czwartek, 29 listopada 2012

ROZDZIAŁ 49 CZ.2

OCZAMI JANE
Harry klęczał przede mną, z czerwonym pudełeczkiem w ręce z pierścionkiem w środku. Stałam zszokowana. Dobra spodziewałam się tej kolacji, ale że się oświadczy?
Popatrzyłam się to na niego, to na pierścionek. Nie mogłam do końca uwierzyć w to co widzę.
- Tak! – wykrzyczałam po chwili.
Loczek wstał, podniósł mnie przytulając do siebie i wirując dookoła. W końcu postawił mnie na ziemie i wziął moja prawą dłoń wkładając na odpowiedniego palca pierścionek. Był on srebrny z małym brylantem. Loczek wstał i popatrzył prosto w moje oczy.
- To jak pani Styles odpowiada pani to cacko? – zapytał śmiesznie ruszając brwiami
- Więc panie Styles, mógłby się pan bardziej postarać – zrobiłam pokerface, a chwile później już się śmialiśmy razem.
- To co teraz robimy? – zapytałam
- Żenimy się! – zawołał Harry
- To w przyszłości, ale chodzi mi o teraz. - odparłam
- No to może, jedźmy do reszty, albo do domu wybieraj pani Styles.
- Hmm może jedźmy do domu – powiedziałam.
Pół godziny później już byliśmy w domu. Od razu poszłam do łazienki z celem wzięcia prysznicu. Ściągnęłam sukienkę i weszłam do pokoju trzymając odzież w ręce.
- A co z tą sukienką? – zapytałam brązowowłosego . Ten spojrzał na mnie i zagwizdał.
- Mogliśmy zostać w domu – bił się w czoło
- Ej Lokers wyluzuj! – pomachałam mu sukienką przed nosem
- A no tak, ta sukienka jest już twoja i buty i wszystko – uśmiechnął się
- No to bardzo dziękuję – usiadłam mu na kolanach i dałam krótkiego całusa
- Ależ proszę – odparł i oddał całusa. Nagle rozbrzmiał dźwięk jego telefonu.
Hazza wziął go do ręki i spojrzał na wyświetlacz.
- To mama – powiedział i nacisnął zieloną słuchawkę – Halo?
Przez chwilę słuchał co jego mama mówi.
- Mamo skąd to wiesz? Gemma ci powiedziała? Tak udało się, no zgodziła się – mówił i spoglądał na mnie. Ja zaczęłam się śmiać i poszłam do łazienki. Siedziałam tam około pół godziny, gdy już stamtąd wyszłam Harry już spał. Przykryłam go kołdrą i sama się położyłam spać.
Leżałam na łóżku szpitalnym, ciągle wpatrując się w drzwi. Czekałam tylko, aż one się otworzą. Położyłam lekko głowę na poduszce i spojrzałam przez okno na rozciągający się krajobraz Londynu. To życie wydaję się trudne, ciężkie do przebycia, ale są takie chwile których nie zamieniłabym za nic. Za największe skarby świata, złoto, diamenty i co tam jeszcze. Miłość jest największym skarbem świata, którą żadne rzeczy materialne nie zastąpią.
Usłyszałam szelest. Moja głowa automatycznie przekręciła się w kierunku drzwi, które się otwierały. Do pokoju weszła pielęgniarka, z małym zawiniątkiem na rękach. Na ten widok uśmiechnęłam się radośnie.
- Przyniosłam pani małą Darcy – powiedziała radosnym, ale cichym głosem. Podparłam sie na rękach, aby usiąść wyżej. Pielęgniarka podeszła do mnie i podała mi dzidziusia.
- Ale ona słodka – powiedziałam odgarniając mojej córce kocyk z twarzy – Nie myśli pani, że to cały tatuś?
- Włosy to na pewno po nim odziedziczyła, ale oczy ma pani – odparła przyglądając się dziecku.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi, a zza nich wychylił się mój mąż Harry. W rękach trzymał bukiet czerwonych róż . Włosy miał zaczesane do góry, a na jego twarzy był lekki zarost. Na widok mnie i naszej córki od razu się uśmiechnął.
- Cześć, kochanie – powiedział szeptem wchodząc
- To ja już państwa zostawię – powiedziała pielęgniarka i puściła pomieszczenie.
Hazza podszedł do mnie i pocałował w usta, a następnie przeniósł wzrok na naszą córeczkę.
- Mała Darcy Styles – powiedziałam
- Śliczna jak jej mamusia – odparł
- Ale włosy ma po tobie – rzekłam poprawiając dłonią malutkie brązowe włosy Darcy
- No, a jak inaczej – uśmiechnął się.
W tym momencie mała otworzyła oczka. Świat ujrzał piękne błękitne kuleczki. Uśmiechnęła się do nas i ziewnęła.
Usłyszałam dźwięk mojego budzika. Otworzyłam oczy i wyłączyłam dzwoniący aparat. Dostrzegłam, że jest godzina 8:00.
- Harry wstawaj już 8, musimy jechać dziś do lekarza – powiedziałam zaspanym głosem i poczochrałam jego loczki
- Jeszcze 5 minut – powiedział przytulając się do mnie
- I jak ty do szkoły wstawałeś przez te wszystkie lata, na pewno się spóźniałeś na pierwsze lekcje – powiedziałam
- Kochana jesteś – wtulił się we mnie – Pani Styles – dodał
- Kochanie ja wiem, że jestem kochana, ale teraz musimy wstawać .
- Ech no dobra – podniósł swoją lokowatą głowę. Spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami i dopowiedział:
- Czy ty wiesz, że cię kocham? – zapytał
- Tak wiem, a czy ty wiesz, że ja ciebie też?
- A tego to nie wiedziałem – zaśmiał się, a ja go walnęłam poduszką
- Co wyzywasz mnie na poduszkową bitwę? – podniósł jedna brew
- A jeśli tak to co?
- Dobra jak ja wygram to ty robisz śniadanie, a jak ty to ja robię – odparł
- Dobra! – krzyknęłam i uderzyłam do poduszką. On mi oddał i tak wybuchła wojna na poduszki. W końcu raz za mocno go uderzyłam i poduszka pękła, a całe pierze rozsypało się po pokoju. Walka się zakończyła, a my leżeliśmy na łóżku w pierzu śmiejąc się.
- Patrz co narobiłeś – śmiałam się pokazując mu piórka, które miałam w ręce
- Ja? To twoja poduszka pękła – odparł
- To miał być nokautujący cios miałeś po nim się już nie podnieść, ale nie moja wina, że poduszka się okazała słabsza od ciebie – zaśmiałam się
- O ty to tak życzysz własnemu narzeczonemu? – zapytał i zaczął mnie łaskotać
- Nie! Błagam przestań! Harry błagam! Bo się zesikam ze śmiechu!! – krzyczałam i jednocześnie się śmiałam . W końcu lokers przestał mnie gilgotać i skradł z moich ust krótki pocałunek.
- Chodź na śniadanie, był remis to razem je robimy. – powiedział oczekując się z pierza
- Umm lubię ten twój stanowczy głos – powiedziałam również oczekując się.
******************
Pzrepraszam, że tak długo nie dodawałam tego rozdziału.
Ten jest troszkę krótszy od poprzedniego, ale za to mam nadzieję, że będzie sie wam podobał;)
Pozdrawiam was;)

piątek, 23 listopada 2012

Więc, zostałam nominowana do Liebster Award!! Ludzie nie wiecie jak sie ciesze!!(Juz sobie wyobrażam jak 1D musza byc szczęsliwi jak sa nominowani, na różbych galach i do tylu nagród). Dziękuję Juli(http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/) za to, że mnie nominowała;) Love<3 Zasady: -Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego bloga w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". - Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty sama nominujesz 11 blogów (informujesz autorkę, bądź autorka bloga o nominacji ) i zadajesz im 11 pytań. NIE MOŻESZ NOMINOWAĆ OSOBY, KTÓRA SIĘ NOMINOWAŁA Pytania, które dostałam: Zasady: 1. Dlaczego zaczełaś pisać bloga właśnie o 1d ? Opd. Więc jak juz sie wkręciłam w one direction-infection to zaczęłam sobie wymyslac, różne historyjki przed snem i zaczęłam je potem spisywac na kartki;) 2. Co daje Ci pisanie bloga ? Odp. Przyjemność i satysfakcję, że nie za dobrze, ale cos tam umiem napisac:D 3. Jakie inne masz pasje oprócz pisania ? Odp. Gram w siatkówke;) I lubie także oglądac takie mecze;) 4. Którą piosenkę one direction lubisz najbardziej ? Odp. Jest ich parę, ale najbardziej to chyba "C'mon C'mon", "Little Things" i "Iressistible";P 5. Którego chłopaka z całego 1d najbardziej lubisz/kochasz ? ;>
Odp. Kocham ich wszystkich! Ale chyba najbardziej to Harolda.<3 6. Najśmieszniejsza chwila w Twoim życiu ? :P Opd. Jak to bywa podczas głupaki to duzo jest takich rzeczy, więc nie moge okreslic dokładnie jednej rzeczy;) 7. Masz już wybrany cel życiowy ? (jeżeli tak, to jaki ?) Opd. hmmm chyba jeszcze go nie mam. 8. Skąd czerpiesz pomysły na przygody ? Odp. Głównie to z filmów, ale i nie tylko;) 9. Jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z One direction ? Odp. Moja przygoda z One Direction zaczęła sie w lutym 2012r. Kupiłam sobie gazetę "Bravo" i był tak artykół o 1D i zainteresowało mnie to, że reporter zdążył im zadac tylko 1 pytanie;) 10. 3 słowa opisujące Twoją osobę to .. ? Odp. Głodna, rombnięta i zabawna? 11. Czy miałaś kiedykolwiek myśli erotyczne związane z chłopakami ? Odp. Więc, jestem zboczona, przyznaje sie i nieraz miała.;P Nominowani przeze mnie:
showComment=1353706834876#c6288157559663593441










A moje pytania dla was to:
1. Jak zaczęła sie twoja historia z 1D?
2. Co najbardziej lubisz u chłopaków?
3. Jakie hobby masz?
4. Twoje moto życiowe to...
5. Co nauczyli cie chłopcy?
6. W jakim filmie chciałabys zagrać?
7. Horrory vs. Romantycze?
8. Uwielbiany przez ciebie członek One Direction?
9. Dokończ: Gdybym miała tabletke na pięniądzę i miłość wybrałabym...
10. Gdyby koncert 1D byłby na drugim końcu Polski pojechałabys na niego?


raz bardzo dziekuję za tą nominacje! Kocham was wszystkich!!


wtorek, 20 listopada 2012

ROZDZIAŁ 48 CZ.2

OCZAMI JANE
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez niezasłonięte okno. Dlaczego nie mogłam zasłonić go wczoraj wieczorem?! Nagle wspomnienia z poprzedniej nocy wparowały do mojej głowy niczym tornado. Uśmiechnęłam się mimo wolnie. Mimo, że to nie był nasz pierwszy raz, czułam jakby nim był. Moja głowa była położona na klatce piersiowej Harrego. Podniosłam ją i spojrzałam na jego piękną i spokojną twarz. Podniosłam się i oparłam głowę na łokciu. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Był tak piękny. Niczym Anioł. Mój Anioł. Otworzył oczy. Te piękne szmaragdy, w których tonęłam. Niczym w morzu. Uśmiechnął się co od razu odwzajemniłam. Nachyliłam się nad nim i skradłam jeden, krótki pocałunek.
- Dziękuje. – wyszeptałam w jego usta
- za co? – Zapytał zdezorientowany
- Za twoje wczorajsze słowa. – odpowiedziałam i znów go pocałowałam, tym razem dłużej
- Nie ma za co, mówiłem samą prawdę. – uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie szybko- Co powiesz na pyszne śniadanko?
- Mmmm, bardzo chętnie. – odpowiedziałam, chcąc nie chcąc moje człowieczeństwo dawało się we znaki, zwłaszcza w takich chwilach.
- To idę wziąć szybki prysznic i zrobić pyszne śniadanko. – powiedział, po czym zsunął się z łóżka, ubrał bokserki i mrugając do mnie wyszedł z pokoju. Z uśmiechem położyłam się z powrotem na łóżku. Patrzyłam chwilę bezczynnie w sufit, po czym pomyślałam, że trzeba by było się ubrać i wykąpać. Owinęłam swoje ciało prześcieradłem i udałam się do łazienki, która była połączona z naszą sypialnią. Zsunęłam z siebie białą tkaninę i weszłam pod prysznic, wyszorowałam dokładnie każdy centymetr mojego ciała, po czym wyszłam z pod prysznica i wysuszyłam dokładnie swoje ciało. Owinęłam się ręcznikiem, po czym wyszłam z Łaźniki, z powrotem do sypialni. Wygrzebałam z szafy bieliznę, do tego dżinsy, czarną bokserkę i czerwono-niebieską bejzbolówkę, która kiedyś została oceniona przez moją kumpelę, jako NIE podróbkę. Cóż, każdy ma swoje dziwactwa. Znów wróciłam do zaparowanego pomieszczenia, ubrałam się, związałam włosy w luźnego koka , po czym zawiązałam czerwoną Bandamę, zrobiłam lekki makijaż podkreślają mocno oczy. Wyglądając już idealnie – przynajmniej moim zdaniem – wyszłam z łazienki i udałam się na dół do kuchni gdzie krzątał się Harry. Podeszłam do niego, objęłam go w pasie i pocałowałam w policzek. Uśmiechnął się i znów wrócił do smażenia naleśników.
- Pomóc Ci? – zapytałam
- Ty i kuchnia, równa się katastrofa, kochanie, ale możesz mi pomóc – puściłam mimo uszu jego komentarz
- Co mam zrobić?
- Wyjmij z szafki Nutellę i z lodówki bitą śmietanę. – poinformował mnie, zrobiłam to o co prosił, po czym oparłam się plecami o ścianę i patrzyłam co robi. Posmarował naleśniki Nutellą ułożył po dwa na talerzu, po czym oblał je bitą śmietaną, a po tym jeszcze sosem czekoladowym. Położył obydwa dania na stole po czy postawił na nim jeszcze dzbanek z sokiem pomarańczowym i dwie szklanki.
- Pani pozwoli. – Powiedział wskazując krzesło, które właśnie odsunął, ręką. Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam, usiadł naprzeciwko mnie i życzył smacznego. Zjadłam kawałek, bomba kaloryczna – pomyślałam – Ale jaka pyszna!. Gdy zjedliśmy wziął naczynia i włożył je do zmywarki, po czym usiadł na krześle i gestem ręki poprosił, abym podeszła do niego. Zrobiłam to o co prosił i usiadłam na jego kolanach okrakiem.
- Smakowało? – Zapytał całując mnie po szyi, zaśmiałam się
- Mhm, i to bardzo. – uśmiechnęłam się i odchyliłam głowę w tył dają mu większy dostęp do manewracji.
- Masz na dziś jakieś plany? – zapytał nie przerywając czynności
- Nie, raczej nie, a co? – zapytałam
- Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedział przerywając i patrząc mi w oczy
- jaką? – zapytałam zaciekawiona.
- Zobaczysz. Jesteś już gotowa? To ja tylko wezmę klucze, portfel i telefon i możemy jechać. – powiedział podnosząc się z miejsca
- Już? – zapytałam zaskoczona
- Tak! Gotowa? Chodźmy! – powiedział zgarnęłam telefon, ubrałam buty i wyszłam za nim. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Siedziałam oparta w fotelu. Nie na widzę jazdy w samochodzie, zwłaszcza długich.
- Harry! Gdzie jedziemy?! – zapytałam po raz setny i znów otrzymałam tą samą odpowiedź
- To niespodzianka! – powiedział zniecierpliwiony
- Ech, jak sobie chcesz – powiedziałam zrezygnowana, po czym znów opadłam na fotel - Daleko jeszcze?
-Kochanie, mogłabyś dać już spokój?! Za niedługo będziemy na miejscu! – powiedział i skręcił w jakąś boczną drogę.
- Dobra, dobra.
W końcu się zatrzymał i zgasił silnik.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił z big bananem na twarzy.
Szybko wyskoczyłam z pojazdu i zobaczyłam duży budynek z różowym napisem SPA.
- Idziesz dopieścić jeszcze bardziej twoje boskie ciałko? – zapytałam loczka
- Błąd, to ty idziesz dopieścić swoje ciałko – uśmiechnął się
- Hę? – zapytałam
- Trochę relaksu ci się przyda – spojrzał na mnie
- Relaks był wczoraj. – odparłam
- No to będzie inny rodzaj relaksu. Zostaniesz tu cały dzień.
- Cały?
- Nie, tak koło 17 cię odbiorę i gdzieś pojedziemy. Panie w środku jeszcze ci wszystko wytłumaczą – powiedział i puścił do mnie oczko. Objął mnie i razem ruszyliśmy do wejścia.
- Dzień dobry panie Styles – przywitała się recepcjonistka gdy tylko ujrzała Hazze.
- Dzień dobry, przywiozłem Jane – powiedział i uśmiechnął się do mnie
- Już się nią zajmujemy. Zapraszam tędy Jane – powiedziała młoda kobieta pokazując mi długi korytarz. Wyszła ze swojego stanowiska i skierowała się razem ze mną we wcześniej pokazanym kierunku.
- Ymm mogę o cos panią prosić? – zapytał loczek
- Oczywiście – odparła kobieta i podeszła do niego. Styles zaczął jej cos szeptać na ucho.
Dobra nie wiem co tu się dzieje, to wszystko jest jakieś podejrzane.
- Dobrze – odparła kobieta gdy Harry skończył szeptać jej cos na ucho – Proszę tędy Jane – zwróciła się do mnie.
Jeszcze posłałam Hazzie pytające spojrzenie i poszłam. Recepcjonistka zaprowadziła mnie do szatni.
- Tutaj zostaw swoje ubrania, tutaj są ręczniki. I lepiej by było gdybyś zmyła makijaż, ponieważ będziesz miała różne maseczki na twarzy. – powiedziała – Gdy już będziesz gotowa wejdź tam – wskazała szklane drzwi.
- Dobra – odparłam, a kobieta wyszła.
Zaczęłam po kolei ściągać moje ubrania i odkładałam je do szafki. W końcu już byłam w samej bieliźnie, którą po minucie też ściągnęłam. Owinęłam się kremowym miękkim ręcznikiem. Na małym brązowym stoliku, były położone kosmetyki do zmywania makijażu. Wprawdzie głównym elementem mojego makijażu dziś był tusz do rzęs i kredka do oczu. Zmyłam makijaż i ściągnęłam bandame z głowy. Skierowałam się w kierunku szklanych drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam leżaki.
Przez cały ten czas, spędzonym w spa byłam masowana, obkładana jakimiś maseczkami, błotem i nie wiadomo jeszcze czym, ale nie powiem podobało mi się. O 15:30 przyszły po mnie jakieś panie. Jedna z nich umyła mi włosy. Siedziałam z ręcznikiem na głowie, gdy druga zaczęła robić mi makijaż.
- Przepraszam, o co tu chodzi? – zapytałam. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Nie ruszaj się – powiedziała dziewczyna od makijażu
- To on coś wymyślił, prawda? – zapytałam ponownie, a dziewczyny znowu zachichotały. Już wiedziałam, że Hazza coś wymyślił.
Gdy moja fryzura i makijaż zostały zrobione, inna trzecia kobieta tak około 27 lat przyniosła mi sukienkę i buty. Sukienka była koronkowa o błękitnym kolorze na grubych ramiączkach. W talii miała złoty cieniutki paseczek. Szpilki były beżowe, na wysokiej platformie.
- Proszę, załóż to – puściła mi oczko ciemnowłosa
- Ale po co? – zapytałam
- Masz zamiar zostać w ręczniku? – odpowiedziała pytaniem na pytanie
- No dobrze, a bielizna? – spojrzałam na nią.
Położyła sukienkę na krześle, buty na ziemi i wyszła z pomieszczenia. Po chwili jednak wróciła trzymając w ręce stanik, majtki i torebkę.
- Proszę – podała mi bieliznę – Gdy się ubierzesz zawołaj.
- No dobra – odparłam – Ale odpowiedz mi po co to??
- Po prostu włóż to na siebie – odparła uśmiechając się.
- Co ten wariat wymyślił? – zastanawiałam się ubierając się. Gdy już wszystko ubrałam na siebie zawołałam:
- Jestem gotowa!
Do pomieszczenia wparowały wszystkie 3 dziewczyny.
- Wyglądasz pięknie – wzruszyły się
- Ale zamarzniesz tak – powiedziała ruda i podała mi ciemno – różowy płaszczyk.
- Perfekcyjnie - uznały
- Już jest 17! – powiedziała czarnowłosa.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, a zza nich wyszła recepcjonistka.
- Gotowa? – zapytała
- Tak – odparły 3 moje stylistki
- Już jest. Chodź Jane – powiedziała do mnie.
Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Hazze w garniturze. Na mój widok przygryzł lekko dolną wargę.
- I jak wyglądam? – zapytałam obracając się dookoła
- Wyglądasz przepięknie – powiedział – Możemy już iść?
- Ale gdzie iść? -zapytałam
- Na kolację. – odparł z uśmiechem i nadstawił rękę.
Podałam mu dłoń o wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce. Zobaczyłam parę paparazzi robiących nam zdjęcia. Uśmiechnęłam się i zapytałam Harrego:
- To gdzie dokładnie mnie zabierasz?
- To niespodzianka – odparł.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Po jakiś 5 minutach samochód się zatrzymał, a drzwi się otworzyły. Wysiadłam i rozejrzałam się. Byliśmy przed jakąś restauracją. Weszliśmy do środka. Pomieszczenie było małe, ale przytulne. Wnętrze miało fioletowy kolor. Dookoła było pełno czerwonych róż. Na środku był postawiony jeden okrągły stolik dla dwóch osób. W tle słychać było cicha nastrojową muzykę.
- Pani pozwoli – zwrócił się loczek zabierając mój płaszcz.
- To miejsce jest niesamowite – powiedziałam zaczarowana
- Specjalnie dla ciebie. Zapraszam do stołu – rzekł.
Usiadłam, a naprzeciwko mnie usiadł Hazza.
- Co zjesz? – zapytał
- Może sałatkę wegetariańską. – odparłam.
Styles podniósł rękę i zaraz obok nas znalazł się kelner.
- Co podać? – zapytał starszy mężczyzna
- Dla tej pani sałatkę wegetariańską, a dla mnie risotto z kurczakiem i porem – złożył zamówienie, a kelner odszedł.
Wziął do ręki butelkę wina, które stało obok świec. Odkorkował i nalał mi, a potem sobie.
- Chciałbym wznieść toast, za tak piękną i mądrą Jane, która tak długo wytrzymała ze mną – powiedział poważnie, ale ta jego powaga nie trwała długo, bo zaraz wybuchł śmiechem, a ja razem z nim.
Kelner nam przyniósł dania i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Zjedliśmy nasze dania, i deser.
- Mogę prosić panią do tańca? – zapytał loczek stojąc przede mną
- Ależ z wielka chęcią – odparłam i wstałam z miejsca.
- Przepraszam można trochę głośniej muzykę? – zapytał.
Po chwili już tańczyliśmy. Harry to niezły tancerz, nie to co ja.
OCZAMI HARREGO
Wirowaliśmy razem po „parkiecie”, śmiejąc się w niebogłosy. Po chwili zatrzymałem się i spojrzałem Jane prosto w oczy. Sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni mojej marynarki i uklęknąłem na jedno kolano. Moja ukochana patrzyła na mnie zaskoczona.
- Jane, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Styles? – zapytałem otwierając czerwone pudełeczko w kształcie serca.
***********************
Ta dam!! Dłuuuugo nie dodawałam, ale mam nadzieję, że ten rzodział to zrekompensuje. Dziękuję Angi i Natalii. One wiedzą za co;) I jak podoba sie? Mam nadzieję, że tak;D Życzę wam miłego czytania i pozdrawiam;P

środa, 7 listopada 2012

ROZDZIAŁ 47 CZ.2

WIECZOREM
Leżałam w wannie pełnej wody i relaksowałam się gdy usłyszałam wręcz walenie do drzwi.
- Co do cholery jasnej!? – wkurzyłam się
-Telefon ci dzwoni – zawołał loczek zza drzwi
- To odbierz – powiedziałam spokojnie
- Ale to jakiś nie znany numer.
- No to odbierz. – powtórzyłam
- Halo? –usłyszałam – Tak to telefon Jane. Już ją dam.
Drzwi do łazienki otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł loczek.
- Telefon do ciebie – powiedział podając mi aparat.
Szybko wytarłam rękę w ręcznik i przejęłam telefon od Hazzy.
- Halo? – powiedziałam
- Dobry wieczór Jane, z tej strony doktor James – usłyszałam znajomy głos
- O pan doktor – odparłam i szybko dałam na głośno mówiący
- Przepraszam, że dzwonie o tak późnej porze, ale stwierdziłem, że to nie może czekać. Zwolnił się jeden termin na operacje. Z perspektywy mojej czyli lekarza powinnaś pójść w tym wcześniejszym terminie.
- To cudownie, kiedy? – zapytałam
- Za tydzień – odparł krótko doktor
- Dobrze, to niech pan mnie wpisze – powiedziałam
- Przyjedź pojutrze, musimy ci zrobić badania i przygotować do zabiegu.
- A o której godzinie?
- Dałabyś radę na 10?.
- Dobrze, to do zobaczenia – powiedziałam i się rozłączyłam.
- I co ty na to? – zapytałam Stylesa
- To świetnie. Jak wyzdrowiejesz pojedziemy na wakacje, może na Madagaskar? – zapytał
- Sodówka?
- A no tak no to może, hmm nie wiem gdzie, no to ty cos wymyśl.
- Może na Kretę?
- Sodówka? – zdublował moje pytanie
- No dobra to sobie cos wymyśl – odparłam
- Nie mogę, mój mózg przestaje pracować jak patrzę na ciebie jak leżysz goła w wannie… - zlustrował moje ciało, ale mało co zobaczył, ponieważ w wannie znajdowało się dużo piany - Nie masz dziś na co liczyć, kotku – powiedziałam, śmiejąc się
- A jak cię poproszę? – zrobił słodkie oczka
- Papa – pomachałam mu
- No nie daj się prosić.
- Spadaj. – pokazałam drzwi.
Harry wyszedł ze smutną miną. Nabrałam powietrza do płuc i zanurkowałam pod wodę. Leżałam tak do póki mi nie zabrakło powietrza. Wyszłam z wanny i wytarłam ciało ręcznikiem. Ubrałam piżamę i rozczesałam włosy. Wyszłam z łazienki, a Hazza leżał na łóżku z laptopem na brzuchu. Spojrzał na mnie i z powrotem wbił wzrok w ekran. Położyłam się koło niego i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Obraziłeś się? – zapytałam
- Nie, dlaczego tak sądzisz?
- Nie obrażaj się no.
- Ale czy ja się obrażam? – zapytał
- Może być Egipt – powiedziałam
- No może być.
- Harry, musimy się kłócić?! Mamy mało czasu razem, chcę je spędzić najlepiej z wszystkich, rozumiesz? – zapytałam podenerwowana całą tą sytuacją, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Harry podniósł się gwałtownie, spojrzałam na niego zdezorientowana. Położył obie dłonie na moich policzkach i spojrzał mi prosto w oczy.
- CO ty wygadujesz?! Pamiętasz co lekarz mówił?! Operacja udaje się rozumiesz?! Będzi…
- W większości! A co z resztą przypadków? Nie udało się! Nie żyją! Skąd pewność, że akurat ze mną się uda?! – przerwałam mu
- Do jasnej cholery Jane! Czy ty się słyszysz?! Uda się! Rozumiesz? Uda się ta cała pierdolona operacja, będziemy razem, będziemy patrzeć na nasze dzieci z boskimi loczkami, i ich dzieci, które też będą mieć loczki. Będziemy się kochać i będziemy szczęśliwi jak do tej pory, rozumiesz? Kocham Cię! Kocham Cię, jak cholera! Jesteś piękna, cudowna i wiele innych cech, które w Tobie kocham. Kocham Cię, kocham, kocham i jeszcze raz. – mówił a z jego oczu tak samo jak z moich sączyło się coraz więcej łez. Kocham tego chłopaka, jest jedną z moich najważniejszych motywacji do życia. Nie mam pojęcia jakby wyglądało moje życie bez tego chłopaka z boskimi włosami i cudownymi szmaragdami. Moje rozmyślenia przerwało uczucie czegoś miękkiego i ciepłego na ustach. Usta, usta Harrego. Oddałam pocałunek. Całowaliśmy się delikatnie. Przekazywaliśmy przez to całe swoje uczucie, które było ogromne.

~~Harry~~

Wkładałem w całowanie niej całe swoje uczucie. Chciałem, żeby wiedziała, ze kocham ją mimo tego, że mówiłem jej to setki razy. Głaskałem ją delikatnie po plecach, nie protestowała. Zaczęła oddawać pieszczotę. Położyłem ją delikatnie na łóżku. Spojrzałem na nią pytająco, uśmiechnęła się co wziąłem za pozwolenie. Obsypywałem pocałunkami jej szyję. Ściągnąłem jej koszulkę i nie zastanawiając się długo ściągnąłem i swoją. Robiłem mokrą ścieżkę od obojczyka po jej jędrne piersi, przy których zatrzymałem się na dłużej. Uciskałem je i masowałem, a z jej ust dobywały się ciche jęki, które podniecały mnie jeszcze bardziej, a także zachęcały do dalszego działania. Zacząłem kręcić językiem kółka wokół jej brodawek, a potem zacząłem je ssać. Dziewczyna jęczała coraz głośniej. Zsunąłem z niej spodnie od piżamy, a także bieliznę. Rozszerzyłem jej nogi i nachyliłem się w stronę jej waginy i zacząłem masować językiem jej łechtaczkę. Jęczała coraz głośniej, co było muzyką dla moich uszu. Podniosłem głowę i spojrzałem w jej zasłane mgłą przyjemności oczy. Podniosłem się i pocałowałem ją. Podniosłem delikatnie jej biodra. Mimo, ze to nie był nasz pierwszy raz, chciałem żeby było pięknie i niepowtarzalnie jak za pierwszy razem, żeby ten stosunek był przepełniony miłością i nasza namiętnością. Wpiłem się w jej usta, w tym samym wszedłem w nią delikatnie, jęknęła głośno w moje usta. Niechętnie oderwałem się od jej miękkich, niczym aksamit ust. Poruszałem się w niej co raz szybciej. Jęczeliśmy oboje, nasze glosy zlewały się w jedność, tak jak nasze ciała. Jej ciało wygięło się w łuk, ja też byłem już blisko. Kilka mocnych pchnięć i także dokonałem spełnienia. Opadłem obok niej zmęczony. Gdy już uspokoiliśmy się obróciłem się do niej przodem i pocałowałem ją namiętnie.
- Kocham Cię. – wyszeptałem, dziewczyna uśmiechnęła się lekko i skradła z moich ust krótki pocałunek
- Ja Ciebie też – Odpowiedziała również szeptem i wtuliła się we mnie. Nakryłem nas kołdrą i przytuliłem ją mocno do siebie.
Nie obchodziło nas, że byliśmy spoceni i brudni, liczyliśmy się tylko my. My i nasza miłość.
************************
Dziękuje wam za te 25 komentarzy pod 46 rozdziałem. Pobiliście samych siebie;) Więc ten rozdział w wiekszości istnieje dzięki pewniej Osobie, która napisała mi ta scene erotyczna, ponieważ ja nie umiem tak tego pisać. I ogólnie wieksza częśc tego rozdziału napisała, (wiem miałam tego nie pisac, ale świetnie to napisałas). Mam nadzieję, że będzie sie wam podobało. Dziekuję pewna boska osobo;)
Pozdrawiam;D
PS: Kto słuchał już nowych piosenek 1D? Tak przy okazji Zayn i Louis powiedzieli dla RMF MAXXX: KOCHAMY WAS! Po polsku;)
A i jeszcze jedno jakby ktos nie wiedział o co chodzi z tą "sodówką" to czy woda sodowa nie uderzyła do głowy;)

czwartek, 1 listopada 2012

ROZDZIAŁ 46 CZ.2

- To nie jest nowotwór mózgu. – powiedział zdecydowanym głosem. Odetchnęłam z ulgą.
- Czyli to może być z przemęczenia? – zapytał Styles
- Nie. Nie ma pani nowotworu, ale jest mały guz w pani głowie. – dokończył diagnozę
- I co z tym guzem? – zapytałam
- Będzie trzeba go usunąć. Przeprowadzimy krótką operację, która w większości przypadków się udaje. Nie jest to nic skomplikowanego, ale zawsze jakieś ryzyko jest. – powiedział
- No dobrze, to kiedy można przeprowadzić ten zabieg? – zapytałam
- Już popatrzę kiedy jest wolny termin – odparł wyciągając notes – Najbliższy wolny termin jest za 2 miesiące.
- Nie ma wcześniej? – zapytał loczek
- Niestety, nie ma.
- Dobrze, to dziękuję panu. – powiedziałam wstając
- Ja jeszcze do pani zadzwonię i zobaczymy co dalej.
- Dobra, jeszcze raz panu dziękuję. Do widzenia – powiedziałam i razem ze Stylesem wyszliśmy z gabinetu.
- A widzisz jednak trzeba było iść na ten wywiad na szczęście to nic poważnego.
- O rany ile można ci mówić, że ty jesteś ważniejsza od wywiadu? A z resztą ja nie wiem czy nie jest się czego bać pójdziesz pod nóż Jane. – powiedział
- Jedna mała operacja i będzie po wszystkim – odparłam wsiadając do samochodu
- Oni otworzą ci czaszkę i będą grzebać w głowie… - zaczął panikować
- Dziękuję, że mnie podtrzymujesz na duchu! Właśnie tego teraz mi trzeba dołowania, że mogę nie przeżyć tej operacji! – krzyknęłam i wyszłam z samochodu
- Jane poczekaj! – zawołał Harry za mną wysiadając z pojazdu.
- Nie! – odparłam i szłam uparcie w swoja stronę. Usłyszałam kroki biegnącego loczka za mną, a po chwili ukazała się jego sylwetka.
- Przepraszam… Wsiądź do samochodu, pojedziemy do jakiejś restauracji zjemy coś. –powiedział łagodnie
- Nie mam ochoty na jedzenie. Chce być teraz sama- powiedziałam i go wyminęłam.
Zobaczyłam za drzewem chowającego się paparazzi. Wymusiłam uśmiech na twarzy i jak najszybciej poszłam w stronę parku. Włożyłam słuchawki do uszu i usiadłam na jednej ławce. Wzięłam parę głębokich wdechów dla uspokojenia serca i ruszyłam dalej. Postanowiłam przejechać się metrem. Uznałam, że bardzo dawno nim nie jeździłam i chętnie się przejadę. Weszłam do podziemia na peron. Wzrokiem szukałam kasy. Nagle poczułam szarpnięcie. Straciłam równowagę i upadłam. Podniosłam głowę i zobaczyłam zakapturzoną sylwetkę mężczyzny uciekającego z moja torebką.
- Złodziej! – zaczęłam krzyczeć – Łapcie go!
Ale zanim ktoś zareagował złodziej był już poza zasięgiem mojego wzroku. Jedyne co mi zostało to słuchawki i telefon, któremu właśnie padła bateria.
- Świetnie, zaprawdę świetnie cholera – zaczęłam mamroczeć pod nosem sama do siebie
- Nic się pani nie stało? – zapytał ktoś pomagając mi wstać
- Nie, ale ukradł mi torebkę – powiedziałam oczepując ubranie z kurzu
- Dobrze, że pani nic się nie stało – powiedział mężczyzna w średnim wieku
- No tak, mógł mieć nóż lub cos w tym stylu – odparłam – Dziękuje panu, musze już wracać do domu.
- Niech pani uważa na siebie – powiedział mężczyzna.
Skierowałam się do wyjścia z peronu. Zobaczyłam tego samego paparazziego co pod kliniką. Ciągle robił mi zdjęcia. Już się nawet zdążyłam przyzwyczaić, że oni mnie śledcza i robią mi zdjęcia.
Nie miałam pieniędzy na taksówkę, ani na autobus, ani nie mogłam zadzwonić po kogoś. Zostało mi tylko wracać na piechotę. To trochę daleko, ale kondycje zawsze miałam dobrą. Więc nie zastanawiając się długo ruszyłam z buta do domu.
Szłam już z dobre 2 godziny, a do domu jeszcze daleko. Usiadłam na chwilkę na przydrożnej ławeczce, aby trochę odpocząć.
Zobaczyłam zwalniający czerwony stary samochód.
- Jane? Jane Nowak? – usłyszałam, a szyba posunęła się w dół.
- Ashley?
- Wsiadaj podwiozę cię – zawołała.
Szybkim ruchem zerwałam się z ławki i ruszyłam w stronę samochodu. Wsiadłam i zapięłam pas, a dziewczyna ruszyła.
- Jak miło cię widzieć. Nie widziałyśmy się od czasów gimnazjum – zaczęła rozmowę
- Ile to już lat? 3-4?
- No jakoś tak będzie. Ale się zmieniłaś.
- Ty tez ledwie co cię poznałam, gdybyś ty mnie nie rozpoznała to ja bym przeszła obok ciebie na ulicy nie wiedząc kim jesteś – zaśmiałam się
- Ja głównie cię kojarzę, bo widuję cię w gazetach. – uśmiechnęła się
- Haha to tak dużo o mnie piszą? – zaśmiałam się
- No tak, gdzie twój chłopak tam i ty. A co sama się tak włóczysz? Do domu masz daleko o ile nie zmieniłaś miejsca zamieszkania.
- A chciałam się przejechać metrem, ale mi jakiś zbir ukradł torebkę, nie mam teraz przy sobie kasy, a telefon mi się rozładował. – powiedziałam
- To nie wiesz, że teraz na peronach, jest gang złodziei? Dość głośno się o tym mówi, są niebezpieczni. Ni ci nie jest? – zapytała
- Nie, na szczęście. – odparłam
- Czytałam, że głownie rabują młode kobiety które nie są w stanie ich zatrzymać. Raz takiej jednej dziewczynie pocięli twarz. – zaczęła komentować
- Biedna. A ty czym się teraz zajmujesz? – zapytałam
- Obecnie studiuję psychologię i w miedzy czasie dorabiam sobie w barze.
- To jednak dostałaś się na te studia? Pamiętam ,że od zawsze chciałaś zostać psychologiem, pomagałaś mi w różnych sprawach. Kto wie może kiedyś będę twoja stała klientką – zaśmiałam się. I tak cała droga minęła nam na rozmawianiu, wspominaniu starych lat i opowiadaniu o obecnym życiu. Nawet nie zauważyła kiedy już dotarłyśmy na miejsce.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuje za podwiezienie. Bez ciebie szłabym tutaj jeszcze z jakieś 2 godziny.
- Nie masz za co dziękować, dobrze się było znów spotkać po latach.
- To wpadnij do mnie kiedyś jak będziesz miała trochę wolnego czasu. – powiedziałam
- Jasne, dzięki za zaproszenie.
- To do zobaczenia – pożegnałam się i zamknęła drzwi czerwonego samochodu.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Nikt nie otwierał.
- Harry otwórz to ja Jane! - zawołałam. Dalej nic.
- Harry do cholery jasnej nie chce mi się tu stać otwieraj te drzwi!! – zaczęłam się dobijać.
Po chwili usłyszałam przekręcanie się kluczy. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam loczka.
- Jane! Na reszcie gdzie ty tak długo byłaś? Martwiłem się o ciebie, i nie odbierasz telefonu! – przytulił mnie
- Miałam małą przygodę. – odparłam
- Jaką? – zapytał zaniepokojony
- Chciałam się przejechać metrem i jakiś koleś ukradł mi torebkę. Nie miałam kasy, a telefon mi się rozładował. Wracałam więc na piechotę do domu, ale spotkałam koleżankę z gimnazjum i podwiozła mnie do domu. – powiedziałam na jednym wdechu
- Nic ci nie jest? – zapytał
- Nie, nic mi się nie stało – odparłam
- Jane, ja cie przepraszam, ja nie chciałem wtedy tak bredzić, tylko wiesz te wszystkie wydarzenia na raz ja po prostu… - zatkałam mu usta
- Wiem. – powiedziałam krótko – Przeprosiny przyjęte.
*******************
Proszę bardzo rozdział 46;) Wow juz tyle rozdziałów, na początku nie planowałam ich tyle, ale tak wyszło haha;D Dziękuję wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem zaskoczyłyście mnnie pozytywnie;) Dziś swięto, miałam nie dodawac rozdziału, ale tak sobie siedze na tym kompie i mi sie zaczęło nudzic więc zaczęłam pisac ten rozdział, az go napisałam całego i to wyszedł dośc długiii;P Ale to chyba plus dla was;)No to miłego czytania, komentujcie i pozdrawiam miłego wypoczywania;)