuje się z Zaynem. Gdy mnie zobaczyła odskoczyła od niego. Ten zdezorientowany spojrzał na nią, a ta pokazała mu, że nie są sami.
- Cześć Zayn – przywitałam się
- No cześć – odparł.
Podeszłam do nich i im powiedziałam:
- Ale z was piękna para.
- Dzięki – odparła Lil
- Chyba to chciałaś mi powiedzieć nie? – zapytałam cicho przyjaciółkę
- No – odparła i przytuliła sie do chłopaka
- To ja wam nie przeszkadzam. Pójdę się wykapać.
Drzwi do domu się otworzyły i zobaczyłam 4 skacowanych przystojniaków.
- Część wam – przywitał się Niall
- Siemka – odparłam.
Reszta chyba nie miała siły powiedzieć symbolicznego „cześć”.
- Z was wszystkich tylko o n ma jakąś kulturę? – zapytałam pokazując na Zayna.
- Ale o co ci się rozchodzi? – zapytał Liam ściągając przeciwsłoneczne okulary
- Tylko on zadzwonił do drzwi, a jak bym sobie chodziła nago?
- To byłby bardzo miły widok – powiedział pan Marchewka.
Pokazałam mu język i poszłam do góry. Gdy się wykąpałam wyszłam z wanny i się owinęłam ręcznikiem. Podłączyłam suszarkę do gniazdka, aby sobie wysuszyć włosy. Suszarka mi się wyślizgnęła z ręki i wpadła do wanny z wodą. Światło naglę zaczęło migać, a z suszarki szły iskry. Zaczęłam piszczeć i panikować. Noga mi się poślizgnęła i teraz leżałam na podłodze.
*********************
Jest oto 5 rozdział. Dziękuję za komentarze pod tamtym rozdziałem, bardzo dodały mi powera. Ale i tak wam susze głowe KOMENTUJCIE!!!! Jeśli cos chcecie w opowiadaniu, nie wiem, żeby ktos z kim był, oczmi tego i tego. To piszcie ja postaram sie zrobic wszystko co w mojej mocy, żeby wam to opowiadanie pasowało. And KOMENTUJCIE!!
Pozdro.

piątek, 27 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 4 CZ.2

OCZMI LILLY
- Liam to była świetna impreza. Ja już chyba pójdę – powiedziałam do solenizanta
- No, ale zostań jeszcze, proszę.
- Ale jest już późno. Jestem padnięta.
- Eee tam późno.
- Jest 2:30 w nocy.
- WOW?! Już?
- No, pójdę już. – powiedziałam zbierając się
- Lil ty już idziesz? – zapytał Zayn
- Tak. Już padam.
- To czekaj odprowadzę cie – odparł zabierając kurtkę
- To pa. – pożegnałam się
- Nara – powiedział Zayn.
Wyszliśmy z domu i szliśmy chwile w milczeniu. W końcu zabrałam głos:
- To miłe z twojej strony, że mnie odprowadzasz.
- Nie ma za co, jest późno, a sama nocą nie powinnaś chodzić – odparł.
Po paru minutach drogi ujrzałam swój dom. Nie chciałam do niego wracać, wolałam pobyć z Zaynem. Lubię jego towarzystwo. Wtedy czuje się dobrze.
- To dzięki – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co – odparł.
Przeszłam już przez furtkę ogrodzenia gdy usłyszałam za sobą:
‘- Lilly poczekaj – zawołał Zayn.
Tylko czekałam aż to powie. Odwróciłam się, a ciemnowłosy był już obok mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Głębokie i przenikliwe spojrzenie. Patrzyliśmy jeszcze na siebie tak chwilę. Nagle poczułam jak mnie całuje. Miałam miliony motylków w brzuchu. Zarzuciłam mu ręce na szyję i tak się całowaliśmy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie lecz coś, a raczej ktoś ją przerwał. Tym kimś był mój tata:
- Angi to ty? – zapytał.
- Jak on mógł to zrobić?! W takim pięknym momencie. Ugh jak go dorwę to… nie nie mogę go zabić to mój tata. Ech takich pięknych momentów będzie pewnie więcej. – pomyślałam.
Oderwałam się od Zayna i lekko odepchnęłam od siebie.
- Tak to ja. – odpowiedziałam tacie. Wolałam teraz nie pyskować, nie chciało mi się. W siódmym niebie nie da się pyskować. Normalnie to bym mu powiedziała „Nie, Duch Święty” czy cos w tym stylu, ale przy Zaynie nie chciałam.
- To cześć, dzięki za odprowadzenie – powiedziałam do mulata i wyciągnęłam rękę. Spojrzałam w te piękne brązowe oczy i zrozumiałam, że teraz są tylko moje. Ten blask w nich bił dla mnie i tylko dla mnie. Na szczęście Zayn zrozumiał o co mi chodzi i uścisnął moja dłoń.
- Naprawdę nie ma za co – odparł.
Szybkim krokiem weszłam do domu, bo zaczęło kropić. Byłam taka szczęśliwa. Unosiłam się na małych skrzydełkach przymocowanych do moich butów.
- Kto to? –wyrwał mnie z transu tata
- No Zayn. Nie pamiętasz nieraz tutaj przychodził z resztą.
- Aha. Ale wiesz jak by co to mi zawsze wszystko możesz powiedzieć. – powiedział
- Tato przestań. A mama śpi? – zapytałam
- Tak. I ty tez już powinnaś. Piłaś coś?
- Nie. Skąd w ogóle ci to przyszło do głowy?
- Może stąd jak nieraz wracałaś ledwo trzymająca się na nogach z imprez.
- HAHA – wybuchnę łam śmiechem – nie wychodzi ci to tak dobrze jak mamie. Nie umiesz jej naśladować.
- Jak nie? Dobrze mi poszło byłem wiarygodny.
- Tak, tak. Dobranoc. – powiedziałam
- Dobranoc. Ale wiesz ten Zayn wydaje się być dobrym chłopakiem, no i wiesz taki przystojny – powiedział i poruszał brwiami
- Tato! – powiedziałam i poszłam do pokoju.
Umyłam się i położyłam do łóżka. Leżałam i rozmarzałam o Zaynie. Z moich rozmarzeń wyrwał mnie sms od… Zayna!!!
„ Dobranoc” – odpisałam:
„ Dobranoc”
„ Masz na imię Angi?”
„Tak… niestety”
„Dlaczego niestety, to bardzo piękne imię”
„Bez komentarza. Dziękuję za ten piękny pocałunek.”
„ Tak piękne dziewczyny trzeba całować co minutę”
„ To tak samo jak tak przystojnych facetów. Dobranoc.”
„Dobranoc”
Cała w skowronkach poszłam spać.
******************************
JEST!! 1049 wejść!!! Wiem, że inne co maja bloga, które maja po pare tysięcy wejśc smieją sie pod nosem i myśla " co za idjotka sie cieszy z tylu wejśc" i widac JA!!
Jak tylko zobaczyłam ile mam wejśc zaczęłam pisać az klawiatura zaczęła sie kurzyć. Przepraszam, że taki krótki, ale no patrze ponad 1000 wejśc trzeba cos dodać. Ten rozdział chcę dedykowac mojej przyjaciółcę. Ona wie o co caman. Życzę miłego czytania i dziękuje jeszcze raz. Komentarzy jest mało więc BŁAGAM KOMENTUJCIE!!!!!!
PS: Nie dodam prze weekend żadnego rozdziała, bo jutro mam wesele sąsiada, który był tak miły i nas zaprosił, ale na tym weselu w kapeli ma grać mój nauczyciel muzyki ze szkoły, którego nad życie nienawidzę. Ech nie zamęczam was moimi idjotycznymi problemami. Prwadopodobie dodam nn w poniedziałek lub wtorek.

środa, 25 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 3

NASTĘPNEGO DNIA
Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms-a. Jego treść brzmiała tak:

„ Idziemy dzisiaj na kręgle? Cała paczką? Harry X.”
„ Jasne o której?” – opisałam
„ Będziemy po was o 12:00”
„ To wpadnijcie do mnie na obiad. Będzie cos Polskiego.”
„ Ok. Tylko zrób dużo Niall lubi, nie przepraszam kocha jeść”
„ Dobra to wpadajcie”.
Około 10:00 zaczęłam z tata lepić pierogi. Wyszło ich dość dużo no, ale jak wpadnie do mnie 6 głodomorów, no bo chłopaki i Lilly. Ona też lubi jeść więc… Punktualnie o 12:00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Zaprosiłam gości do środka i z każdym się przywitałam.
- Chodźcie pierogi stygną – powiedziałam
- Nie wiem co to jest, ale brzmi smakowicie – odparł Niall
Wszyscy zasiedli do stołu, tata ze mną podawał talerze. Każdy na widok dania uśmiechał się i oblizywał.
- Ładnie pachnie. Z czym to? – zapytał Harry
- Z truskawkami. To przepis mojej babci.
- Pychaaaaa – powiedział Niall z pełna buzią.
Po obiedzie ubraliśmy się i wyszliśmy na kręgle.
KRĘGIELNIA
- Nigdy nie umiałam tym czymś rzucać – powiedziałam zrezygnowana po nieudanym zagraniu.
- Musisz tylko poćwiczyć. Zobacz. – powiedział Liam i rzucił kulą. Wszystkie kręgle zbił. Postanowiłam go naśladować. Wzięłam kulę i stanęłam przed rozbiegiem. Zamachnęłam się i nie puściłam kuli przez co się przewróciłam. Leżałam na torze nie odzywając się i słuchając jak reszta się śmieje.
- Widzicie mówiłam, że w te klocki jestem do bani – powiedziałam wstając
- No, ale kule się puszcza – powiedział Lou
- Ja już nie mam do tego siły – odparłam i rzuciłam kulę na tor. Jakimś cudem wszystkie kręgle zbiłam.
- Tak to się ludzie robi – powiedziałam.
Wszyscy wybuchnę li głośnym śmiechem. Po kręglach pojechaliśmy do kina. Chłopaki wybrali jakiś horror. Zobaczyłam, że Lilly delikatnie się przytulała do Zayna. Ja siedziałam nie wzruszona potokami krwi i latającymi odłamkami ludzkich ciał. To tylko fikcja. Jednak w połowie filmu mimo wszystko zaczęłam się bać. Nie chciałam się do nikogo przytulać więc postanowiłam uciąć sobie drzemkę. Obudziła mnie Lilly, że to już koniec filmu. Wróciłam do domu o 21:30. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Już zasypiałam gdy dostałam sms-a od Harrego:
„Dobranoc”, a ja odpisałam:
„Dobranoc. Dziękuje za miły dzień.”
„ A my za piorgi”
„ Za pierogi i nie ma za co”
3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
- Jane masz gościa – usłyszałam z dołu głos taty
- Już idę – oparłam i zeszłam po schodach
- Część Jane – przywitała się Lilly
- Hej – odpowiedziałam
- Ubieraj się musimy kupić cos Liamowi na urodziny.
- No. To ja ide tato pa! – wykrzyczałam i wyszłam.
Jest sierpień końcówka wakacji. Pogoda jest piękna, ciepło, słońce. Solenizantowi kupiłyśmy mały drobiazg i dodałyśmy zdjęcie całej naszej paczusi. Wieczorem miała być impreza. Kupiłam sobie sukienkę chociaż nie wiem czemu. Nie lubię sukienek, ani spódnic.
WIECZOREM
- No to za Liama! – wzniósł toast Louis
- Za Liama! – powtórzyli inni za Louisem. Wszyscy postukaliśmy się szklankami. Chłopaki pili alkohol, a my z Lilly soki, chociaż wiem, że ona sobie dolała czegoś. Na imprezę przyszło jeszcze parę ludzi. Około 1:00 Harry był tak zalany, że postanowiliśmy z Louisem go wziąć do domu. Lou tez był pjany , ale jeszcze trzymał się na nogach.
- Lilly ja już idę. Muszę tego pijaczynę zawlec do domu – powiedziałam i pokazałam głową Hazzę siedzącego na kanapie – i sama tez już pójdę, a ty idziesz?
- Nie, ja jeszcze zostanę – powiedziała i kiwnęłam głowa w stronę Zayna
- Aahhhaaaa – powiedziałam i poszłam w kierunku Harrego.
- Chodź Hazzuś idziemy do domciu – powiedziałam biorąc go za rękę – Lou weź mi pomóż!
- Już idę – powiedział.
Wzięliśmy Hazze i wyszliśmy.
- A co to już koniec im… imprezy? – zapytał loczek
- Jak dla ciebie już tak – powiedziałam.
Gdy byliśmy już pod domem chłopaków, Tommilson zostawił mnie z loczkiem, aby otworzyć drzwi. 0 mało co razem z Harrym nie przewrócilibyśmy się przez nierównowagę Hazzy.
- Chodź Harry idziemy – powiedział Louis biorąc nietrzeźwego za rękę
- Spadaj ty marchewkowa gnido ja chce iść z Jane – powiedział do przyjaciela – a wiesz, że ja cie kocham – zwrócił się do mnie
- Tak, ja ciebie też – powiedziałam na żarty, a on to potraktował na serio i chciał mnie całować
- Lou pomóż! – zawołałam, ale Louis się obraził i poszedł do środka – Dobra Harry będziemy6 się całować jak będziesz trzeźwy.
- O serio? – zapytał i stanął równo próbując się nie chwiać i powiedział – Już.
- Hola hola. Na serio wytrzeźwiej – powiedziałam.
Zawlokłam go do pokoju i ułożyłam na łóżku ściągając buty.
- Wiesz co, zaraz będę rzygał – powiedział wstając
- Chodź szybko do łazienki – pociągnęłam go i zaprowadziłam do łazienki. Ledwie co doszliśmy do kibla, a ten już rzygał. Zostawiłam go tak i poszłam szybko po wodę. Gdy wróciłam Harry dalej miał głowę w sedesie.
- Masz – powiedziałam podając mu wodę. Harry wypłukał usta i oparł się o kafelki. Siedział tak z dobre 5 minut. Doszłam do wniosku, że już chyba koniec. Zaprowadziłam go z powrotem do łóżka. Ułożyłam loczka na boku, żeby się przypadkiem swoimi wymiocinami nie udławił. Obok na ziemi ustawiłam miskę i wodę. Już miałam wychodzić gdy Harry się odezwał:
- Zostań ze mną proszę.
- Chyba dla twojego bezpieczeństwa lepiej zostanę.
- Dzięki – odparł
- Ech nie ma za co – powiedziałam i zaczynałam się wygodnie rozkładac na dużym fotelu.
- Nie mów mi, że będziesz tam spać.
- No, a gdzie niby?
- Chodź do mnie.
- Ale tu jest wygodnie.
- Nie pozwolę ci spać tam, chodź.
- No ale…
- Żadne, ale chodź. Będziesz mieć krzywy kręgosłup.
- Ale…
- No chodź.
- Ech no dobra. – powiedziałam i ległam koło Hazzy.
*************************
Oto i 3 rozdział 2 części. Mam nadzieję, że wam sie podoba. Dziękuje wam za te 5 komentarzy przy tamtym rozdziale chociaż wiem, że stać was na więcej. No nic innego zostało tylko życzyć miłego czytania;)
PS: KOMENTUJCIE!!!!!!!!!

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ2 CZ.2

Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem, łącznie z Harrym.
- Nic się nie stało – powiedział przez śmiech.
Usiadłam obok Lilly i się nie odzywałam. Wolałam teraz nic nie mówić, ani nic dotykać. Mój pech może wszystko. Nagle limuzyna się zatrzymała.
-Robi zawieź je pod tylne wejście i karz ochroniarzowi zaprowadzić do naszej garderoby – powiedział Lou
- Ale jak to? – zapytałam
- Chyba musisz się przebrać Yyy jak ci w ogóle na imię? –powiedział Liam
- Jane, a to Lilly, a no tak musze chyba – odparłam
- No to do zobaczenia – rzucił Harry wysiadając.
Gdy wszyscy wysiedli drzwi się zamknęły, a limuzyna ruszyła. Popatrzyłam na Lilly wielkimi oczami. Siedziała jak sparaliżowana, ale uśmiechnięta.
- Ej co ci? – zapytałam machając jej dłonią przed twarzą.
- Nie mogę uwierzyć, że idziemy na koncert One Direction, że jechałyśmy z nimi w limuzynie i pójdziemy do ich garderoby i to wszystko dzięki tobie – powiedziała.
Ja się zaśmiałam i jak to miałam w zwyczaju lekko dałam jej z liścia, żeby się „obudziła”. Limuzyna się zatrzymała. Z Lilly popatrzyłyśmy na siebie, a drzwi się otworzyły. Wysiadłam, a za mną moja przyjaciółka. Przed drzwiami stał dobrze zbudowany mężczyzna. Bez słowa otworzył nam drzwi do budynku, a my weszłyśmy. Czekał na nas drugi ochroniarz.
- Proszę tędy – rzekł kierując się korytarzem. Poszyłyśmy posłusznie. Po paru metrach mężczyzna skierował się w pierwsze drzwi po prawej.
- Proszę, chłopaki zaraz przyjdą – powiedział wpuszczając nas do pomieszczenie i zamykając za nami drzwi. Garderoba była duża. Było w niej pełno ubrań i parę lusterek. Większe i mniejsze. Były też kanapy, perę foteli, telewizor i stolik.
- Wow, nieźle – powiedziałam
- To mało powiedziane, o ale ubrań! Muszę je zobaczyć! – wykrzyczała podniecona Lil rzucając się na wieszaki pełne męskich ubrań. Ja usiadłam na kanapie i patrzyłam jak moja przyjaciółka robi z siebie id jotkę.
- Myślisz, że mnie zamknął jak wezmę sobie jedna bejsbolówkę Zayna? – zapytała mnie trzymając czerwono-biała bejsbolówkę w ręce.
- Tak, wsadzą cie do więzienia, to kradzież matole.
Po 10 minutach do garderoby weszli chłopaki.
- Część dziewczyny! – wykrzyczał Niall wchodząc
- Siemka – odparła Lilly
- A ty czemu jeszcze nie przebrana? – zapytał Louis
- Jak widzisz moja zwariowana kumpela cos dla mnie szuka – odparłam
- Nie mów, że będziesz chodzić w męskich ubraniach, chociaż dziewczyny słodko wyglądają w za dużych koszulkach, ale nasze stylistki maiły ci coś przynieść – rzekł Zayn
- A to jeszcze nie przyniosły – odparłam.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Otworzył je Liam.
- Część, przyniosłam te ubrania dla dziewczyny – rzekł kobiecy miły głos
- O to dobrze – odparł Liam biorąc ubranie
- A wami zaraz się zajmiemy – powiedziała i poszła
- No to mamy cos dla ciebie – powiedział dając mi ubranie. Przyjrzałam się i był to cały top. Buty, rurki, t-shirt, marynarka i torebka.
- Ale mi by wystarczył tylko t-shirt – powiedziałam
- Nie marudź tylko zakładaj – odparł Liam
- A gdzie jest przebieralnia? Czy cos takiego? – zapytałam
- Mamy dla was osobny pokój, chodźcie – odezwał się Niall
- Własny pokój? A my to co One Direction? – zapytała Lilly
- Ale jesteście ich wyjątkowymi gośćmi – powiedział Zayn uśmiechając się
Niall zaprowadził nas do pokoju podobnie urządzonego do ich garderoby. Przebrałam się i poszłam do „bufetu” tak na to mówili, ale był to po prostu automat z jedzeniem. Gdy kupiłam przekąskę zmierzałam do „naszej” garderoby. Weszłam i zobaczyłam Harrego bez koszulki. Stanęłam jak wryta. Ciało miał nawet nieźle zbudowane.
- Przepraszam pomyliłam drzwi.
- Nic się nie stało – odparł loczek uśmiechając się
- Zawsze jak coś zrobię to nic się nie stało, nie udawaj, że masz stalowe nerwy – powiedziałam.
Dobrze, że w pokoju był Hazza bez chłopaków, bo nie wiem jak by to się potoczyło i pewnie wyszłabym znowu na idjotkę.
- No, ale naprawdę nic się nie stało.
- Przed fanami musiałeś wyglądać jakbyś nie zdążył do ubikacji i nic się nie stało? Zobaczyłam cie prawie nago i twoje 4 sutki i nic się nie stało?
- Naprawdę nic.
- Nie mam siły już się kłócić. Idę i na pewno jesteś chodź trochę wkurzony. Wiem kiedy wkurzam ludzi. Dobra ide jeszcze raz przepraszam – powiedziałam i wyszłam.
Na koncercie świetnie się bawiłyśmy. Piosenkę ”More That This” Harry zadedykował pewnej fance, która obchodzi dzisiaj urodziny i popatrzył na mnie.
- Gadałaś im? – zapytałam Lilly
- Wiesz, że jak się denerwuje to gadam jak najęta – odparła
- I tak cie kocham – powiedziałam i ja przytuliłam.
Po koncercie chłopaki nie chcieli nas wypuścić i wzięli nas na pizzę. Około 23:00 byliśmy już pod moim domem.
- Dzięki chłopaki i tobie Lilly to były najlepsze urodziny jakie miałam – powiedziałam i przytuliłam każdego.
- Czekaj, daj nam twój numer musimy taki wypad powtórzyć i ty Lilly tez nam daj – rzekł Zayn
- No dobra piszcie (numer telefonu), proszę
- A teraz ty Lilly – odezwał się Niall
- (numer telefonu) – podała im. Lilly była już bardzo zmęczona widać to było po niej, bo się mało odzywała. W wróciłam do domu i się umyłam. Już leżałam w łóżku gdy dostałam sms-a:
„Życzę słodkich snów. Dobranoc Harry X.” Od razu odpisałam:
„Dziękuję i nawzajem” po chwili odpisał
„ Zobaczymy się jutro?”
„ Nie wiem. Zobaczymy” odpisałam i zgasiłam światło. Po 5 minutach dostałam 5 sms-ów pod rząd:
„ Dobranoc Zayn” – odpisałam:
„ Dobranoc” resztę sms-ów było o podobnej treści od reszty chłopaków (oprócz Harrego) i Lilly:
„Laska jesteś zajebista. Dobranoc” odpisałam jej
„Wiem. Dobranoc” Oczywiście chłopakom tez odpisałam.
********************************
I jak podoba sie? Komentujcie i wyrażajcie swoją opinię. Przepraszam, że tak długo, ale ostatnio mam dużo nauki, zrozumcie mnie. Więc życze miłego czytania:)
Pozdrawiam;)

czwartek, 19 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 1 CZ.2

- Nareszcie wolne – powiedziałam
- No jak fajnie. Weekend –odparła Lilly
- Yhy, ale i tak nie robię imprezy.
- Chodź, pójdziemy do Milkshaka, trzeba się ochłodzić. Ciepło dziś jak na maj i Londyn.
- No, to chodźmy.
Gdy już tam siedziałyśmy przyszli chłopaki z 1D. Nagle zadzwonił mi telefon. Dzwoniła Justyna moja przyjaciółka z Polski.
ROZMOWA
- Część Justin – przywitałam się
- Hej Janka.
- Nie uwierzysz kochana – mówiłam
- No, co?
- Siedzę w Milkshaku i pije sobie shake 1D, a oni siedzą obok mojego stolika.
- O Boże! Zrób im zdjęcie.
- Eee trudno się do nich dostać. Wokół nich jest pełno fanek.
- Ech szkoda. Jutro nie będę mogła zadzwonić więc dziś ci mowie: Wszystkiego Najlepszego!
- Dzięki.
- O właśnie przyszła Sylwia masz ją.
- Cześć – przywitała się Sylwia
- Siemka
- Cos słyszałam o 1D.
- No właśnie siedzą obok mojego stolika.
- Nie słyszę cię powiedz jeszcze raz.
- Mówię, że siedzą obok mojego stolika.
- Powiedz jeszcze raz jakieś zakłócenia są.
- One Direction siedzą koło mnie! – krzyknęłam.
Wszyscy zaczęli się patrzeć na mnie, łącznie z chłopakami. Rozłączyłam się i poszłam.
- Boże, ale ze mnie id jotka. – śmiałam się
- Ale zwrócili na ciebie uwagę.
- Tsa, jako na wariatkę.
NASTĘPNEGO DNIA
- Kochanie obódź się śniadanie stygnie – usłyszałam.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam tatę.
-Wszystkiego Najlepszego – powiedział dając mi pakunek, a w nim bilet na dzisiejszy koncert 1D. Uśmiechnęłam się i pocałowałam tatę w policzek. Poszłam do łazienki i zobaczyłam się w lustrze. Przypomniałam sobie swój sen. Był bardzo dziwny. Śniło mi się, że ja chodziłam z Harrym, a Lilly z Zaynem i byłam ładna. Popatrzyłam na siebie w lustrze i się skrzywiłam
- Jak można z czegoś takiego zrobić ładną dziewczynę? – pomyślałam
Umyłam się i ubrałam. Schodząc na dół po schodach na przedostatnim stopniu potknęłam się o własną stopę. I spadłam na podłogę. Było trochę słychać jak upadałam więc tata wyszedł z kuchni.
- Nic ci nie jest? – zapytał pomagając mi wstać
- Nie nic, ale pięknie się zapowiada ten dzień z moim pechem – powiedziałam.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzył je tata. W drzwiach stała Lilly.

- Dzień dobry jest… - przywitała się i nie dokończyła, ponieważ mnie zauważyła – Wszystkiego najlepszego!
- Dzięki – odparłam, a ona wręczyła mi8 małe pudełeczko – nie trzeba było
- Trzeba, trzeba, zobacz – odparła
Otworzyłam i zobaczyłam srebrną bransoletkę. Miała 8 przywieszek:
1D- One Direction, H - Harry, Z – Zayn, L – Liam, N- Niall, L- Louis, J – Jane,
L – Lilly
- Dziękuję – powiedziałam I jeszcze raz ją przytuliłam.
2 GODZINY PÓŹNIEJ
- To pa tato! – krzyknęłam zamykając drzwi
- O już jest taksówka – powiedziała Lil
- To dobrze – odparłam i wsiadłam do samochodu. Po 15 minutach drogi taksówka się zatrzymała. To na pewno była za krótka droga.
- Co się stało? – zapytała kierowcę Lilly
- Cos się zepsuło muszę to zobaczyć – rzekł wysiadając z samochodu.
- To niech pan wezwie zastępczą nam sie śpieszy – powiedziałam wysiadając.
PO 15 MINUTACH
- Kurde za 40 minut się zaczyna na pewno będziemy w samym tyle – rzekłam zrezygnowana
- No. Nie może się pan pośpieszyć z tym naprawianiem? – upomniała kierowcę Lilly.
W tym momencie zauważyłam czarną limuzynę zatrzymującą się obok nas. Nagle szyba się zaczęła przesuwać na dół. Moim oczom ukazał się blond włosy chłopak w okularach przeciwsłonecznych.
- Usterka> Może gdzieś was podwieźć? – zapytał
- Yyy… - tylko na tyle było mnie stać
- Samochód nam się zepsuł. My jedziemy na koncert One Direction może jedziecie w tamtym kierunku? – zapytała moja przyjaciółka
- My tez tam jedziemy – odparł blondas uśmiechając się
- Dobra to ja pójdę zapłacić – powiedziałam niepewnie.
Lilly podeszła do limuzyny jak by się nie skapła kto się nam zatrzymał.
- Pojedziemy z naszymi znajomymi. Ile się należy?
Kierowca wyprostował się i miał już cos powiedzieć gdy z silnika wyprysł olej. Oczywiście na mnie. Całą bluzkę miałam upapraną. Dałam taksówkarzowi pieniądze i poszłam w kierunku limuzyny. Zawahałam się czy wejść tam czy czasem nie uciec gdzieś.
- Nie no nie zrobię tak – pomyślałam i otworzyłam drzwi. Powoli wszedłem do środka i usiadłam koło Lilly. Wszyscy popatrzyli na mnie.
- Co się stało? – zapytała Lilly
- Mała usterka – odparłam
- Nie uwierzysz to przecież One Direction, a ja ich nie rozpoznałam, głupia – Zaśmiała się
- Tak? Wow to mnie zaskoczyłaś – powiedziałam – cholera aw taksówce zostawiłam wodę.
- To nic mu tu mamy, chcesz? – zapytał Harry
- - Tak chętnie – odparłam. Zauważyłam, że chłopak się przygląda
- To nie ty byłaś wczoraj w Milkshaku? – zapytał bacznie obserwując mnie
- Czasem tam chodzę, ale ostatnio nie mam czasu tam bywać – skłamałam
- Wydawało mi się, że widziałem kogoś podobnego do ciebie – odparł podając mi szklankę. Skąd w samochodzie szklanka? To gwiazdy zawsze wygodę maja koło siebie. Biorąc ja od niego dotknęłam opuszkami palców jego dłoń. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Przez przypadek szklanka mi się wyślizgnęła i jej zawartość wylała się na spodnie loczka.
- O mój Boże, przepraszam nie wiem jak to się stało – przepraszałam próbując się jakoś wytłumaczyć.
******************************
I oto jest. Ech miało byc 12 komentarzy, ale ja was tak lubie, że no nie moge was trzymac długo w niepewności. Komentujcie błagam na kolanach mało czasu wam to zajmuje, a kurde... ech co rozdział susze wam o to głowę. Zapraszam tez na bloga mojej przyjaciółki tez jest to opowiadanie http://1d-life-is-no-fairy-tale.blogspot.com/ teraz zwrot do niej proszę:) I błagam komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie!!

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 9

WERSJA 1
OCZAMI HAZZY
Gdy dowiedziałem się, że Jane wróciła do Polski postanowiłem, że zrobię wszystko, aby ja odzyskać. Niall cos wiedział, ale nie chciał nikomu powiedzieć. Spakowałem manatki i przyleciałem do Krakowa. Na szczęście pamiętałem gdzie mieszka tata Jane. Gdy byłem już przed drzwiami jego mieszkania zapukałem. Nikt nie otwierał. Na szczęście drzwi były otwarte. Rozejrzałem się po mieszkaniu i zobaczyłem, że z łazienki cieknie woda. Drzwi były zamknięte. Podejrzewałem co się mogło stać. Kopnąłem drzwi mocno jak tylko mogłem i się otworzyły. To co zobaczyłem było strasznie. W wannie pełnej wody i krwi zobaczyłem bladą jak ściana Jane. Była mało co przytomna. Szybko podbiegłem i zacząłem ją wyciągać krzycząc:
- Jane! Boże cos ty zrobiła?!
- Harry? Zostaw mnie proszę. Nie mam po co żyć. – wymamrotała
- Jane nie mogę. Jeśli nie chcesz żyć dla mnie to żyj dla twojego taty – poprosiłem
- Mojego taty już nie ma. Nie mam już nikogo – powiedziała, a po policzku popłynęła jej łza.
- Błagam ja cię Kocham... - powiedziałem przez łzy. Zobaczyłem, że z nadgarstków leje się jej krew. Urwałem dwa paski koszulki i mocno zawiązałem nad ranami.
Zadzwoniłem po pogotowie i czekałem, aż przyjadą.
OCZAMI JANE
Gdy już myślałam, że to już nareszcie będzie koniec, że się wykrwawię, usłyszałam Harrego:
- Jane! Boże cos ty zrobiła?!
Skąd on się tu do cholery wziął? Nie chciałam być ratowana, nie chciałam by ona na to patrzył. Wciąż go kochałam i nie mogłam przestać.
- Harry? Zostaw mnie proszę. Nie mam po co żyć. – wymamrotałam
- Jane nie mogę. Jeśli nie chcesz żyć dla mnie to żyj dla twojego taty.
- Mojego taty już nie ma. Nie mam już nikogo – powiedziałam i straciłam przytomność.
W SZPITALU
Obudziłam się, a koło mnie siedział Harry. Popatrzyłam na niego, a on się uśmiechnął.
- Dzięki Bogu nic ci nie jest – odezwał się
- Po co to zrobiłeś? – zapytałam
- Wiem, że cie zraniłem, i że na ciebie nie zasługuję, ale ja cie kocham, a jak wykrzyczałaś, że z nami koniec to zdałem sobie sprawę, że to z tobą chcę się zestarzeć. Ale jeśli ty mnie nie chcesz to ja odejdę, ale musisz mi to powiedzieć i muszę wiedzieć, że będziesz szczęśliwa beze mnie.
- Ale ja nie mogę. Harry ja cie kocham… - wyszeptałam, a chłopak popatrzył na mnie. Powolnym ruchem wyciągnęłam delikatnie ręce dając mu do zrozumienia, że chcę go przytulić.
- Jesteś aniołem, a nie dziewczyną – wyszeptał i mnie pocałował.
Dowiedziałam się, że Harry powiadomił resztę o tym co się stało i popołudniu wszyscy byli już u mnie. Na pogrzebie taty w sobotę byłam tylko ja, cała moja paczka i Maria. W poniedziałek wracaliśmy już do Londynu.
MIESIĄC PÓŹNIEJ
Jest czerwiec i są już wakacje. Pojechaliśmy wszyscy na Mazury. W ostatni wieczór pobytu tam zrobiliśmy ognisko.
- Ta ostatnia jest moja – powiedział Niall z pełną buzią
- Ale ty masz jeszcze dwie na talerzu! – oburzył się Lou
- To co zaklepane, moja! – krzyknął i polizał kiełbasę, żeby nikt mu nie wziął.
- Co za świnia! – krzyknął Liam
- No co? – zapytał Niall
- My już idziemy spać, trzeba się wyspać o 10:00 mamy samolot – powiedział Hazza biorąc mnie za rękę
- No trzeba – powiedziała – dobranoc wszystkim.
W łóżku czekałam na loczka, ponieważ był on jak miś pluszowy z dzieciństwa nie mogłam bez niego zasnąć.
- Już jestem – powiedział kładąc się obok mnie
- No to dobranoc – rzekłam i pocałowałam go w policzek.
*&*&*&*&
- Kochanie obudź się śniadanie stygnie – usłyszałam.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam swój stary pokój, a przede mną stał tata.
- Wszystkiego najlepszego – powiedział dając mi pakunek, a w nim bilet na koncert 1D. Uśmiechnęłam się i pocałowałam tatę w policzek. Poszłam do łazienki i zobaczyłam starą siebie. Po południu przyszła po mnie Lilly i zabrała na koncert. Szczęście trafiło, że taksówka się nam zepsuła i zatrzymała się nam limuzyna, a w niej chłopaki z 1D…
*************************
Jest 9. Są dwie wersje tego oto rozdziału ta jest bardziej cenzuralna. Ta dtuga wersja nie jest aż taka zboczona nie.

+16 czytasz na własną odpowiedzialność
ROZDZIAŁ 9 WERSJA 2

MIESIĄC PÓŹNIEJ
Jest już czerwiec i są już wakacje. Z Harrym nam się układa idealnie. Ja kocham jego, a on mnie. Niall jest z Claudią, a wszyscy tez są w pozostałych związkach. Przyjechaliśmy do Polski na Mazury. Dziś w nocy mam zamiar pozbawienia się dziewictwa. Harry o tym jeszcze nic nie wie, ale to kwesta czasu.
Był już wieczór, a my z Harrym spacerowaliśmy.
- Harry… wiesz co?
- Co? – zapytał.
Zatrzymałam się i popatrzyłam głęboko w jego zielone oczy. Pocałowałam go namiętnie i pobiegłam w stronę naszego domku. Oparłam się plecami o drzwi i popatrzyłam na niego uwodzicielsko. Gdy Hazza dobiegł do mnie zapytał:
- Jesteś pewna?
- Jak nigdy w życiu… - powiedziałam i otworzyłam drzwi. Każda para miała własny domek wiec Nie trzeba było się martwić na skargi. Harry zamknął drzwi, a ja zaczęłam namiętnie go całować. Zaniósł mnie do sypialni nie przestając obdarzać pocałunkami. Po chwili nasze ubrania były na ziemi i byliśmy tylko w bieliźnie. Hazza oderwał się ode mnie i spojrzał w oczy.
- Pytam jeszcze raz jesteś tego pewna? – zapytał
Ja nic nie odpowiedziałam tylko dziko i namiętnie pocałowałam. Po 20 minutach już nie byłam dziewicą.

*&*&*&*&
- Kochanie obudź się śniadanie stygnie – usłyszałam.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam swój stary pokój, a przede mną stał tata.
- Wszystkiego najlepszego – powiedział dając mi pakunek, a w nim bilet na koncert 1D. Uśmiechnęłam się i pocałowałam tatę w policzek. Poszłam do łazienki i zobaczyłam starą siebie. Po południu przyszła po mnie Lilly i zabrała na koncert. Szczęście trafiło, że taksówka się nam zepsuła i zatrzymała się nam limuzyna, a w niej chłopaki z 1D…
********************
I jak podoba sie??? To opowiadanie podzieliłam na 2 części. Właśnie ta pierwsza dobiegła końca. Za jakies 3 może 4 dni będzie 1 rozdział 2 części więc zapraszam. Jak będzie 12 komentarzy to dam 1 rozdział 2 części. Miłego czytania:)
PS: KOMENTUJCIE!! Nie wiele wam to zajmuje i wyrazicie swoją opinie, a mi to takiego powera dodaje, że...

piątek, 13 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 8

OCZAMI HAZZY
Przyszedłem do domu mojego i Jane. Wszedłem do środka i zobaczyłem cała paczkę oprócz Jane. Wszyscy patrzyli na mnie jakby chcieli mnie zabić.
- Jest Jane? – zapytałem
- Dla ciebie już jej nie ma! – wrzasnął Niall
- Niall uspokój się, bo ją obudzisz – powiedziała Lilly.
Stanowczym krokiem wszedłem po schodach. Stanąłem przed drzwiami sypialni i zapukałem. Nikt nie odpowiadał
- Jane mogę wejść? – zapytałem, ale odpowiedziała mi cisza.
Uchyliłem lekko drzwi. W pokoju nie było nikogo. Poszedłem do łazienki zobaczyć czy tam jej nie ma, ale nikogo nie było. Zobaczyłem, że drzwi na balkon są otwarte. Zbiegłem na dół po schodach krzycząc:
- Jane uciekła! Nie ma jej! – wszyscy się zerwali.
- Widzisz co narobiłeś?! – krzyknął Niall
- A co myślisz, że tego nie żałuję? – zapytałem
- Uspokójcie się teraz trzeba ją znaleźć – powiedział Lou.
Biegliśmy przed siebie. Zaczepiłem jedną dziewczynę i zapytałem:
- Nie widziałaś gdzieś tej dziewczyny? – zapytałem pokazując zdjęcie Jane.
- Tak w sklepie kupiła 2 butelki wódki i poszła w tamtą stronę – powiedziała wskazując drogę nad rzekę.
- Coś się musiało stać – powiedziałem do pozostałych.
- O ja wiem, zdradziłeś ją!! – znowu wrzasnął Niall
- Nie, kiedyś mówiła, że jak chłopak z nią zerwał to poszła do wesołego miasteczka, a jak kiedyś jej babcia umarła wzięła alkohol i poszła nad rzekę! – krzyknąłem biegnąc w stronę rzeki.
Gdy tam dobiegłem jako pierwszy zobaczyłem Jane zaczynającą drugą butelkę wódki. Płakała i była w strasznym stanie. Podbiegłem do niej i wziąłem wódkę. Ona popatrzyła na mnie i powiedziała:
- O świnia przyszła. Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?! Oddawaj butelkę! – zaczęła się szarpać ze mną. Wyrzuciłem trunk i złapałem ją za nadgarstki. Spojrzałem jej prosto w oczy i zapytałem:
- Jane co się stało?
- Ostatnie dwa sense mojego życia dzisiaj straciłam – powiedziała gorzko.
- Jeden sens to ja, a drugi? – zapytałem
- Mój… mój… wal się do cholery! Zostaw mnie! – krzyknęła i uderzyła mnie nw twarz. W tym momencie dobiegła do nas reszta.
- Chodź Jane. Idziemy do domu. – powiedział Niall obejmując ja ramieniem.
OCZAMI JANE
Obudziłam się w moim pokoju z wielkim kacem. Nie przejmowałam się tym tylko wyjęłam walizkę i zaczęłam się po cichu pakować. Po wczorajszym wybryku na pewno nie byłam sama. Weszłam do łazienki i zobaczyłam, że Niall śpi w wannie. Napisałam mi karteczkę o treści:
„Wracam do Polski. Umarł mój tata i jadę na jego pogrzeb. Proszę nie mów o tym nikomu. Nie jedź za mną, chcę być sama. Jesteś najlepszym przyjacielem. Jane”
W POLSCE
Zadzwoniłam do tej kobiety, co wczoraj do mnie dzwoniła i jej powiedziałam, że już jestem w Polsce. Zatrzymałam się w mieszkaniu gdzie mieszkał tata. Gdzieś koło 13:00 odwiedziła mnie Maria, tak ta kobieta miała na imię. Ugotowała mi obiad i powiedziała, że przyjdzie jutro, tez gdzieś o 13:00. Maria to miła kobieta. Dobrze, że się mną opiekowała, bo nie wiem czy sama dałabym sobie radę. Wieczorem postanowiłam się wykąpać. Napuściłam wody do wanny. Znalazłam jakieś wino więc je wypiłam. Weszłam do wanny w ubraniach. Leżałam tak chwilę i znalazłam żyletki…
****************************
OMG!! Nie mogę w to uwierzyć 10 komentarzy. Dziękuję wam z całego serca. Oby tak dalej;) 8 rozdział sie pojawił i sie zastanawiam czy nie zadramatycznie?? Błagam komentujcie, bo to tak podnosi na duchu i moteywuje. Życze miłego czytania.
PS. BŁAGAM (padam na kolana) komentujcie (i oczy kota ze Shreka).

czwartek, 12 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 7

- Stary co ty kurwa robisz?! Pojebało cię?! – wrzasnął ktoś do Hazzy. Biegłam i nic nie widziałam, ponieważ cały czas łzy ciekły mi strumieniami po policzkach. Nagle przewróciłam się. Nie wstawałam tylko leżałam na ulicy i płakałam. Ktoś podbiegł do mnie. Zobaczyłam, że to był Niall.
- Boże ty krwawisz – powiedział i wziął mnie na ręce. Przez całą drogę do domu płakałam w jego ramię. Gdy już byliśmy w moim domu Niall opatrzył mi kolano. Była to dość duża rana. Ja cały czas płakałam, ale nie z powodu kolana tylko złamanego serca. Niall mocno mnie przytulił i tkwiliśmy tak jakieś 20 minut. W końcu uspokoiłam się i zasnęłam.
OCZAMI NIALLA
Jane zasnęła więc ją zaniosłem do pokoju. Była taka spokojna jak spała. Nie wiem jak Harry mógł jej coś takiego zrobić. Zszedłem na dół do salonu.
- Będę musiał odwołać dzisiejszą randkę – pomyślałem. Nie minęło 10 minut i do domu przyszli Zayn, Louis, Liam, Danielle, Eleonor i Lilly.
- Co się stało? – zapytała Lilly
- Harry to świnia – powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Jane jest moją przyjaciółką, więc jest dla mnie ważna.
OCZMI HAZZY
Gdy zobaczyłem przed drzwiami Jane strasznie się zdenerwowałem, bo zrobiłem cos głupiego.
- Cześć – odezwała się Jane, uśmiechając do mnie.
- O hej. Co ty tu robisz? – zapytałem
- Przyszłam do domu i zobaczyłam, że cię nie ma, więc poszłam na spacer i spotkałam… - nie dokończyła, bo przerwała jej Caroline.
- Kocie kto to nam przeszkodził? – zapytała. Popatrzyłem na Jane, a ona miała łzy w oczach.
- Ty świnio! Jak mogłeś?! Z nami koniec! – wykrzyczała i pobiegła gdzieś. Nie wiadomo skąd pojawił się Niall i widział dość dużo, żeby wiedzieć co się stało.
- Stary co ty kurwa robisz?! Pojebało cie?! – wykrzyczał i pobiegł za Jane. Widziałem jak Jane upada, chciałem pobiec do niej, ale Caroline mnie zatrzymała:
- Nie mów, że pobiegniesz za tą gówniarą.
- Nie mów tak o niej! – wrzasnąłem - ja ją kocham! A ty wypierdalaj z tond! Wypierdalaj z mojego życia! Nie pozwolę abyś mi je zniszczyła!
- Nie gadaj, że ci nie było dobrze! Sam nie raz do mnie przychodziłeś, bo ta suka ci nie dała dupy! To była strata czasu na takiego gówniarza jak ty! – powiedziała i wyszła. Zacząłem się szybko ubierać. Wybiegłem z domu. Zacząłem szybko biec w stronę domu mojego i Jane. Z czasem zacząłem zwalniać zastanawiając się czy nie dać jej trochę czasu. Wróciłem do swojego domu i zacząłem wszystko demolować co miałem pod ręką.
OCZAMI JANE
Obudziłam się i byłam w pokoju. Dopiero teraz zdałam sobie, że kolano bardzo mnie boli. Zobaczyłam się w lustrze i byłam cała napuchnięta i rozmazana od płaczu. Postanowiłam wrócić do Polski i zacząć wszystko od nowa. Szukałam numeru taty i do znalazłam. Wybrałam numer i zadzwoniłam.
ROZMOWA
- Halo tata? – zapytałam
- Dobry wieczór ty jesteś Janina? – zapytał kobiecy głos
- Tak, mogę rozmawiać z tatą? – poprosiłam
- Przykro mi kochanie, ale twój tata… nie żyje – powiadomiła mnie kobieta
- Jak to nie żyje? – zapytałam przez łzy
- Miał zawał serca. Przykro mi.
- Że co? – zapytałam płacząc
- Bardzo mi przykro, w sobotę jest pogrzeb.
- Ale kim pani jest?
- Jestem… byłam jego narzeczoną – powiedziała, a głos się jej załamał.
Rozłączyłam się i zaczęłam płakać, ale cicho, bo wiedziałam, że moi przyjaciele są na dole. Wzięłam portfel, telefon zostawiłam i wyszłam na balkon.
****************************
Jak obiecałam sa 4 komentarze jest 7 rozdział. Wiem, że was stać to może dacie 8 komentarzy? Jak będzie 8 to będzie nowy rozdział. Życzę miłego czytania.

wtorek, 10 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 6

30 MINUT PÓŹNIEJ
OCZAMI NIALLA
Ale jestem głodny! Kiedy ten wywiad się skończy? Jadłem aż 35 minut temu! Umieram! Błagam niech ktoś coś rzuci mi do jedzenia!
-Niall! – zawołał Liam
- No co? – zapytałem
- Jak się czujesz po wizycie w Irlandii? – zapytała Greta
- A, no tak, super było się spotkań z rodziną, ale trudno się rozstać – powiedziałem.
30 MINUT PÓŹNIEJ
- Nareszcie koniec. – pomyślałem. Zobaczyłem na widowni moją przyjaciółkę Claudię. Wziąłem talerz kanapek i poszedłem do niej.
- Hej Claudia! – zawołałem jedząc druga kanapkę
- O Niall. Cześć i smacznego. Gdzie ty to wszystko mieścisz? – zapytała
- Szczerze, to sam tego nie wiem – zaśmiałem się. Claudia to miła, blond włosa dziewczyna. Jest niższa ode mnie i to jest plus, bo lubię ją przytulać.
- Yyy słuchaj masz jutro wolny wieczór? – zapytałem
-Jutro? Tak mam – uśmiechnęła się
- Może poszlibyśmy do kina?
- Serio? Jasne – odparła
- To będę po ciebie o 19:00 – oznajmiłem
– To do zobaczenia – powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
OCZAMI HAZZY
Zszedłem ze sceny i od razu poszedłem do Jane. Mocno ją przytuliłem i obdarowałem namiętnym pocałunkiem. Dziewczyna zdziwiona popatrzyła na mnie.
- Mówiłem ci, że tak będzie i bez ciebie nie dam rady.
- Wow, że tak się wyrażę – powiedziała – zaskakujesz mnie coraz bardziej.
Po wywiadzie wszyscy poszliśmy do restauracji. A później do kina. O godzinie 19:00 byliśmy z Jane już w domu. Od razu poszedłem do łazienki się wykapać. Gdy myłem włosy jak zwykle szampon napłynął mi do oczu.
- Ałaaaaaaa! – wrzasnąłem na całe gardło – Pomocy!!! Ałaa!
OCZAMI JANE
Leżałam na łóżku i przeglądałam twittera na moim laptopie. Nagle usłyszałam krzyk Hazzy z łazienki:
- Ałaaaaaaa! Pomocy! Ałaaa!
- Boże co się stało? – zapytałam podchodząc do drzwi
- Błagam pomóż! Chodź tu! – krzyknął
- Ale ty jesteś nagi!
- Właź i mi pomóż! Ałaa!
- Dobra ide – powiedziałam wchodząc – co się stało? – zapytałam patrząc na loczka stojącego pod prysznicem. Starałam się nie patrzeć poniżej pasa, ale to było trudne.
- Ratuj! Moje oczy! – powiedział
- Ale co oczy? – zapytałam
- Szampon wleciał mi. Pomóż, szczypie ała..
- Najpierw załóż bokserki – powiedziałam i się odwróciłam do Harrego plecami.
- Już. – powiedział. Odwróciłam się i na szczęście je miał.
- Właź pod ten prysznic – powiedziałam i sama tam weszłam
- Uuu będziemy się razem kąpać?- zapytał
- Zamknij się i zniż trochę – rozkazałam. Odchyliłam mu głowę, aby patzrył w sufit.
- Teraz trzymaj oczy otwarte – powiedziałam i odkręciłam wodę.
- Ałaa to też boli – zajęczał Harold
- Co z ciebie za cienias? – zapytałam
- Ja ci dam cieniasa! – krzyknął i zaczął mnie lać wodą
- Ej!! – krzyknęłam. On zamknął kabinę, a woda dalej się lała. Pocałował mnie namiętnie, i rzekł:
- Zawsze o tym marzyłem. O pocałunku w deszczu.
- Ale to jest prysznic, a nie deszcz.
- Musisz psuć mi tą piękną chwilę? – zapytał
- Tak. I jak już nie ma szamponu?
- Nie. Uratowałaś mnie. Moja bohaterka.
- A to chyba powinno być na odwrót, ale dobra – powiedziałam i wyszłam z pod prysznica. Zobaczyłam się w lustrze i byłam cała rozmazana.
- Widzisz co mi zrobiłeś? – zapytałam pokazując na makijaż.
- Też Cię kocham! – krzyknął
- To mój tekst! – wrzasnęłam i zamknęłam drzwi do łazienki za sobą.
PO 20 MINUTACH
- No ile można? Muszę to zmyć – wrzasnęłam na loczka wychodzącego z łazienki
- I tak pięknie wyglądasz – rzekł.
Sądzę, że zaczynałam coraz większe i mocniejsze uczucie czuć do niego. Może się w nim zakochałam? Tak jakby już w nim jestem zakochana…
NASTĘPNEGO DNIA
Obudził mnie budzik. Była 7:00. Musiałam iść dzisiaj do szkoły. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Ubrałam się i zeszłam do kuchni cos zjeść. Na stole czekały na mnie kanapki. Zdziwiona rozejrzałam się, ale nikogo nie było, a Harry dalej spał. Żeby się upewnić, że to nie Hazza poszłam do pokoju. Loczek wychodził zaspany z łazienki.
- Dzień dobry – rzekł całując mnie
- Cześć, to nie ty? – zapytałam
- Ale co ja?
- No te kanapki.
- A to jednak ja – powiedział i się uśmiechnął
- Ale kiedy je zrobiłeś jak spałeś?
- Wstałem wcześniej. Nie będziesz głodować. Ty nigdy nie jesz śniadania, to ci zrobiłem, a teraz chodź musisz to zjeść i zrobię ci do tego gorące kakao – odparł
- Wow dziękuję – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Zjadłam 2 kanapki i poszłam do szkoły. W szkole było nudno jak zwykle, ale zdziwiło mnie, że więcej ludzi uśmiecha się do mnie i mówi „Część”. Wcześniej byłam niezauważalna. Wróciłam do domu, a Hazzy nie było. Postanowiłam się przejść na spacer. W parku spotkałam Liama i Nialla.
- Część wam – przywitałam się
- O Jane, hej – przywitał się Liam
- Siemka mała – odezwał się Niall
- Nie wiecie może gdzie jest Harry? W domu go nie ma. – powiedziałam
- Harry poszedł do swojego starego domu po parę rzeczy – oparł Liam
- O dzięki. – oparłam i poszłam. Zatrzymałam się i odwróciłam na pięcie do chłopaków – A możecie mi powiedzieć gdzie to jest?
- Yyy no – powiedział zdziwiony Niall
- To jest tutaj za rogiem księgarni na lewo, prosto i drugi dom po prawej.
- Dzięki. To cześć. – pożegnałam się
- Pa – powiedzieli naraz zdziwieni.
Kiedy byłam już przed domem loczka zadzwoniłam do drzwi i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął zdenerwowany Harry. Nie miał koszulki na sobie, a spodnie miał rozpięte.
- Część – przywitałam się
- O hej. Co ty tu robisz? – zapytał niespokojny
- Przyszłam do domu i zobaczyłam, że cie nie ma, więc poszłam na spacer i spotkałam… - nie dokończyłam, bo usłyszałam kobiecy głos za nim:
- Kocie kto to nam przeszkodził? – zapytała starsza od niego o jakieś 15 lat kobieta. Stanęłam jak wmurowana, a łzy napłynęły mi do oczu.
- Ty świnio! Jak mogłeś?! Z nami koniec! – wykrzyczałam przez łzy i pobiegłam w przeciwnym kierunku niż przyszłam.
******************
Dośc długi rozdział jak na mnie. Mam do was pytanko wolicie właśnie takie bardziej cenzuralne czy dac bardziej pikante? No nie dam az takiego jak moja psiapsiuła hah ja az taka nie jestem. Wiem miałam dac jutro ale nie mogę wytrzymać. Błagam komentujcie jak będą minimum 4 kimentarze to będzie 7 rozdział. Licze na was i jak cos chicałybyście w tym opowiadaniu to piszcie;)
Pozdro;)
PS: Komentujcie, bo sie zastrzele i żeby więcej wejśc było.

sobota, 7 kwietnia 2012

INFORMACJA

Siemka wszystkim;) Chciałam was poinformować, że nie dodam kolejnego rozdziału przez najbliższy czas świąt. Prawdopodobie będzie w środe, albo czwartek. Życzę wam wesołych, radosnych świąt i mokrego smigusa!! U mnie w szkole on juz jest przez tydzień i stąd tu ta woda w opowiadaniu... No cóż mam nadzieje, że komentarzy jak i wejśc będzie dużo. Licze na was;)

czwartek, 5 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 5

WIECZOREM
- To do zobaczenia jutro w szkole – powiedziałam i zamknęłam drzwi za gośćmi.
-No i nareszcie sami – powiedział chłopak z łobuzerskim uśmieszkiem
- Najpierw sprzątanie kochany, bo utoniemy w śmieciach – powiedziałam stanowczo. Chłopak posmutniał i zaczął sprzątać. Wzięłam szklankę z wodą o podeszłam do loczka od tyłu. Wylałam na głowę Hazzy całą zawartość szklanki i od razu zaczęłam uciekać piszcząc na cały dom. Harry gonił za mną z bitą śmietaną w sprayu. Jednak on był szybszy i mnie złapał. Wziął mnie na ręce i niósł do góry po schodach. Ja się szarpałam i śmiałam. W pokoju położył mnie na łóżku i zamknął drzwi na klucz zabierając go. Wszedł do łazienki i usłyszałam jak odkręca wodę.
- To teraz się policzymy – wyszedł mówiąc to.
Znowu zaczęłam uciekać po całym pokoju drąc się : „Ratunku, pomocy”. Loczek złapał mnie i zaciągnął do łazienki. Zobaczyłam wannę pełną wody i w ostatnim momencie wyciągnęłam iPhona z kieszeni i rzuciłam na stertę ubrań. Harry wziął mnie na ręce i stał koło wanny, a ja nad nią.
- Ej to jest nie fair. Puść mnie – śmiałam się dalej
- Nie ma takiej opcji kochana – powiedział i włożył mnie do wody. Zaczęłam piszczeć i się drzeć wstając powoli.
- Jak mogłeś – powiedziałam przez łzy
- Jane przepraszam – powiedział przestraszony. Stałam tak jeszcze chwilę, a loczek nie wiedział co ma zrobić.
-Hahah żebyś widział swoją minę! – wybuchnęłam śmiechem
- Ty się nie obrażasz? – zapytał
- O taka błahostkę? – przytuliłam go mocno mocząc przy tym. Poczułam jak noga mi się ślizga i upadłam z powrotem do wanny ciągnąc za sobą Hazzę. Teraz oboje byliśmy mokrzy.
- No to teraz jest fair – zaśmiała się
- O ty to teraz ci na pewno nie wybaczę – powiedział i zaczął mnie łaskotać.
- Przestań, przestań błagam! – wykrzyczałam
- No dobra – powiedział i przestał leżąc na mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Było to trochę jak hipnoza. Nagle chłopak się uśmiechnął i rzekł:
- Lubię jak dziewczyny są na dole.
- A ja nie! Złaź ze mnie chcę wstać! – krzyknęłam i próbowałam się podnieść, ale pod ciężarem Hazzy to było niemożliwe. Harry podniósł się lekko sięgając po cos co było na ziemi. Zobaczyłam. Że trzyma bita śmietanę.
- O nie tylko nie to – powiedziałam
- Oj tak kochanie mniam mniam – rzekł po czym rozsmarował trochę kremu na moich ustach. Patrzyłam na niego z arogancją, a on się śmiał.
- Zemsta jest słodka. Tak jak ty – powiedział całując mnie i teraz sam był brudny.
- Dobra wstawaj trzeba się wysuszyć – rzekłam – dość tych figlasów.
- Już? Myślałem, że to dopiero początek.
NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się wcześniej od Harrego i usłyszałam jak przyszedł mu sms. Byłam ciekawa więc go przeczytałam:
„Hej Hazza dziś mamy wywiad u Grety, więc o 10:00 będziemy po was X. Lou”
- Harry wstawaj dzisiaj masz wywiad – budziłam do, ale ten tylko pomruczał coś pod nosem i poszedł spać dalej. Wzięłam butelkę, która stała obok łóżka i wylałam cała jej zawartość na loczka. Hazza od razu zerwał się na równe nogi.
- Co się dzieje? – zapytał przestraszony
- Wstajemy kochany, masz wywiad o 10:00.
- O, no dobra, a propos tej wody, zemszczę się. Widać po wczorajszym jeszcze ci mało. – powiedział wchodząc do łazienki.
- Też cię kocham! – zawołałam.
20 MINUT PÓŹNIEJ
- A ty czemu się jeszcze nie ubierasz? – zapytał
- Jest 9:00, a lekcje mam od 11:00 – odparłam.
-Nie, ty jedziesz z nami na wywiad.
-Ja musze iść do szkoły – odparłam
-Nie! Musisz jechać z nami na wywiad, Lilly też jedzie – odparł stanowczo
- A szkoła?
- Bez dyskusji. Musisz tam być, wtedy mi lepiej idzie, ale nie tylko dlatego nie wytrzymam bez ciebie. Tylko czekam, aż wyjdę stamtąd i cię mocno przytulę – powiedział
-Oj… no dobra pojadę – zgodziłam się.
- Dziękuję – powiedział i mnie pocałował w policzek.
GODZINE PÓŹNIEJ
- Harry szybko, bo się spóźnimy! – krzyknęłam
- Już idę! – krzyknął loczek schodząc po schodach
- No ile można? – powiedziałam wychodząc
- Oj tam, Oj tam.
- Cześć – powiedziałam wsiadając do samochodu
- Siema wszystkim – przywitał się Hazza
-- Cześć wam – rzekł Louis, a po nim reszta bandy. Po paru minutach ciszy głos zabrał Lou:
- I co jesteś z siebie zadowolona?
- Ale o czym ty Louis mówisz? – zapytałam
- Ukradłaś mi Harrego o pozostały mi tylko marchewki i Eleonor. – rzekł smutny
- Lou, nie wiem co powiedzieć.
- Przepraszam, to ty byłeś pierwszy z Eleonor – oburzył się loczek
- A ja cię tak kocham – westchnął Louis
-Och, chodź tu ty moje kochanie – rzekł Hazza i rzucił się na Louisa, udawając, że go całuje. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja jeszcze nie przyzwyczajona do ich wygłupów pękałam ze śmiechu.
- Lou jak mogłeś? – zapytałam już w miarę uspokojona przez łzy śmiechu, ale udawałam, że zbiera mi się na płacz.
- O szykuje się walka o te loki! – krzyknął Lou
- Oj chyba tak. –powiedziałam
- Jesteśmy na miejscu – powiedział kierowca
- Szykuj się mała – wymamrotał Niall
- Ej po czyjej ty jesteś stronie? Ja tak łatwo się nie dam – odparłam
- No my wierzymy w ciebie, ale masz dużą konkurencję – odezwał się Liam – marchewkowy potwór nigdy nie śpi.
- Wow już się boję – odparłam.
**************************
Jest 5. Jest jak na razie 84 wejścia licze na was laski;) Komentujcie, bo to bardzo motywuje, a jak na razie mam małego doła... Ech życze miłego czytania:)

wtorek, 3 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 4

NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się z wielkim kacorem. Zobaczyłam. Że Harrego nie ma koło mnie. W tym momencie drzwi do pokoju się otworzyły. Zobaczyłam w nich loczka niosącego tace z jedzeniem.
-Jak się czujesz? – zapytał czułym głosem
- Trochę mnie głowa boli, ale przeżyje – zakłamałam
-Masz, to powinno pomóc – powiedział wręczając mi szklankę z jakimś napojem. Bez wahania wypiłam jednym duszkiem i skrzywiłam się.
-Fujj co to jest? – zapytałam
- Oj lepiej żebyś nie wiedziała – zaśmiał się.
POPOŁUDNIU
Pojechaliśmy z Harrym i resztą bandy na miejsce wczorajszej imprezy. Wszędzie były porozrzucane resztki jedzenia i śmierdziało alkoholem. Zapłaciliśmy za salę, wzięliśmy prezenty i poszliśmy. Zaprosiłam całą paczkę do domu na małe poprawiny.
-Więc jedzcie co chcecie, pijcie co chcecie, tak w ogóle to róbcie co chcecie. – powiedziałam wpuszczając ich. Niall oczywiście poszedł do lodówki, a reszta rozsiadła się przed TV.
-Rozgoźdzcie się, a ja zaraz przyjdę – powiedziałam
-Spoko, dobra, ok., nie ma sprawy – powiedzieli po kolei. Weszłam do pokoju, a za mną wszedł Harry.
-Cos się stało? – zapytał z troska w głosie
-A pamiętasz jak ci mówiłam wczoraj o tym, że zasnęłam mając 16 lat, a obudziłam się mając 18? I o tym, że nie wiem jak przeleciały te 2 lata i jak się poznaliśmy? I o tym, że mi to wszystko dzisiaj opowiesz? – zadałam pytania
-Ty to pamiętasz? – zapytał
- Tak. Cały wieczór pamiętam – oznajmiłam
-Wow. Ja na twoim miejscu bym nic nie pamiętał dość dużo wypiłaś.
- Już nieważne, ale opowiesz mi to jak się poznaliśmy i w wielkim skrócie te 2 lata? – zapytałam
- No dobrze. Więc poznaliśmy się jak zabraliśmy was na nasz koncert, bo wasza taksówka się zepsuła. Musze przyznać, że od razu wpadłaś mi w oko i chyba nawzajem. Wydawało mi się, że widziałem cie w MilkShaku, ale do dziś tego nie wiem. Potem zaprzyjaźniliśmy się cała paczką. Gdy twoja babcia umarła to się opiłaś i nie chciałaś wracać do domu. Chciałaś iść na piechotę do Polski. Ale jakoś cie przekonałem, tylko mi się dałaś namówić. Potem się do siebie bardzo zbliżyliśmy, pojechałem z tobą do Polski na pogrzeb. Niedawno po tym umarł twój pies. Chciałem ci kupić nowego, ale ty mówiłaś, że jesteś wierna tylko Apskiowi. Zaczęliśmy chodzić ze sobą. Potem twój tata musiał wracać do Polski. A ty chciałaś zostać ze mną. I tak jest, aż do dziś. Mieszkamy razem tutaj – opowiedział. Łzy napłynęły mi do oczu, dlatego, że babcia umarła, tata wyjechał, Apsik tez nie żyje. Harry mnie mocno przytulił, a mi po policzku popłynęła pojedyncza łza.
-Nie ważne czy się przeniosłaś w czasie czy nie ja i tak zawsze bardzo będę cię kochał – wyszeptał mi do ucha. Wytarłam łzę i popatrzyłam na chłopaka. Dłonmi ujęłam jego twarz i wbiłam swoje usta w jego. Gdy się od niego oderwałam spojrzałam na niego, a on wyglądał na bardzo zaskoczonego. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
-Chodź jeśli chcesz cos zjeść, bo z Niallem to trudno o pełna lodówkę – powiedział śmiejąc się
–Jasne, słuchaj czy ja utrzymuję kontakt z tatą?
-Yyy… no nie do końca – powiedział
-Co to znaczy?
-No, bo ty się z nim często kłócisz.
-Muszę się z nim pogodzić, a teraz chodź – odparłam.
*******************
Jest rozdział 4. Miałam go dodac jutro, ale kurde musze sie wam pochwaliś, że naprawiłam i jest taj jak powinno być.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 3

OCZAMI HARREGO Myślałem o tym poranku, aż nagle z przemyśleń wyrwało mnie wołanie Nialla: -Harry masz coś do jedzenia? Już miałem odpowiedzieć gdy Lou zawołał: -A marchewki? -Mam wszystko chodźcie – odparłem. Po chwili do kuchni wparowali chłopaki. -Co masz? Głodny jestem. – „przywitał” się Niall -Naleśniki – odparłem. -Siema stary – przywitał się Liam -Hej Vas happenin? – rzekł Zayn - No gdzie te marchewki? – zapytał Lou -A ja to się nie liczę? Tylko marchewki? – zapytałem udając, że płaczę -Ty zawsze jesteś na pierwszym miejscu moje ty kochanie, mój ty kocie – odparł Louis - I za to cie kocham – odparłem udając, że go całuję - Gdzie są dziewczyny? – zapytałem -Gadają ze sobą no wiesz „kobiece” sprawy – odparł Zayn – dasz wiarę, że 2 lata temu poznaliśmy je – powiedział zamyślony -Ta, co by było gdyby nie one? – zadałem pytanie retoryczne -Bylibyśmy teraz debilami bez uczuć – powiedział Zayn -To było pytanie retoryczne głupku – powiedziałem - Jakie pytanie? – odezwał się Niall -Nie oczekujące odpowiedzi – odparł Liam. OCZAMI JANE Weszłam do kuchni i usiadłam obok Nialla zajadającego się naleśnikami. -Smacznego Niall – powiedziałam -Dziękuję – odparł z pełna buzią. -A ty chcesz? – zapytał loczek -Jasne, a z czym masz? – zapytałam -Z bita śmietaną i truskawkami, a dla ciebie mam taką z 0% tłuszczu – rzekł - 0%? Człowieku dawaj 35% - zaśmiałam się -Serio? Ty nigdy takiej nie chciałaś – rzekł zdziwiony -Ale to już nie jestem ta sama Jane. 2 GODZINY PÓŹNIEJ -Szybciej trzeba się streszczać! – wrzasnął Hazza -No, już idę mamy jeszcze trochę czasu – powiedziałam. Po 20 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Przyjechaliśmy do miejsca gdzie będzie moja impreza urodzinowa. Przyjęcie będzie na jakieś 100 osób, albo i więcej. WIECZOREM Na imprezie był już chyba cały komplet gości. Większości z nich nie znałam. Każdy mnie ściskał i dawał jakiś podarunek: to wódkę. To jakiś sprośny gadżet. Po pokrojeniu tortu zaczęłam szukać Harrego, aby zabrał mnie do domu. Niestety parę gości mnie zaczepiło i kazało wypić symbolicznego „kielicha” z nimi. Byłam już nieźle wstawiona gdy znalazła Hazze. Harry zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżku, ponieważ z moją równowagą nie było dobrze. Leżałam i gapiłam się w sufit jak debilka, a Harry ściągał mi buty. -A wiesz co mój ty loczku? – zapytałam niewyraźnie -Co kochanie? – zapytał - Ja jestem dziś taka dziwna, bo jak zasypiałam to miałam 16 lat, a teraz 18. I gdzie niby są te 2 lata? Jak ja cie ty moje kochanie poznałam? – wyznałam kompletnie pijana - Jutro ci wszystko kotku opowiem, a teraz idziemy spać. Wstałam i chwiejnym krokiem poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż niedbale i wyszłam. Przebrałam się w jakąś koszulkę chyba Harolda, położyłam się i zasnęłam. *********************** Udało sie jest 3. Dziękuje wam za komentarze. To mnie motywuje.Jak cos mam źle to walcie w komentarzach;) Jescze raz błagam komentujcie.

niedziela, 1 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 2

Po 30 minutach ubierania się, malowania i ogarniania zeszłam do salonu. Czekałam z niecierpliwością na przybycie Lilly. Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłam wysoką dziewczynę pięknie wyglądającą. Miała włosy niedbale zpięte w koka, a ubrana była w czarne legginsy, biały t-shirt z nadrukiem i czarne buty na wysokim obcasie.
- Lilly… - wymamrotałam
- Hej mała – przywitała się rudowłosa dziewczyna
- Hej Jane wszystkiego naj – krzyknął za nią Zayn
- No właśnie wszystkiego najlepszego – powiedział Lou, a za nim powtórzyli Niall i Liam.
- Dzięki chłopaki – odparłam i uściskałam każdego
-Lilly musimy pogadać, chłopaki Harry jest w kuchni
- Harry masz coś do jedzenia? – zawołał Niall
- Niall uspokój się – powiedział Liam
- A marchewki? – zapytał Louis
- Mam wszystko chodźcie – zawołał Hazza.
Wszyscy ruszyli w kierunku kuchni.
- To o czym chciałaś pogadać? – zapytała Lilly
- Chodź do pokoju tutaj ściany mają uszy.
Gdy byłyśmy już w moim pokoju usiadłam na łóżku, a przyjaciółka patrzyła na mnie z pytającym wzrokiem.
- No co się stało? To już? – zapytała podekscytowana
- Co już? O Boże ludzie przestańcie! Właśnie nie wiem co się dzieje. Ty jesteś moją przyjaciółką więc mnie zrozumiesz. Wczoraj gdy zasypiałam był 1 maja 2012 rok, a budzę się 2 maja, ale 2014roku – rzekłam
- Co ty dziewczyno mówisz? – zapytała mnie Lil
- Serio mówię nie wiem jakim cudem obchodzę już 18 urodziny, jakim cudem ja chodzę z Harrym, a ty z Zaynem, jakim cudem jestem szczupła i ładna, a ty chodzisz ubrana jak dziewczyna i to na obcasach. – wyznałam przez łzy
- Wow, nieźle – powiedziała zaskoczona Lilly
- Co się stało z moim pokojem? Ze mną? Z moim psem, moim tatom i moim życiem? – zapytałam.
OCZAMI LILLY
Zaskoczyła mnie to co mi wyznała Jane. Widać po niej, że nie kłamała ani sobie robiła żartów.
-Wow to ty się przeniosłaś w czasie? – zapytałam
-Na to wygląda.
-Opowiem ci wszystko. Więc tak na twoje 17 urodziny zabrałam cie na koncert 1D i po drodze taksówka nam się zepsuła. Zatrzymała się nam limuzyna, a w niej One Direction. Zabrali nas na koncert i tak się zakumplowalismy. Ty zaczęłaś się ładniej ubierać, malować itp., a ja robiłam to za tobą. Potem zaczęłam chodzić z Zaynem, a ty z Harrym. Twój pies zdechł ze starości, a twój tata wrócił do polski. – opowiedziałam jej
-To wszystko jest niesamowite, ale to za duży szok. Ja chcę moje stare życie – wydukała, na po policzku popłynęła jej pojedyncza łza – wiem, że kiedyś byłabym wniebowzięta ale teraz...
***********
Ijest 2 rozdział. Błagam komentujcie bo nie wiem czy mam dalej pisac czy nie;) Nie wiem czemu tak sie układa ale ten rozdział jest dłuższy tylko tu tak wygląda. Ech daje po sobie znac, że pierwszy raz prowdze bloga. A tutaj parę śmiesznych zdęć chłopaków: