wtorek, 29 maja 2012

ROZDZIAŁ14 CZ.2

RANO
Obudziłam się, a Harry wychodził z łazienki. Wyglądał jeszcze gorzej niż wczoraj.
- Boli? – zapytałam
- Nie – odpowiedział
- I po co się z nim wdałeś w bójkę. Ech z tobą gorzej niż z dzieckiem.
- Ale to dziecko ma sexy opiekunkę – dodał
- Dziś chyba macie wywiad? – zapytała
- A no tak – odparł
- Nie możesz tak iść. Nie masz jakiegoś pudru, podkłady cokolwiek?
- Ja? Nie.
- Ech dobra ja ci przyniosę. Udawaj, że śpisz, chyba, że chcesz się tak pokazać, a potem tłumaczyć Louisowi.
- Zaczekam tu, ale wracaj szybko, bo będę tęsknił. – powiedział
- Postaram się i odparłam i weszłam do łazienki.
Ubrałam się i zpięłam włosy. Ogarnięta już wyszłam z łazienki. Harry zasnął. On to ma spanie jak dziecko. Była godzina 9:00.
Weszłam do domu i się po nim rozglądnęłam. Widząc, że taty nie ma od razu udałam się do swojego pokoju. Podeszłam do kosmetyczki i zaczęłam szukać podkładu. Usłyszałam odchrząknięcie za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam tatę. Stał oparty o framugę drzwi.
- O cześć tato. Ty nie w pracy? – zapytałam
- Nie. Dziś mam wolne.
- O to dobrze, nareszcie odpoczniesz.
- Tak. Możesz mi wytłumaczyć gdzie byłaś całą noc?
- Zostałam u Harrego. Pisałam ci sms-a.
- Odczytałem go, ale żeby dziewczyna w wieku 17-nastu lat zostawała na noc u chłopaka?! Wiesz jakie mają myśli chłopcy w tym wieku?! – wybuchł
- Tobie się o to rozchodzi? Pamiętasz Zacka?
- Tego ćpuna?
- Tak. Idąc do Harrego zaczepił mnie. Zaczęłam się z nim kłócić. Przyszedł Harry i zaczęli się bić. Potem poszłam z Hazzą do niego, żeby mu opatrzyć rany. Nie chciał mnie wypuścić do domu, bo się o mnie bał. Między nami do niczego nie doszło. Tato on jest inny, a tak w ogóle to dziękuję, że mi ufasz.
- Przepraszam, ostatnio nie wiem co się z tobą dzieje. Jesteś inna.
- Ludzie się zmieniają, zaakceptuj to - powiedziała i dalej zaczęłam szukać podkładu
- Słuchaj musimy pogadać.
- Nie teraz tato, muszę iść do Harrego i zrobić coś z jego twarzą – oparłam i wyszłam z podkładem w ręce.
Tata chciał coś powiedzieć, ale wyszłam i nie zdarzyło.
Weszłam do domu Larrego i w salonie siedział Louis.
- Część – przywitałam się
- Hej – odparł
- Harry jeszcze śpi?
- Tak, czekam, aż zejdzie i mi zrobi śniadanie.
- To może ja pójdę do niego – powiedziałam
- Uważaj on może być nagi – ostrzegł mnie Lou
- Dobra. Dzięki za ostrzeżenie – odparłam i skierowałam się po schodach.
Zapukałam. Nikt się nie odezwał. Weszłam, a Harry leżał na łóżku, a oczy miał zamknięte. Podeszłam do niego i go pocałowałam.
- Wstawaj śpiochu – powiedziałam.
Bez reakcji. Pocałowałam go drugi raz.
- No otwieraj te paczały.
Loczek otworzył jedno kok.
- Drugie też? – zapytał
- Tak. Chodź musze ci zrobić make up.
- Jaj ja tego nie lubię – zaczął marudzić
- Jak każdy chłopak – odparłam
- Nie, Zayn to uwielbia – powiedział
- Nie wkopuj go.
- No co, i tez nienawidzi jak Niall śpiewa operowym głosem haha raz mu przywalił, żebyś to widziała – zaczął się śmiać
- Bardzo bym chciała – zaśmiałam się śmiać – zdajesz sekrety z życia chłopaków, bo chcesz mnie zagadać, a z reszta ja to wszystko wiem, zanim was poznałam wszystko o was wiedziałam.
- Tak? Na przykład co?
- Że już pierwszego dnia w domu x factor chłopaki widzieli cie nago. Chcesz więcej?
- Nie!
- To siedź cicho, bo ci źle zrobię – zagroziłam.
Gdy nakładałam mu podkład robił bardzo śmieszne miny. Nałożyłam mu cienka warstwę. Wystarczyło, żeby zakryć podbite oko i parę drobnych sińców. Byłam dumna ze swojego dzieła, Hazza wyglądał jakby mu się nic nie stało. Zeszliśmy na dół, a Lou siedział podenerwowany.
- No ile można na was czekać? Ja tu z głodu umieram!
- Już robię to śniadanie – powiedział Harry
- Co ci się stało? – zapytał Marchewka.
Z Harrym zakłopotani popatrzyliśmy na siebie.
- Gdzie? – zapytał zielonooki
- No na wardze.
- A, to moja wina – zabrałam głos
- Nie umiesz się całować?
- Jasne, że umiem, a z resztą to nie twój interes – powiedziałam i wystawiłam mu język
- Jane nie umie się całować, Jane nie umie się całować – zaczął krzyczeć na całe gardło Lou
- Zamknij się! – krzyknęłam i wzięłam szklankę soku
- Uuu grozisz mi?
- Oficjalnie i nieoficjalnie tak.
- Harry twoja nienormalna dziewczyna mi grozi.
- No cóż mogę poradzić – westchnął Hazza
- I tak się nie umiesz całować! – krzyknął do mnie
- Lepiej od razu uciekaj zanim ten sok zamiast być w twoim żołądku będzie na tobie!
- Monstrum chce mnie zabić! – wrzasnął i uciekł do swojego pokoju.
Ja się zaśmiałam pod nosem.
- Zadziałało – powiedziałam
-O mało co się nie zorientował. Co chcesz na śniadanie?
- Ech nie jestem głodna, dzięki.
- Nie ma takiej opcji. Nie wyjdziesz z tego domu o pustym żołądku.
- Ale ja naprawdę nie jestem głodna.
- Bez dyskusji. Lubisz dżem wiśniowy?
- Uwielbiam – powiedziałam
- No to na śniadanie gofry z dżemorem wiśniowym – powiedział wyciągając składniki
- Mam nadzieję, że się nie otruje.
*************************
Sorki, że tak długo nie dodawałam, ale no patrze tylko 6 komentarzy se myśle może dadza więcej to wtedy dam, a tu dupa. I taka jedna nieznana mi osoba napisała dasz następny? No to daje. Jeszcze raz daje moje gg jakby ktos cos sie chciał dowiedziec lub po prostu z nudów popisać 21551618;) I komentowac mi tu!!!!
A teraz natchnęło mnie na komiks i postanowiłam wam go pokazać:

Gdy po paru miesiącach spotykania się z 1D dochodzi do wyczekiwanej przez ciebie chwili:

Jesteś wzruszona i nie wiesz co powiedzieć

Jednak stać cie na tyle:

Chcesz zrobić to:

I to:

Ale wychodzi ci to:

Gdy mówisz mamie, że wychodzisz za mąż:

A reakcja mamy jest taka:

Ale gdy jej mówisz, że wychodzisz za 5 facetów:

Ale i tak jest szczęśliwa, że jacyś faceci cie zechcieli:

W końcu przedstawiasz swoich przyszłych mężów:

Po ślubie:


Ustawiasz na facebooku „w związku” i dodajesz zdjęcie:

Gdy widzisz w telewizorze, że twoi mężowie robią z siebie idjotów twoja mina wygląda tak:

A oto co widzisz na ekranie telewizora:


Nienawidzisz ich, bo przynieśli ci wstyd:

Jednak chłopaki cię przepraszają:

A ty udajesz niewzruszoną:

Ale po paru minutach pękasz i im wybaczasz:

Po 9 miesiącach doczekaliście się dziecka:




Jestes przekonana, że chłopcy są dobrymi tatusiami:

Wspominasz moment gdy mówisz chłopakom, że jesteś w ciąży i reakcję chłopaków:





Gdy przypominasz sobie poród:





Kiedy Harry dowiaduje się, że wasza córeczka nie będzie miała na imię Darcy:

Ale i tak byliście szczęśliwą rodzinką


*************************88
I to na tyle komentowac, nawet czy złe czy dobre walcie prosto z mostu;) Sorki za niektóre zdjęcia miały sie ruszac;)

































czwartek, 24 maja 2012

ROZDZIAŁ 13 CZ.2

- Hej Jane to ty? – zapytał znajomy głos za mną
Podeszłam pod latarnię, aby zobaczyć twarz znajomego.
- O Zack to ty. – powiedziałam z ulgą.
- Co robisz o tak późnej porze, sama?
- A poszłam sie przejść. Dawno cie nie widziałam chyba z jakiś rok. Gdzieś ty się podziewał?
- A tu i tam. Dlaczego my zerwaliśmy kontakt?
- Nie pamiętasz?
- Nie. Pustka kompletna.
- Bo zacząłeś brać narkotyki i mam nadzieję, że z tym skończyłeś.
- A to tak. Od czasu do czasu się weźmie coś. Chodź może pójdziemy na jakąś kawę?
- Już jest zapóźni na kawę, i jestem umówiona. Przepraszam, może innym razem. Cześć. – powiedziałam odwróciłam się tyłem do chłopaka. Poczułam mocny uścisk na moim nadgarstku.
- Ała to boli – powiedziałam
- O przepraszam. No chodź ze mną.
- Nie, jestem umówiona. A teraz pość mnie.
- Nie. Ty idziesz ze mną – powiedział i przyciągnął mnie do siebie – pamiętasz w jaki sposób nasza przyjaźń, a raczej prawie związek się rozpadł? Zostawiłaś mnie w łóżku. Mi żadna dziewczyna nie odmawia. Rozumiesz? Żadna! – zacżał krzyczeć i szarpać mną – A teraz pójdziemy dokończyć to co rok temu zaczęliśmy.
- Puść mnie! – wrzasnęłam
- Czy ja się nie jasno wyraziłem?! – znowu krzyczał i mną szarpał
- Puść mnie! – krzyknęłam głośniej
- Ej nie słyszałeś puść ją – usłyszałam bardzo mi znany i kochany głos Harrego
- A ty co koleś nie masz swoich spraw?
- Tak się składa, że to moja sprawa. Puść ją.
- Dobra. – powiedział Zack i mnie puścił. Szybkim krokiem przeszłam do Hazzy.
- Wszystko w porządku? – zapytał
- Tak. – odpowiedziałam
- Chodź idziemy – powiedział i objął mnie ramieniem
- Ej ty – zawołał za nami Zack. Harry się odwrócił i dostał prawego sierpowego od ćpuna.
- Harry! – wykrzyczałam.
Loczek się otrząsnął i niby chciał już iść, ale się odwrócił i oddał Zackowi tak, że tamten zaliczył glebę. Zaczęli się bić. Ja tylko krzyczałam, żeby przestali. Na próżno.
- Harry błagam przestań! – zawołałam.
Hazza dał prawego sierpowego koledze tak, że ten znowu zaliczył glebę. Wziął go za frak i powiedział:
- Masz się od niej odwalić. Jak się dowiem, że chodziłeś za nią, zaczepiałeś, a nawet patrzyłeś to ci te żeby powybijam, zrozumiano?!
Zack nic nie powiedział tylko się głupio zaśmiał.
- Zrozumiano?! – powtórzył loczek zaciskając pięść
- Harry chodź, nie warto – powiedziałam
- Masz rację, nie warto - powiedział i puścił Zacka.
Poszliśmy do jego domu. Lou już spał. Zaświeciłam światło i zobaczyłam loczka. Wyglądał strasznie. Prawe oko miał podbite, wargę rozciętą, a z nosa lała mu się krew.
- Przepraszam cie – powiedziałam opatrując mu rany – to moja wina.
- Żadna twoja wina. Ja po prostu broniłem swoja księżniczkę – odparł – kto to tak w ogóle i co on chciał od ciebie?
- To Zack. Mój były chłopak, no prawie chłopak. Rok temu poszliśmy na imprezę. On się naćpał, a ja wypiłam jedno piwo i to wystarczyło żebym poszła z nim do pokoju. Ale jednak się rozmyśliła i uciekłam przez okno w łazience. Dziś jakimś cudem mnie znalazł i był wściekły, że mu odmówiłam, bo przede mną żadna dziewczyna tego nie zrobiła.
- Skurw… - powiedział Harry pod nosem, ale popatrzyłam na niego więc nie dokończył – WSS – zasyczał z bólu
- Przepraszam. Czekaj znajdę jakaś maść na potłuczenia – powiedziałam- Wiesz co jest najlepszym lekarstwem? – powiedział i mnie pocałował – o już o 10% czuję się silniejszy.
- Oj takie lekarstwo nie jest praktyczne – powiedziałam.
Hazza nie chciał mnie wypuścić do domu, bo się o mnie bał, więc zostałam u niego na noc. (bez skojarzeń) Napisałam jeszcze tatowi sms – a, żeby się nie martwił. Dostałam od loczka koszulkę i spodenki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w rzeczy od Harrego. Leżałam w łóżku i przeglądałam twistera. Harry zajęczał. Wyjrzałam zza monitora i zobaczyłam loczka ściągającego koszulkę. Gdy ją zciągnął na jego plecach i torsie zobaczyłam pełno siniaków.
- O kurde. Czemu nic nie mówiłeś? – zapytałam
- Ech nie chciałem cie martwić.
- Głuptasie. Idź się wykąp, a ja przyniosę maść.
- Dobrze. – powiedział.
Przyniosłam maść i czekałam, aż zielonooki się wykąpie. Gdy wyszedł nasmarowałam mu siniaki i poszliśmy spać.
************************************
Przepraszam , że tak długo nie dodawałam, ale cały tydzien miałam zawalony. We wtorek miałam kartkówke z polaka, w środę dwy godzinny sprawdzian z polaka i 2 karkówki i na czwartek musiałąm przetłumaczyć taki długi tekst z niemieckiego i musiałąm sie uczyc na karte motorowerową, ale sie okazało, że to nie dzis jest test. Ludzie szkoła to zaraza. A dupa, nie bede wam pierniczyc o miom dennym życiu. Jak rozdział? Podoba sie? KOMENTOWAĆ!!!!!!!
PS: Dziękuje za komentarze pod tamtym:)

niedziela, 20 maja 2012

ROZDZIAŁ 12 CZ.2

- Cześć wam – powiedział Zayn. Fanki się ucieszyły – pamiętacie jaka była umowa?
- Wprawdzie to my jesteśmy nowe – powiedziała jedna
- To my wam powiemy. Więc tak my One Direction i wy Directionerki podpisujemy umowę. Odpowiemy wam na parę pytań, a wy nie koczujecie pod naszymi domami. Zgoda? – powiedział Harry
- Zgoda! – krzyknęły chórkiem
- To pierwsze pytanie proszę – powiedział Niall
- Będziecie mieć jakiś koncert w najbliższym czasie w Londynie?
- Hmm jeszcze nie wiemy, teraz mamy urlop – odpowiedział Zayn
- Wyjdziesz za mnie? – zapytała jedna Nialla
- Wprawdzie to mam już parę żon z tego co wiem, ale mogę mieć kolejną - powiedział farbowany blondyn i przytulił fankę
- Kim ona jest? – zapytała brunetka z przodu pokazując na mnie
- To jest… - zaczął Harry i spojrzał na mnie – to jest moja dziewczyna – dodał wyciągnął rękę w moja stronę. Podeszłam do niego i przytuliłam go
- Tak to prawda – potwierdziłam
- O, ale ty masz szczęście dziewczyno powiedziała ruda dziewczyna
- Wiem i to jakie – odparłam i spojrzałam na Hazzę
- Zayn widziałam cie jak byłeś na spacerze z rudowłosa dziewczyna, to twoja dziewczyna?
- Oczywiście, że to ja! – powiedziała głośno ta sama co mi mówiła, że mam szczęście
- A same ja poznajcie – powiedział – Lilly kochanie możesz tu przyjść?
- Tak mogę – oparła Lil i dołączyła do nas – cześć dziewczyny.
- Ej chodźcie popcorn się nie mieści w mikrofalówce. O nie cos piszczy! Ratujcie! – rozdarł się z domu Liam
- Przepraszamy was obowiązki wzywają – powiedział Niall i wbiegł do środka, a my za nim, zamykając drzwi.
- Liam! – krzyknął Zayn – cos ty narobił?!
W środku było czysto, mikrofalówka była wyłączona, a chłopaki siedzieli na kanapie.
- Co się drzesz nic się nie stało – powiedziałam
- To przedstawienie – odparł

- Niall nie jedz z podłogi! – krzyknął Lou
- Nie może się zmarnować! – dokrzyczał Niall
- Jej pies to zje! – wrzasnął Liam – nie zabieraj mu jedzenia!
- Ja już nie mam psa! – krzyknęłam
- Nie! Mój pupil! Gdzie on jest! – krzyknął Harry
- Ej ta mikrofalówka piszczy! Uszy mnie bolą! Jane zrób coś! – krzyknął Lou
- Wystarczy nacisnąć guzik! – odparłam już ciszej
- Harry oddawaj marchewkę! – rozdarł się Louis
- Nigdy1 Zayn łap! – odkrzyknął Harry
- Zayn! – krzyknął Lou
- Liam! – wrzasnął Zayn
- Liam! Mam łyżkę! – zawołał Lou
- O nie! Łapcie go! On mdleje! P[przynieście mu wody trzeba go oblać! Nie! Więcej powietrza! Niall rób sztuczne oddychanie! – krzyczał Harry
- Czemu ja?! – krzyknął Niall
- Bo ty się z nim całowałeś! – krzyknął Zayn
- Dzwońcie po karetkę! Szybko! – zawołałam.
Nagle wszyscy zaczęli się przekrzykiwać. Lilly podeszła do okna i wyjrzała przez nie.
- Cisza! – krzyknęła głośno – Udało się, poszły.
- Nie musiałeś od razu mówić, że się z nim całowałem – powiedział Niall do Zayna.
- A całowałeś? – zapytał Lou
- Co to za głupie pytanie. Oczywiście, że tak – odparł Niall
- Po co to przedstawienie? – zapytałam
- Bo by nie poszły – odparł Liam.
WIECZOREM
Siedziałam z tatą w salonie oglądając telewizor.
- Musimy pogadać – odezwał się
- O czym? – zapytałam. W tym momencie dostałam sms-a:
„ Idziemy na spacer? Harry X.” – Odpisałam:
„ Dobra, będę czekać;)”
- Słuchasz mnie? – zapytał tata
- No tak, tak słucham – odparłam
- To o czym ci mówiłem? – zapytał
- No ten… o… sorki musze wyjść. Mogę?
- Gdzie idziesz?
- Na spacer z Harrym.
- O której wrócisz?
- Nie wiem. Co to jakieś przesłuchanie, a może spowiedź? Tato mam już 17 lat no prawie 18. Już jestem dużą dziewczynką. Pa – powiedziałam i wyszłam.
Szłam powoli w kierunku domu Hazzy. Zdawało mi się, że ktoś mnie śledził, więc przyśpieszyłam. Jest już ciemno i późno, a na ulicy nie ma nikogo. Trochę zaczęłam się bać. Szłam coraz szybciej, a ten ktoś za mną powtarzał. Błagałam, żeby tylko ktoś był na tej cholernej ulicy, jakiś przechodzień, ktokolwiek.
**************
Dziewczyny i chłopaki ( jeśli jakiś mnie czyta) zawiodłam sie na was. Tylko 4 komentarze pod tamtym rozdziałem. Oj podpadliście mi, no ale cóż mogę wam zrobić. Przetrzymac dodawanie rozdziałów? Nie, nie zrobie tego którzy mnie czytają i zostawiaja mimo wszystko jakis ślad, że odwiedzili mojego beznadziejnego bloga. Więc zostawiajcie ślad, że ktos odwiedził mnie, bo to was dużo nie kosztuje wysiłku, a mi podnosi samoocene. Więć KOMENTOWAC MI TU!
Życzę miłej niedzieli;)

piątek, 18 maja 2012

ROZDZIAŁ 11 CZ.2

- Kto? – zapytałam już normalnie zabierając dłonie.
Loczek się odwrócił i spojrzał na mnie.
- Jane! – ucieszył się i mnie przytulił.
Gdy się ode mnie odkleił spojrzałam na niego wilkiem.
- Kim jest Caroline? – zapytałam
- Caroline to dziennikarka, która już parę razy robiła z nami wywiady. Jest taka przyjaciółka zespołu tak można ja nazwać. – wytłumaczył sie
- Tak, tylko ona wiedziała, że dziś wracamy – odezwał się Lou
- A nam to już nie łaska powiedzieć? – zapytałam
- No właśnie. My się martwimy jak tam droga, czy nie mieliście jakiegoś wypadku, a ci już tutaj – dodała Lil
- No, ale to miała być niespodzianka – powiedział Zayn podchodząc do Lilly. Zza pleców wyciągnął piękna czerwona różę – to dla ciebie.
- Ooo jesteś kochany – powiedziała i przytuliła chłopaka
- A ja dam ci w domu – powiedział Hazza szczerząc się
- Ech chodźmy Lil trzeba to tutaj przytargać – powiedziałam
- No to łaskawie czekaj na mnie! – zawołała.
Wzięłyśmy pudełko i zaniosłyśmy chłopakom. Tak jak myślałam, ucieszyli się. Lilly pojechała do domu Zayna, a ja do Harrego. Bardzo się za nim stęskniłam. Gdy byliśmy już w domu chłopaków, pomagałam im wnieść walizki. Kiedy z Harrym zanieśliśmy ostatnie walizki on zamknął drzwi od swojego pokoju.
- Całe 2 i pół miesiąca na to czekałem – powiedział i mnie zaczął całować. To nie było to co kiedyś. Teraz całował zupełnie inaczej. Resztę dnia spędziliśmy razem, tylko we dwójkę. Około 22:00 wróciłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się o 10:00. Spojrzałam na wyświetlacz komórki i nie było żadnego sms-a. Ani od Harrego, ani od Lilly, ani od Niallera, po prostu pustka. Zdziwiło mnie to, bo codziennie rano miałam z 10 sms-ów o treści:
„Wstawaj!”, „ Co dziś robimy?” i inne takie od każdego z paczki. Wykonałam poranną toaletę i w piżamie zeszłam na dół. Taty już nie było. On się normalnie przepracowuje. Zrobiłam sobie kanapkę z dżemorem, do tego kakao i rozsiadłam się na kanapie. Włączyłam telewizor i jadłam gapiąc się w ekran oglądając jakiś kiepski serial. Drzwi do domu się otworzyły, i ujrzałam w nich całą paczkę.
- Znowu? – zapytałam
- Ale co znowu? – odparł Liam
- Nie wiecie po co służy dzwonek?
- A co to jest? – udawał głupiego Louis.
Wszyscy weszli do domu oprócz Harrego i Zayna. Zamknęli drzwi, a dzwonek zadzwonił. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Cześć, możemy wejść? – zapytał Zayn
- Właźcie moi kulturalni badboyowie.
Chłopaki weszli do środka, a ja zamknęłam drzwi.
- Szybko się uczysz od Zayna – powiedziałam do Hazzy
- Czego się nie robi dla ukochanej – powiedział i mni8e pocałował
- Jane, a co to z wybiegu wyszłaś? – zapytał Lou.
Spojrzałam na siebie i sobie przypomniałam, że jestem dalej w piżamie. Puściłam buraka i uciekłam do pokoju. Przebrałam się i zeszłam na dół.
- Przebrałaś się? A tak słodko wyglądałaś – powiedział zrezygnowany Hazza
- Jak na wybiegu – dodał Lou
- A ty za to jak bezdomny, lepiej wyglądać ja na wybiegu niż jak bezdomny – odparłam
- Czy ja wyglądam jak bezdomny? – zapytał pozostałych Louis
- Nareszcie ktoś ci to powiedział – powiedziała Lilly
- Dokładnie – dodał Niall
- Wy przeciw mnie? – oburzył się Marchewa – Nie spodziewałem się tego po was. Ja wychodzę i ja nie wiem kiedy wrócę!
- Oj Lou – prosił przyjaciela Hazza – no przecież ty jesteś najładniej ubrany, masz boski uśmiech, boskie włosy, cały jesteś jak młody bóg.
- Doceniam to, ale nie wszyscy tak myślą – odparł i zmroził mnie wzrokiem.
Tommilson wyszedł z domu. Wybiegłam za nim.
- Oj Lou żartowałam kto jak to, ale ty powinienieś mnie zrozumieć, wracaj – zawołałam.
Ten uparcie szedł i nie chciał się zatrzymać. Ubrał okulary przeciwsłoneczne, kaptur na głowę i szedł dalej przed siebie. Zobaczyłam grupkę fanek z koszulkami z 1D.
- Hej dziewczyny to on! Louis Tommilson! – zawołałam do fanek.
Te od razu ruszyły biegiem w stronę chłopaka. Ten widząc je zawrócił w moim kierunku i zaczął biec. Zaśmiałam się pod nosem i sama zaczęłam uciekać do domu. Wbiegliśmy zdyszani zamykając za sobą drzwi.
- Zabije cie – powiedział Lou siadając na kanapie
- Co się stało? – zapytał Hazza.
Z zewnątrz dobiegało wołanie:
- One Direction kochamy was! Błagamy wyjdźcie! – i takie podobne
- Chodźcie chłopaki – powiedział Zayn.
Harry i Niall poszli za nim. Fanki zaczęły piszczeć. Chłopaki wzięli ze sobą megafon, żeby było ich słychać. Wyszłam na schody i oglądałam cały przebieg zdarzeń.
*****************************
Prosze rozdział 11. Dziękuje wam za te komentarze, na prawde dodaja powera. I co podoba sie wam ten rozdział? Taki sobie wyszedł, dalsza częśc na pewno będzie lepsza. Wiec komentowac prosze;)
Wieżycie w to, że Harry odchodzi z 1D? Szczerze to ja zaczynam wierzyc, ale to tylko plotki jak ta informacja sie potwierdzi to sie wkurze i cos mu napisze na tt!!!!!!

wtorek, 15 maja 2012

ROZDZIAŁ10 CZ.2

NASTĘPNEGO DNIA
Rano poszłam do szkoły. Gdy wróciłam do domu taty nie było. Jak zwykle był w pracy. Odłożyłam torbę i poszłam do kuchni. Nalałam sobie soku. Zobaczyłam, że miska Apsika jest pusta. Nasypałam mu karmy i poszłam po niego. Był tam gdzie zwykle. Spał w swoim koszyku w kącie kuchni.
- Apsik chodź jedzonko – powiedziałam do psa.
Ten nie reagował, można się tego po nim spodziewać. Podeszłam do niego i kucnęłam głaskając po brzuchu.
- Apsik wstawaj jedzenie jest i idziemy na spacer – powiedziałam.
Bez reakcji. To dziwne na te słowa zawsze wstawał. Potrząsnęłam trochę zwierzęciem, ale ono dalej nie reagowało. Łzy napłynęły mi do oczu. Niby to tylko pies, ale on jest z nami długo. Mieszkał jeszcze z nami w Polsce. Jak mama żyła. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Harrego.
ROZMOWA
- Cześć kochanie - usłyszałam
- Harry możesz do mnie przyjść? – poprosiłam
- Coś się stało? Czekaj zaraz będę.
KONIEC ROZMOWY
Usiadłam przy stole i czekałam na chłopaka. Po paru minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam szybko je otworzyć. Gdy je otworzyłam zobaczyłam loczka. Wyglądał na zmartwionego.
- Cześć – powiedziałam
- Cos się stało? – zapytał. Miałam łzy w oczach.
- Tak… Apsik, on… jest w kuchni i…- nie dokończyłam, a Harry mnie przytulił. Nie płakałam, starałam się tylko nie płakać. Jednak łzy tak cisnęły mi się do oczu, że już nie mogła. Po policzkach popłynęło mi parę słonych łez.
- Wybierałyśmy go razem z mamą – powiedziałam wycierając łzy
- Tak się zdarza. Chodź pojedziemy i ci kupimy nowego – powiedział Hazza
- Nie wiem, Apsik on był jedyny w swoim rodzaju. Dziękuję ci, ale chyba wole zostać bez psa.
- Jak chcesz. Ale jak co to mów.
Gdy tata wrócił z pracy zawiózł ciało Apsika w odpowiednie miejsce. Nad moja rodziną ciąży chyba jakieś fatum. Dosłownie. Kurde czy ja muszę być takim pechowcem? Jedno, nie dwie rzeczy, które mi się w życiu udały to moi przyjaciele i mój chłopak.
3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Chłopaki właśnie kończą trasę koncertową. Powinni być w Londynie za jakieś 3-4 dni. Cieszę się, bo zobaczę mojego Harrego i resztę tej nienormalnej bandy.
Siedziałyśmy z Lil u niej. Uprawiałyśmy opierdoling. Nowa dziedzina sportu. Leżysz dupom do góry i nic nie robisz. To się nazywa klasyka, a nie bieganie za piłka jak pies.
- Ech chodź ruszymy te tłuste dupska – powiedziałam i wstałam z kanapy.
- No, koniec na dziś nowej dziedziny sportu – odparła Lil i wyłączyła telewizor – mamo my idziemy nie wiem kiedy wrócę!
- Dobrze, nie wróć za późno i ubierz się ciepło – odparła mama przyjaciółki.
Jest listopad. Zaawansowana jesień. Niestety jest już zimno i trzeba się grubo ubierać. Chodziłyśmy z Lilly ulicami włócząc się.
- O zobacz jaka sukienka – powiedziałam do przyjaciółki patrząc na sukienkę z wystawy.
- No, zajebista – odparła.
Patrzyłyśmy się w nią dobre 5 minut. Sukienka była krótka miała kolor jasny róż.
- A wiesz co by do niej pasowało? – zapytałam
- Co? Odparła Lilly.
Przeszłam o parę kroków w prawo, żebym była przed szybą sklepu z butami.
-Te buty – powiedziałam pokazując ciałowe szpilki na platformie
- Od kiesy ty się tak znasz na modzie?
- No właśnie od kiedy?
- Ech co się z Toba dzieje?
- O nie. Zamieniam się w… dziewczynę. Kurde no.
- Haha nie przeżywaj tak, bo ci żyłka w dupie pęknie. Chodź pójdziemy do sklepu z zabawkami kupimy coś chłopakom na powitanie.
- No to chodźmy. – powiedziałam.
Kupiłyśmy im sprzęt do karaoke, małą perkusję, gitarkę, klawisze i 5 mikrofonów. To wszystko było w jednym zestawie. Z nich takie dzieci to się ucieszą. Szłyśmy z Lil ulicami z wielkim pudełkiem. Zobaczyłam autobus, cały obklejony One Direction, ich twarze, logo i tak dalej. Pojazd się zatrzymał. My dwie takie idjotki stałyśmy z tym wielkim pudełkiem chwilkę, gdy zobaczyłam, że z autobusu wysiada 5 przystojniaków, wśród nich mój Harry. Wszędzie poznam te loki. Chłopaki nas nie widzieli. Postawiłyśmy pudełko i zakradłyśmy się. Ja podeszłam do Harrego od tyłu i dłońmi zasłoniłam mu oczy.
- Zgadnij kto to? – zmieniłam głos. Reszta chłopaków się śmiała.
- Hmmm niech pomyślę. Caroline? - zapytał
*******************
Wiem, wiem którtki jak nie wiem co, ale no haha chciałam wam zostawic na takim momencie, żebyście sie zastanawiały. I co myślicie co dalej będzie? Czy Jane sie wścieknie? Zostawiam to wam. KOMENTOWAĆ proszę. Mam pytanko: Czy mnie czytają jacys chłopacy? Jesli tak niech to napisza w komentarzach.
Nie tylko płć piekna sie interesuje One Direction. Miło spotkać jakiegos chłopaka, który uważa , że 1D to nie głupki spiewjące słodkie piosenki. Więc jesli czyta mojego bloga jakis facet to niech da o tym znać!
I KOMENTOWAĆ!!!!
PS:Czytam pare opowiadań i kurde cos mi sie zepsuło. Plis zostawiajcie linki do swoich opowiadań w komentarzach, bo dosłownie nie wiedziałam przez te 3 dni, że ktos dodał.




sobota, 12 maja 2012

ROZDZIAŁ 9 CZ.2

- Sam nie wiem – odparł Harry.
Ja dalej śmiałam się jak głupia.
- Kochanie możemy przez chwilę pogadać? – zapytał mnie Hazza
- Nie mów tak do mnie – odparłam z groźna miną
- Ale ty jesteś moja dziewczyną – odpowiedział
- Ech i po co mi był ten zakład.
- Chodź kotku musimy pogadać.
- Kotku? O Jezusie już w życiu się nie założę.
Poszliśmy z Harrym do mojego pokoju. Zamykając za nami drzwi.
- O co chodzi/ - zapytałam
- Widzę, że już nie możesz wytrzymać, ale do wieczora poróbmy sobie jeszcze żarty – powiedział
- A to dobry pomysł, a widziałeś ich miny? – zaczęłam się śmiać
- Ty to masz pomysły dziewczyno. Sam bym czegos lepszego nie wymyślił – odparł.
Zeszliśmy na dół. Jak Harry zszedł ze schodów ja wskoczyłam mu na plecy i zaczęłam krzyczeć:
- Wio! Baśka wio!
Wszyscy patrzyli na mnie, a Harold się śmiał.
- No co, jak mus to mus – powiedziałam.
Przez resztę dnia byliśmy u mnie. Oglądaliśmy filmy, wygłupialiśmy się, ale przez ten cały czas trwały również dyskusje o mnie i Harrym.
- Mówię wam oni coś ukrywają – zabrał głos Niall
- No, ale co? – zapytała Lilly
- I właśnie to się musimy dowiedzieć – dodał Liam
- My wszystko wam powiedzieliśmy – powiedział Hazza
- No właśnie – dodałam.
Lilly zaczęła pisać sms-y. Po chwili wszystkim zadzwoniły telefony oprócz mi i Harremu. Spojrzałam na niego zdziwiona. Po chwili wszyscy w stronę Lilly kiwnęli głowami na tak.
- Jane musimy pogadać – powiedziała do mnie przyjaciółka
- No dobra – odparłam
- Ale w twoim pokoju.
- No to chodźmy – odpowiedziałam i wstałam z kanapy.
Ruszyłam w kierunku schodów, a za mną Lilly. Nawiązała jeszcze kontakt wzrokowy z chłopakami i poszła. Dostałam sms-a:
„Wiem o co im chodzi, nie daj się kotku” – odpisałam:
„ Ale o co im chodzi?”
„Chcą z nas wyciągnąć co ukrywamy”
„To się nie damy. Kocham cie” – odpisałam i schowałam telefon.
Weszłyśmy z Lilly do pokoju.
- Siadaj – powiedziała stanowczo
- O co chodzi? – zapytałam zdziwiona
- Wiem, że cos z Harrym ukrywacie.
- Ale my wam wszystko powiedzieliśmy. To głupi zakład i dobra zabawa.
- Ta, a tak się kogoś całuje jak jest zakład?
- No mówię ci jak mus to mus. – odparłam.
Nagle usłyszałam z dołu szczekanie mojego psa. Tak mam psa. Ma na imię Apsik. Jest już stary. Praktycznie cały czas śpi. Budzi się tylko, żeby coś zjeść, albo wyjść na spacer z potrzebą.
Zeszłam na dół i zo0baczyłam Nialla z kanapką, a przed nim Apsik.
- Niall co ty robisz? – zapytałam
- Coś ci do domu wlazło! – krzyknął przerażony
- To jest mój pies – odparłam. Apsik cały czas szczekał na Niallera.
- Błagam zabierz do ode mnie! – prosił przestraszony. Apsik to duży pies, nie jeden taki Niall by się go bał.
- Co ty masz w tej kanapce? – zapytałam podchodząc do niego. Wzięłam mu ją i zdjęłam górną kromke chleba.
- Niall debilu przechodzisz na psia dietę?
- Nie. – odparł
- To co w twojej kanapce robi karma dla psa? – zapytałam
- Myślałem, że to płatki w nowym opakowaniu.
Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem. Dałam kanapkę Apskowi do miski i go tam zaprowadziłam. Zrobiłam Niallerowi drugą kanapkę i poszłam do salonu.
- Nie wiedziałem, że masz psa – przyznał Lou
- No, ja też – dodał Liam
- On jest prawie niezauważalny – powiedziałam
- No to co ukrywacie przed nami? – zapytała Lilly
- Ile razy wam mamy mówić, że nic? – odpowiedział loczek gapiąc się w telewizor
- Ech uparci jak osły – powiedział Zayn
- Dobra, ja się będę zbierać, późno już – powiedziała Lilly
- No my też – dodał Liam tatuś zespołu
- No to pa Jane – powiedziała Lilly i wyszła na zewnątrz
- Pa – pożegnał się Zayn
- Nara – dopowiedzieli Niall i Lou
- A ty Harry nie idziesz? – zapytał Pan Marchewkowy Potwór
- Nie chce spać na kanapie – odparł loczek
- Ech nie będziesz. Ktoś mi musi zrobić śniadanie – powiedział Lou
- No to pa kochanie – powiedział loczek wstając i całując mnie w policzek
- Pa! – powiedziałam.
Gdy Hazza był już przy wyjściu zawołałam:
- Harry zaczekaj!
Loczek zatrzymał się, a ja do niego podbiegłam i go pocałowałam. Jeszcze chwilę się tak całowaliśmy gdy ktoś powiedział:
-Bo zaraz zacznę żygacz tęczą – był to Louis
- Wiem co jest grane! – zawołała Lilly.
Oderwałam się od loczka i spojrzałam na nią pytająco.
- No co? – zapytał Zayn
- Oni na serio są razem. To nie był żaden zakład – powiedziała.
My z Harrym wybuchliśmy śmiechem.
- Czyli to prawda – dodał Niall
- Harry spisz na kanapie! – znowu oburzył się Lou
- Ech wytrzymam – odparł Hazza i mnie pocałowałam w policzek
- Lou to teraz tylko my jesteśmy sami – przyznał Nialler – Zayn ma dziewczynę, Harry ma, Liam ma tylko my nie mamy.
- No… - nie dokończył Lou, bo pan forever hungry mu przerwał
- Mam pomysł, będziemy gejami, aż sobie nie znajdziemy dziewczyn.
- Wal się. Mam dziewczynę – powiedział Pan Marchewka
- Co? – zapytał Niall
- Przedwczoraj byłem na randce. Nic z tego Niall.
- Jak ma na imię? – zapytała Lilly
- Eleonor – rozmarzył się Louis
- Czemu nam nic nie mówiłeś? – zapytał Liam
- Bo to nie było pewne. Przez ciebie Harry boli mnie kręgosłup.
- Przez niego? – zapytał Zayn
- Musiałem spać na kanapie.
- Dobrze ci tak – powiedział Hazza
- Teraz ty sobie tak pośpisz. – odparł Lou.
Jeszcze chwilę tak dyskutowaliśmy i cała banda się rozeszła.
*********************************
Nadeszła era totemu! Hhaha żarcik, ogłaszam mój wielki powrót szlaban sie skończył! Dobra ludziska postanowiłam dac wam mój numer GG jakbyście chcieli zapytać o cos, albo takie tam. Oto mój numer: 22551618
Teraz do tych dziewczyn, które chciały takie 2 postacie w tym opowiadaniu. One na pewno będa, wprawdzie to juz są, ale ja pisze naprzód, więc nie miałam jak wcześniej ich dodać.
Komentowac proszę;) Wiem, że to opowiadanie jest beznadziejne, ale mi sie nudzi na lekcjach w szkole to co mam robić?
1. Widziałyście teledysk do "More That This"? Podobno ma byc jeszcze ta druga wersja o randce w Paryżu.
2. Wiecie, że One Direction zdobyli złota płyte w polsce i nie przyjada jej odebrac? Skandal, ale napisali podziękowania na tt więc przynajmniej nie maja nas w dupie.
Dobra same to oceńcie:) Miłego czytania i KOMENUJCIE!!!!!

poniedziałek, 7 maja 2012

ROZDZIAŁ 8 CZ.2

Pewnie myślał, że mi się nie podobało, a wręcz przeciwnie.
- Wiesz co, ja sądzę, że nie czuję do ciebie tego… co do przyjaciela – powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek.
Cała resztę dnia spędziliśmy razem. Wieczorem z Harrym poszliśmy na krótki spacer.
- Cieszę się, że miałem tyle odwagi, żeby ci powiedzieć, że cię kocham – powiedział i mnie pocałował w policzek.
- Ja też się cieszę – odparłam.
NASTĘPNEGO DNIA
Umówiliśmy się z Harrym, że po południu on do mnie przyjdzie. Tak jak obiecał przyszedł.
- A co robimy z naszą bandą, gadamy im? – zapytał
- Może nic nie mówmy, ale jak przyjdą ja pójdę do góry, a potem zejdę i ci usiądę na kolanach. Porobimy sobie z nich jaja – powiedziałam
- Umm niezły pomysł. Ech niestety będę spał na kanapie. – odpowiedział
- Czemu? – zapytałam
- Poczekaj, aż Lou się dowie. Był przedwczoraj na randce i go wywaliłem na kanapę.
-Oj mój biedny. To Lou był na randce i się nie pochwalił? Zdrajca. To pisze sms-y do wszystkich.
- Ok.
Wysłałam sms-y do naszej paczki. Jak mówiłam poszłam do góry i czekałam jak reszta przyjdzie. Usłyszałam dzwonek do drzwi i dostałam sms-a:
„To dopiero połowa. Harry X.”
Czekałam dalej. Po jakiś dwóch minutach znowu zabrzmiał dzwonek. I znowu sms:
„Komplet. Zaczynamy?”
„Dobra usiądź na kanapie , idę„ – odpisałam.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Zobaczyłam bardzo znane mi mordki.
- Siemka – przywitałam się
- Cześć – odparł Niall, a za nim reszta.
Podeszłam do Harrego i usiadłam mu na kolanach. Wszyscy patrzyli na nas z miną typu: O co caman?
- To zakłam – odpowiedziałam na niezadane pytanie
- Ale jaki zakład? – zapytał Liam
- No nie wiemy czy wam możemy powiedzieć – zabrał głos Harry
- Nie rozumiem – powiedział Niall
- To może ty im powiesz – powiedział Hazza do mnie.
Nie zdradziłam mu mojego planu szczegółowego, a on nie miał pomysłów, więc pewnie chciał zostawić to mi.
- No dobra, założyliśmy się o to czy Harry zje 20 naleśników. Przypomnijmy ten rekord należał do Nialla. Niestety on zjadł nawet 21 i teraz musze udawać jego dziewczynę. – powiedziałam
- Co?! – wykrzyczał Niall
- No właśnie co?! – zapytała Lilly
- Harry śpisz na kanapie! – krzyknął Lou
- Dlaczego? – zapytał loczek
- Bo mnie zdradziłeś i zabieram ci żelki!
- O nie tylko nie żelki.
- Tak!
- Ech… - westchnął Hazza
- Przyjdź do mnie. Nie będziesz spał na kanapie i kupimy bardzo dużo żelek. – powiedziałam
- Oooo kochana jesteś – powiedział Harry i się do mnie przytulił pokazując język Panu Marchewce.
- Ej on jest mój! – oburzył się Lou
- Nie, bo mój! Na miesiąc!
- Aż na miesiąc? Wow to niezły zakład. A jak byś ty wygrała to co by on musiał zrobić? – zapytał Zayn
- Musiałby wtedy na koncercie powiedzieć do Nialla, że go kocha i wyznać, że jest gejem. – powiedziałam.
Wszyscy wybuchneli śmiechem, a Harry siedział z miną: Bardzo śmieszne.
- No, ale ja wygrałem – powiedział i się szeroko uśmiechnął – no daj buzi swojemu Bed – boyowi.
- Z języczkiem! – wrzasnął Zayn
- Chyba śnisz – powiedziałam
- Gorzko! Gorzko! – zaczęła Lilly, a za nią reszta.
- Nie masz wyboru – powiedział zielonooki, a ja dalej udawałam, że się nim brzydzę. W końcu wstałam i popchnęłam loczka żeby leżał. Usiadłam na nim rozkrokiem i go namiętnie pocałowałam.
Reakcja reszty wyglądała tak:
- Uuu! – i inne takie okrzyki.
Gdy się oderwałam od Hazzy powiedziałam:
- Zadowoleni?
- Ja bardzo – powiedział Harry – czasami warto się z nią zakładać i to z pewną wygraną.
- Jane zakładamy się, że wypije liter wody bez przerwy? – zapytał Liam
- Nie! – wrzasnęłam
- Ech szkoda.
- Dobra nie wiem jak ty, ale ja już nie wytrzymam – powiedziałam do loczka i wybuchnęłam głośnym śmiechem
- O co jej chodzi? – zapytała Lilly Harrego.

********************
Udało mi sie ukradkiem wejśc i szybko napisac ten rozdział specjalnie dla was. Przpraszam za błędy, ale nie mam czasu poprawiać. Komentujcie błagam. I życze miłego czytania;)




sobota, 5 maja 2012

INFORMACJA

Siemka wszystkim. Chciałam was poinformować, że przez najbliższy tydzień nie dodam nowych rozdziałów, ponieważ mam szlaban na kompa. Czekajcie z niecierpliwościa jak wejde za tydzień to dodam mego długi rozdział specjalnie dla was na przeprosiny. Przepraszam was jeszcze raz;)
Pozdro;)

piątek, 4 maja 2012

ROZDZIAŁ7 CZ.2

- Mogę z Toba iść do tej Polski?
- A chcesz? – zapytała
- Tak.
- To chodź idziemy – powiedziała
- A mi się wydaje, że Polska jest tam – powiedziałem pokazując kierunek jej domu.
- A tak masz rację – powiedziała.
Wziąłem ją na ręce i szedłem w kierunku domu dziewczyny.
3 DNI PÓŹNIEJ
Jest już po pogrzebie babci Jane. Pojechałem do Polski razem z nią i jej tatą.
OCZMI JANE
Od kiedy się dowiedziałam, że babcia nie żyje, Harry jest cały czas w pobliżu mnie. Przez pobyt w Polsce Hazza cały czas prostuje sobie włosy.
- Po co ty te twoje boskie loki prostujesz? – zapytałam
- Chcę być niezauważalny – odparł
- Po co?
- No, bo ten czas jest dla ciebie trudny i niby jeszcze brakuje ci tabunu fanek dookoła nas?
- Ech masz rację. Kochany jesteś, ale nie mogę wytrzymać jak nie widzę tych twoich loków.
3 DNI PÓŹNIEJ
Jesteśmy już w Londynie. Siedziałam na kanapie przed telewizorem. Tata był w pracy więc byłam sama. Nagle dostałam sms-a:
„Możesz do mnie przyjść. Jest tez reszta. Harry X.” – odpisałam:
„ Dobra. Zaraz będę”
Poszłam do góry i skontrolowałam mój wygląd. Poperfumowałam się i poszłam.
5 MINUT PÓŹNIEJ
Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Harry. Był jakoś dziwnie spięty. Nawet ładnie się ubrał. Nie wiem po co.
- Siemka – powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Cześć, wchodź – odpowiedział.
Weszłam do środka i się zaczęłam rozglądać za resztą. Nikogo nie było, nawet było cicho.
- Gdzie reszta? Coś tu za cicho i za spokojnie.
- No właśnie, nie ma ich. – powiedział lekko speszony
- No, ale jak nie ma pisałeś mi, że są.
- Musiałem tak napisać żebyś przyszła.
- Nic z tego nie rozumiem.
- Jane muszę ci coś powiedzieć – rzekł
- Co takiego? – zapytałam
- No, bo ja… ja… ja cie kocham – powiedział i mnie pocałował.
To uczucie było niesamowite. Jego miękkie usta spoczywały na moich. W moim brzuchu wybuchł wulkan z motylkami. Czułam się jak w niebie.
Gdy loczek się ode mnie oderwał spojrzał na mnie.
- Wow. To było zaskakujące – powiedziałam w szoku
Chłopak stał zdezorientowany i przygryzał dolną wargę. Jaki to słodki widok.
- Przepraszam… - powiedział gapiąc się na buty.
***********************
Kuźwa jaki krótki, ale emocjunujący nie? Chyba jeden z najlepszych moim rozdziałów jakie dotąd miałam. Ech no cóz jest 13 komentarzy to jest kolejny rozdział. Zaskoczyłyście mnie pozytywnie. KOCHAM WAS!!!! I DZIĘKUJĘ!!!!
PS: Życzę miłego czytania;)
Pozdro;D

czwartek, 3 maja 2012

ROZDZIAŁ 6 CZ.2

OCZMI HARREGO
Próbowałem przeprosić Louisa gdy usłyszałem pisk Jane z góry. Telewizor się wyłączył. Szybko pobiegłem do niej. Wszedłem do łazienki i zobaczyłem Jane leżącą na podłodze. Starała się niezdarnie wstać.
- Co się stało? – zapytałem pomagając jej
- Woda + suszarka + prąd = eksplozja i śliska podłoga – odparła.
Do łazienki weszła reszta.
- Nic ci nie jest? – zapytała Lilly podchodząc do Jane.
- Mi nie, tylko suszarka się zepsuła i wywaliło korki – odpowiedziała.
Wszyscy wybuchneliśmy głośnym śmiechem.
- Korkami się zajmiemy – powiedział Marchewka i poszedł na dół, a za nim wszyscy oprócz Lilly i mnie.
- Na pewno nic ci nie jest? – zapytałem
- Na pewno. Dzięki – odparła.
Lilly przyniosła latarkę, a ja wyciągnąłem suszarkę z wody i odłączyłem z prądu. Nagle światło się zaświeciło i dopiero teraz zobaczyłem jak Jane wygląda. Była owinięta ręcznikiem, cała mokra, a z włosów kapały jej kropelki wody. Uroczy widok. Taka troszkę przestraszona jeszcze była, więc ją przytuliłem po przyjacielsku i powiedziałem:
- To każdemu mogło się zdarzyć.
- Nie, tylko takiej ofiarze losu jak ja.
OCZAMI JANE
Około 14:00 wszyscy rozeszli się do domów. Dostałam sms – a od taty, że wróci gdzieś o 17:00. Leżałam na kanapie i oglądałam telewizor gdy zadzwonił telefon stacjonarny.
ROZMOWA
- Halo – powiedziałam
- Dzień dobry czy dodzwoniłam się do Grzegorza i Janiny?
- Tak ja jestem Janina. W czym mogę pomóc?
- Dzwonię ze szpitala. Niestety twoja babcia umarła. Choroba ją zwyciężyła.
- A kim pani jest?
- Byłam jej pielęgniarką. Bardzo mi przykro.
- Do usłyszenia – powiedziałam przez łzy.
KONIEC ROZMOWY
Gdy odłożyłam słuchawkę od razu rzuciłam się na kanapę z płaczem. Płakałam tak z dobre 30 minut. Wstałam z kanapy płacząc dalej i podeszłam do tatowego barka. Wzięłam z ni8ego pierwszą lepszą butelkę i wybiegłam z domu.
OCZMI HAZZY
- Lou ile jeszcze razy mam cie przepraszać? – zapytałem przyjaciela
- Jak mogłeś ta mi powiedzieć?
- No pjany byłem, nie wiedziałem co robię.
- A idź sobie do Jane! – krzyknął
- Jak sobie chcesz – odparłem i wyszedłem.
Szedłem do Jane, aby jakoś mi pomogła przeprosić Louisa. Gdy już tam byłem zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i czekałem Az ktoś mi otworzy. Lecz tak się nie stało. Nacisnąłem klamkę chcąc sprawdzić czy drzwi SA otwarte czy zamknięte. Były otwarte więc wszedłem do środka. Na kanapie było pełno chusteczek, a barek był otwarty.
- Jane jesteś? – zawołałem, ale nikt mi nie odpowiedział.
Zobaczyłem telefon Jane leżący na stole. Miała 5 nieodebranych połączeń i 7 sms – ów. Ona nigdy nie rozstawała się z telefonem, tak jak ja. Wiedziałem, że musiało cos się stać.
- O Harry dobrze, że jesteś. Jest z Toba Jane? – przyszła Lilly
- Nie, nie ma jej, a barek jest otwarty. Cos się musiało stać.
- Dostałam od niej bardzo dziwnego sms-a. Napisała mi, że za szybko traci ludzi których kocha.
- Chodź szybko, trzeba ja znaleźć. – powiedziałem.
Zamknęliśmy dom Jane i biegliśmy przed siebie. Zatrzymaliśmy jednego z przechodniów.
- Przepraszam nie widział pan tej dziewczyny? – zapytałem pokazując zdjęcie Jane.
- Niestety nie.
- To samo zrobiłem jeszcze dwa razy. Na próżno. Zaczepiłem kobietę w średnim wieku.
- Przepraszam nie widziała pani tej dziewczyny? – zapytałem pokazując zdjęcie Jane.
- Hmm tak widziałam. Rozpłakana szła w stronę rzeki. Wydawała mi się Pjana. Miała jeszcze przy sobie właśnie butelkę chyba z alkoholem.
- Dziękuję pani bardzo – powiedziałem i zacząłem biec w stronę rzeki, a za mna Lilly.
- Harry zaczekaj na mnie! – krzyknęła za mną.
Ale ja bałem się, że Jane zrobi cos sobie. Dobiegłem i zobaczyłem Jane siedzącą pod drzewem. Twarz miała schowaną w dłoniach. Podszedłem do niej i ja przytuliłem. Nic nie mówiłem. Zobaczyłem, że płacze. Podniosła głowę i popatrzyła na mnie. Wtuliła się we mnie i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Dobiegła do nas Lilly i widząc co jest grane też ja przytuliła. Po jakiś 10 minutach dobiegła do nas reszta chłopaków, nie wiem skąd. Jane uwolniła się z naszych objęć i zaczęła pic whisky.
- Daj to – powiedziałem biorąc butelkę
- Zostaw, muszę to dokończyć – powiedziała
- Ale ty jesteś niepełnoletnia – zabrał głos Louis
- No to co – odparła. Wziąłem jej butelkę.
- Chodź pójdziemy do domu – powiedziała Lil łapiąc dziewczynę za rękę.
- Nie. Ja ide do Polski. – odparła i wyrwała się z objęć przyjaciółki.
- Ale, że jak, na piechotę? – zapytał Niall
- Tak, co nie wolno? – zapytała sepleniąc
- No chodź idziemy do domu – próbował Niall
- Nie idę! Czy wy to rozumiecie?! – wybuchnęła.
Zaczęłam biec przed siebie, a ja za nią. W końcu zabrakło jej siły i przeszła w marsz. Zatrzymałem ja i zapytałem:
***********************
Rozdział 6. Uf w końcu. Przepraszam, że tak urwałam, ale cos długi, a tak to będziecie częściej odwiedzać mojego bloga z nadzieją, że dodałam kolejny. Nie długo dodam obiesuję, jak będzie 11 komantrzy... Przepraszam tez, że narazie nie dodałam tych proszonych postaci, ale jakos w tym rozdziale mi nie pasowały. Postaram sie wymyslic coś, żeby one były. No nic życzę miłego czytania i jeszcze raz przepraszam. KOMENTOWAĆ, PAMIĘTAJCIE 11 KOMENTARZY - 7 ROZDZIAŁ.