Lokers wstał jak poparzony.
- Ale co? – zapytał zaspany
- Z 30 minut odlatuje mój samolot – powiedziałam wybiegając z jego pokoju. Biegłam po schodach z jednym butem. Wpadłam do salonu, a wszyscy siedzieli tak jak ich zostawiliśmy. Zaczęłam szukać mojego buta, którego nie mogłam znaleźć.
- Gdzie jest mój but? – zapytałam.
W tej chwili do salonu wpadł Hazza.
- Co się stało? – zapytała Angi
- Za 30 minut mam samolot, Louis oddawaj buta – powiedziałam.
Ten posmutniał i mi go dał. Ubrałam go i otworzyłam drzwi. Wszyscy za mną wyszli. Zaczęłam biec truchcikiem.
- Zaczekaj! – zawołał Hazza i dobiegł do mnie – wskakuj – powiedział pokazując na plecy.
Patrzyłam na niego z miną WTF?
- No wskakuj, nie możesz mi się przemęczyć.
- Ale mam własne nogi – powiedziałam
- Oj wskakuj – nalegał
- Masz nieźle zryta banie - odparłam.
Zrobiłam lekki rozbieg i wskoczyłam na plecy lokowatego. Biegł dość szybko jak na takie przeciążenie. Po 2-3 minutach byliśmy już u mnie. Tata siedział zniecierpliwiony w salonie z telefonem w ręku.
- Gdzieś ty była? Komórki nie masz? – zap0ytał
- Przepraszam straciłam poczucie czasu – wyjaśniłam
- Bierz szybko torbę i jedziemy – powiedział.
Wbiegłam do pokoju i wzięłam podręczną torbę, w której miałam najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam do salonu. Wszyscy już byli na zewnątrz. Spojrzałam jeszcze raz na mieszkanie i posmutniałam. Przypomniały mi się różne wspomnienia związane z tym domem. To jak w dzień poznania One Direction bebłam ze schodów, jak pierwszy raz zaprosiłam tu Lilly, jak się tu wprowadzałam. Właśnie ten moment, w którym się tu wprowadziliśmy. Byłam wtedy święcie przekonana, że lepiej niż w Polsce nam tu nie będzie. Z czasem zaczęło mi się tu podobać, aż w końcu pokochałam Londyn. Tak go pokochałam, że nie chce go opuszczać.
- Jane idziesz? – z przemyśleń wyrwał mnie tata
- Tak idę – powiedziałam.
Spojrzałam jeszcze raz na mieszkanie i zamknęłam drzwi. Wsiadłam do samochodu i dałam tatowi klucze.
- To komu sprzedałeś dom? - zapytałam rodziciela
- Jakiemuś biznesmenowi, chciał ten dom dla swojego syna i jego dziewczyny. Dał dość dobrą sumkę. – powiedział.
Przytuliłam się do Harrego. Wszyscy pojechaliśmy dużym autem. Przez cała drogę byłam wtulona w loczka. Nie mogłam uwieży6ć, że zostawiam Londyn, przyjaciół, Harrego…
Na drodze zrobił się korek. Spojrzałam na zegarek. Do odlotu zostało 15 minut.
- Jak się spóźnimy na ten samolot to ci… - nie dokończyła tata, bo zapaliło się zielone światło.
- Tato puść radio – powiedziałam.
Ojciec bez słowa włączył.
- Przed nami pierwsze miejsce notowania, na którym znalazł się znany boysband czyli One Direction i What Makes You Beautiful – powiedział mężczyzna w radiu. Zaraz po tym zabrzmiała melodia piosenki.
You're insecure
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the d-o-oor
Don't need make-up
To cover Up
being the way that you are is e-enough
Słuchałam piosenki, przyszła kolej na Hazze.
„Everyone else in the room can see it
Everyone else but you” – zaczął śpiewać patrząc na mnie. Wszyscy zaczęli śpiewać refren. P[przyszła kolej na Zayna.
„So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong
I don't why
You're being shy
And turn away when I look into your eye eye eyes...” – śpiewał do Lilly.
Staliśmy w korku, a ci śpiewali. Szyby nie były przyciemnione, a jeszcze mieliśmy je lekko otwarte. Zobaczyłam jakąś dziewczynę stojącą z komórką, chyba nas nagrywała.
- Harry patrz – powiedziałam do loczka. Ten widząc fankę wystrzeżył ząbki i jej pomachał. Dziewczyna z wrażenia upuściła telefon. Zapaliło się zielone światło i ruszyliśmy. Już bez żadnych korków dotarliśmy na lotnisko. Zostało 7 minut na pożegnanie się. Przed wejściem przez bramkę zaczęłam się z nimi żegnać.
- Jane! – rzuciła mi się w ramiona Lilly – będziesz nas odwiedzać, prawda?
- Jasne, że będę nie zostawię was – powiedziałam tuląc się do przyjaciółki. Gdy się od niej odlepiłam przytuliłam Zayna.
- Masz mi się nią opiekować – rzekłam
- Nie masz się o co martwić. Będę ja pilnował jak oka w głowie – odparł.
- Mam nadzieję. Niall chodź tu do mnie – wyciągnęłam ręce w stronę blondasa. Ten już prawie ryczał.
- Nie płacz. Będziemy się odwiedzać. Przyjadę na wakacje, a wy do mnie na ferie. Załatwicie sobie koncert w Polsce.
- Tak? – zapytał
- Pewnie, że tak.
- To dobrze, ale to i tak za mało.
„Pasażerów lotu do Polski zapraszamy do bramek” – zabrzmiał kobiecy głos.
- Dobra, trzeba się pośpieszyć, Liam – powiedziałam zawieszając się na szyi zespołowego tatusia – Masz dalej trzymać nad nimi kontrolę, bo nie wiadomo co im strzeli do tych łbów.
- Niech cie o to głowa nie boli. Będą pod dobrą opieką.
- Dobra Liam odwal się teraz moja kolej – powiedział Tommo odpychając Liama – I kto mi teraz będzie dokuczał jak nie ty6 i komu będę chował buty i przedrzeźniał jak ciebie nie będzie? – zapytał ściskając mnie
-0 Masz jeszcze Nialla, Lilly, Liama, Zayna, Harrego.
- Ale to nie to samo – posmutniał.
- Odkleiłam się od marchewkowa i wręcz rzuciłam się w ramiona Hazzie i ścisnęłam go jak najmocniej. Do moich nozdrzy wleciał wyraźny zapach jego perfum.
- Będę tęskniła – wyszeptałam
- Ja będę bardziej – odparł
- Jane musimy iść – powiedział tata.
Odkleiłam się od loczka i spojrzałam w jego zielone oczy. Były przepełnione smutkiem, goryczą, ale i… miłością? Pocałowałam go i jeszcze raz spojrzałam w te oczy. Chciałabym patrzeć na nie codziennie, nawet w nich utonąć, jeśli to możliwe, żeby tylko pozostać z nim.
Wzięłam torbę i przeszłam przez bramkę. Miałam łzy w oczach. Chciało mi sie płakać, tak tu i teraz. Ale musiałam być w ich oczach silna. Już miałam wchodzić do rękawa gdy usłyszałam głos Harrego:
- Jane zaczekaj! - podbiegł do bramki.
****************
Ufff nareszcie wakacje. Dobrze, bo już miałam tej szkoły po dziurki w nosie. A co do rozdziału ech no wzruszające trochę, nie no chyba przesłodzone... Wy oceńcie, w komentarzach, a za tamte bardzo dziękuję. Życzę udanych wakacji!!!!! Pozdrawiam;)
Świetna część. Szkoda tylko, że Jane na prawdę musi wracać do Polski. ;< Poza tym ucięłaś w takim momencie; jak mogłaś. Pisz mi tu szybko następną. ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie piszesz! Masz rację wzruszjace pozegnanie :> Jak mogłaś to tak zakończyć kochana? Ja tu umieram z ciekawości :) Miłych wakacji! ;*
OdpowiedzUsuńNareszcie dodałaś myślałam że się nie doczekam.
OdpowiedzUsuńAle w takim momencie ?! Ja cię błagam dodawaj codziennie :) ! Kocham kocham i kocham.
P.S Zapraszam na bloga gdzie pojawił się 6 rozdział:
Usuńhttp://onedirectionblog-1d.blogspot.com/
Łeee, dlaczego ona musi wracać ? :C Czemu urwałaś w takim momencie ja się pytam! :D Czekam na nn .
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji :D
the-world-of-my-lifee.blogspot.com :3
łał super! tylko dlaczego w takim momencie przerwałas!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam do komentowania 35 rozdziału :)
http://galaxy-strawberry.blogspot.com
No ja cb proszę...W takim momencie ?! Ja mam tylko nadzieję, że nn szybko się pojawi, bo coś czuje, że nie wytrzymam :) Więc czekam i zapraszam do siebie na: http://4ever-onedirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńP.S. Miłych wakacji <333
Świetny :) dodaj szybko następny :) najlepiej dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńJest megaaa!! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału..!!
OdpowiedzUsuńpopłakałam się jak czytałam końcówkę ;o
OdpowiedzUsuńświetny ! :)
Aż się popłakałam. :-)
OdpowiedzUsuń