piątek, 31 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 38 CZ.2

- Nie wazne, może kiedys ci powiem - odparła
- Spoko.
Film skończył sie, a kiedy dotarłysmy do domu była już 21:10.
- Hej tatku - przywitałam sie
- Cześć wujku - powiedziała Justyna
- Cześć dziewczyny, czym możemy zawdzęczyć twoją obeność Justyno? - zapytał
- O Boże, tato znowu oglądałeś jakiś średniowieczny film?
- Nie zkądrze, moja curko - odparł
- Dobra, nie ważne. Justyna przyszła dzis do mnie na noc, mówiłam ci. - poinformowałam ojca
- Bardzo sie ciesze, tą jakże niezapowiedzianą wizytą, Justyno - zwrócił sie do kuzynki
- Mi tez jest miło - Justin próbowała sie wczuc w czasy mojego ojca
- Ojcze, czy mógłbys pójść do komnaty zwanej kuchnią przygotowac wieczerze? - zapytaloam
- Wedle twojego życzenia - ukłonił sie i poszedł.
- Boże musze mu zablokowac ten kanał - powiedziałam - Chodź pójdziemy do pokoju.
- To co będziemy robic? - zapytała kuzynka
- Mi tam obojętne...-przerwałam, bo wpadłam na genialny pomysł - Dobrze znasz angielski?
- No, nawet dobrze, a co?-zapytała
- A chciałabyś sprawdzić go w praktyce?
- Yyy o co ci chodzi?
- Czekaj, tylko włącze laptopa - powiedziałam uruchamiając sprzęt
- Co ty kombinujesz? - zapytała zdezorientowana
- Zobaczysz - odpowiedziałam
- No powiedz - nalegała
- Za 3, 2, 1 - powiedziałam i rozległ sie dzwonek skaypa.
Właśnie dzwonił do mnie Liam. Spojrzałam na Justynę. Oczy prawie z orbit jej chciały wypaść.
- Ogarnij sie, musisz ładnie wyglądać - zaczęłam żartowac
- O kurde, masz rację czekaj musze poprawić, makijaz i fryzurę - zaczeła nerwowo sie krzatac po pokoju. Złapałam ją za nadgarstek.
- Żartowałam, wyglądasz świetnie, tylko nie krzycz błagam - powiedziałam i odebrałam połączenie.
- Liam, cześć jak dawno sie nie oddzywałeś - przywitalam sie w języku angielskim oczywiście
- Cześc Jane, um tak jakos wyszło, Julia - zarumienił sie
- Oj, szykuję sie cos powaznego. - zaczęłam smiesznie ruszac brwiami
- Zayn ty dupku oddawaj moja marchwekę! - usłyszałam głos Lou. Na ekrane pokazały sie 2 sylwetki: 1 uciekała, a 2 ja goniła. Tak ta 1 to Zayn, a ta 2 to LOu.
- Lou nie panikuj, pewnie w lodówce masz ich jeszcze z 10 - powiedziałam
- O cześc Jane - przywitał sie Tomlinson
- Zawołajcie resztę musze wam kogoś przedstawić - powiedziałam
- Ludzie pizzę przywieźli! - rozległ sie głos Niallera. Usłyszałam biegnięcie.
- Gdzie? - usłyszałam Hazzę
- Tutaj - odparł Niall wskazując na laptopa. Na ekranie pokazał sie Harry.
- Cześć Jane - usmiechnął sie radosnie?
- Hej - odmachałam mu - To juz wszyscy?
- Tak, dzis dziewczyny nas nie odwiedziły, mamy męski wieczór - uniósł sie duma Zayn
- Wy macie co wieczór męski wieczór. Więc tak chce wam przedstawic moja kuzynkę i waszą fankę, Justynę - wskazałam na kuzynkę
- Jestem Niall, a ja Zayn, Louis, Liam i Harry - mówili po kolei
- Ale po co wy to mówicie, skoro ona juz to wie? - zapytałam
- Tak na wszelki wypadek - odparł Nialler
Justin podczas tej rozmowy nie wydobył z siebie ani jednego słowa.
- Ej co jest? - zapytałam ja po angielsku
- Zapomniałam angielskiego - powiedziała zszokowana po polsku
- Nie zapomniałas tyko sobie tak wmawiasz, no dalej powiedz cos do nich, oni nie gryzą, no może tylko Niall.
- Hej - powiedziała miesmiało - Jestem Justyna, jak juz wiecie.
- I tylko na tyle cie stac, no dalej. - zachecałam ją
- My nie gryziemy, no po za Niallerem - powiedział Zayn.
My we dwie wybuchłysmy smiechem.
- Z czego sie śmiejecie? - zapytał Zayn
- Przedtem powiedziałam jej to samo - wydukałam przez smiech.
Później Justin sie juz rozluźniła i normalnie rozmawiała z chłopakami.
Wieczorem przed zaśmięciem jeszcze rozmawiałyśmy.
- Fajnie, że ich znasz. Na żywo sa jeszcze fajniejsi niż na tych całych filmikach.
- Na zywo? To była video rozmowa - powiedziałam
- Oj, ale wiesz o co mi chodzi.
*****************************
Na poczatku przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale komp mi padł i jeszcze nie jes naprawiony tylko mam tymczasowo laptopa;) Mam nadzieje, że rozdział będzie sie wam podobał;P Jak tam gotowe powrócic do szkoły? Pozdrawiam;D

sobota, 25 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 37 CZ.2

Wziełam szybki prysznic i poszłam sie ubrać. Wybrałam czarne rurki, biały t-shirt i czerwona bejsbolówke z szarymi rękawami i literą "A". Włóosy wyprostowałam i zrobiłam lekki makijaż. Zjadłam jeszcze kanapki z nutellą i napisałam do Justyny:
"To spotykamy sie pod twoim blokiem?"
"Ok. To chodź;)"
Odpisała, a ja włożyłam płaszcz buty i powoli ruszyłam w kierunku domu Justina. Szłam spacerkiem, nie spieszyło mi sie miałam dużo czasu. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam piosenkę "Coldplay - The Scientist". Dostałam sms-a od Harrego.
"Hej, kotku, jak Ci mija sobota?"
Zastanawiałam sie czy mu odpisac, czy nie. Sama nawet nie wiedziałam czy jestem zła czy nie. Te strony plotkarskie wprawdzie bardzo dużo zmyślają, ale to zdjęcie...
Wyłączyłam muzyke, wybrałam jego numer i wcisnełam zieloną słuchawkę. Hazza odebrał po dwóch sygnałach.
- Halo, Jane? - usłyszałam jego głos. Po mimo, że go słyszałam milion razy, to za każdym razem kolana mi sie uginały na dzwięk jego głosu.
- Cześć, kochanie - powiedziałam - Jak tam po imprezie? Ostro zabalowaliście?
- Chłopaki tak, ale ja, nie miałem ochoty na zabawe bez Ciebie.
- Czyżby?
- Cos sie stało? - zapytał
- To chyba ty mi powinieneś to powiedźieć - powiedziałam lekko zła
- Nie wiem, o co ci teraz chodzi.
- O tą brunetke z klubu - głos mi sie załamał
- O jaka brunetke? - udawał głupiego
- O ta, z która sie całowałeś - wyjaśniłam
- Ja? Ja z nikim się nie całowałem - powiedział
- Widziałam na zdjęciu - dodałam
- Co widziałaś?
- Jak sie nachylałes nad nią, żeby ją pocałować - do oczu napłyneły mi łzy
- Była taka jedna... - zaczął, a do moich oczu napłynęło jeszcze więcej łez
- Czyli sie przyznajesz? - zapytałam
- Chcę byc z Toba szczery...
- Szczery? Dziękuje za szczerości mówisz mi prosto, że mnie zdradziłeś?!
- Zdradziłem? Nie, kochanie, nie zdradziłem Cię. Ta dziewczyna po prostu była pjana i sie mnie przytrzymała, a mnie ktos z tyłu na nia popchał i to tak wyglądało, ale ja nigdy bym Cię nie zdradził. - wytłumaczył sie
- Na prawdę? - zapytałam
- Tak. - zapewnił mnie
- Przepraszam Cię, to poprostu przez ta presję.
- Rozumiem masz prawo byc o mnie zazdrosna... O takiego przystojniaka jak ja - zaśmiał sie
- Ja? Zazdrosna o Ciebie? O taką sierotkę Marysie? Haha kawał roku, kotku.
- Ja sierotką Marysią? - zapytał
- No haha - dostałam napadu smiechu
- No i z czego sie tak smiejesz?
- Z Ciebie kocie, z Ciebie - wydukałam przez śmiech
- O ty! Czekaj jak tylko sie spotkamy, jak Cie dorwę to nie będzie zlituj sie od Łaskotek!
- Ale kiedy to będzie? - posmutniałam
- Ej, mała nie smuć sie wszystko będzie dobrze, wrócisz tutaj, do nas do Londynu.
- Mam taka nadzieję, brakuje mi was! - zaśmiałam sie
- Nam Ciebie też.
- Dobrze, kotku musze już kończyć, umówiłam sie z moją kuzynką - powiedziałam - Wieczorem porozmawiamy przez skaypa, dobrze?
- Dobrze, będę czekał.
- I zbierz bandę, chce zobaczyc ich kochane mordki - zaśmiałam sie
- No nie wiem czy takie kochane...
- Kochane, kochane no to papa kocie i przepraszam Cię jeszcze raz.
- Nic sie nie stało. Papa.
- Pa - powiedziałam i sie rozłączyłam.
Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam sie pod blokiem Justyny. Weszłam do budynku i skierowałam sie do mieszkania numer 3. Zapukałam lekko i czekałam, az ktos mi otworzy.
- Już! - usłyszałam ze śrdka mieszkania - Juz idę!
Po chwili w drzwiach zobaczyłam moja kuzynkę.
- O Jane, cześć - przywitała sie
- Hej - uśmiechnęłam sie
- Wejdź, rozgość się, ja jeszcze musze poarę rzeczy spakować - powiedziała
- Tomek zaopiekuj sie moja kuzynką!- zawołała do salonu.
Z salonu wyszedł wysoki, chłopak. Miał brązowe, proste włosy. Ubrany był w czarne rurki, i Niebieska bluze z kapturem, a na głowie miał czarna full cap.
- Hej, Jane jestem - wyciągnełam rękę w strone chłopaka
- Tomek, miło mi - uścisnał mi dłoń
- Jesteś chłopakiem Justyny, prawda? - zapytałam
- Tak. - przytaknął
- To ile juz jesteście razem?
- To bardziej skomplikowane niż myślisz - wyjaśnił - To ty jesteś tą kuzynka Justyny co mieszkała w Londynie?
- Tak, to ja.
- Dlaczego wróciłas do Polski? - zapytał.
O Boże! Wszyscy się mnie o to pytają! Wróciłam, bo musiałam, ale i tak tam wrócę!
- Sprawy rodzinne - odparłam.
- Już jestem gotowa, możemy iść - przyszła Justyna z dużą torbą.
- No to chodźmy - powiedziałałam wychodząc z mieszkania.
Justin przed blokiem rozstała sie z chłopakiem i we dwie ruszyłyśmy do kina.
- Ile jestes z Tomkiem? - zapytałam
- To skomplikowane - powiedziała. Ja wpadłam w niepohamowany napad śmiechu.
- No co? - zapytała zdezorientowana.
- On mi powiedział to samo - smiałam sie dalej. Gdy sie uspokoiłam, opnaowana juz zapytałam:
- To dlaczego to skomplikowane?
**************************
A oto i rozdział 37;)
Dziękuje za te komentarze pod rozdziałem 36;P
To chyba dobrze, że Harry nie zdradził Jane prawda? Haha jak bym dała, że by ja zdradził to byście pewnie przestały czytac mojego bloga... E nie, wy takie nie jestescie!;)
Kto słyszał nowa piosenkę 1D? Ja słyszałam i mi osobiście bardzo sie podoba;D
Życze miłego czytania. Pozdrawaim:D

środa, 22 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 36 CZ.2

4 GODZINY PÓŹNIEJ
Poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Zasiadłam wygodnie na łóżku i włączyłam pare stron. Na moim twitterzei facebooku dostawałam wiadomości od fanek 1D, że gdzies widział Hazzę w jakimś klubie lub coś. Włączyłam jakąś strone z plotkami. Wpisałam hasło "One Direction" i wyskoczyły mi nagłówki.
"Dzis sa urodziny Harrego Stylesa",
" Harry Styles szaleje w klubie na swoich urodzinach!"
Kliknełam na ten drugi nagłówek i pojawił sie tekst, więc zaczełam czytać.
"Dzis Hazza obchodzi swoje 19 urodziny. Z tej okzaji kumble z zespołu i nie tylko wzięli go do klubu nocnego.Absolwent szaleje tam, lecz bez swojej dziecwzyny. W czasie gdy Jane jest w Polsce, Harry świetnie sie bawi i podrywa dziewczyny! Dostaliśmy, wiadomośc od jednej fanki, że widziała Harrego jak całował sie z nieznajomą brunetką! Oj Hazza, przesadza. A może on i Jane już nie sa razem? Co o tym sądzicie?"
Przewinełam strone dalej i zobaczyłam zdjęcie, sylwetka Harrego nachylająca sie nad jakąś dziewczyną.
- To na pewno jest jakis fotoszop - pomyslałam.
Wyłączyłam komputer i poszłam sie wykapać. Po przemysleniu tego napisałam do Hazzy:
"Cześć, kocie jak tam?"
Na odpowiedź czekałam dośc długo, więc ze zmęczenia zasnęłam.
NASTEPNEGO DNIA
Obudziłam sie i jak to miałam w zwyczaju popatrzyłam przez okno jaka jest pogoda. Niebo było zachmurane, a z chmur leciał lekki puszek śniegowy. Dzis jest sobota, więc nie musiałam iśc do szkoły. POpatrzyłam na wyswietlacz komórki sprawdzic, która jest godzina. Aparat wskazywał godzinę 10:34. Miałam 1 nieodebraną wiadomość. Była od Harrego:
" Hej kochanie, jednak chłopaki mnie wyciągneli do tego klubu, ale zabawa bez Ciebie to nie zabawa. Właśnie wracamy. Pewnie juz śpisz. Dobranoc;)"
Sms mi porzyszedł o godzinie 1:25, więc w Londynie musioała być 0:25. Nie wiedziałam co o tym sądzić, nie chciałam uwierzyc, w to co pisali ci wszyscy na tych stronach plotkarskich, ale to zdjęcie to zmieniło. Może to był ktos podobny do mojego Harrego? Nie wiem, nie wiem co tym sądzić.
Wstałam i w piżamie poszłam do kuchni. Zrobiam sobie płatki z mlekiem i zasiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakis kanał i tepo sie gapiłam w ekran. Nagle usłyszałam krzyk z telewizora, który wyrwał mnie z przemyśleń. Dziewczynka zaczęła płakac, bo brat jej porwał lalkę.
- Nic ciekawego - uznałam.
Miske po sniadaniu odniosłam do kuchni i umyłam.
Wzięłam telefon i napisałam do Justyny:
"Hej, masz dis wolny wieczór? I cała noc? Może byś przyszła do mnie na noc? Jeśli chcesz oczywiście."
Po 5 minutach odpisała:
"Jasne, to może wieczorem pójdzemy do kina, a potem do ciebie?"
"Spoko, to sprawdze jakie ida filmy"
Napisałam i odpaliłam laptopa. Sprawdziłam jakioe ida filmy i napisałam Justynie.
"Idzie pare fajnych, ale mi sie wyddaję, że dobry będzie "Mroczne cienie" i ten film idzie o 19:00. Co ty na to?"
" No spoko, to sie jeszcze zgadamy"
"Ok"
Odpisałam i do 17:30 wylegiwałam sie przed telewizorem.
********************
Wiem, krótki i w ogóle nic sie w nim nie dzieje, ale mówie wam takie rozdziały tez musza być! No i ten, aaa no własnie mam nowe GG ze starym nie pytajcie co sie stało, więc to mój nowy numer: 44366192 i jesli z kims pisałam to niech mi ktos wysle swój numer np. Ada;) Ok pozdrawiam;)

sobota, 18 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 35 CZ.2

OCZAMI JANE
Wstałam rano i sie zastanawiałam czy prezent doszedł do Harrego. A może sie spóźni i Harry będzie obrażony? Nie wiem. Zobaczymy jak to wyjdzie. Dziś jest piątek 2 lutego. Wstałam o godzinie 6:00 rano. Jak co dzień zrobiłam poranną toaletę i zjadłam śniadanie. Ubrałam sie i wyszłam. Przed blokiem czekał Michał.
- No dziś sie nie spóźniłaś, szacun! - przywitał mnie
- Wiem, wiem boska jestem -zaśmiałam sie
- Nie pochlebiaj sobie.
- Oj ja tylko mówię prawdę -przyznałam.
Szliśmy do szkoły rozmawiając. Głownie to mówił Michał, ja mało co sie oddzywałam.
- Ej coś dzisiaj taka mało rozmowna? - zapytał
- A nic - powiedziałam
- Powiedź.
- Ech mój chłopak ma dzisiaj urodziny i sie zastanawiam czy mu prezent doszedł. - powiedziałam
- Nie martw sie, jak nie dojdzie na czas to pewnie to zrozumie. - pocieszał mnie
- Może, zobaczymy.
Na matematyce poczułam wibrację w kieszeni, czyli mi przyszedł sms. Włożyłam telefon do piórnika i odczytałam sms-a. Był od Harrego;
" Dziękuję za prezent;) I za to, że nie zapomniałaś. Moja mama chce cie poznać, więc jest kolejny powód dla, którego musisz przylecieć do Londynu."
" Prezent to tylko formalność. Postaram sie przekonać tatę. Wczoraj nie zdążyłam już pogadać z tatą, ale dziś spróbuję z nim pogadać."
"Dobrze. Chłopaki chcą mi dziś zrobić urodziny w jakimś klubie."
" To dobrze, idź zabaw się."
"Bez Ciebie nie idę."
"Idź ja to nic. Nie musisz zostawać w domu przeze mnie. Jesteś osobą znaną, nie możesz siedzieć w domu"
"Ale nie idę, bez Ciebie"
- Panno Nowak? - usłyszałam głos nauczycielki
- Tak? - zapytałam
- Jaki jest wynik tego równania? - zapytała poważnie
- Yyy -zaczęłam sie zastanawiać. Sylwia przysunęła mi karteczkę na której pisało 26. Spojrzałam na nią. Ta tylko pokiwała głowa na tak.
- Więc, wynik to 26 - powiedziałam nie pewnie patrząc na nauczycielkę
- Dobrze. Ale prosze uważać,bo widzę, że jesteś jakaś nieobecna. - powiedziała
- Wydaje sie pani - odpowiedziałam.
Nauczycielka nic nie odpowiedziała tylko sie odwróciła do tablicy.
Reszta lekcji minęła nudno.
Michał dzisiaj kończył później, więc musiałam sama wracać do domu. Na klatce schodowej spotkałam sie z Angelą.
- O cześć - przywitałam sie
-Hej. Skąd wracasz? -zapytała
- Ze szkoły, a ty co?
- Ja sobie dziś zrobiłam wolne - odparła
- Ty leniu! Hehe i gdzie wybywasz?
- A idę na szluga.
- To konieczne? - zapytałam
- Ide sie odstresować - odpowiedziała
- I poco ci to? Tylko sie trujesz - powiedziałam
- E tam. - odpowiedziała - No to cześć.
- Pa - powiedziałam odprowadzając ja wzrokiem.
Drzwi do mieszkania były otwarte. Zdziwiło mnie to, bo rano na pewno je zamykałam, a tata miał kończyć później.
Ostrożnie weszłam do środka rozglądając się. Położyłam torbę na ziemi i wzięłam w dłonie parasolkę, która leżała obok. Powoli skierowałam sie do kuchni, skąd było słychać jakieś hałasy. Szlam powolnym krokiem do pomieszczenia. Gdy znalazłam sie przy wejściu zacisnęłam bardziej uścisk na parasolce. Wychyliłam głowę i to co zobaczyłam wręcz mnie ucieszyło. Przy blacie stał tata i cos pichcił. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do pomieszczenia.
- O Jane, juz jesteś - powiedział na mój widok
- Cześć tatku. - pocałowałam rodzica w policzek
- Po co ci ta parasolka? - zapytał
- Myślałam, że ktoś sie włamał do mieszkania. - odparłam.
- Dzis wcześniej skończyłem, mieliśmy udany projekt i szef dał nam reszte dnia wolne - wyjasnił
- To dobrze.
- Idź ściągnij płaszcz i umyj ręce zaraz będzie obiad.
- Dobrze. - powiedziałam i opuściłam pomieszczenie.
Zjadając posiłek zabrałam głos.
- Tato, nie chce cię męczyć, ale mogłabym w ten weekend polecieć do Londynu?
- A jest jakas specjalna okazja, żebyś tam leciała? - zapytał
- Harry ma dzis urodziny. - odpowiedziałam
- Nie wiem, zastanowię się. - powiedział
- Czego sie boisz? Dlaczego nie moge tam polecieć?
- Boję sie tego, że tam polecisz i juz nie wrócisz... - zamilkł
- To tylko weekend - powiedziałam.
Przez chwilę w ogóle sie nie oddzywał.
- Na razie nie mamy tyle pieniędzy - przerwał ciszę
- Harry powiedział,że mi kupi jak będzie trzeba - powiedziałam
- Jak to będzie wyglądało, że on ci bilet będzie kupował? Pojedziesz za 2 tygodnie dobrze? - zapytał
- Jesteś kochany - przytuliłam go.
- Wiem - zaśmiał sie
- A wcześniej jakoś sie nie da? - zapytałam
- Nie za bardzo.
- Dobrze, może być, dzięki- powiedziałam.
*******************************
Jest rozdział 35;) No ten już jakiś lepszy wyszedł i dłuższy. Mam nadzieję, że wam sie podobał.
Pozdrawiam;)

wtorek, 14 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 34 CZ.2

OCZAMI HARREGO
Obudził mnie Lou, spiewając hymn Wielkiej Brytanii. Musiałem wstac, bo inaczej by mi nie dał spokoju i cały czas by śpiewał. Wstałem więc i zerknąłem na zegarek, który wskazywał, że jest godzina 11:30. Nie zakładając nic na siebie powędrowałem do kuchni.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! - usłyszałem.
W kuchni stali wszyscy chłopcy, Paul, i jeszcze pare osób, wśród których były kobiety...
- Ja tylko, no ubiore sie - wyjakałem i szybkim krokiem przeszłem do mojego pokoju.
Włożyłem na siebie bieliznę, kremowe rurki, biały t-shirt i białe conversy. Ubrany już ponownie zagosciłemw kuchni.
- Wszystkiego najlepszego brachu - przytulił mnie Zayn
- Dzieki stary, weź rzuc to palenie, bo smierdzisz - powiedziałem
- Jak zwykle szczery do bólu - zabrał głos Paul
- No, a jakby inaczej - zasmiałem sie
- No Styles, juz ci 19 stukneła. Oj ty staruchu, wszystkiego najlepszego - przytulił mnie, po męsku
- Dzięki - odparłem z usmiechem.
Jeszcze przez kilkanascie minut przyjmowałem życzenia od zebranych. W końcu ujrzałem sylwetkę, bardzo znanej mi dziewczyny.
- Gemma! - uściskałem siostrę
- Harry! Mój mały braciszek ma juz 19 lat! Sto lat! - poczochrała moje włosy
- Dziekuję, a jest mama? - zapytałem rozgladając sie po pomieszczeniu. Poczułem jak ktos mnie delikatnie łapie za bark. Odwróciłem sie i zobaczyłem mamę.
- Cześć mamo - uściskałem ją
- Harry synku, nie dawno ci musiałam pampersy zmieniac, a teraz juz masz 19 lat - wzruszyła sie
- Oj mamo, az taki duży nie jestem, pogadamy jak bede miał 40 lat. - zasmiałem sie
- To gdzie masz ta twoja dziewczynę? Mówiłes, że mi ją przedstawisz - powiedziała rozgladajac sie
- Nie ma jej tu - posmutniałem
- Dlaczego? - wypytywała mama
- Musiała, wracac na jakis czas do Polski, ale za nie długo wróci to ja poznasz - usmiechnałem sie lekko
- Mam nadzięję. Chodx na sniadanio-obiad, bo umierasz z głodu znając sie - zasmiała sie.
Zjedliśmy wszyscy po nalesniku, a potem mama pokroiła torta, którego upiekła. Nie planowałem urządzać, żadnej imprezy urodzinowej. Co chwila spogladałem na telefon czy ktos nie dzwoni, lub czy nie dostałem sms-a. Mówiąc ktos, miałem na mysli moja dziewczynę Jane.
- Może zapomniała? Ma wiele spraw na głowie - pomyslałem. Jakos sie próbowałem pocieszyc, ale cos mi to nie wychodziło. Było mi przykro, że moja dziewczyna, nie pamietała o moich urodzinach.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Jako "gospodarz" dzisiejszej imprezy poszedłem je otworzyć.
- Dzień dobry - przywitał sie listonosz
- Dzien dobry - odparłem - Ma pan cos dla nas?
- Wiem pan, że dla was zawsze cos mam - zasmiał sie szukając wszystkich listów w torbie.
Wyciągnał pare listów i pare paczek i wręczył mi je.
- Jeszcze jedno - powiedział znowu grzebiąc w torbie. Wyciągnął pudełko, które najbardziej sie rzucało w oczy.
- Prosze i życze miłego dnia - powiedział i poszedł.
- Dowidzenia - odparłem zamykając drzwi.
Usiadłem na kanapie i wziałem w dłoń to pudełko, które listonosz dał mi jako ostatnie. Były na nim poprzyklejane zdjecia, których fanki na pewno nie widziały. Odwiązałem czerwona kokardkę i otworzyłem wieko. W środku była kartka. Wyciągłem ja i zaczałem czytać:
Drogi Harry,
Dziś sa twoje urodziny, nie zapomniałam, jak mogłabym zapomniec o urodzinach mojego chłopaka? Nawet nie wiesz jak bardzo za Toba tęsknię i nie moge sie doczekac, kiedy przylece do Londynu chodźby na weekend. Nie bede sie duzo rozpisywac, Więc w pudełku masz cos jeszcze...

Zerknałem do środka. Znajdował sie tam wisiorek. Była to polowa srebrnego serca. Znajdowały sie na nim 2 litery :"LO". Nie muszę sie zastanawiać co jest napisane na drógim kawałku tego serca. Obruciłem połówke serca w dłoni. Na drógier stronie był też wygrawerowany napis :"Miłość przet..." I dalej juz nie było. Spojrzałem jeszcze do pudełka. Było tam zdjęcie Jane z drógą połówka serca na szyi. Z tyłu na zdjęciu pisało:
Ja mam dróga połówkę. Jak sie spotkamy to te wisiorki jak i my bedziemy stanowic jednośc"
*********************
Dobra ten rozdział był najgorszym jaki napisałam ever! W życiu nie miałam takiego braku weny! Amen. Pozdrawiam;)
PS: Wiem, że którki...

piątek, 10 sierpnia 2012

RODZIAŁ 33 CZ.2

- Moge wejść? - zapytał
- Tak, wejdź - powiedziałam.
Chłopak wszedł i zamknał drzwi za sobą.
- Ja ci to wszystko muszę wytłumaczyć - zaczął - Nie chcę stracić takiej przyjaciółki jak ty.
- Mów - odparłam. Ciemnowłosy wziął głęboki wdech i po chwili ciszy zaczał mówić.
- Pamiętasz ta sytuację w kinie z ta dziewczyną? - zapytał
- Tak pamiętam.
- Więc to co jej wtedy powiedziałem to było naprawde, to, że jestem gejem. Sam tak myslałem. Sądziłem, że do dziewczyn mnie nic nie ciągnie. Częściowo nie chciałem w to uwierzyć, ale jak zobaczyłem ciebie na tej ulicy... W większości przypadków u dziewczyn zwracałem uwage na wygląd. A z toba miało byc inaczej... Widziałem cie tylko od tyłu, pomyslałem, że może cos z tego byc, że może nie jestem tym gejem. Odwróciłas sie do mnie twarza i okzałas sie piekna dziewczyna. To nie tak, że chciałem cie wykorzystac tylko do tego żeby sie przekonac czy na prawde jestem tym gejem. A z tym pocałunkiem to chciałem sie tylko upewnic... I teraz sam nie wiem co mówie i to wszystko nie układa sie w całość, ale teraz wiem, że raczej jestem Bi i to tyle. - powiedział. Ja sie przybliżyłam do niego i go przytuliłam.
- Nic sie nie stało. Nie wiedziałeś, że mam chłopaka, może parą nie będziemy, ale sadze, że dobrzy z nas przyjaciele - odkleiłam sie od niego.
- Tez tak sądze - usmiechnął sie i pokazał rząd równych ząbków.
- To co kumple? - zapytałam wyciagając dłoń
- Kumple - odparł ściskając mi dłoń.
Usłyszałam dźwiek przekrecającego sie klucza w zamku. Nie miałam zamiaru chowac Michała przed, ojcem. Po chwili ujrzałam tatę.
- O curciu juz jestes? - zapytał zdziwiony patrząc na Michała - A kto to?
- To mój kolega ze szkoły, Michał - powiedziałam
- Dobry wieczór panu - wyciagnął dłon Michał. Tata jak by z łaskawoscia mu ja uscisnał.
- Jane musimy pogadać - powiedział do mnie.
Weszlismy razem do kuchni.
- Co jest? - zapytałam
- Kto to jest? - zapytał
- No mówilam ci, Michał mój kolega ze szkoły.
- Ja nie chce nic mówic, ale czy ty jeszcze jestes z Harrym? - zapytał
- Co to za głupie pytanie, oczywiscie, ze tak - odparłam
- To dlaczego sie spotykasz z tym młodzeńcem? Jak byc z chłopakiem to z jednym.
- Tato, to tylko kumpel, a Harry to mój chłopak. Nie moja wina, że nie moge byc teraz w Londynie. Sa ferie, przynajmniej na ten czas mogłabym tam poleciec.
- Nie wiem zobacze, porozmawiamy o tym później - rzekł wychodząc.
Po rozmowie z tata, obudziła sie we mnie iskierka nadzieji, że może jednak polece do tego Londynu. Ale jak to mówia "Nadzieja matka głupich" czy jakos tak.
Postanowilismy z Michałem ogladnac jakis film, poniewaz mój tata poszedł na piwo do taty Justyny. Troche sie wahał czy zostawic mnie sama z Michałem, ale powiedziałam, że nie ma sie czego bać.
- To jak ma na imie twój chłopak? - przerwał cisze ciemnowłosy
- Harry - odparłam
- A przystojny jest? - zapytał. Spojrzałam na niego spod byka.
- Bardzo przystojny. Nie, żeby cos, ale zaczynam czuć sie zazdrosna... - Chłopak wybuchł głosnym smiechem.
- Nie bój sie, nie ukradne ci go - powiedział przez smiech.
- On nie leci na chłopaków - odparłam pewnie uderzając go poduszką.
- No to mi go opisz. Nie bój sie chce tylko wiedziec, jak ten szczesciarz wyglada.
- No więc tak, ma krecone kasztanowe włosy, szmaragdowe oczy i nieziemski usmiech. - rozmarzyłam sie
- Hmmm z twojego opisu wydaje sie przystojny. - przyznał
- On jest przystojny!
- To pokaz mi jego zdjęcie - poprosił
- Nie!
- Dlaczego?
- Bo to zdjecie moge oglądac tylko ja!
- Ale jesteś - strzelił focha
- Wiem, że jestem.
- A jakie ma hobby? - zapytał
- Śpiewanie. Nie wspomniałam o tym, ale głos to on ma boski...
- Nie watpie skoto ty go tak zachwalasz.
- Po prostu mówie prawde. - wystawiłam mu język
- Ile juz ze soba jestescie? - zadał kolejne pytanie
- No od sierpnia, tak jakos będzie. Tak od sierpni, wtedy nasz wspólny kumpel miał urodziny.
-Jak tam jest?
- Gdzie?
- W dupie jak nie wiesz gdzie. W Londynie no.
- Londyn to przepiekne miasto. Kiedys cie tam zabiorę i poznał z moimi znajomymi tam.
Nagle rozległ sie dźwiek mojego telefonu. Dzwonił mój kochany Harry.
- Halo - odebrałam połączenie
- Cześć kotku - przywitał sie
- Cześc kocie - odparłam.
- Jak ci dziś minał dzien? - zapytał
- Dobrze, duzo przygód miałam. A tobie?
- Dzis nie było nic specjalnego. Chciałem sie ciebie zapytac kiedy to ci sie te ferie zaczynaja?
- W ten poniedziałek.
- A, bo może jakos ci załatwie ten przylot tutaj - powiedział
- Na prawde? Cholera cały czas zapominam ,że ojciec mi nie pozwala - posmutniałam - ale dzis cos wydawał sie byc skłonny sie zgodzic.
Michał mi pokazał gestem, ze juz idzie, bo późno. POmachałam m una pożegnanaie i wróciłam do rozmowy z Hazzą. Rozmawialismy tak do pierwszej w nocy.
********************
Powracam! Żyję! Hahaha wycisk był na tym obozie, ale sie żyje. Dziekuj,e wam za te komentarze, pozytywnie mnie zaskoczyliscie.
A co do tego rozdziału, przepraszłam za błedy i jesli sa jakies błędy, ponieważ pisze bezposrednio na blogu, a nie w Wordzie, ponieważ komp mi sie zepsół i trzeba było od nowa Windowsa wgrywac.
Przepraszam tez za nudnośc tego rozdziału, odczuwam brak weny.
Pozdrawiam i zachecam do komentowania;)

czwartek, 2 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 32 CZ.2

Nawet nie wiem kiedy znalazłyśmy się na 4 piętrze.
- Tu mieszkam – powiedziałam
- Ja na następnym. – odparła
- No to cześć – pożegnałam się i weszłam do mieszkania.
- Już jestem! – zawołałam.
- To dobrze. Na jaki film się wybrałyście? – zapytał tata.
W ogóle nie był zły, że mnie ciągle nie ma w domu. Miał dziś dobry humor. To ciekawe, bo dawno się tak nie uśmiechał.
- Na Szpetach. To taki horror. Cos się stało?
- Nie, znaczy nic złego, wręcz przeciwnie. – uśmiechnął się
- Wracamy do Londynu? – zapytałam
- Nie. Dostałem awans -odparł radośnie
- To świetnie – przytuliłam go – To może, żeby powiedzieć to moim przyjaciołom polecę do Londynu na weekend? Taką wspaniała wiadomość trzeba oblać szampanem bezalkoholowym.
- Nie przesadzaj córciu to nie aż taka wiadomość, żeby lecieć do Londynu – odparł – Ale za to zamówiłem pizzę, twoja ulubioną.
- Ale super – udawałam zachwyconą.
Zjadając pizzę razem z tatą przed telewizorem przypomniałam sobie, że w przyszłym tygodniu czyli od najbliższego poniedziałku zaczynają się mi ferie zimowe.
- Tato? – powiedziałam
- Co? – odparł przerywając gapienie się na mecz
- No, bo w przyszłym tygodniu znaczy od najbliższego poniedziałku zaczynają mi sie ferie i tak sobie myślę, że… - tata nie dał mi dokończyć
- Znowu zaczynasz o ten Londyn? – zapytał
- Nie, to nie o Londyn chodzi, tylko czy Justyna mogłaby przyjść do mnie na noc, dwie lub trzy –wymyśliłam szybko.
Skąd on wiedział, że o Londyn mi chodzi?! Czyta mi w myślach?! Nie no, domyślić się mógł, bo cały czas mi o Londyn chodzi.
- Pewnie czemu nie – odparł i ugryzł kęsa pizzy
- To ją zaproszę – odparłam – dzięki za pizze pójdę już spać, bo trochę zmęczona jestem. Dobranoc – pocałowałam go w policzek i poszłam do pokoju.
Włączyłam laptopa i przebrałam się w piżamę. Wyciągam z torebki telefon. Miałam 4 nieodebrane połączenia i 7 sms-y. 2 połączenia o Harrego, a 2 od Michała. Sms-y tez były podobne parę od Harrego i parę od Michała. Najpierw odpisałam Harremu, że gdzieś telefon podziałam, a Michałowi, że jestem w domu cała i zdrowa.
Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku. Weszłam na twittera i facebooka. Zobaczyłam, że na facebooku jest dostępny Harry, więc napisałam do niego:
(J – ja, H –Harry)
J: Hej kotku:-*
H: Jane, kochanie dlaczego nie odbierasz? Martwiłem się.
J: Przepraszam, napisałam Ci przed chwilka sms-a;)
H: Ugh, Louis znowu mi ukradł telefon! Zaczekaj chwileczkę, musze go odzyskać;)
J: Hahah dobrze, czekam:-*
Po 5 minutach napisał:
H: Przepraszam, że tak długo, ale wiesz jak to nasz Lou, trzeba go sposobem… i przemocą.
J: Cos ty temu biedakowi zrobił?
H: Ja nic, tylko nie będzie miał co jeść, ale znając go i Elke pójdą do sklepu, bo ten będzie marudził.
J: Eleonor jest u was?
H: U Louisa.
J: No, ale konkretem w waszym domu A jak się układa dziewczynom z Liamem i Niallerem?
H: Wydaje się, że to będzie coś poważniejszego. Często u nas bywają. Brakuje tylko Ciebie…
J: Hazzuś moje Ty kochanie, wiesz jak bardzo bym chciała być z wami. Za niedługo mam ferie, ale mój tata nie chce słyszeć nawet o Londynie;(
H: Szkoda… Bardzo tęsknie za Tobą, i nie tylko ja, ale ja najbardziej!
J: Wiem o tym, ja za wami też, a w szczególności za Tobą… Ej taka dziewczyna mi podsunęła genialny pomysł!
H: Jaki?
J: Za nie długo w maju mam 18-nastkę. Więc poczekam do końca roku szkolnego, a potem już będę pełnoletnia i na samym początku wakacji wyjadę do Londynu na stałe!
H: No super, ale to troszkę długo. Kupie ci bilet i przylecisz. Przekonasz jakoś twojego tatę.
J: Próbowałam, ale on jak słyszy Londyn to juz dostaje białej gorączki.
H: To powiesz, że idziesz do jakiejś koleżanki na tydzień, hmmm?
J: Cos mi się wydaję, że to nie przejdzie…
H: To ja przylecę do Ciebie. Ugh zapomniałem, że za nie długo mamy trasę koncertową.
J: Gdzie?
H: Po Ameryce.
J: A kiedy ona się zaczyna?
H: Za jakieś 2 tygodnie.
J: To może zdarzysz przylecieć?
H: Postaram się kochanie. Przepraszam, musze już kończyć. Zadzwonię do ciebie jutro. Papapa.
J: Papap.
Zmęczona odłożyłam laptopa i ułożyłam się do snu. Niestety nie mogłam zasnąć. Do drugiej nad ranem wierciłam się po łóżku, aż w końcu zasnęłam.
NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się strasznie nie wyspana. Kark mnie bolał i wszystkie możliwe kości. Nie chciało mi się wstawać, więc postanowiłam poleżeć jeszcze 5 minut. W końcu otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że godzina jest 6:30! Szybko wstałam i podbiegłam do szafy. Wybrałam jakieś dżinsy, t-shirt i sweter. Pobiegłam do łazienki i szybko zrobiłam poranna toaletę. Pomalowałam rzęsy tuszem wbiegłam do pokoju spakowałam książki i z hukiem wybiegłam z mieszkania zamykając drzwi. Wybiegłam przed blok, ale pod nim nie było Michała. Hmmm to dziwne. Postanowiłam zostawić ta sytuacje na później, chcąc nie chcąc nie pasowało się spóźnić do szkoły. Na pierwsza lekcję zdarzyłam ledwie co. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego nie było Michała pod blokiem. No mógł się rozchorować czy coś, ale chyba by mi napisał. Wyciągłam z kieszeni telefon i włożyłam go do piórnika. Napisałam sms-a Michaelowi czy jest w szkole.
W klasie zabrzmiała cisza, ponieważ polonista czekał na jakaś odpowiedź na zadane pytanie od klasy. Nagle usłyszałam dzwonek przychodzącego sms-a. Serce mi stanęło. W szkole można nosić telefony, tylko nie wolno ich używać na lekcji. Zapomniałam wyciszyć dźwięk. Nauczyciel zaczął rozglądać się po klasie.
- Kogo to? – zapytał z poważna miną. Ja siedziałam wystraszona, ale starłam sie wyglądać na naturalna.
- Kogo to telefon zadzwonił? – powtórzył pytanie nauczyciel.
- Kacper twój? – zwrócił się do najgorszego chuligana z klasy
- Nie, ja nie mam dziś – odparł spokojnie. Polonista znowu zaczął się rozglądać.
- Panno Nowak? – zapytał
- Yyy tak mój. Przepraszam zapomniałam wyciszyć – powiedziałam. Nauczyciel podszedł do mnie z grobowa minął i wyciągnął dłoń. Oddałam mu aparat.
- Proszę przyjść po niego, po wszystkich lekcjach do dyrekcji. – oznajmił.
- Dobrze – powiedziałam cicho.
Zabrzmiał dzwonek sygnalizujący, że jest już koniec lekcji. Spakowałam książki do plecaka i już wychodziłam z klasy.
- Janina podejdź tu – zabrzmiał głos polonisty.
Zatrzymałam się i powoli się obróciłam w stronę nauczyciela. Bez słowa podeszłam do biurka.
- Nie dam twojego telefonu dyrekcji, ale niech to będzie pierwszy i ostatni raz, dobrze? – zapytał
- Tak, cos takiego juz się nie powtórzy – odparłam
- Mam nadzieje, wyglądasz na porządną uczennicę.
- Dziękuję. I naprawdę to był pierwszy i ostatni raz. – powiedziałam i wyszłam.
Przeczytałam sms-a od Michała, którego treść była taka:
„Byłem po ciebie, ale długo nie szłaś więc pomyślałem, że dziś robisz sobie wolne”
Rozejrzałam się po korytarzu. Dostrzegłam ciemnowłosego przy szafce.
- Siemaaaa – krzyknęłam mu do ucha od tyłu. Ten z przerażenia, aż podskoczył.
- Boże, chcesz żebym dostał zawału w tak młodym wieku? – zapytał
- Haha sądzę, że twoje serce cos takiego wytrzyma. – zaśmiałam się
- Nie bądź tego taka pewna. Czemu rano cie nie było?
- Zaspałam, miało być 5 minut było 30. I jeszcze akcja z telefonem. – wspomniałam
- To trzeba noce zarywać? Jaka akcja z telefonem? – zainteresował się
- No, bo ci tego sms-a napisałam. I zapomniałam wyciszyć i koniec. Wziął mi telefon.
- I nie oddał? – zapytał
- Oddał. Przy całej klasie powiedział, że musze iść po niego do dyrektora, ale potem mnie zawołał i powiedział, że mi odda ten telefon, bo wyglądam na porządna uczennicę. – zaśmiałam się
- Hahaha ty i porządna uczennica – wybuchł śmiechem. Walnęłam go w ramię.
- A co nie wierzysz?
- Wierzę, wierzę – przestał się śmiać.
Po szkole Michał zabrał mnie nad Wisłę, pokazać jak wygląda rzeka zimą. Jak bym tego nie wiedziała. Siedzieliśmy na podgrzewanej ławeczce wpatrując się zamarzniętą rzekę.
- Ładnie tu – przyznałam.
- W końcu to Polska – odparł.
Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Ciemnowłosy wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Powoli zaczął się przybliżyć, a jego wzrok skupił się na moich ustach. Z każda sekunda był coraz bliżej mnie. W końcu nasze twarze dzieliło tylko parę centymetrów. Właśnie zaczęło się dziać to co przewidywałam. W pewnym sensie chciałam tego. Chciałam znów poczuć aksamitne, słodkie usta. Spojrzeć w te zielone oczy, wpleść rękę w bujne brązowe loki Harrego. Tak właśnie Harrego, nie Michała. On jest tylko moim kumplem, a Harry chłopakiem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo za nim tęsknie. Za jego głosem, chociaż często rozmawiamy przez telefon, ale to nie to samo.
Michał coraz bardziej się do mnie przybliżał. Gwałtownie odsunęłam się od niego, a chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Przepraszam, nie mogę. Ja mam chłopaka. – powiedziałam i pobiegłam do domu.
Zaszyłam się w pokoju, i zaczęłam analizować wszystko to co się stało. Mało brakło, abym zdradziła Harrego. Ze mną na prawdę się coś złego działo.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć, a w nich stał nikt inny jak Michał.
*************************************
SURPISE ludzie!
Pewnie zauważyliście, że rozdział jest jak normalne 2!
No własnie to ta surpise.
Tez sądzę, że się w nim działo pod koniec.
Więc tak, rozdział jest taki długi, ponieważ jutro rano wyjeżdżam na obóz siatkarski i tam gdzie jadę nie będzie internetu.
Masakra 6 dni bez internetu!
Dziękuje wam za komentowanie i mam nadzieję, że jak wrócę z obozu to mnie miło zaskoczycie i będzie przynajmniej 9 komentarzy...
Ale to od was zależy;)
Pozdrawiam;P