piątek, 27 lipca 2012

ROZDZIAŁ 31 CZ.2

Ta nie boi, są tego dwie wersje. Albo na prawdę sie boi tylko kłamała, albo nie boi tylko chce wykorzystać sytuację, w której może poprzytulać się do Michała. Bardziej realistyczna jest druga wersja. Film się skończył i wszyscy wyszli. Po całej wypitej coli musiałam skorzystać z toalety. Gdy myłam ręce weszły jakieś 2 dziewczyny w wieku mniej więcej 14 lat. Jedna z nich patrzyła się na mnie cały czas.
- Zawiasa ma jakiegoś czy co? – pomyślałam.
Zakręciłam wodę i wzięłam jeden kawałek papieru ręcznikowego.
- O- mój – Boże – powiedziała jedna z nich – To ty.
Odwróciłam się do nich.
- Słucham? – zapytałam grzecznie
- Jane Nowak- to ty. Dziewczyna Harrego Stylesa z One Direction. Jego dziewczyna, która wyjechała do Polski – powiedziała blond włosa dziewczyna, która się wcześniej na mnie patrzyła, ta która mnie rozpoznała
- Nie wiem o czym mówisz – odparłam
- nie udawaj, to naprawdę ty. – ciągle mówiła sama. Spojrzały obie na siebie i równocześnie zapytały:
- Możemy prosić o autograf?
- Ale mnie?
- Tak ciebie, chodzisz z naszym idolem i jesteś tak jakby częścią jego, więc tez się stajesz nasza idolką – odezwała się ta druga
- To dasz ten autograf? – zapytała blondynka wyciągając z torebki notes i długopis.
- Jasne – odparłam i wzięłam – Szczerze to jeszcze nigdy nie dawałam autografów. To dla kogo?
- Dla Eli i Ali – odparły
- Dobrze – odparłam i napisałam:
„ Dla Eli i Ali czyli moich pierwszych oficjalnych fanek ich idolka
Jane X.”
Oddałam im przybory.
- A możemy zrobić sobie z Toba zdjęcie? – zapytała brązowowłosa
- Nie ma sprawy – odparłam. Dziewczyna wyciągnęła aparat.,
- Skąd wy to wszystko macie? – zapytałam
- Nosimy na wypadek gdybyśmy spotkały kogoś sławnego tak ja ciebie.
- Ale ja nie jestem sławna – odparłam
- Jesteś. Piszą a tobie w gazetach, papparaci cię śledzą i tak dalej, czyli jesteś – powiedziała brązowowłosa
- Ale oni robą zdjęcia chłopakami, a mi przy okazji, a piszą o mnie tak samo przy okazji.
- Ciul, ważne, że piszą i robią zdjęcia czy to przy okazji czy przez przypadek – odparła blondynka
- No to chodźcie do tego zdjęcia – powiedziałam i ustawiłam się po między nimi. Dziewczyna zrobiła 3 zdjęcia.
- To dzięki dziewczyny, miło mi było was poznać – powiedziałam i wyszłam. Michał i Sylwia siedzieli na dużych fotelach.
- No już myślałem, że cię tam wciągło – powiedział brązowooki wstając
- Przepraszam, ale ta cola była duża – odparłam.
Zobaczyłam te dwie dziewczyny, które wyszły z WC.
- Ej jak cos to się nie znamy, potem to wam wyjaśnię – powiedziałam i oddaliłam się od nich. Napisałam sms-a Michałowi:
„Udawajcie, że jesteście parą”
On spojrzał na mnie miną WTF? Kiwnęłam tylko głową w jego stronę, żeby zrobił co mówię. Powiedział cos do Sylwii, zrobił przepraszającą minę i ja objął. Powoli skierowałam się do wyjścia, a oni za mną. Odeszłam jakieś 100 m od kina. Upewniłam się czy, czasem te fanki mnie nie śledzą i zaczekałam na zakochaną „parę”. Sylwia była wniebowzięta, a Michał miał obojętną minę.
- Dobra, już możecie się puścić – powiedziałam, a Michał od razu wziął rękę z pleców Sylwii
- No więc czemu musieliśmy udawać parę? – zapytał
- Bo spotkałam w WC taką moją dawną znajomą. Kiedy miałam jakiegoś chłopaka, lub po prostu gadałam z jakimś chłopakiem, ona na drugi dzień z nim chodziła lub się przyjaźniła. Wiesz nie, żeby coś, ale wolę, żebyś nie poznał jej uroku – wyjaśniłam
- Dziękuję za tą troskę – odparł
- Dobra, ja muszę już lecieć – odezwał się Michał – Tylko załatwię jeszcze jedna rzecz na mieście, możesz iść ze mną – zwrócił się do mnie
- Nie musisz się śpieszyć, sama jakoś trafię – odparłam
- Na pewno? – zapytał
- Tak. Do zobaczenia jutro w szkole – powiedziałam i poszłam.
Pod blokiem zobaczyłam jakaś dziewczynę. Miała papierosa w ustach, a dłońmi próbowała odpalić zapalniczkę. Klęła coś pod nosem.
- Ej masz ogień? – zaczepiła mnie.
Dziewczyna miała na głowie kaptur, ale i tak było widać, że na głowie ma niezłą burzę włosów.
- Nie, nie mam. Nie palę. Ile ty masz lat, żeby palić? – zapytałam
- A chuj cie to obchodzi. Kim ty jesteś, żeby mi biurwa wykłady prawić? Masz ten ogień czy nie?
- Nie mam, już ci to mówiłam. Gdyby mój chłopak się dowiedział, że palę, że chodź bym spróbowała to by było krucho. – wyobraziłam sobie Harrego, który mnie przyłapuje na paleniu
- A co kurwa nie wolno ci? Robisz ze sobą co chcesz, to twój interes, nie jego – odparła i wykrzesała iskierkę z zapalniczki
- A właśnie, że jego, bo mnie kocha i jak go znam to nie pozwoliłby, żebym się truła – odparłam
- Mieszkasz tu? – zapytała zaciągając się
- Tak, a ty?
- Też. Angela jestem – wyciągnęła zmarzniętą i odymiała dłoń
- Janka – uścisnęłyśmy sobie dłonie – Co daje ci to, że palisz?
- Nic, lubię to, odstresowuje mnie – odparła
- To nie lepiej pożuć gumę do żucia, czy cos tylko się truć?
- Nie. – odparła kolejny raz zaciągając się
- Wiesz, że wciągając dym z papierosa, na płucach osiedla ci się cos takiego jak ołów z asfaltu?
- No i chuj.
- Rób co chcesz to woje życie, albo nie, od dziś będziesz mnie miała na karku. Może i cie nie znam i ty mnie tez nie znasz, ale pomogę ci top rzucić.
- Nie musisz, z resztą nie chce rzucać szlugów. Są fajne. – odpowiedziała i wyrzuciła peta
- Nie, nie są. To trucizna, która powoli cie zabija, z każdym nowym papierosem jesteś bliżej śmierci.
- Pierdolisz jak Makłowicz.
- Jak kto?
- Taki koleś co jeździ, gotuje na ulicy i gada cała historię całego kraju.
- Nie zły kolo. Dobra ja już idę. Do zobaczenia – powiedziałam otwierając drzwi bloku
- Czekaj, ja też idę – rzekła wchodząc za mną.
Szłyśmy przez chwilę w milczeniu. W końcu Angela zabrała głos.
- Nie długo tu mieszkasz prawda?
- Tak, jakieś 5 dni – odpowiedziałam
- A gdzie wcześniej mieszkałaś? – zapytała
- W… w Californii – zakłamałam
- To coś mało opalona jesteś. Ja na twoim miejscu za nic w świecie nie chciałabym wracać do Polski. Nudno tu… - powiedziała ściągając kaptur.
Tak jak mówiłam miała burze lekko rudawych włosów, których końcówki były trochę zakręcone. Loki swobodnie opadały jej na ramiona. Dziewczyna była niższa ode mnie o jakieś pół głowy. Oczy miała zielone, a usta malinowe. Z tego co zauważyłam to z makijażu miała tylko czarną kredkę.
- Ja wcale się nie chciałam przeprowadzać, jestem tu z przymusu.
- A ile masz lat? – zapytała
- 17, no w maju 18.
- To możesz tak zrobić, że do końca roku szkolnego zostaniesz, a potem już będziesz miała 18 lat i tam wrócisz – powiedziała
- Dobry pomysł – zamyśliłam się.
*********************
Na początku naprawdę was przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale chodzę do klubu siatkarskiego i teraz mamy codziennie treningi, a potem przychodzę padnięta. Po mimo, że tak długo nie dodawałam mam nadzieję, że rozdział będzie sie wam podobał;)
PS: Do Angi:
Dedykuje ci ten rozdział;)
Masz ta swoja laske. I wiesz nigdy więcej mi takich żartów nie rób, bo uduszę!
Jutro i w niedziele dni gorczańskie spotykamy sie tak? Wiem ,ze tak;)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Happy Birthday

Dziś jest szczególny dzień, dla Każdej Directionerki... Otóż jak już nie które pewnie wiedzą, 2 lata temu, 23 lipca chłopaki zostali połączeni w zespół;) Ta data powinna być dla nas najważniejsza;) A oto pierwsze zdjęcie jakie zostało im zrobione jako zespołowi:

niedziela, 22 lipca 2012

ROZDZIAŁ 30 CZ.2

- Jak mogłaś mi nie powiedzieć? – zapytała z żalem
- Ale o czym? – odpowiedziałam pytaniem
- O tym – zaczęła mi wymachiwać jakąś gazeta przed nosem.
- O gazecie? – dalej nie rozumiałam o co jej chodzi
- O tym – zaczęła kartkować strony gazety.
W końcu się zatrzymała i podała mi. Serce zaczęło mi szybciej bić, a oddech stał się płytki i nierówny. Zerknęłam na artykuł, którego tytułem był:
„Harry Styles żegna się z dziewczyną!”
Zobaczyłam zdjęcia z lotniska, jak spacerujemy za ręce itp. Spojrzałam na Justynę. Starałam się wyglądać na spokojną.
- I co w związku z tym? –zapytałam
- Jak to co?! – wybuchnęła i wyrwała mi gazetę – „Jane Nowak, leci do Polski, swojego ojczystego kraju. Na lotnisku, żegna ja cały zespół wraz z jej chłopakiem Harrym Stylesem i przyjaciółką Jane jak i jednocześnie dziewczyna Zayna Malika: Lilly (Angi).” Dlaczego ta dziewczyna Harrego ma tak na imię jak ty w przekładzie na angielski? Dlaczego leci do swojego ojczystego kraju, którym jest Polska? Dlaczego ona ma przyjaciółkę o imieniu Lilly? Dlaczego ona wygląda tak jak ty?! – uniosła się. Z trudem powstrzymałam łzy.
- Nie wiem, to czysty przypadek – starałam się, a by głos mi się nie załamał.
- Wiem, że to ty – odparła stanowczo
- Tak to ja i co z tego?!
- Dlaczego mi nie powiedziałaś – zapytała spokojnie
- Nie chciałam – odpowiedziałam krótko – Nie chciałam nikomu tutaj powiedzieć. Po co? Po to, żeby inni mnie za to pokochali, a inni znienawidzili? I tak już do Londynu nie wrócę, a to, że piszą o mnie w gazecie, też nic nie zmieni. Nie mogę wrócić do Londynu chodź bym chciała, a bardzo tego chcę. – osunęłam się na ziemię i schowałam twarz w dłoniach płacząc. Poczułam jak Justyna mnie przytula.
- A twój tata wie, że z nim chodziłaś? – zapytała
- Dalej z nim chodzę. Tak wiedział, nie raz Harry był u nas, reszta zespołu też. – spojrzałam na nią zapłakanymi oczami.
- To dlatego mówiłaś, że miałaś tam kolegę, który dużo jadł. Tym kolegą musiał być Niall.
- Tak, Nialler – zaśmiała się – On pochłania naprawdę dużo jedzenia, ale jest zajebisty. Jego poczucie humoru i miłość do Nando’s mnie rozwala.
- Opowiesz mi cos o nich? – zapytała
- Chętnie, ale teraz musze się zbierać, bo jestem umówiona.
- Oj to sorki. Nie przeszkadzam ci już więcej. Pogadamy kiedy indziej. I przepraszam. Pa – powiedziała i wyszła.
Wstałam z ziemi i otarłam łzy. Usłyszałam z pokoju jak dzwoni mój telefon. Szybko do niego pobiegłam i pospiesznie odebrałam.
- Halo – odezwałam się
- Jane no gdzie ty jesteś zimno mi się robi – odezwał się głos Michała
- Chodź do mnie na 4 piętro, mieszkanie numer 12.
- Dobra już ide – powiedział i się rozłączył.
Poszłam do łazienki ogarnąć jakoś mój rozmazany makijaż. Gdy już zdążyłam zmyć stary makijaż i nakładać nowy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pospiesznie poszłam je otworzyć. Stał w nich zmarznięty czarnowłosy.
- Właź – pociągnęłam go do środka – długo tam stałeś? – zapytałam idąc do kuchni
- Wiesz, że lubię być wcześniej, żeby się nie spóźnić – odezwał się jego głos z salonu
- Przepraszam, miałam niezapowiedzianą wizytę –wyjaśniłam zalewając wrzątkiem herbatę. Wcisnęłam trochę cytryny, wzięłam cukierniczkę i zaniosłam Michałowi.
- Proszę – posłałam mu promienny uśmiech
- Dziękuję – odwzajemnił uśmiech.
- Włącz sobie telewizor, rób co chcesz, czuj się jak u siebie jak jeszcze musze się przebrać. – powiedziałam wchodząc do łazienki.
- Spoko – usłyszałam.
Dokończyłam robić make-up szybko poszłam do pokoju. Przebrałam się, wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam z pokoju.
- możemy iść – zwróciłam się do brązowookiego.
Szybko jeszcze napisałam tatowi kartkę, że idę z koleżanką do kina i nie wiem kiedy wrócę. Wzięłam torbę i wyszliśmy. Usłyszałam na klatce schodowej głos taty.
- O kurwa – wyrwało mi się – Szybko w górę – pociągnęłam za rękaw Michała. Ten posłusznie poszedł za mną. Przeszliśmy moje mieszkanie i skierowaliśmy się wyżej. Stanęliśmy tak, żeby mój tata nas nie zauważył. Usłyszałam jak otwiera drzwi, a potem je zamyka.
- Az tak nie toleruje tego, że zadajesz się z chłopakami? – zapytał
- Wciąż nie może uwierzyć, że jego mała córeczka dorasta i zamiast prowadzić wojny z chłopakami to się z nimi kumpluje.
Wyszliśmy i się skierowaliśmy w stronę rynku. Gdy już tam doszliśmy, znaleźliśmy Sylwię i poszliśmy do Kijna. Bidulka jeszcze się nie otrząsnęła, że „najładniejszy” chłopak w szkole ją kojarzy.
Wybraliśmy ”Szepty”. Kupiliśmy masę popcornu, po dużej coli i jakieś żelki. Weszliśmy na salę kinową i zajęliśmy miejsca. Koło mnie siedział Michał, a koło niego Sylwia. Zobaczyłam, że jakąś dziewczyna z rzędu niżej gapi się na nas. W końcu wstała i podeszła w nasza stronę.
- Trójkącik? – zwróciła się do Michała
- Co ty tu robisz? – zapytał
- Będę oglądać film, zabronisz mi? – zapytała
- Nie, nie zabronię, ale chce żebyś usunęła się, bo nic nie widzę – odparł spokojnie
- Jak możesz? Jeszcze dwa tygodnie temu zapewniałeś mnie, że jesteś gejem i nic do dziewczyn cie nie ciągnie, a tu proszę znalazłeś sobie dwie nowe zabawki! I jak, fajnie się rżnie dwie naraz?! – rozpłakała się – Wiesz co jesteś zwykłą świnią! – krzyknęła i wyszła z Sali.
- Uuu ale ci pojechała – przyznałam – powiedziałeś jej, że jesteś gejem?
- Tak w niektórych przypadkach trzeba – odparł wygodnie siadając.
Światła zgasły, a film się zaczął. W świecie horrorów już chyba mnie nic nie zaskoczy. W trakcie filmu zauważyłam, że Sylwia przytula się do ramienia Michała. Ten widok mnie rozśmieszył, bo przypomniałam sobie jak przed filmem zapewniała mnie, że nie boi się horrorów.
*******************
Hej wam;) no jest 30 rozdział;) Mam nadzieję, że będziecie z niego zadowoleni;P Nie rozpisuje sie, bo nie mam o czym pisać, tylko ta jedna jedyna prośba KOMENTUJCIE!

piątek, 20 lipca 2012

ROZDZIAŁ 29 CZ.2

OCZMI LILLY
Gdy zobaczyłam jak Jane rozkleja się i mówi, że jest tam samotna, chciałam wsiąść do samolotu i ją pocieszyć. Jedno wiedziałam na pewno: ona była w strasznym stanie psychicznym i tylko jedna osoba mogłaby jej pomóc.
Ubrałam płaszcz i buty i wyszłam z domu. Udałam się do domu Zayna. Nie pukając, nie dzwoniąc weszłam do domu. Wszyscy spojrzeli w moja stronę, oprócz Lokersa, który tempo gapił się w ekran telewizora.
Było mi go żal, tak samo jak Jane. Widać po nich, że to nie jakieś zauroczenie tylko prawdziwa miłość.
- Jest źle – powiedziałam zamykając drzwi
- Ale co jest źle?- zapytał Daddy Payne
- Z Jane – na wypowiedzenie jej imienia głowa Harrego automatycznie przekręciła się w moja stronę
- Coś się jej stało? – zapytał
- Fizycznie nie, psychicznie tak.
- Czyli co? – wypytywał loczek
- Ona jest tam samotna, potrafiła się przed monitorem rozpłakać…
Styles jak petarda wystrzelił z siedzenia. Wyciągnął szybko telefon i wybrał jakiś numer. Przyłożył telefon do ucha i nie długo musiał czekać, Az ten ktoś odbierze.
- Halo Jane – odezwał się – Dlaczego masz taki zachrypnięty głos?
Słuchał przez chwilę wyjaśnień jego dziewczyny. Razem z telefonem wyszedł do innego pokoju. Pewnie chciał z nią pogadać na osobności.
Ściągnęłam płaszcz, buty i usiadłam Zaynowi na kolanach.
- Chyba musicie załatwić ten koncert w Krakowie – powiedziałam
- Staramy się, ale to jeszcze trudniejsze, bo nie mieliśmy w planach Polski.
Siedzieliśmy już w milczeniu. Po jakichś 30 minutach Harold wyszedł z pokoju. Spojrzał po wszystkich i powiedział:
- Pójdę już.
- Czekaj pójdę z tobą – powiedział wstając Lou
- Nie, ty zostań, sam pójdę – odparł i wyszedł.
Był jeszcze bardziej przybity niż wcześniej. Najwidoczniej odczuwał to co Jane.
OCZAMI JANE
NASTEPNEGO DNIA
Obudził mnie budzik ogłaszając, że jest 6:00. Dziś jeszcze bardziej niż zwykle nie chciało mi się iść do szkoły. Poleżałam jeszcze 5 minut i wstałam. Poszłam do łazienki i jak się zobaczyłam w lustrze to myślałam, że dostane zawału. Włosy potargane, oczy podkrążone i napuchnięte od płaczu, i w ogóle cała blada byłam. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Z pokoju wzięłam kosmetyczkę i zaczęłam robić sobie makijaż.
Nałożyłam cienką warstwę podkładu. Rzęsy wykręciłam na zalotce i pociągnęłam tuszem. Dokonałam parę poprawek i poszłam się ubrać. Nie miałam za bardzo ochoty się dziś pindrzyć, bo nie miałam dla kogo… Wybrałam czarne rurki, Biały t-shirt z nadrukiem „NEWER MIND” i długa szarą bluzę z kapturem. Spojrzałam na zegarek i była 6:30. Spakowałam książki, ubrałam płaszcz, buty itd. Wpadłam jeszcze do kuchni chwyciłam bułkę i wyszłam zamykając drzwi. Wyszłam przed blok i zobaczyłam czekającego tam Michała.
- A ty co tu robisz? – zapytałam zaskoczona
- Mi też miło ciebie widzieć Jane – pierwszy raz się tak do mnie zwrócił.
- Sorry zaskoczyłeś mnie.
- Oto mi właśnie chodziło – powiedział całując mnie w policzek – Cześć – dodał
- Czyli, żebym nie poczuła się samotna postanowiłeś mi dotrzymać towarzystwa tak? – zapytałam
- Nie, wiesz bałem się, że znowu możesz się przewrócić, a w szpitalu cie nie chce odwiedzać. – odparł
- Dziękuje za dobre intencje.
- Och ależ nie ma za co.
Wystawiłam mu język.
- Dobra ruszaj się, bo się do szkoły spóźnimy – powiedziałam
- Szkoła nie zając, nie ucieknie – stwierdził
- Nie myśl tyle, bo ci głowa od tego myślenia będzie boleć.
- Nie musisz się tak o mnie troszczyć.
Ruszyliśmy do szkoły dalej się przedrzeźniając.
W szkole dzień minął mi nudno, po za tym, że poznałam kolegów Michaela.
Wróciłam do domu i od razu poszłam się uczyć, ponieważ jutro miałam mieć sprawdzian z języka polskiego, a z tego przedmiotu no nie tylko z tego byłam kiepska. Nawet przed przeprowadzka do Londynu, o ile dobrze pamiętam
Minęła godzina od mojego rzekomego uczenia się. W ogóle nie mogłam się skupić. Przed oczami miałam Harrego, cała paczkę i Londyn, ale czasami pojawiał się tam Michał… Postanowiłam to ignorować i uczyć się dalej. Po dwóch godzinach powtarzania materiału uznałam, że cos umiem. Wystarczy nauki na dziś. Włączyłam laptopa i postanowiłam oglądnąć jakiś film. Przyzwyczaiłam się do horrorów, więc wybrałam „Szepty”. Niestety była to tylko reklama, a fi8lm dopiero wczoraj pojawił się w kinach. Nie chciałam sama iść więc napisałam do Sylwii:
„Siemka. Masz wolny czas?” Po chwili dostałam odpowiedź:
„ Wprawdzie to uczę się na sprawdzian, ale już kończę więc tak”
„Idziemy do kina? Ja, ty i Michał tylko jego musze się zapytać”
„Dobra, a na jaki filom?”
„Myślałam o „Szeptach” taki horror”
„Spoko nie boje się horrorów”
„To spotykamy się na rynku za 45 minut”
„Ok.”
Wybrałam numer Michała i napisałam:
„Hej, masz wolny czas?” Po dwóch minutach odpisał:
„Dla ciebie zawsze. A co chcesz powtórzyć wczorajszy wypad na miasto?”
„Cos w tym stylu tylko samo kino plus jeszcze jedna osoba”
„Czyli kto?”
„Sylwia. Więc spotykamy się na rynku za 45 minut, a ty jak chcesz to możesz przyjść po mnie”
„No to idę”
„ Za jakieś 20 minut bądź”
Nagle usłyszałam jak kilka razy ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi. Wstałam i je otworzyłam. W drzwiach stała Justyna. Była lekko podekscytowana, zdziwiona i zła.
- Hej – powiedziałam
- Cześć, mogę wejść? – bez odpowiedzi weszła
- Jasne – odparłam zamykając drzwi – cos się stało?
*************************
I jest 29 rozdział.
Nie mogę w to uwierzyć.
Założyłam tego bloga z nudów, a tu proszę 29 rozdział i prawie 10 000 wejść.
Ludzie kocham was mimo, że ostatnio słabo komentujecie, ale to pomińmy;)
Jak sądzicie co sie stanie, że Justyna będzie zła?
Komentujcie i pozdrawiam;)

wtorek, 17 lipca 2012

ROZDZIAŁ 28 CZ.2

- Mój tata, jak by się dowiedział, że chodzę po mieście z kolega, a nie koleżanką to musiałabym już iść do domu – wyjaśniłam
- Nie ma co fajna zew mnie koleżanka?
- Zajebista – odparłam i poczułam jak zaburczało mi w brzuchu. – Chyba jednak te twoje frytki sie przydadzą.
- Znam świetne miejsce gdzie są pyszne frytki. Chodź – pociągnął mnie za rękę.
Weszliśmy do jakiejś małej, przytulnej knajpki. Ciepło ze środka momentalnie nagrzało moje zmarznięte policzki. Zajęliśmy miejsce przy małym dwuosobowym stoliku. Ściągnęłam płaszcz i powiesiłam na oparciu krzesła. Mój towarzysz zrobił to samo.
- Z jakim chcesz sosem? – zapytał
- Wystarczy ketchup. – powiedziałam. Przypomniałam sobie jak w ostatnia noc w Londynie na ścianie namalowałam ketchupem „I LOVE LONDON”. Nie zapomnę tego uczucia zaskoczenia i strachu. Strachu przed sama sobą, ale teraz się z tego śmieję.
- Dobra to czekaj ja tylko zamówię – z przemyśleń wyrwał mnie Michał
- Spoko – odparłam, a chłopak odszedł.
Po jakichś 5 minutach wrócił.
A do picia, chcesz coś? – zapytał
- Może być pepsi.
Czarnowłosy znowu odszedł i po 3-4 minutach wrócił z dwiema szklankami w ręce. Jedną z nich podstawił mi pod nos.
- Dzięki -uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma sprawy. To jak ci minął pierwszy dzień w szkole?
- Masakrycznie. Tak to dobre określenie.
- Nie martw się z każdym dniem będzie lepiej – próbował mnie pocieszyć.
-Mam nadzieje, żeby tylko tak było.
Zjedliśmy frytki, pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Miło było, ale niestety musiałam zbierać się do domu.
Weszłam do mieszkania i ściągnęłam buty i płaszcz. Tata wyszedł z kuchni.
- Gdzie byłaś tak długo? -zapytał
- Z koleżanką. Pokazała mi parę fajnych miejsc tutaj. – odpowiedziałam spokojnie.
- To dobrze, że sobie znalazłaś jakąś koleżankę.
- Ide do siebie, muszę odrobić zadania – odparłam i poszłam do pokoju.
Włączyłam laptopa i wyciągnęłam komórkę. Miałam 5 sms-ów. 2 od Harrego, 2 od Niallera i 1 od Michała. Przeczytałam najpierw te od Harolda.
1)”Cześć kochanie, przepraszam mieliśmy koncert i nie mogłem odpisać;)”
2)Jane kotku jesteś tam?”
Ni nie odpisałam tylko czytałam sms-y od Nialla.
1)”Hej, przepraszam mieliśmy koncert.”
2)” Nawet nie wiesz jak tęsknimy za tobą”
Ten drugi sms był uroczy, ale nie odpisałam tylko przeczytałam tego sms-a od Michała.
„Dziękuję ci za miłe popołudnie i trochę wieczora. Musimy to kiedyś powtórzyć”
Odpisałam:
„ To ja dziękuję za pokazanie mi ciekawych miejscówek. Tak musimy to powtórzyć.”
Usiadłam przy laptopie i włączyłam parę stron na, które zawsze wchodzę m.in. Facebook, Twitter, itp. Nagle migło mi, że Lilly jest dostępna na skaypie, więc się z nią połączyłam. Odebrała po 1 sygnale. Na monitorze ukazała się moja przyjaciółka.
(J –Ja, L-Lilly)
J:Hejo – przywitałam się
L:Cześć. Jak tam?
J:Do dupy. A u was?
L: Dobrze, dziś chłopaki mieli koncert charytatywny, a jutro wywiad w jakimś znanym programie.
J:To się cieszę, a jak tam ten zakład czy coś.
L:Jaki zakład? – zapytała
J: No to co Lou miał nie jeść marchewek przez 1 dzień i Niall nie iść do Nando’s.
L:A to. Obaj dotrzymali słowa.
J: Haha czego oni nie wymyślą Harry jak tam?
L: Widać, że tęskni za tobą, jest przybity i smutny.
Po usłyszeniu tego wzięłam szybko telefon i odpisałam Haremu:
„Przepraszam kochanie nie słyszałam jak dostałam te sms-y”
J: Ja już nie mogę. Tęsknie za wami…
L: My za Toba też. A może nas odwiedzisz hm?
J: Z chęcią, ale pytanie czy tata się zgodzi.
L: Nie zaszkodzi zaryzykować.
J: Fakt nie szkodzi, to zaczekaj pójdę się go zapytać.
L: Powodzenia! – pokazała do ekranu, że trzyma kciuki
J: Nie dziękuję – powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Tata siedział na kanapie. Pewnym krokiem podszedłem do kanapy i usiadłam obok niego.
- Tato… - zaczęłam
- Co? -zapytał znudzonym głosem
- Mam taka delikatna sprawę.
- Jaka?
- Mogłabym w ten weekend polecieć do Londynu?
- Nie – odparł stanowczo
- Dlaczego?! – oburzyłam się
- Bo dopiero co przylecieliśmy do Polski.
- No i co z tego?!
- To.
- Nawet nie masz argumentów! Jak możesz mi to robić?!
- Mogę, bo jestem twoim ojcem.
- To sobie nim bądź! – krzyknęłam i oburzona poszłam do pokoju. Usiadłam na krześle.
L: I co? – zapytała
J: Nie mogę.
L: Dlaczego?
J: Bo nie. Nawet argumentów nie ma.
L: Chło9paki jeszcze Wałczą o ten koncert w Krakowie.
J: Ale kiedy ten koncert będzie? Nie wiadomo. Chce się do kogoś przytulić, a tu za chuja nie ma do kogo – rozkleiłam się
L: Cholera Jane nie płacz. – próbowała powstrzymać moje łzy przyjaciółka
J: Jak mam nie płakać? Całe moje życie jest w Londynie, a tu czuje się samotna – coraz bardziej płakałam
- Jane cos się stało? -zobaczyłam tatę w drzwiach do pokoju
- Gówno się stało! Idź z tond! – krzyknęłam na niego. Ojciec bez słowa opuścił mój pokój.
J: Nie chce, żebyś na to patrzyła, pozdrów chłopaków i nie mów im o tym wszystkim. Pa – powiedziałam
L: Jan… - usłyszałam, ale już się rozłączyłam.
**************************
Ufff w końcu napisałam ten rozdział.
Mimo, że długo nie dodawałam mam nadzieje, że sie nie obrazicie na mnie i będziecie dalej czytać to moje (badziewie)opowiadanie;)
Ugh ta pogoda przyprawia mnie o depresje...
Ale mam czas, żeby pisać;) Dobra nie nudzę już tylko proszę o to co zwykle komentujcie!

piątek, 13 lipca 2012

ROZDZIAŁ 27 CZ.2

Chłopak nachylił się lekko i pocałował mnie policzek. Dobrze, że jest mróz i moje policzki są czerwone od zimna, bo tak to by było widać, że zalewam się rumieńcami.
- Pa – powiedział i się uśmiechnął. Weszłam do bloku i szybko pobiegłam do domu.
- Czy to możliwe, że on mnie podrywa? Boże ja chcę do Londynu, do Harrego, do mojej ukochanej paczki! Ale ten Michał to niezły jest..STOP! Jane co ty mówisz?! Idjotko twoim chłopakiem jest Harry Styles. Uspokój się! – zaczęłam karcić się w myślach.
Weszłam do domu i się rozebrałam.(Bez skojarzeń chodzi o płaszcz, buty itd.) Odłożyłam torbę do pokoju i powędrowałam do kuchni. Zrobiłam sobie gorąca czekoladę, aby się rozgrzać i wygodnie usiadłam na kanapie włączając telewizor.
Dostałam sms-a od Michała:
„Hej, stęskniłaś się?”
Odpisałam:
„Pomażyć zawsze można”
Już nie odpisał.
Postanowiłam dowiedzieć się co u mojej paczki, więc napisałam do Harrego:
„Hejo, co tam u was?”
Czekałam z dobre 10 minut na odpowiedź, ale się nie doczekałam. Napisałam wiec do Nialla:
„ Hej Nialler, jak tam u was?”
Też nie odpisał.
- Pewnie maja jakiś koncert lub wywiad – pomyślałam upijając łyk czekolady.
Czułam się samotna, moi przyjaciele nie mieli dla mnie czasu, ale tak pewnie musiało być. Moje miejsce teraz jest w Polsce.
Nie chciałam samotnie siedzieć w domu i czekać, aż ktoś odpisze. Pomyślałam więc o Michale…
„Masz wolny czas?” – napisałam
„Tak mam, a co?”
„Chciałabym pozwiedzać miasto”
„To będę pod twoim blokiem za 15 minut”
„Ok.” – odpisałam i zaczęłam się zbierać.
Ubrałam się ciepło, bo nie zapowiadało się, żebym szybko wróciła. Wyszłam przed blok, a Michał już czekał.
- Wow, szybki jesteś – przyznałam
- Starałem się. I co jednak sie stęskniłaś? – zapytał śmiesznie poruszając brwiami
- Tak jak ci to już mówiłam, pomażyć zawsze można.
- To gdzie idziemy?
- Czy to ja tu mieszkam od zawsze? Myślałam, że ty cos zaplanujesz.
- Zaplanowałem tylko chciałem cie podpuścić.
- No to prowadź panie przewodniku – wskazałam ręką miasto.
Najpierw poszliśmy na Wawel, potem czarnowłosy zaproponował lodowisko.
- Ale ja nie umiem na tym jeździć – wskazałam na łyżwy spoczywające na moich stopach.
- To nauczę cię, nie bój się przy mnie nic ci się nie grozi – puścił mi oczko
- nie byłabym tego taka pewna – odparłam powoli wstając z ławeczki
- Na prawdę mówię, mój brat już nie raz zostawał pod moja opieką i po powrocie rodziców był taki sam, cały i zdrowy.
- A ile ten twój brat ma lat?
- 21 – odparł pomagając mi wejść na lód
- To faktycznie dużo musiałeś się nim opiekować.
- Grunt, że przeżył. Więc tak się jeździ: prawa, lewa, prawa, lewa- jeździł pokazując
- Tak? - zaczęłam krzywo wykręcać nogi
- Sieroto boska, cos ty w tym Londynie robiła?
- Opierdoling – odparłam krótko
- co?
- Opierdoling, nowa dziedzina sportu, leżysz dupom do góry i nic nie robisz.
- To pewnie byłaś w tym najlepsza.
- Ja to nie ty – zawołałam i zaczęłam uciekać.
Chłopak jeździł za mną próbując mnie złapać. Po jakiś 5 minutach opadłam z sił, a Michał mnie dopadł.
- Ty kłamczucho jedna!
- Ja nie kłamałam ja po prostu dostałam olśnienia jak jeździć.
- Ta, a ja to Adam Lambert.
- Serio jesteś podobny. Mogę prosić o autograf>
- Ależ oczywiście.
- I wejście za kulisy i bilet na koncert…
- Frytki do tego? – zapytał
- Nie dziękuję, nie jestem głodna.
- no co ty nie powiesz.
- To powiem!
Jeździliśmy tak z godzinę wygłupiając się. Potem włóczyliśmy się po róznych miejscach. Było już ciemno, a godzina była 17:57.
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Pośpiesznie odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Halo? – odezwałam się
- Jadźka gdzie ty do cholery jesteś? – rozpoznałam głos taty
- Poszłam zwiedzić miasto z koleżanką ze szkoły – wypowiadając to spojrzałam na Michała
- Z koleżanką? Jaką?
- Sylwią.
- Kiedy będziesz w domu?
- Za 2 godziny.
- I ani minuty dłużej.
- Dobra. Pa.
***************************
Ludziska sorry was, że tak dawno nie dodawałam, ale komp mi sie pieprzy jebany jeden... Więc do rzeczy tak mało komentarzy? Tylko 5? Oj nie ładnie, nie ładnie, ale rozumiem większość z was jest na wakacjach i nie ma czasu czytać takiego badziewia jak moje opowiadanie;) A teraz jak ktos wchodzi niech zostawi taki malutki komentarzyk błagam!






poniedziałek, 9 lipca 2012

ROZDZIAŁ 26 CZ.2

Powoli wstałam przy pomocy Ktosia i się odwróciłam do niego twarzą. Był to młody, wysoki chłopak, chyba o rok starszy. Oczy miał koloru czekoladowego jeśli dobrze określiłam na pierwszy rzut oka. Z pod szarej żulówki wystawały czarne kosmyki włosów.
Chłopak dalej mnie trzymał za lewy łokieć, pewnie z obawy, że jeszcze raz mogę stracić równowagę. Spojrzałam na jego rękę trzymającą mnie. Czarnowłosy to zobaczył i zaraz ja zabrał. Schylił się i podniósł z ziemi moja torbę i czapkę, która zpadła mi z głowy. Przypomniałam sobie, że zadał mi pytanie.
- Dzięki, nic mi nie jest, chyba. Lód i śliskie buty to nie najlepsze połączenie – powiedziałam. Brązowooki zaśmiał się.
- To każdemu mogło się przydarzyć.
- Mogę? – zapytałam pokazując na moja czapkę, która spoczywała w jego dłoni – trochę zimno.
- Jasne. Przepraszam, zagaduję cie, a pewnie się śpieszysz.
- A która jest godzina? – zapytałam. Chłopak podniósł lekko lewy rekaw i spojrzał na zegarek.
- 6:43 – powiedział
- A to jeszcze troszkę czasu mam.
- Michał jestem – ni z tond ni z owąd wypalił
- Jan… Janina dla przyjaciół Jane – uścisnęłam mu dłoń
- Idziesz do szkoły?
- Tak, tutaj zaraz jest –pokazałam palcem na drugą stronę ulicy
- Do Liceum Ogólnokształcącego?
- Tak.
-Ja też tam chodzę. To dziwne, znam prawie wszystkich w tej szkole, no niektórych z widzenia, ale ciebie nie kojarzę – zamyślił się
- No, bo to mój pierwszy dzień w tej szkole – wyjaśniłam i przeszliśmy przez pasy.
- Jesteś z tond? – zapytał
- Nie, znaczy kiedyś tu mieszkałam, ale potem przeprowadziłam się do Londynu, no i znowu wracam, a ty?
- Ja tu mieszkam od urodzenia – powiedział i przepuścił mnie w drzwiach do szkoły.
Szkoła jak szkoła. Na korytarzu dużo okien, przy ścianach szafki.
- Gdzie jest sekretariat? – zapytałam
- Chodź, zaprowadzę cię – powiedział i położył dłoń na moich plecach.
Z sekretariatu odebrałam hasło do mojej szafki i plan lekcji. Dzięki pomocy Michała znalazłam swoja szafkę. Włożyłam tam płaszcz i inne. Zerknęłam na plan lekcji. Pierwszy miałam język angielski w Sali 202. Trochę jeszcze pogadałam z nowo poznanym kolegą. Zabrzmiał dzwonek na lekcję. Udałam się do Sali wskazanej przez brązowookiego. Weszłam do pomieszczenia, a w nim był straszny chaos. Uczniowie rzucali papierkami, puszczali samolociki, rozmawiali ze soba, a nauczyciel wykładał długopisy i książki na biurko. Ujrzawszy mnie podszedł do mnie i powiedział:
- Panna to musi być panna Nowak.
- Tak, jestem Janina Nowak.
- Cisza! – rozbrzmiał głos nauczyciela po całej klasie. Aż w uszach zaczęło mi dzwonić. Wszyscy ucichli i usiedli prosto.
- Poznajcie wasza nowa koleżankę. Janina Nowak – powiedział miło nauczyciel – Proszę opowiedz nam cos o sobie.
- A więc tak, jak już wiecie jestem Janina, ale wolę jak mówi się do mnie Jane. Kiedyś tutaj mieszkałam, ale wyjechałam do Londynu i teraz wróciłam razem z tata. I chyba tyle. – powiedziałam nerwowo rozglądając się
- Czyli umiesz perfekcyjnie angielski?
- Tak proszę pana – odpowiedziałam grzecznie
- Jeśli macie jakieś problemy, zwracać się do niej – powiedział do klasy wskazując na mnie – A teraz proszę zajmij wolne miejsce.
Szłam przez klasę i słyszałam pełno szeptów. Szybko zajęłam wolne miejsce. Poczułam ukłucie na plechach. Odwróciłam się.
- Hej jestem Sylwia – powiedziała ciemnowłosa dziewczyna
- Janina – uścisnęłam jej dłoń
- Cicho! Piszemy Lesson, Topic – powiedział nauczyciel.
Reszta lekcji poszła szybko. Po dzwonku na przerwie rozgadałam się z Sywlią. Podszedł do nas Michał.
- Cześć dziewczyny – przywitał się
- Hej odpowiedziałam
- Czekałem na ciebie, ale nie przyszłaś, więc poszedłem cie szukać – zaczął
- Poznałam Sylwię i się zagadałyśmy – wyjaśniłam i spojrzałam na koleżankę. Ta wyglądała na zaskoczoną.
- Co teraz mamy? – zapytałam Sylwię
- Yyy, no historię – zaczęła się jąkać
- To my idziemy, widzimy się na następnej przerwie, tutaj? – zwróciłam się do Michała
- Jasne. – odparł.
Skierowałyśmy się z Sylwia do klasy, w której miała być historia.
- Ej co jest? – zapytałam
- Ale, że co? No z Michałem.
- Z skąd go znasz?
- Pomógł mi. Cos z nim nie tak?
- Nie tak? To największe ciacho w szkole. – Zaczęła
- Aha – powiedziałam spokojnie
- Aha? Dziewczyno, zarywa do ciebie największe ciacho w szkole, a ty mówisz aha?
- Ciacho nie ciacho, nie jestem zainteresowana żadnym facetem jak na razie.
- Jesteś lezbą?
- Nie no cos ty. – zaśmiałam się
- Teraz chcesz się skupić na nauce?
- Tak. Teraz musze się skupić na nauce.
Reszta lekcji minęła mi podobnie jak pierwsza. Klasę cały czas miałam ta samą, więc nie musiałam kolejny raz przechodzić przez przedstawianie się.
Szłam ze szkoły z Michałem, ponieważ Sylwia mieszkała w zupełnie innym kierunku niż my. Doszliśmy już pod mój blok.
- To do zobaczenia jutro w szkole? – zapytał
- Jasne.
- A, zapomniałbym. Dałabyś mi swój numer?
- Spoko – powiedziałam podając mu mój telefon, a on mi swój. Wpisałam swój numer i oddałam telefon jego właścicielowi.
- Lubisz ich? – zapytał oddając mi mój telefon i pokazując wzrokiem na tapetę, na której był zespół ja i Lilly.
- Tak, lubię – powiedziałam – A ty?
- Nie są źle, nawet dobrze śpiewają tylko…
- tylko?
- Tylko za słodkie piosenki mają, ale nie zarzecze, parę mam na telefonie.
- Każdy ma inny gust. Dobra ja idę, bo zimno.
- To zobaczymy się jutro w szkole?
- Tak. To cześć.
Chłopak nachylił się lekko i…
**********************
Jakoś w końcu napisałam ten rozdział... Ciężko trochę, bo nie mam za bardzo kiedy pisać... Ale staram się mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Wiem, że wakacje i powinnam dużo pisać, ale nie mam kiedy..
W roku szkolnym pisałam na lekcjach i jakoś mi to szło. Ech nie zamęczam was komentujcie;)




czwartek, 5 lipca 2012

ROZDZIAŁ 25 CZ.2

Głośno westchnęłam i wróciłam do salonu. Podała zdjęcie Justynie.
- Chciałabym ich poznać – rozmarzyła się
- Może poznasz – wyrwało mi się
- Co? Planują przyjechać do Polski?
- Nie wiem, chciałabym, żeby tak było – odpowiedziałam zakłopotana
- Dobra, musze się zbierać, Tomek czeka na mnie – powiedziała wstając
- Dzięki, że mnie odwiedziłaś – odparłam odprowadzając ja do drzwi
- Dobrze, że wróciłaś – powiedziała przytulając mnie. Na mojej twarzy pojawił się wymuszony gorzki uśmiech.
- To do zobaczenia – rzekła i wyszła.
Poszłam przebrać się w piżamkę i położyłam się na kanapie. Włączyłam jakiś nudny film. Musze się przyzwyczaić do języka polskiego. Już zapomniałam jak to jest być polką. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Leniwie wstałam je otworzyć. Stał w nich ojciec.
- Tata? – zapytałam
- A kogo się spodziewałaś, ducha? – odparł pytaniem na pytanie
- Gdzie masz klucze?
- Zapomniałem. I jak podoba ci się mieszkanie? – zapytał ściągając kurtkę i buty
- Mieszkanie jak każde inne. Ide się rozpakować – powiedziałam i poszłam do pokoju.
Rozpakowałam część najpotrzebniejszych rzeczy typu: ubrania, kosmetyki itp. Po rozpakowaniu rzeczy usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Na jednej ze stron plotkarskich natknęłam się na tytuł, który bardzo mnie zaciekawił.
„ Harry Styles żegna swoją dziewczynę!”
Kliknęłam na nagłówek i zaczęłam czytać.
„ Dzisiaj o godzinie 15:50 Harry Styles ze znanego zespołu One Direction wraz z reszta zespołu i dziewczyna Zayna Malika, żegnali dziewczynę Harrego czyli Jane Nowak. Widać, że wszyscy są smutni. Po paru minutach żegnania się dziewczyna udała się na odprawę wylotu do Polski. Czyżby przez karierę swojego chłopaka Jane musiała wracać do swojego ojczystego kraju? Zobaczcie zdjęcia”
Na zdjęciach byliśmy na lotnisku, było widać mnie przytulająca się z każdym, jak się całuje z Harrym.
Przewinęłam w dół popatrzeć na komentarze.
„ Nie wiem co o tym sądzić, ale nie macie dowodów, że ona poleciała do Polski przez karierę Harrego. Może miała swoje osobiste problemy? Ludzie zastanówcie się co piszecie…”
„ Dobrze tak tej małpie, niech wraca do tej Polski. Nie wiem co Harry w niej widział!”
„ Popieram, dobrze jej tak! Brzydszej to sobie znaleźć nie mógł…”
„Dajcie jej spokój! Same pewnie ładniejsze nie jesteście! Jak Harry jest z nią szczęśliwy to my fanki tez powinnyśmy!”
Po tych czterech komentarzach miałam już dość. Wzięłam telefon i wybrałam numer Hazzy. Wcisnęłam zielona słuchawkę i przyłożyłam do ucha. Styles odebrał po jednym sygnale.
ROZMOWA
- No hej kochanie – usłyszałam
- Cześć kocie.
- I jak tam?
- Źle. Tęsknie za wami i nie ma mnie kto wkurzać.
- My tez za tobą tęsknimy. Staramy się o koncert w Krakowie.
- To super! Widziałeś to co o nas Pisza? – zapytałam
- Tak, ale nie przejmuj się tym to tylko bzdetne plotki.
- Chciałabym się do ciebie przytulić, tutaj czuje się samotna…
- Może przyjadę do ciebie Hmm?
- Ale kiedy?
- Za tydzień nie mogę mamy koncert, za dwa też, może za cztery?
- To strasznie długo, ale co mam zrobić. Dobrze kochanie ja już kończę trochę zmęczona jestem. Całusy przesyłam i pozostałych tez ucałuj ode mnie.
- My tez ci przesyłamy całusy. Trzymaj mi się tam.
- No papa.
- Pa.
KONIEC ROZMOWY
Odłożyłam telefon, zgasiłam światło i położyłam się spać.
1 DZIEŃ PÓŹNIEJ
Obudził mnie budzik sygnalizując, że jest godzina 6:00. Jest poniedziałek, pierwszy dzień w nowej szkole. Powoli wstałam i po omacku próbowałam dojść do jedynej łazienki w tym mieszkaniu. Z czymś się zderzyłam, ah no tak to ściana. Później już bez przeszkód trafiłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i poszłam się ubrać.
Zabrałam klucze, telefon ubrałam płaszcz, buty, rękawiczki, czapkę, szalik i wyszłam. Lekcje zaczynały mi się o 7:10. Wyciągnęłam z kieszeni karteczkę na, której był napisany adres szkoły. Ulica Jagiellońska. Gdzie to jest? Wyszłam z bloku i udałam się ścieżką prowadzącą do chodnika. Zatrzymałam jakiegoś przechodnia.
- Przepraszam, gdzie jest ulica Jagiellońska? – zapytałam
- Musi panienka iść do tego skrzyżowania, skręcić w prawo i iść prosto do następnego i wtedy przez pasy na lewo. – wyjaśnił pokazując skrzyżowanie.
- Dziękuje panu bardzo – posłałam mężczyźnie promienny uśmiech i skierowałam się w stronę wskazaną przez niego.
Z trudem szłam, ponieważ chodnik był pokryty lodem, a na dodatek miałam buty na dość dużych koturnach. Spojrzałam na wyświetlacz komórki. 6:35, mam nadzieję, że w2 pierwszy dzień szkoły się nie spóźnię. Zaczął padać lekki puszek śniegowy, który ochładzał jeszcze bardziej moje policzki. Przyśpieszyłam trochę tempa. Buty zaczęły mi jeździć, o mały włos nie zaliczyłam gleby. Po odzyskaniu równowagi odetchnęłam z ulgą. Poprawiłam torbę, która zlatywała mi z ramienia i ruszyłam dalej. Minęłam już pierwsze skrzyżowanie. Ucieszyłam się gdy zobaczyłam kolejne. Do przejścia przez pasy dzieliło mnie jakieś 15 metrów. Niestety trafiłam na bardziej śliski skrawek chodnika. Próbowałam jakoś złapać równowagę, ale moje starania na marne. Po krótkiej walce wylądowałam na chłodnym, pokrytym piaskiem i sola chodniku. Poczułam jak ktoś mnie łapie za ramie od tyłu.
- Nic ci nie jest? – zapytał młody męski głos.
*****************
Przepraszam was, że tak długo nie dodawałam ,ale wczoraj złapała mnie grypa żołądkowa. Cały dzień spałam z przerwami na wymiotowanie... A najgorsze jest to, że nic nie jadłam;( Dobra, ale już jestem zdrowa i powracam;) Nawet zadowolona jestem z tego rozdziału, ale pewne momenty mi nie wyszły, no cóż wy ocenicie;) Dziękuję za komentarze pod tamtym rozdziałem i mam nadzieję, że będzie ich więcej;) Pozdrawiam;P






niedziela, 1 lipca 2012

ROZDZIAŁ 24 CZ.2

Doszłam do niego.
- Chciałem ci powiedzieć, że cie kocham i nigdy nie przestanę. Żadna odległość tego nie zmieni, nawet jakbyś była na drugim końcu świata. – powiedział ze łzami w oczach
- Ja tez cie kocham i tez nigdy nie przestanę, chyba, że po moim trupie – chciałam go przytulić, ale coś zaczęło pipczeć
- Jane chodź! – zawołał tata. Kurwa jemu to się dzisiaj płyta zacięła tylko :Jane chodź i Jane chodź!” Sam sobie idź! Nie wypada, ale miałam taka ochotę mu przywalić! Za to, że musimy wracać do Polski, chociaż to tylko częściowo jego wina, i że zepsuł mi taka chwile! Teraz jak każdy nastolatek nie nawidzę swojego ojca!
Wzięłam torbę i poszłam. Przed wejściem jeszcze spojrzałam na nich. Odwróciłam się i weszłam do samolotu. Zajęłam miejsce i zapięłam pas. Tata zaczął coś do mnie mówić, ale w tym momencie miałam go w dupie i włożyłam słuchawki do uszu. Może mi dać szlaban i tak nie będę miała z kim wychodzić. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Koło mnie siedziała dziewczyna mniej więcej w moim wieku. Patrzyła na mnie ze współczuciem, chociaż nie wiedziała dlaczego płaczę. Nie miałam teraz ochoty z nikim rozmawiać, więc zamknęłam oczy. Nie wiem kiedy zasnęłam.
- Jadziu, obudź się - powiedział tata po polsku.
Otworzyłam oczy i popatrzyłam na niego.
- Nie mów do mnie Jadziu tylko Jane – odparłam po angielsku
- Teraz mówimy po polsku, bo jesteśmy w Polsce – odpowiedział – chodź już wylądowaliśmy.
Odpięłam pas, schowałam telefon i słuchawki do torby i wyszłam.
Przejeżdżaliśmy przez Kraków. Właśnie tu będę mieszkać, tak jak kiedyś. Taksówka podjechała pod blok. Nasze mieszkanie znajdowało się na 4 piętrze.
Lokum jest skromne, nieduże. Znalazłam swój pokój i od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam wyczerpana. Wydobyłam telefon z torby i napisałam sms-a do Harrego:
„ Już jestem na miejscu, cała i zdrowa. Kocham cię;)”
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
„ To dobrze. Ja tez ciebie kocham. X :D"
Postanowiłam powiadomić Justynę, że wróciłam do Polski. Wybrałam jej numer i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrała po dwóch sygnałach.
ROZMOWA
- Halo – odezwał się głos dziewczyny
- Cześć Justin – powiedziałam
- Janka. Jak ty dawno nie dzwoniłaś.
- Tak jakoś wyszło. Słuchaj jestem w Polsce.
- Co? Jak to w Polsce?
- No wróciłam. Wyślę ci sms-em mój adres. Jak masz czas i ochotę to wpadnij.
- Jasne to wysyłaj – powiedziała i się rozłączyła.
KONIEC ROZMOWY
Wysłałam Justynie adres i poszłam wziąć gorący prysznic. Przebrałam się w czyste ubrania i czekałam na przybycie koleżanki. Poprawiłam sobie jeszcze w między czasie make-up i fryzurę. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a w nich ujrzałam wysoką, ciemną blondynkę.
- Justyna? – zapytałam
- Janka? – odpowiedziała pytaniem
- Wchodź, nie stój tak – powiedziałam.
Weszłyśmy i usadowiłyśmy się na kanapie.
- Ale się zmieniłaś – zaczęła
- Ty też. Normalnie cie nie poznałam. Ech gdzie moje maniery, napijesz się czegoś? – zapytałam
- Może wody – powiedziała i odpisała na sms-a, którego wcześniej dostała.
- Z kim tak piszesz? – zapytałam wracając z kuchni ze szklanka wody. Ta puściła buraka.
- Z moim chłopakiem, ma na imię Tomek – pochwaliła się
- To gratuluję, mam nadzieję, że kiedyś go poznam.
- Poznasz, poznasz, a tak w ogóle to na ile przyjechałaś?
- Na zawsze, już nie wracam do Londynu – posmutniałam
- Czemu się smucisz? To fajnie.
- Miałam tam przyjaciół i…
- I??
- I tyle.
- I pewnie tam masz chłopaka.
- Nie… - powiedziałam wbijając wzrok w kanapę
- Jasne nie miałaś, taka laska singlem? To nie możliwe. Coś tu za cicho, a gdzie twój tata?
- Poszedł cos tam załatwić.
- Może puścimy telewizor? - zaproponowała.
Dom mieliśmy z całym wyposażeniem. Właściciele chcieli się go szybko pozbyć, bo wyprowadzali się za granice. My też wszystko zostawiliśmy, bo niby po co brać do mieszkania, które już wszystko ma?
- No, czekaj tylko tego pilota znaleźć muszę – powiedziałam szukając. Znalazła i włączyłam. – Na którym są jakieś programy muzyczne?
- Na 151 i dalej.
- Dobra – powiedziałam i włączyłam na program o nazwie VIVA, ale tam była jakąś nudna piosenka, więc poszłam dalej i doszłam do 154 czyli 4fun.tv. Właśnie szła piosenka Gotye „Somebody I Used to Know”. Utwór znajdował się na trzecim miejscu.
- Może coś zjesz? Czekaj, obejdę do sklepu – powiedziałam zabierając portfel i ubierając kurtkę i buty.
- No, czekam.
Poszłam do najbliższego supermarketu. Wzięła chleb, do tego różne rodzaje serów i inne. Dobrałam coś słodkiego i poszłam do kasy. Okazało się, że mam tylko funty.
- Cholera – zaklęłam pod nosem.
Akurat był tam kantor, więc poszłam i wszystkie funty sprzedałam za polskie złote. Podeszłam do kasy i zapłaciłam. Wróciłam do domu,a Justyna dalej siedziała na swoim miejscu.
- Już jestem, może zjesz coś? – zapytałam
- Po co ci tyle jedzenia? – wystawiła oczy na widok toreb z zakupami – przecież to jedzenie dla 7-8 osób.
- To z przyzwyczajenia, w Londynie miałam takiego kolegę, co dużo jadł – wytłumaczyłam
- Tylko kolega? – zapytała śmiesznie ruszając brwiami
- Tak, to tylko kolega – odparłam
- O teraz będzie pierwsze miejsce, ciekawe kto na nim – powiedziała pogłaśniając
- Odniosę to do kuchni – odparłam i poszłam do pomieszczenia. Zaczęłam wyciągać jedzenie gdy usłyszałam z salonu Justynę:
- Janka chodź tu szybko!
- Idę, idę – odparłam zabierając po drodze chipsy i miskę – Co się dzieje?
- Patrz kto na pierwszym, One Direction, „One Thing” uwielbiam ich – powiedziała.
Usiadłam koło niej i wpatrywałam się ze smutkiem w telewizor.
- Ej co jest nie lubisz ich? – zapytała koleżanka machając mi dłonią przed twarzą
- Lubię ich, nawet bardzo. I kilka razy ich spotkałam – powiedziałam spuszczając wzrok
- Że co proszę? – zapytała krztusząc się chipsem
- No parę razy w Londynie ich spotkałam.
- Jacy oni są?
- Są świetni, śmieszni, przystojni. Mam nawet z nimi zdjęcie, pokazać ci? – zapytałam
- Jasne, i ty się jeszcze pytasz.
Poszłam do pokoju i zaczęłam grzebać w kartonach. W końcu znalazłam. Lekko przetarłam szybkę dłonią, aby zetrzeć cienką warstwę kurzu.
Tęskniłam za nimi, cholernie za nimi tęskniłam. Mimo tego, że nie ma mnie w Londynie parę godzin, to bardzo mi ich brakuje. Brakuje mi tych wygłupów i darcia się po całym domu. Oglądania horrorów i straszenia potem. Śmiania się do upadłego…
*************************
Jakoś tak napisałam go szybko... Miałam dodać jutro, ale, że już miałam gotowy to proszę;) Mam nadzieję, że za to będzie więcej komentarzy... Jak tam pojawiła się już pierwsza opalenizna?? A wracając do opowiadania. Nie ma szans, żebym codziennie dodawała, bo nie nadążę. Coś ostatnio mi brakowało weny, ale powoli powraca. Mam takie przysłowie swoje " To nie ty kierujesz weną, tylko ona Tobą". Nie każdy oczywiście musi się ze mną zgodzić. Dobra nie będę się rozpisywać. Komentować proszę;)