niedziela, 16 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 50






Chodziłam w kółko po korytarzu, Harry ciągle krzątał się po górze, szukając czegoś. Gorzej niż Zayn, jeśli tak dalej pójdzie to się spóźnimy.
-Chodź już bo się spóźnimy- zawołałam już z lekka wkurzona
-Idę, telefonu szukam! – usłyszałam krzyk z góry, a następnie jęk bólu, domyśliłam się, ze to Harry uderzył nogą w szafkę. Dobrze mu tak - pomyślałam
- Masz go w salonie! – zawołałam zniecierpliwiona
- Nie mogłaś od razu? – zawołał, po chwili usłyszałam kroki na schodach, zabrał ze stołu przedmiot i udał się do wyjścia.
- A pytałeś? – zapytałam unosząc brew i wychodząc na zewnątrz– Dobra nieważne, chodź bo się spóźnimy.
Po półgodzinnej jeździe w końcu dotarliśmy na miejsce. Gdy byliśmy już na miejscu, usiadłam razem z Harrym w poczekalni. Chwyciłam go mocno za rękę i wtuliłam się w niego mocno. Chłopak odwzajemnił uścisk i zaczął głaskać mnie uspakajająco po plecach. Błam się, czego? Bałam się, że będzie za późno na operację, ze już nic nie da się zrobić, że zostawię Harrego, że przerwę swoje życie w jego najwspanialszym momencie. W tej chwili z gabinetu wyszła pielęgniarka.
- Pani Nowak – powiedziała, następnie wstałam a loczek razem ze mną.
-To ja. - powiedziałam wstając i udając się do gabinetu razem z Harrym.
-Dzień dobry Jane- powiedział lekarz uśmiechając się na mój widok
- Dzień dobry – odparłam, odwzajemniając uśmiech, starszego człowieka. Mimo wieku, był lekarzem, którego bardzo ceniono. Wskazał gabinet obok, do którego udaliśmy się. Wykonałam masę badań przez, które przechodziłam wcześniej.
-Nie możemy teraz przeprowadzić zabiegu. – powiedział poważnie lekarz, spojrzałam zaniepokojona na Harrego, a następnie na lekarza.
-Ale jak to? – zapytałam zszokowana i zaniepokojona jednocześnie
- Musimy poczekać jeszcze te dwa miesiące – powiedział spokojnie
-Ale z jakich przyczyn ten zabieg nie może być wcześniej? – zapytał Harry, on też był zaniepokojony, słyszałam to w jego głosie. Ścisnął mocno moja rękę.
- Ponieważ są pewne zmiany w twoim organizmie, warto trochę poczekać , może ten guz się wchłonie, przepisze ci leki i zobaczymy co będzie dalej – powiedział poważnie z lekkim uśmiechem, który zapewne miał mnie uspokoić, no cóż nie udało mu się, zabrałam recepty, które wypisał pożegnałam się i razem z Harrym wyszłam z gabinetu.
Od razu udaliśmy się do apteki, po potrzebne lekarstwa. Podałam kobiecie recepty, ta zaczęła krzątać się miedzy półkami. Znajdując potrzebne lekarstwa, podeszła do nas, skasowała wszystkie leki po czym pakując je do siatki podała mi je. Zapłaciłam i razem z chłopakiem udaliśmy się do samochodu.
- Jak myślisz dlaczego nie mogę przejść teraz tego zabiegu? – zapytałam, patrząc tępo w szybę samochodu.
- Nie wiem, może po prostu na razie wszystko w porządku i mają nadzieję, ze to cholerstwo się wchłonie. – powiedział uśmiechając się lekko
- Nadzieja matką głupich – żachnęłam się, Harry zjechał niespodziewanie na pobocze, spojrzałam na niego zdezoriętowana, chłopak zatrzymał pojazd, następnie chwycił moją twarz w obie ręce i przyciągną do namiętnego pocałunku. Nie był on mocny ani brutalny, pocałunek pałał namiętnością, uczuciem.
- Posłuchaj mnie, nic się nie stało , rozumiesz? Powinniśmy się cieszyć, że nie pójdziesz po nóż. Te leki Ci pomogą, a jeśli jeszcze raz usłyszę takie bezsensowne gadanie to… nie wiem co, ale coś na pewno. – powiedział, uśmieszniłam się lekko, po moim policzku spłynęła łza, którą starł opuszkiem palca.
-Wiesz mam pomysł – powiedział Harry, spojrzałam na niego zaciekawiona- zrobimy dziś Sobie taką małą imprezkę, tylko dla naszysz przyjaciół, co ty na to?
- Hmm, brzmi doskonale! To dzwoń! – opowiedziałam, już w trochę lepszym humorze.
Harry obdzwonił całe One Direction, wszyscy byli za. Udaliśmy się do sklepu po zakupy. Oczywiście jak dla wojska. Braliśmy głównie pod uwagę Nialla, wiadomo, ze to on pochłonie większość przekąsek. Po udanych zakupach udaliśmy się do samochodu, aby pojechać do domu przygotować wszystko związane z naszą małą imprezką.

~~Niall~~
Opadłem obok niej zmęczony. Wtuliła się we mnie, przyciągnąłem ją do Siebie jeszcze mocniej. Zacząłem przeczesywać jej gęste kasztanowe włosy palcami, przy czym mruczała cicho. To była muzyka dla moich uszu. Była cudowna, cała idealna. Uniosła głowę i pocałowała mnie lekko. Uśmiechnąłem się do niej, odwzajemniła uśmiech.
-Niall, wiesz, że musisz już wychodzić? – powiedziała, kręcąc kółka palcami, na moim nagim torsie.
- Wiem, ale nie chce teraz od ciebie wychodzić. – powiedziałem zgodnie z prawdą
- Ale musisz, pamiętasz? Obiecałeś im, że będziesz. – powiedziała, a jej mina zżędła. Nie chciałem iść, zostawić jej samej.
- Szkoda, że nie możesz iść ze mną. – westchnąłem głęboko, dziewczyna podniosła się szybko i spojrzała na mnie ze strachem.
- Dobrze wiesz, ze nie mogę! Oczywiste, ze zaczęliby coś podejrzewać. – powiedziała szybko, oczywiście, że zaczęliby. Bo co? Nie można powiedzieć, że potkaliśmy się na ulicy?
- Jezu, po prostu powiedzielibyśmy, że spotkaliśmy się na ulicy, przecież nie wpadną na nic innego! – bąknąłem zrezygnowany, zwlekłem się z łóżka i zacząłem szukać swoich bokserek. Po pewnym czasie znalazłem je pod łóżkiem, założyłem na Siebie i szukałem kolejnych części garderoby.
- Niall, proszę cię - powiedziała brązowowłosa, spojrzałem na nią w jej oczach widziałem ból i smutek.
- Eleonor, ja już tak nie mogę, nie tylko ty dopuszczasz się zdrady! Ja też jestem nie porządku w stosunku do Jess, tak samo jak ty w stosunku do Louisa! Myślisz, że mi z tym dobrze?! Nie! Kocham Cię, jak cholera i tylko dlatego to robię. Nie chcę Cię stracić, chce żebyś była przy mnie, bez ukrywania się. Bez okłamywania wszystkich do koła. – mówiłem wolno, a w moich oczach zbierały się łzy, po jej policzku spłynęła łza, zostawiając za Sobą mokry ślad, starłem go opuszkiem palca i pocałowałem ją w czoło.
- Niall, też cię kocham, ale nie chce skrzywdzić Louisa, ani nikogo, Jessica też będzie przez to cierpieć, jest w Tobie zakochana to widać. Ja… nie chcę, nikogo – mówiła, przerywały jej spazmy płaczu, przytuliłem ją mocno do Siebie.
- Posłuchaj, przejdziemy przez to razem, rozumiesz? – szeptałem jej do ucha, dziewczyna przytaknęła ruchem głowy – Teraz muszę iść, bo naprawdę się spóźnię i to bardzo, ale obiecuję Ci, że przyjdę jutro rano, ok.?
- Dlaczego nie dzisiaj? – zapytała, patrząc na mnie nadal zaszklonymi oczami.
- Jest już 8, właśnie zaczęli małą imprezkę i trochę tam posiedzimy, serio chcesz żebym przyszedł do Ciebie o 1 nad ranem, albo nawet 2? - zapytałem z uśmiechem, dziewczyna wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
- Tak, wolę jak budzę się przy Tobie, wiesz? Jak czuję zapach twoich boskich perfum, jak widzę twoje boskie ciało, które tuli mnie do Siebie, więc wolę żebyś budził mnie nawet o 3 w nocy, niż budzić się bez Ciebie. – wyszeptała z rumieńcami na twarzy, uśmiechnąłem się i pocałowałem ją, przelewając w ten pocałunek całe uczucie.
- Dobrze, ale mnie później za to łyżką nie zatnij! – zaśmiałem się, nagle przypomniałem – przecież Lou Ciebie też zapraszał, prawda?
- Tak, ale powiedziałam, że źle się czuje - powiedziała trochę speszona.
- Ech no dobrze. – Ubrałem się, upewniłem, ze wziąłem wszystko podszedłem do Calder, i pocałowałem ją na pożegnanie.
- Pa, masz przyjść! – przypomniała mi, zaśmiałem się
- Pa, kocham Cie! – powiedziałem i wyszedłem z domu dziewczyny
- Ja Ciebie też! – doszedł mnie jej głos, uśmiechnąłem się i zacząłem biec.
Mijałem domy przy ulicy, wybiegłem na drogę, nagle usłyszałem głośny pisk, spojrzałem w tamtą stronę zobaczyłem jasne światło i zapadła ciemność.


Hejo,
Tu znowu Angi!
Kinga kazała przekazać wam, ze żyje jak w średniowieczu, bez Internetu i usycha!
Więc, tak jeśli są jakieś pretensje do rozdziału, to do mnie!
Ja go pisałam ( Kinga dyktowała przez telefon!) wiec wszystkie nie powodzenia to moja wina bo robiłam poprawki na swoje widzi mi się . XD
Niestety nie mam takiego talentu jak Kinga.
Mam nadzieję, ze wam się spodoba!
Aha, ten pomysł z Eleonor też był mój, Kindze się on nie podobał, więc jeśli wam też to piszcie w komentach mogę zmienić xd

[http://1d-words-are-only-words.blogspot.com/] – moje opowiadanie Bromance Ziall XD


Buziaki,
Angi

czwartek, 13 grudnia 2012

Hejo!



Hello,
Tu niestety nie Kinga, ale osoba, którą czci ponad życie i oddaje pokłony - boska Angi!
Mam dla was smutną informację… niestety ten przychlast nie ma Internetu i nie doda prędko rozdziału xd chyba, że przekaże przeze mnie. XD Nie ma neta przez to, że za dużo pornosów naściągała, jej tata znalazł i cóż, biedactwo cierpi! xd

Wiec koniec tej jakże przygnębiającej informacji xd Bay!

czwartek, 29 listopada 2012

ROZDZIAŁ 49 CZ.2

OCZAMI JANE
Harry klęczał przede mną, z czerwonym pudełeczkiem w ręce z pierścionkiem w środku. Stałam zszokowana. Dobra spodziewałam się tej kolacji, ale że się oświadczy?
Popatrzyłam się to na niego, to na pierścionek. Nie mogłam do końca uwierzyć w to co widzę.
- Tak! – wykrzyczałam po chwili.
Loczek wstał, podniósł mnie przytulając do siebie i wirując dookoła. W końcu postawił mnie na ziemie i wziął moja prawą dłoń wkładając na odpowiedniego palca pierścionek. Był on srebrny z małym brylantem. Loczek wstał i popatrzył prosto w moje oczy.
- To jak pani Styles odpowiada pani to cacko? – zapytał śmiesznie ruszając brwiami
- Więc panie Styles, mógłby się pan bardziej postarać – zrobiłam pokerface, a chwile później już się śmialiśmy razem.
- To co teraz robimy? – zapytałam
- Żenimy się! – zawołał Harry
- To w przyszłości, ale chodzi mi o teraz. - odparłam
- No to może, jedźmy do reszty, albo do domu wybieraj pani Styles.
- Hmm może jedźmy do domu – powiedziałam.
Pół godziny później już byliśmy w domu. Od razu poszłam do łazienki z celem wzięcia prysznicu. Ściągnęłam sukienkę i weszłam do pokoju trzymając odzież w ręce.
- A co z tą sukienką? – zapytałam brązowowłosego . Ten spojrzał na mnie i zagwizdał.
- Mogliśmy zostać w domu – bił się w czoło
- Ej Lokers wyluzuj! – pomachałam mu sukienką przed nosem
- A no tak, ta sukienka jest już twoja i buty i wszystko – uśmiechnął się
- No to bardzo dziękuję – usiadłam mu na kolanach i dałam krótkiego całusa
- Ależ proszę – odparł i oddał całusa. Nagle rozbrzmiał dźwięk jego telefonu.
Hazza wziął go do ręki i spojrzał na wyświetlacz.
- To mama – powiedział i nacisnął zieloną słuchawkę – Halo?
Przez chwilę słuchał co jego mama mówi.
- Mamo skąd to wiesz? Gemma ci powiedziała? Tak udało się, no zgodziła się – mówił i spoglądał na mnie. Ja zaczęłam się śmiać i poszłam do łazienki. Siedziałam tam około pół godziny, gdy już stamtąd wyszłam Harry już spał. Przykryłam go kołdrą i sama się położyłam spać.
Leżałam na łóżku szpitalnym, ciągle wpatrując się w drzwi. Czekałam tylko, aż one się otworzą. Położyłam lekko głowę na poduszce i spojrzałam przez okno na rozciągający się krajobraz Londynu. To życie wydaję się trudne, ciężkie do przebycia, ale są takie chwile których nie zamieniłabym za nic. Za największe skarby świata, złoto, diamenty i co tam jeszcze. Miłość jest największym skarbem świata, którą żadne rzeczy materialne nie zastąpią.
Usłyszałam szelest. Moja głowa automatycznie przekręciła się w kierunku drzwi, które się otwierały. Do pokoju weszła pielęgniarka, z małym zawiniątkiem na rękach. Na ten widok uśmiechnęłam się radośnie.
- Przyniosłam pani małą Darcy – powiedziała radosnym, ale cichym głosem. Podparłam sie na rękach, aby usiąść wyżej. Pielęgniarka podeszła do mnie i podała mi dzidziusia.
- Ale ona słodka – powiedziałam odgarniając mojej córce kocyk z twarzy – Nie myśli pani, że to cały tatuś?
- Włosy to na pewno po nim odziedziczyła, ale oczy ma pani – odparła przyglądając się dziecku.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi, a zza nich wychylił się mój mąż Harry. W rękach trzymał bukiet czerwonych róż . Włosy miał zaczesane do góry, a na jego twarzy był lekki zarost. Na widok mnie i naszej córki od razu się uśmiechnął.
- Cześć, kochanie – powiedział szeptem wchodząc
- To ja już państwa zostawię – powiedziała pielęgniarka i puściła pomieszczenie.
Hazza podszedł do mnie i pocałował w usta, a następnie przeniósł wzrok na naszą córeczkę.
- Mała Darcy Styles – powiedziałam
- Śliczna jak jej mamusia – odparł
- Ale włosy ma po tobie – rzekłam poprawiając dłonią malutkie brązowe włosy Darcy
- No, a jak inaczej – uśmiechnął się.
W tym momencie mała otworzyła oczka. Świat ujrzał piękne błękitne kuleczki. Uśmiechnęła się do nas i ziewnęła.
Usłyszałam dźwięk mojego budzika. Otworzyłam oczy i wyłączyłam dzwoniący aparat. Dostrzegłam, że jest godzina 8:00.
- Harry wstawaj już 8, musimy jechać dziś do lekarza – powiedziałam zaspanym głosem i poczochrałam jego loczki
- Jeszcze 5 minut – powiedział przytulając się do mnie
- I jak ty do szkoły wstawałeś przez te wszystkie lata, na pewno się spóźniałeś na pierwsze lekcje – powiedziałam
- Kochana jesteś – wtulił się we mnie – Pani Styles – dodał
- Kochanie ja wiem, że jestem kochana, ale teraz musimy wstawać .
- Ech no dobra – podniósł swoją lokowatą głowę. Spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami i dopowiedział:
- Czy ty wiesz, że cię kocham? – zapytał
- Tak wiem, a czy ty wiesz, że ja ciebie też?
- A tego to nie wiedziałem – zaśmiał się, a ja go walnęłam poduszką
- Co wyzywasz mnie na poduszkową bitwę? – podniósł jedna brew
- A jeśli tak to co?
- Dobra jak ja wygram to ty robisz śniadanie, a jak ty to ja robię – odparł
- Dobra! – krzyknęłam i uderzyłam do poduszką. On mi oddał i tak wybuchła wojna na poduszki. W końcu raz za mocno go uderzyłam i poduszka pękła, a całe pierze rozsypało się po pokoju. Walka się zakończyła, a my leżeliśmy na łóżku w pierzu śmiejąc się.
- Patrz co narobiłeś – śmiałam się pokazując mu piórka, które miałam w ręce
- Ja? To twoja poduszka pękła – odparł
- To miał być nokautujący cios miałeś po nim się już nie podnieść, ale nie moja wina, że poduszka się okazała słabsza od ciebie – zaśmiałam się
- O ty to tak życzysz własnemu narzeczonemu? – zapytał i zaczął mnie łaskotać
- Nie! Błagam przestań! Harry błagam! Bo się zesikam ze śmiechu!! – krzyczałam i jednocześnie się śmiałam . W końcu lokers przestał mnie gilgotać i skradł z moich ust krótki pocałunek.
- Chodź na śniadanie, był remis to razem je robimy. – powiedział oczekując się z pierza
- Umm lubię ten twój stanowczy głos – powiedziałam również oczekując się.
******************
Pzrepraszam, że tak długo nie dodawałam tego rozdziału.
Ten jest troszkę krótszy od poprzedniego, ale za to mam nadzieję, że będzie sie wam podobał;)
Pozdrawiam was;)

piątek, 23 listopada 2012

Więc, zostałam nominowana do Liebster Award!! Ludzie nie wiecie jak sie ciesze!!(Juz sobie wyobrażam jak 1D musza byc szczęsliwi jak sa nominowani, na różbych galach i do tylu nagród). Dziękuję Juli(http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/) za to, że mnie nominowała;) Love<3 Zasady: -Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego bloga w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". - Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty sama nominujesz 11 blogów (informujesz autorkę, bądź autorka bloga o nominacji ) i zadajesz im 11 pytań. NIE MOŻESZ NOMINOWAĆ OSOBY, KTÓRA SIĘ NOMINOWAŁA Pytania, które dostałam: Zasady: 1. Dlaczego zaczełaś pisać bloga właśnie o 1d ? Opd. Więc jak juz sie wkręciłam w one direction-infection to zaczęłam sobie wymyslac, różne historyjki przed snem i zaczęłam je potem spisywac na kartki;) 2. Co daje Ci pisanie bloga ? Odp. Przyjemność i satysfakcję, że nie za dobrze, ale cos tam umiem napisac:D 3. Jakie inne masz pasje oprócz pisania ? Odp. Gram w siatkówke;) I lubie także oglądac takie mecze;) 4. Którą piosenkę one direction lubisz najbardziej ? Odp. Jest ich parę, ale najbardziej to chyba "C'mon C'mon", "Little Things" i "Iressistible";P 5. Którego chłopaka z całego 1d najbardziej lubisz/kochasz ? ;>
Odp. Kocham ich wszystkich! Ale chyba najbardziej to Harolda.<3 6. Najśmieszniejsza chwila w Twoim życiu ? :P Opd. Jak to bywa podczas głupaki to duzo jest takich rzeczy, więc nie moge okreslic dokładnie jednej rzeczy;) 7. Masz już wybrany cel życiowy ? (jeżeli tak, to jaki ?) Opd. hmmm chyba jeszcze go nie mam. 8. Skąd czerpiesz pomysły na przygody ? Odp. Głównie to z filmów, ale i nie tylko;) 9. Jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z One direction ? Odp. Moja przygoda z One Direction zaczęła sie w lutym 2012r. Kupiłam sobie gazetę "Bravo" i był tak artykół o 1D i zainteresowało mnie to, że reporter zdążył im zadac tylko 1 pytanie;) 10. 3 słowa opisujące Twoją osobę to .. ? Odp. Głodna, rombnięta i zabawna? 11. Czy miałaś kiedykolwiek myśli erotyczne związane z chłopakami ? Odp. Więc, jestem zboczona, przyznaje sie i nieraz miała.;P Nominowani przeze mnie:
showComment=1353706834876#c6288157559663593441










A moje pytania dla was to:
1. Jak zaczęła sie twoja historia z 1D?
2. Co najbardziej lubisz u chłopaków?
3. Jakie hobby masz?
4. Twoje moto życiowe to...
5. Co nauczyli cie chłopcy?
6. W jakim filmie chciałabys zagrać?
7. Horrory vs. Romantycze?
8. Uwielbiany przez ciebie członek One Direction?
9. Dokończ: Gdybym miała tabletke na pięniądzę i miłość wybrałabym...
10. Gdyby koncert 1D byłby na drugim końcu Polski pojechałabys na niego?


raz bardzo dziekuję za tą nominacje! Kocham was wszystkich!!


wtorek, 20 listopada 2012

ROZDZIAŁ 48 CZ.2

OCZAMI JANE
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez niezasłonięte okno. Dlaczego nie mogłam zasłonić go wczoraj wieczorem?! Nagle wspomnienia z poprzedniej nocy wparowały do mojej głowy niczym tornado. Uśmiechnęłam się mimo wolnie. Mimo, że to nie był nasz pierwszy raz, czułam jakby nim był. Moja głowa była położona na klatce piersiowej Harrego. Podniosłam ją i spojrzałam na jego piękną i spokojną twarz. Podniosłam się i oparłam głowę na łokciu. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Był tak piękny. Niczym Anioł. Mój Anioł. Otworzył oczy. Te piękne szmaragdy, w których tonęłam. Niczym w morzu. Uśmiechnął się co od razu odwzajemniłam. Nachyliłam się nad nim i skradłam jeden, krótki pocałunek.
- Dziękuje. – wyszeptałam w jego usta
- za co? – Zapytał zdezorientowany
- Za twoje wczorajsze słowa. – odpowiedziałam i znów go pocałowałam, tym razem dłużej
- Nie ma za co, mówiłem samą prawdę. – uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie szybko- Co powiesz na pyszne śniadanko?
- Mmmm, bardzo chętnie. – odpowiedziałam, chcąc nie chcąc moje człowieczeństwo dawało się we znaki, zwłaszcza w takich chwilach.
- To idę wziąć szybki prysznic i zrobić pyszne śniadanko. – powiedział, po czym zsunął się z łóżka, ubrał bokserki i mrugając do mnie wyszedł z pokoju. Z uśmiechem położyłam się z powrotem na łóżku. Patrzyłam chwilę bezczynnie w sufit, po czym pomyślałam, że trzeba by było się ubrać i wykąpać. Owinęłam swoje ciało prześcieradłem i udałam się do łazienki, która była połączona z naszą sypialnią. Zsunęłam z siebie białą tkaninę i weszłam pod prysznic, wyszorowałam dokładnie każdy centymetr mojego ciała, po czym wyszłam z pod prysznica i wysuszyłam dokładnie swoje ciało. Owinęłam się ręcznikiem, po czym wyszłam z Łaźniki, z powrotem do sypialni. Wygrzebałam z szafy bieliznę, do tego dżinsy, czarną bokserkę i czerwono-niebieską bejzbolówkę, która kiedyś została oceniona przez moją kumpelę, jako NIE podróbkę. Cóż, każdy ma swoje dziwactwa. Znów wróciłam do zaparowanego pomieszczenia, ubrałam się, związałam włosy w luźnego koka , po czym zawiązałam czerwoną Bandamę, zrobiłam lekki makijaż podkreślają mocno oczy. Wyglądając już idealnie – przynajmniej moim zdaniem – wyszłam z łazienki i udałam się na dół do kuchni gdzie krzątał się Harry. Podeszłam do niego, objęłam go w pasie i pocałowałam w policzek. Uśmiechnął się i znów wrócił do smażenia naleśników.
- Pomóc Ci? – zapytałam
- Ty i kuchnia, równa się katastrofa, kochanie, ale możesz mi pomóc – puściłam mimo uszu jego komentarz
- Co mam zrobić?
- Wyjmij z szafki Nutellę i z lodówki bitą śmietanę. – poinformował mnie, zrobiłam to o co prosił, po czym oparłam się plecami o ścianę i patrzyłam co robi. Posmarował naleśniki Nutellą ułożył po dwa na talerzu, po czym oblał je bitą śmietaną, a po tym jeszcze sosem czekoladowym. Położył obydwa dania na stole po czy postawił na nim jeszcze dzbanek z sokiem pomarańczowym i dwie szklanki.
- Pani pozwoli. – Powiedział wskazując krzesło, które właśnie odsunął, ręką. Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam, usiadł naprzeciwko mnie i życzył smacznego. Zjadłam kawałek, bomba kaloryczna – pomyślałam – Ale jaka pyszna!. Gdy zjedliśmy wziął naczynia i włożył je do zmywarki, po czym usiadł na krześle i gestem ręki poprosił, abym podeszła do niego. Zrobiłam to o co prosił i usiadłam na jego kolanach okrakiem.
- Smakowało? – Zapytał całując mnie po szyi, zaśmiałam się
- Mhm, i to bardzo. – uśmiechnęłam się i odchyliłam głowę w tył dają mu większy dostęp do manewracji.
- Masz na dziś jakieś plany? – zapytał nie przerywając czynności
- Nie, raczej nie, a co? – zapytałam
- Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedział przerywając i patrząc mi w oczy
- jaką? – zapytałam zaciekawiona.
- Zobaczysz. Jesteś już gotowa? To ja tylko wezmę klucze, portfel i telefon i możemy jechać. – powiedział podnosząc się z miejsca
- Już? – zapytałam zaskoczona
- Tak! Gotowa? Chodźmy! – powiedział zgarnęłam telefon, ubrałam buty i wyszłam za nim. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Siedziałam oparta w fotelu. Nie na widzę jazdy w samochodzie, zwłaszcza długich.
- Harry! Gdzie jedziemy?! – zapytałam po raz setny i znów otrzymałam tą samą odpowiedź
- To niespodzianka! – powiedział zniecierpliwiony
- Ech, jak sobie chcesz – powiedziałam zrezygnowana, po czym znów opadłam na fotel - Daleko jeszcze?
-Kochanie, mogłabyś dać już spokój?! Za niedługo będziemy na miejscu! – powiedział i skręcił w jakąś boczną drogę.
- Dobra, dobra.
W końcu się zatrzymał i zgasił silnik.
- Jesteśmy na miejscu – oznajmił z big bananem na twarzy.
Szybko wyskoczyłam z pojazdu i zobaczyłam duży budynek z różowym napisem SPA.
- Idziesz dopieścić jeszcze bardziej twoje boskie ciałko? – zapytałam loczka
- Błąd, to ty idziesz dopieścić swoje ciałko – uśmiechnął się
- Hę? – zapytałam
- Trochę relaksu ci się przyda – spojrzał na mnie
- Relaks był wczoraj. – odparłam
- No to będzie inny rodzaj relaksu. Zostaniesz tu cały dzień.
- Cały?
- Nie, tak koło 17 cię odbiorę i gdzieś pojedziemy. Panie w środku jeszcze ci wszystko wytłumaczą – powiedział i puścił do mnie oczko. Objął mnie i razem ruszyliśmy do wejścia.
- Dzień dobry panie Styles – przywitała się recepcjonistka gdy tylko ujrzała Hazze.
- Dzień dobry, przywiozłem Jane – powiedział i uśmiechnął się do mnie
- Już się nią zajmujemy. Zapraszam tędy Jane – powiedziała młoda kobieta pokazując mi długi korytarz. Wyszła ze swojego stanowiska i skierowała się razem ze mną we wcześniej pokazanym kierunku.
- Ymm mogę o cos panią prosić? – zapytał loczek
- Oczywiście – odparła kobieta i podeszła do niego. Styles zaczął jej cos szeptać na ucho.
Dobra nie wiem co tu się dzieje, to wszystko jest jakieś podejrzane.
- Dobrze – odparła kobieta gdy Harry skończył szeptać jej cos na ucho – Proszę tędy Jane – zwróciła się do mnie.
Jeszcze posłałam Hazzie pytające spojrzenie i poszłam. Recepcjonistka zaprowadziła mnie do szatni.
- Tutaj zostaw swoje ubrania, tutaj są ręczniki. I lepiej by było gdybyś zmyła makijaż, ponieważ będziesz miała różne maseczki na twarzy. – powiedziała – Gdy już będziesz gotowa wejdź tam – wskazała szklane drzwi.
- Dobra – odparłam, a kobieta wyszła.
Zaczęłam po kolei ściągać moje ubrania i odkładałam je do szafki. W końcu już byłam w samej bieliźnie, którą po minucie też ściągnęłam. Owinęłam się kremowym miękkim ręcznikiem. Na małym brązowym stoliku, były położone kosmetyki do zmywania makijażu. Wprawdzie głównym elementem mojego makijażu dziś był tusz do rzęs i kredka do oczu. Zmyłam makijaż i ściągnęłam bandame z głowy. Skierowałam się w kierunku szklanych drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam leżaki.
Przez cały ten czas, spędzonym w spa byłam masowana, obkładana jakimiś maseczkami, błotem i nie wiadomo jeszcze czym, ale nie powiem podobało mi się. O 15:30 przyszły po mnie jakieś panie. Jedna z nich umyła mi włosy. Siedziałam z ręcznikiem na głowie, gdy druga zaczęła robić mi makijaż.
- Przepraszam, o co tu chodzi? – zapytałam. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Nie ruszaj się – powiedziała dziewczyna od makijażu
- To on coś wymyślił, prawda? – zapytałam ponownie, a dziewczyny znowu zachichotały. Już wiedziałam, że Hazza coś wymyślił.
Gdy moja fryzura i makijaż zostały zrobione, inna trzecia kobieta tak około 27 lat przyniosła mi sukienkę i buty. Sukienka była koronkowa o błękitnym kolorze na grubych ramiączkach. W talii miała złoty cieniutki paseczek. Szpilki były beżowe, na wysokiej platformie.
- Proszę, załóż to – puściła mi oczko ciemnowłosa
- Ale po co? – zapytałam
- Masz zamiar zostać w ręczniku? – odpowiedziała pytaniem na pytanie
- No dobrze, a bielizna? – spojrzałam na nią.
Położyła sukienkę na krześle, buty na ziemi i wyszła z pomieszczenia. Po chwili jednak wróciła trzymając w ręce stanik, majtki i torebkę.
- Proszę – podała mi bieliznę – Gdy się ubierzesz zawołaj.
- No dobra – odparłam – Ale odpowiedz mi po co to??
- Po prostu włóż to na siebie – odparła uśmiechając się.
- Co ten wariat wymyślił? – zastanawiałam się ubierając się. Gdy już wszystko ubrałam na siebie zawołałam:
- Jestem gotowa!
Do pomieszczenia wparowały wszystkie 3 dziewczyny.
- Wyglądasz pięknie – wzruszyły się
- Ale zamarzniesz tak – powiedziała ruda i podała mi ciemno – różowy płaszczyk.
- Perfekcyjnie - uznały
- Już jest 17! – powiedziała czarnowłosa.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, a zza nich wyszła recepcjonistka.
- Gotowa? – zapytała
- Tak – odparły 3 moje stylistki
- Już jest. Chodź Jane – powiedziała do mnie.
Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Hazze w garniturze. Na mój widok przygryzł lekko dolną wargę.
- I jak wyglądam? – zapytałam obracając się dookoła
- Wyglądasz przepięknie – powiedział – Możemy już iść?
- Ale gdzie iść? -zapytałam
- Na kolację. – odparł z uśmiechem i nadstawił rękę.
Podałam mu dłoń o wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce. Zobaczyłam parę paparazzi robiących nam zdjęcia. Uśmiechnęłam się i zapytałam Harrego:
- To gdzie dokładnie mnie zabierasz?
- To niespodzianka – odparł.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Po jakiś 5 minutach samochód się zatrzymał, a drzwi się otworzyły. Wysiadłam i rozejrzałam się. Byliśmy przed jakąś restauracją. Weszliśmy do środka. Pomieszczenie było małe, ale przytulne. Wnętrze miało fioletowy kolor. Dookoła było pełno czerwonych róż. Na środku był postawiony jeden okrągły stolik dla dwóch osób. W tle słychać było cicha nastrojową muzykę.
- Pani pozwoli – zwrócił się loczek zabierając mój płaszcz.
- To miejsce jest niesamowite – powiedziałam zaczarowana
- Specjalnie dla ciebie. Zapraszam do stołu – rzekł.
Usiadłam, a naprzeciwko mnie usiadł Hazza.
- Co zjesz? – zapytał
- Może sałatkę wegetariańską. – odparłam.
Styles podniósł rękę i zaraz obok nas znalazł się kelner.
- Co podać? – zapytał starszy mężczyzna
- Dla tej pani sałatkę wegetariańską, a dla mnie risotto z kurczakiem i porem – złożył zamówienie, a kelner odszedł.
Wziął do ręki butelkę wina, które stało obok świec. Odkorkował i nalał mi, a potem sobie.
- Chciałbym wznieść toast, za tak piękną i mądrą Jane, która tak długo wytrzymała ze mną – powiedział poważnie, ale ta jego powaga nie trwała długo, bo zaraz wybuchł śmiechem, a ja razem z nim.
Kelner nam przyniósł dania i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Zjedliśmy nasze dania, i deser.
- Mogę prosić panią do tańca? – zapytał loczek stojąc przede mną
- Ależ z wielka chęcią – odparłam i wstałam z miejsca.
- Przepraszam można trochę głośniej muzykę? – zapytał.
Po chwili już tańczyliśmy. Harry to niezły tancerz, nie to co ja.
OCZAMI HARREGO
Wirowaliśmy razem po „parkiecie”, śmiejąc się w niebogłosy. Po chwili zatrzymałem się i spojrzałem Jane prosto w oczy. Sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni mojej marynarki i uklęknąłem na jedno kolano. Moja ukochana patrzyła na mnie zaskoczona.
- Jane, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Styles? – zapytałem otwierając czerwone pudełeczko w kształcie serca.
***********************
Ta dam!! Dłuuuugo nie dodawałam, ale mam nadzieję, że ten rzodział to zrekompensuje. Dziękuję Angi i Natalii. One wiedzą za co;) I jak podoba sie? Mam nadzieję, że tak;D Życzę wam miłego czytania i pozdrawiam;P

środa, 7 listopada 2012

ROZDZIAŁ 47 CZ.2

WIECZOREM
Leżałam w wannie pełnej wody i relaksowałam się gdy usłyszałam wręcz walenie do drzwi.
- Co do cholery jasnej!? – wkurzyłam się
-Telefon ci dzwoni – zawołał loczek zza drzwi
- To odbierz – powiedziałam spokojnie
- Ale to jakiś nie znany numer.
- No to odbierz. – powtórzyłam
- Halo? –usłyszałam – Tak to telefon Jane. Już ją dam.
Drzwi do łazienki otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł loczek.
- Telefon do ciebie – powiedział podając mi aparat.
Szybko wytarłam rękę w ręcznik i przejęłam telefon od Hazzy.
- Halo? – powiedziałam
- Dobry wieczór Jane, z tej strony doktor James – usłyszałam znajomy głos
- O pan doktor – odparłam i szybko dałam na głośno mówiący
- Przepraszam, że dzwonie o tak późnej porze, ale stwierdziłem, że to nie może czekać. Zwolnił się jeden termin na operacje. Z perspektywy mojej czyli lekarza powinnaś pójść w tym wcześniejszym terminie.
- To cudownie, kiedy? – zapytałam
- Za tydzień – odparł krótko doktor
- Dobrze, to niech pan mnie wpisze – powiedziałam
- Przyjedź pojutrze, musimy ci zrobić badania i przygotować do zabiegu.
- A o której godzinie?
- Dałabyś radę na 10?.
- Dobrze, to do zobaczenia – powiedziałam i się rozłączyłam.
- I co ty na to? – zapytałam Stylesa
- To świetnie. Jak wyzdrowiejesz pojedziemy na wakacje, może na Madagaskar? – zapytał
- Sodówka?
- A no tak no to może, hmm nie wiem gdzie, no to ty cos wymyśl.
- Może na Kretę?
- Sodówka? – zdublował moje pytanie
- No dobra to sobie cos wymyśl – odparłam
- Nie mogę, mój mózg przestaje pracować jak patrzę na ciebie jak leżysz goła w wannie… - zlustrował moje ciało, ale mało co zobaczył, ponieważ w wannie znajdowało się dużo piany - Nie masz dziś na co liczyć, kotku – powiedziałam, śmiejąc się
- A jak cię poproszę? – zrobił słodkie oczka
- Papa – pomachałam mu
- No nie daj się prosić.
- Spadaj. – pokazałam drzwi.
Harry wyszedł ze smutną miną. Nabrałam powietrza do płuc i zanurkowałam pod wodę. Leżałam tak do póki mi nie zabrakło powietrza. Wyszłam z wanny i wytarłam ciało ręcznikiem. Ubrałam piżamę i rozczesałam włosy. Wyszłam z łazienki, a Hazza leżał na łóżku z laptopem na brzuchu. Spojrzał na mnie i z powrotem wbił wzrok w ekran. Położyłam się koło niego i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Obraziłeś się? – zapytałam
- Nie, dlaczego tak sądzisz?
- Nie obrażaj się no.
- Ale czy ja się obrażam? – zapytał
- Może być Egipt – powiedziałam
- No może być.
- Harry, musimy się kłócić?! Mamy mało czasu razem, chcę je spędzić najlepiej z wszystkich, rozumiesz? – zapytałam podenerwowana całą tą sytuacją, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Harry podniósł się gwałtownie, spojrzałam na niego zdezorientowana. Położył obie dłonie na moich policzkach i spojrzał mi prosto w oczy.
- CO ty wygadujesz?! Pamiętasz co lekarz mówił?! Operacja udaje się rozumiesz?! Będzi…
- W większości! A co z resztą przypadków? Nie udało się! Nie żyją! Skąd pewność, że akurat ze mną się uda?! – przerwałam mu
- Do jasnej cholery Jane! Czy ty się słyszysz?! Uda się! Rozumiesz? Uda się ta cała pierdolona operacja, będziemy razem, będziemy patrzeć na nasze dzieci z boskimi loczkami, i ich dzieci, które też będą mieć loczki. Będziemy się kochać i będziemy szczęśliwi jak do tej pory, rozumiesz? Kocham Cię! Kocham Cię, jak cholera! Jesteś piękna, cudowna i wiele innych cech, które w Tobie kocham. Kocham Cię, kocham, kocham i jeszcze raz. – mówił a z jego oczu tak samo jak z moich sączyło się coraz więcej łez. Kocham tego chłopaka, jest jedną z moich najważniejszych motywacji do życia. Nie mam pojęcia jakby wyglądało moje życie bez tego chłopaka z boskimi włosami i cudownymi szmaragdami. Moje rozmyślenia przerwało uczucie czegoś miękkiego i ciepłego na ustach. Usta, usta Harrego. Oddałam pocałunek. Całowaliśmy się delikatnie. Przekazywaliśmy przez to całe swoje uczucie, które było ogromne.

~~Harry~~

Wkładałem w całowanie niej całe swoje uczucie. Chciałem, żeby wiedziała, ze kocham ją mimo tego, że mówiłem jej to setki razy. Głaskałem ją delikatnie po plecach, nie protestowała. Zaczęła oddawać pieszczotę. Położyłem ją delikatnie na łóżku. Spojrzałem na nią pytająco, uśmiechnęła się co wziąłem za pozwolenie. Obsypywałem pocałunkami jej szyję. Ściągnąłem jej koszulkę i nie zastanawiając się długo ściągnąłem i swoją. Robiłem mokrą ścieżkę od obojczyka po jej jędrne piersi, przy których zatrzymałem się na dłużej. Uciskałem je i masowałem, a z jej ust dobywały się ciche jęki, które podniecały mnie jeszcze bardziej, a także zachęcały do dalszego działania. Zacząłem kręcić językiem kółka wokół jej brodawek, a potem zacząłem je ssać. Dziewczyna jęczała coraz głośniej. Zsunąłem z niej spodnie od piżamy, a także bieliznę. Rozszerzyłem jej nogi i nachyliłem się w stronę jej waginy i zacząłem masować językiem jej łechtaczkę. Jęczała coraz głośniej, co było muzyką dla moich uszu. Podniosłem głowę i spojrzałem w jej zasłane mgłą przyjemności oczy. Podniosłem się i pocałowałem ją. Podniosłem delikatnie jej biodra. Mimo, ze to nie był nasz pierwszy raz, chciałem żeby było pięknie i niepowtarzalnie jak za pierwszy razem, żeby ten stosunek był przepełniony miłością i nasza namiętnością. Wpiłem się w jej usta, w tym samym wszedłem w nią delikatnie, jęknęła głośno w moje usta. Niechętnie oderwałem się od jej miękkich, niczym aksamit ust. Poruszałem się w niej co raz szybciej. Jęczeliśmy oboje, nasze glosy zlewały się w jedność, tak jak nasze ciała. Jej ciało wygięło się w łuk, ja też byłem już blisko. Kilka mocnych pchnięć i także dokonałem spełnienia. Opadłem obok niej zmęczony. Gdy już uspokoiliśmy się obróciłem się do niej przodem i pocałowałem ją namiętnie.
- Kocham Cię. – wyszeptałem, dziewczyna uśmiechnęła się lekko i skradła z moich ust krótki pocałunek
- Ja Ciebie też – Odpowiedziała również szeptem i wtuliła się we mnie. Nakryłem nas kołdrą i przytuliłem ją mocno do siebie.
Nie obchodziło nas, że byliśmy spoceni i brudni, liczyliśmy się tylko my. My i nasza miłość.
************************
Dziękuje wam za te 25 komentarzy pod 46 rozdziałem. Pobiliście samych siebie;) Więc ten rozdział w wiekszości istnieje dzięki pewniej Osobie, która napisała mi ta scene erotyczna, ponieważ ja nie umiem tak tego pisać. I ogólnie wieksza częśc tego rozdziału napisała, (wiem miałam tego nie pisac, ale świetnie to napisałas). Mam nadzieję, że będzie sie wam podobało. Dziekuję pewna boska osobo;)
Pozdrawiam;D
PS: Kto słuchał już nowych piosenek 1D? Tak przy okazji Zayn i Louis powiedzieli dla RMF MAXXX: KOCHAMY WAS! Po polsku;)
A i jeszcze jedno jakby ktos nie wiedział o co chodzi z tą "sodówką" to czy woda sodowa nie uderzyła do głowy;)

czwartek, 1 listopada 2012

ROZDZIAŁ 46 CZ.2

- To nie jest nowotwór mózgu. – powiedział zdecydowanym głosem. Odetchnęłam z ulgą.
- Czyli to może być z przemęczenia? – zapytał Styles
- Nie. Nie ma pani nowotworu, ale jest mały guz w pani głowie. – dokończył diagnozę
- I co z tym guzem? – zapytałam
- Będzie trzeba go usunąć. Przeprowadzimy krótką operację, która w większości przypadków się udaje. Nie jest to nic skomplikowanego, ale zawsze jakieś ryzyko jest. – powiedział
- No dobrze, to kiedy można przeprowadzić ten zabieg? – zapytałam
- Już popatrzę kiedy jest wolny termin – odparł wyciągając notes – Najbliższy wolny termin jest za 2 miesiące.
- Nie ma wcześniej? – zapytał loczek
- Niestety, nie ma.
- Dobrze, to dziękuję panu. – powiedziałam wstając
- Ja jeszcze do pani zadzwonię i zobaczymy co dalej.
- Dobra, jeszcze raz panu dziękuję. Do widzenia – powiedziałam i razem ze Stylesem wyszliśmy z gabinetu.
- A widzisz jednak trzeba było iść na ten wywiad na szczęście to nic poważnego.
- O rany ile można ci mówić, że ty jesteś ważniejsza od wywiadu? A z resztą ja nie wiem czy nie jest się czego bać pójdziesz pod nóż Jane. – powiedział
- Jedna mała operacja i będzie po wszystkim – odparłam wsiadając do samochodu
- Oni otworzą ci czaszkę i będą grzebać w głowie… - zaczął panikować
- Dziękuję, że mnie podtrzymujesz na duchu! Właśnie tego teraz mi trzeba dołowania, że mogę nie przeżyć tej operacji! – krzyknęłam i wyszłam z samochodu
- Jane poczekaj! – zawołał Harry za mną wysiadając z pojazdu.
- Nie! – odparłam i szłam uparcie w swoja stronę. Usłyszałam kroki biegnącego loczka za mną, a po chwili ukazała się jego sylwetka.
- Przepraszam… Wsiądź do samochodu, pojedziemy do jakiejś restauracji zjemy coś. –powiedział łagodnie
- Nie mam ochoty na jedzenie. Chce być teraz sama- powiedziałam i go wyminęłam.
Zobaczyłam za drzewem chowającego się paparazzi. Wymusiłam uśmiech na twarzy i jak najszybciej poszłam w stronę parku. Włożyłam słuchawki do uszu i usiadłam na jednej ławce. Wzięłam parę głębokich wdechów dla uspokojenia serca i ruszyłam dalej. Postanowiłam przejechać się metrem. Uznałam, że bardzo dawno nim nie jeździłam i chętnie się przejadę. Weszłam do podziemia na peron. Wzrokiem szukałam kasy. Nagle poczułam szarpnięcie. Straciłam równowagę i upadłam. Podniosłam głowę i zobaczyłam zakapturzoną sylwetkę mężczyzny uciekającego z moja torebką.
- Złodziej! – zaczęłam krzyczeć – Łapcie go!
Ale zanim ktoś zareagował złodziej był już poza zasięgiem mojego wzroku. Jedyne co mi zostało to słuchawki i telefon, któremu właśnie padła bateria.
- Świetnie, zaprawdę świetnie cholera – zaczęłam mamroczeć pod nosem sama do siebie
- Nic się pani nie stało? – zapytał ktoś pomagając mi wstać
- Nie, ale ukradł mi torebkę – powiedziałam oczepując ubranie z kurzu
- Dobrze, że pani nic się nie stało – powiedział mężczyzna w średnim wieku
- No tak, mógł mieć nóż lub cos w tym stylu – odparłam – Dziękuje panu, musze już wracać do domu.
- Niech pani uważa na siebie – powiedział mężczyzna.
Skierowałam się do wyjścia z peronu. Zobaczyłam tego samego paparazziego co pod kliniką. Ciągle robił mi zdjęcia. Już się nawet zdążyłam przyzwyczaić, że oni mnie śledcza i robią mi zdjęcia.
Nie miałam pieniędzy na taksówkę, ani na autobus, ani nie mogłam zadzwonić po kogoś. Zostało mi tylko wracać na piechotę. To trochę daleko, ale kondycje zawsze miałam dobrą. Więc nie zastanawiając się długo ruszyłam z buta do domu.
Szłam już z dobre 2 godziny, a do domu jeszcze daleko. Usiadłam na chwilkę na przydrożnej ławeczce, aby trochę odpocząć.
Zobaczyłam zwalniający czerwony stary samochód.
- Jane? Jane Nowak? – usłyszałam, a szyba posunęła się w dół.
- Ashley?
- Wsiadaj podwiozę cię – zawołała.
Szybkim ruchem zerwałam się z ławki i ruszyłam w stronę samochodu. Wsiadłam i zapięłam pas, a dziewczyna ruszyła.
- Jak miło cię widzieć. Nie widziałyśmy się od czasów gimnazjum – zaczęła rozmowę
- Ile to już lat? 3-4?
- No jakoś tak będzie. Ale się zmieniłaś.
- Ty tez ledwie co cię poznałam, gdybyś ty mnie nie rozpoznała to ja bym przeszła obok ciebie na ulicy nie wiedząc kim jesteś – zaśmiałam się
- Ja głównie cię kojarzę, bo widuję cię w gazetach. – uśmiechnęła się
- Haha to tak dużo o mnie piszą? – zaśmiałam się
- No tak, gdzie twój chłopak tam i ty. A co sama się tak włóczysz? Do domu masz daleko o ile nie zmieniłaś miejsca zamieszkania.
- A chciałam się przejechać metrem, ale mi jakiś zbir ukradł torebkę, nie mam teraz przy sobie kasy, a telefon mi się rozładował. – powiedziałam
- To nie wiesz, że teraz na peronach, jest gang złodziei? Dość głośno się o tym mówi, są niebezpieczni. Ni ci nie jest? – zapytała
- Nie, na szczęście. – odparłam
- Czytałam, że głownie rabują młode kobiety które nie są w stanie ich zatrzymać. Raz takiej jednej dziewczynie pocięli twarz. – zaczęła komentować
- Biedna. A ty czym się teraz zajmujesz? – zapytałam
- Obecnie studiuję psychologię i w miedzy czasie dorabiam sobie w barze.
- To jednak dostałaś się na te studia? Pamiętam ,że od zawsze chciałaś zostać psychologiem, pomagałaś mi w różnych sprawach. Kto wie może kiedyś będę twoja stała klientką – zaśmiałam się. I tak cała droga minęła nam na rozmawianiu, wspominaniu starych lat i opowiadaniu o obecnym życiu. Nawet nie zauważyła kiedy już dotarłyśmy na miejsce.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuje za podwiezienie. Bez ciebie szłabym tutaj jeszcze z jakieś 2 godziny.
- Nie masz za co dziękować, dobrze się było znów spotkać po latach.
- To wpadnij do mnie kiedyś jak będziesz miała trochę wolnego czasu. – powiedziałam
- Jasne, dzięki za zaproszenie.
- To do zobaczenia – pożegnałam się i zamknęła drzwi czerwonego samochodu.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Nikt nie otwierał.
- Harry otwórz to ja Jane! - zawołałam. Dalej nic.
- Harry do cholery jasnej nie chce mi się tu stać otwieraj te drzwi!! – zaczęłam się dobijać.
Po chwili usłyszałam przekręcanie się kluczy. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam loczka.
- Jane! Na reszcie gdzie ty tak długo byłaś? Martwiłem się o ciebie, i nie odbierasz telefonu! – przytulił mnie
- Miałam małą przygodę. – odparłam
- Jaką? – zapytał zaniepokojony
- Chciałam się przejechać metrem i jakiś koleś ukradł mi torebkę. Nie miałam kasy, a telefon mi się rozładował. Wracałam więc na piechotę do domu, ale spotkałam koleżankę z gimnazjum i podwiozła mnie do domu. – powiedziałam na jednym wdechu
- Nic ci nie jest? – zapytał
- Nie, nic mi się nie stało – odparłam
- Jane, ja cie przepraszam, ja nie chciałem wtedy tak bredzić, tylko wiesz te wszystkie wydarzenia na raz ja po prostu… - zatkałam mu usta
- Wiem. – powiedziałam krótko – Przeprosiny przyjęte.
*******************
Proszę bardzo rozdział 46;) Wow juz tyle rozdziałów, na początku nie planowałam ich tyle, ale tak wyszło haha;D Dziękuję wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem zaskoczyłyście mnnie pozytywnie;) Dziś swięto, miałam nie dodawac rozdziału, ale tak sobie siedze na tym kompie i mi sie zaczęło nudzic więc zaczęłam pisac ten rozdział, az go napisałam całego i to wyszedł dośc długiii;P Ale to chyba plus dla was;)No to miłego czytania, komentujcie i pozdrawiam miłego wypoczywania;)

niedziela, 28 października 2012

ROZDZIAŁ 45 CZ.2

- Na pewno? – zapytał
- Tak. – odparłam – Co gotujesz dobrego??
- Zgadnij – powiedział śmiesznie ruszając brwiami
- Hmmm tacos?
- Zgadłaś – pocałował mnie w policzek.
- Słuchaj Lou nas dziś zaprasza na romantyczny wieczór. –poinformowałam lokowatego
- Zbiorowa randka?
- Chyba cos w tym stylu.
- Dobra. – powiedział – Chodź, bo zaraz moje tacos wystygnie.
WIECZOREM
- Harry zaraz się spóźnimy, a wiesz jaki jest Lou – zawołałam
- No idę, idę – powiedział zakładając kurtkę
- Ubierz się ciepło, bo się jeszcze przeziębisz – powiedział podając mi szalik
- A to najwyżej będziesz mnie rozgrzewał.
- Masz brudne myśli ty zboczuchu – zaśmiał się
- Jam mam? To ty masz. – i tak „kłóciliśmy” się przez całe 5 minut drogi do domu Lou.
Wszyscy już siedzieli wygodnie. No prawie. Lou szukał filmu, który schował mu Harry, Zayn bił się o chipsy z Niallem, Liam przyrządzał popcorn w kuchni, Lilly, Julka i Jess gadały, a ja przeglądałam facebooka na moim iPhonie. Po jakiś 5 minutach Hazza usiadł koło mnie.
- A ty się bałaś, że się spóźnimy – zaśmiał się
- No cóż, ale bezpieczniej było dla nas się nie spóźnić – odparłam.
Zaczęliśmy oglądać jakiś film, którego nawet tytułu nie poznałam. W połowie zasnęłam. Śnił mi się jednorożec, a na nim Harry Potter. WTF? Ciekawe mam sny nie ma co.
- Jane obudź się już jest koniec filmu - usłyszałam
- Co? To już? A taki porywający był ten film – powiedziałam rozciągając się
Spojrzałam na wszystkich. Niall był zapłakany, tak jak Liam.
- Oj chyba przegapiłam dobry film – powiedziałam.
Wracaliśmy z Haroldem w ciszy.
- Wykończyły cię te badania? Dużo ich miałaś? – zapytał
- Tak, trochę ich było. Najpierw lekarz myślał, że jestem w ciąży. Poszłam do ginekologa, ale nic nie wykazało, że jestem w ciąży. Potem wróciłam i… - przerwałam
- I?
- Lekarz podejrzewa, że mam nowotwór, ponieważ moja mam na niego umarła mogłam odziedziczyć komórki nowotworowe po niej – powiedziałam cicho
- Co? – wyszeptał
- Na razie on to tylko podejrzewa…
Loczek już nic nie powiedział i przyspieszył w ciszy. Gdy już weszliśmy do domu Harold powiedział krótko:
- Idę wziąć prysznic.
Ja usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Łzy napłynęły mi do oczu, a po chwili już płynęły po moich policzkach. Po pół godziny usłyszałam kroki na schodach. Szybkim ruchem starłam pojedyncza łzę, która spływała jeszcze po prawym policzku. Do salony wszedł Hazza w samych bokserkach.
- Jutro idziemy do specjalisty – powiedział
- Jutro masz wywiad, sama mogę pójść – powiedziałam spokojnie.
Chłopak usiadł obok mnie. Z jego włosów kapały kropelki wody, a oddech miał miętowy od pasty do zębów.
- Nie ma takiej opcji. Zawsze można odwołać wywiad, ty jesteś ważniejsza od głupiego wywiadu.
- Ale fani…
- Fani też są ważni, ale ty jesteś na pierwszym miejscu.
NASTĘPNEGO DNIA
Rano zmajstrowałam się na wizytę u onkologa. Musiałam się wstawić w jego gabinecie o godzinie 12. Rano wstałam ubrałam i się i zjadłam śniadanie. Do godziny 11:15 szukałam mojej książeczki zdrowia i innych dokumentów. O 11:25 byliśmy już w drodze do przychodni.
- Mogliście nie odwoływać tego wywiadu – powiedziałam
- Ile jeszcze mam ci mówić, że to i tak miał być krótki wywiad, a twoje zdrowie jest ważniejsze.
- Oj tam, oj tam.
Pół godziny później już siedziałam w gabinecie u onkologa.
- Zrobimy jeszcze parę dodatkowych badań, oprócz tych które pani zrobiła u lekarza rodzinnego. Po tych badaniach nie mogę wykluczyć, że ten nowotwór jest, ale nie mogę tez tego potwierdzić.
Spojrzałam na Hazzę. Na twarzy miał wyraz ulgi, ale i napięcia.
- Dobrze, to róbmy, te badania chce mieć to za sobą – powiedziałam.
PO 2 GODZINACH
- Więc tak… - powiedział zamyślony lekarz wpatrując się w kartki z wynikami badań
- No niech pan w końcu cos powie! – wybuchł Styles
- Harry nie denerwuj się – powiedziałam spokojnie, ale dało się wyczuć nutkę strachu
- Więc…
************************
EUREKA! Dziś włączam sobie komputer patrze, a tu jakis nowy nie znajomy folder podpisany brzydka odmianą mojego imienia -_-. Wchodze soobie na ten folder i co tam widze? Moje rzeczy! Czyli wszystko sie znalazło łącznie z opowiadaniem;)Ale nie moge zmienic nazwy tego folderu -_-. Musze jeszczę dociec kto mi najpierw schował ten folder, a potem go dał spowrotem i to pod taką nazwą. Nie mam brata, mam 2 siostry, więc to któras z nich... No nic nie będe was zamęczać, tyle ważne, że jest opowiadanie. Miałam pod tym rozdziałem dać cytat z wywiadu z Zaynem dla onetu, ale juz go nie było... A było tam wspomnienie o opowiadaniach o chłopakach. No żałuję, że tak szybko usunęli praktycznie po 1 dniu... Łooo, ale dłuuuuga notka;) Mam nadzieje, że rozdział się wam podobał;) Pozdrawiam;P



czwartek, 25 października 2012

;(

Przepraszam Was, ale ktos z domowników usunał mój folder z komputera, a tam miałam opowiadanie i rozdział, który dzis miałam dokończyc i dodać;( Bardzo was przepraszam, ale to nie moja wina. Postaram sie go jakos napisac od nowa i dodac jak najszybciej. Pozdrawiam;)

wtorek, 16 października 2012

ROZDZIAŁ 44 CZ.2

2MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Dziś jest 1 maja. Chłopaki od 2 miesięcy są w trasie koncertowej po USA i jeszcze maja wpaść na krótki koncert do Irlandii. Jutro wracają. Przypadek? Jutro są moje 18 urodziny… Właśnie sprzątam mieszkanie. Chcę się czymś zając, a na zakupy nie mam ochoty.
***
Więc tak ten dopisek jest ode mnie. W opowiadaniu jest 1 maja i 2 stanie się to co w tym śnie, czyli nie opłaca się pisać tego samego jeszcze raz. Jeśli ktoś nie pamięta lub czyta od tego momentu to może przejść do pierwszej części i przeczytać;)
***
Wróciliśmy już z Mazur. Maturę już zdałam i wybieram się na jakieś ciekawe studia.
- Jak ci się podobało? – zapytałam Hazzy
- Polska to naprawdę ładny kraj. – odpowiedział - I są tam ładne dziewczyny – dodał śmiejąc się
- Ej! – walnąłem go poduszką
- No tak, ale ty im nawet nie dorównujesz.
- Hahaha wiem to! – wybuchłam śmiechem – Polki przepraszają, że są najładniejsze.
Nagle poczułam dziwny niesmak w ustach. Zrobiło mi się nie dobrze. Wyrwałam się z objęć mojego chłopaka i szybko pobiegłam do ubikacji.
- Co się dzieje? – zapytał loczek
- Nie wiem, chyba się przytrułam – odparłam
- Coś często ci się zdarza – przyznał – Może idź do lekarza?
- Może masz racje, dawno nie chorowałam, a pamiętam, że jak byłam mała to byłam dość chorobliwym dzieckiem.
2 GODZINY PÓŹNIEJ
Wysiadłam z taksówki i skierowałam się do wejścia budynku przychodni.
Po zarejestrowaniu się usiadłam na krzesłach obok wejścia do mojego rodzinnego lekarza. Dostrzegłam na małym stoliku gazetę więc sięgnęłam po nią i zaczytałam się w lekturę.
- Pani Nowak, proszę do gabinetu – usłyszałam.
Odłożyłam gazetę na swoje miejsce i weszłam do gabinetu.
- Dzień dobry panie Stewart – przywitałam się
- Witaj Jane, dawno cię u nas nie było – odparł – I bardzo dobrze, że nie chorowałaś. A co cię dziś do mnie sprowadza?
- Więc tak, ostatnio gorzej się czuję. Głowa mnie boli, często wymiotuję. – powiedziałam – Ale nie wiem czy to może mieć znaczenie, ale nie dawno straciłam dziewictwo i…
- Dam ci skierowanie do ginekologa. Powinien cię od razu przyjąć – odparł.
Dostałam od niego karteczkę i wyszłam z gabinetu. Podeszłam do recepcjonistki i wręczyłam jej papier.
Ginekolog nie miał akurat pacjentek i pani doktor mnie od razu przyjęła.
- Więc mówisz, że obawiasz się ciąży, tak? – zapytała spoglądając przez okulary
- Tak – odparłam.
Pani doktor zrobiła mi badanie USG.
- Nie widzę tu żadnego płodu. Nie jesteś w ciąży. - usłyszałam.
Odetchnęłam z ulgą. Chciałam mieć kiedyś dzieci, ale bez przesady w tak młodym wieku.
Wróciłam się do poprzedniego lekarza.
- Czyli ciąże możemy wykluczyć. – zastanowił się mężczyzna – Możesz mi powiedzieć cos jeszcze co cię nie pokoi?
- Czasami dość nie wyraźnie widzę i wchodzę w różne rzeczy, w ściany, drzwi, komody.
- hmm – zamyślił się Stewart – Twoja mama zmarła na nowotwór tak?
- Tak.
- Musimy zrobić szereg badań, żebym mógł wykluczyć najgorsze.
- Dobrze. – powiedziałam krótko.
Przeszłam tak jak sam lekarz mówił szereg różnych badań. Krwi, moczu i tak dalej. Po dwóch godzinach znowu znalazłam się w tym samym gabinecie.
- Mamy już wszystkie wyniki badań – powiedział – Są zmiany w twojej głowie, a konkretnie na mózgu.
- Co to znaczy? – zapytałam
- Obawiam się, że mogłaś odziedziczyć komórki nowotworowe po twojej mamie.
Byłam w szoku. Nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa.
- To najprawdopodobniej jest nowotwór mózgu. I wygląda na to, że jest on bardzo złośliwy. Ja tu nie wiele mogę, musisz się udać do specjalisty. – popatrzył na mnie ze współczuciem
- Dobrze, dziękuję panu, do widzenia. – powiedziałam i wyszłam.
Spacerowałam po parku rozmyślając. W końcu kiedy jestem szczęśliwa i wszystko się wali. Mam dopiero 18 lat, ale co ja mówię na raka chorują dzieci od urodzenia, niektóre w wieku 2, 3 lat.
- Jane! Wsiadasz? – usłyszałam wołanie.
Spojrzałam na drogę, i dostrzegłam samochód Lou. Szybkim i energicznym krokiem ruszyłam w kierunku czarnego samochodu. Otworzyłam drzwi pasażera i usiadłam. Zapięłam pas, a BMW ruszyło.
- Jak tam? Gdzie się tak włóczysz?
- A tu i tam – odparłam –
- Jedziesz do domu czy do nas? – zapytał
- Może jak byś mógł mnie podwieźć do domu, jakaś zmęczona jestem.
- Dobra, ale wieczorem wpadnijcie do nas robimy romantyczny wieczór, jakieś fajne filmy się wypożyczy – zaproponował
- Jasne, na pewno z loczkiem wpadniemy – uśmiechnęłam się.
Samochód zatrzymał się przed domem moim i Harolda.
- Dzięki za podwiezienie, na pewno wpadniemy wieczorem. – powiedziałam
- Mam nadzieję – zaśmiał się.
Zamknęłam drzwi i skierowałam się do domu. Weszłam do środka i w moje nozdrza wleciał przyjemny zapach wydobywający się z kuchni.
- Już jestem! – krzyknęłam.
Zza ściany wychyliła się lokowata głowa Hazzy.
- Hej, już po? I jak tam?- zapytał
- To tylko przemęczenie – skłamałam.
*******************
No cóz tak długo nie dodawałam poniewaz miałam dziurę w wenie. i nic mi nie przychodło do głowy. Uznałam, że trochę dramtu sie tu przyzna. A czy wam sie to podoba to juz nie wiem zostawiajcie swoja opinie w komentarzach;)

piątek, 5 października 2012

ROZDZIAŁ 43 CZ.2

2 GODZINY PÓŹNIEJ
Już od około godziny byliśmy w drodze do Holmes Chapel rodzinnej miejscowości Harolda.
- Daleko jeszcze? – zapytałam
- Nie, za jakąś godzinkę, może mniej powinniśmy być na miejscu – odparł uśmiechnięty.
Ustaliliśmy, że zostaniemy tam do niedzielnego wieczora. Jechaliśmy jakąś pustą droga.
- To dobrze, podróż nie działa na mnie za dobrze – powiedziałam masując sobie skronie
- Źle się czujesz? – zapytał lokowaty spoglądając na mnie
- Zatrzymaj się – powiedziałam.
- Ale co się dzieje? – zapytał zaniepokojony
- Nie dobrze mi – wymamrotałam i zaczęło mnie naciągać. Loczek widząc co się ze mną dzieje od razu zatrzymał samochód. Szybko odpięłam pas i wyszłam z auta. Ledwo doszłam do jakiegoś kosza na śmieci i zaczęłam zwracać śniadanie. Poczułam jak Harry odgarnia mi włosy do tyłu. Wyprostowałam się i zaczęła głęboko oddychać trzymając się kosza. Chłopak wręczył mi butelkę wody. Wypłukałam usta i napiłam się łyka.
- Już dobrze? – zapytał
- Tak. – powiedziałam nabierając powietrza do płuc
- Strasznie blada jesteś – przyznał – Chodź znajdziemy jakąś restaurację i zjemy coś, co ty na to?
- Chętnie – odparłam.
Wsiedliśmy do samochodu i powoli ruszyliśmy. Wyciągnąłem z torebki miętówkę i włożyłam do ust. Po jakichś 5 minutach drogi Harry zaparkował samochód przed jakąś restauracją. Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do wejścia. Weszliśmy do środka i buchnęło w nas gorąco. Zajęliśmy 2-osobowy stolik. Podszedł do nas kelner wręczając menu. Wybrałam pospolite frytki, skrzydełka i sałatkę, a Harold wziął same frytki z ketchupem.
Zjadłam wszystko, po tym jak mój żołądek został totalnie wyczyszczony.
Zapłaciliśmy i dalej ruszyliśmy w drogę. Około godziny później dotarliśmy do Holmes Chapel. Stanęliśmy przed drzwiami i Harold wcisnął guzik dzwonka. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam mamę loczka. Widząc nas szeroko się uśmiechnęła.
- Cześć mamo – powiedział uśmiechnięty loczek
- Dzień dobry – przywitałam się
- Jak miło, że w końcu nas odwiedziliście i w końcu poznam Jane. Wchodźcie nie stójcie w progu – powiedziała i zrobiła nam przejście w drzwiach. Harry złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka.
- Bardzo miło mi panią poznać, Harry dużo dobrych rzeczy opowiadał mi o pani – zwróciłam się do mamy lokowatego.
- O ja również słyszałam od niego dużo o tobie. Nie mów do mnie pani po prostu Anna.
Poznałam całą rodzinę loczka. Z tej okazji, że on przyjechał zjechało się trochę jego rodziny.
WIECZOREM
Wnieśliśmy swoje bagaże do pokoju Hazzy, ponieważ to w nim będziemy spać. Szukałam piżamy gdy usłyszałam pukanie.
- Proszę – powiedział Harry. W drzwiach ukazała się postać jego mamy.
- Przyniosłam wam czyste ręczniki i dodatkowe koce jak by wam było zimno w nocy. – powiedziała kładąc rzeczy na łóżku – No to dobranoc, tylko mi grzecznie tam w nocy…
- Mamo – zarumienił się loczek
- No co, znam cię. Dobranoc – powiedziała i wyszła.
Ja zaczęłam się śmiać.
- No co? – zapytał zdezorientowany
- Nic, nic – odparłam i dalej szukałam mojej piżamy.
2 DNI POŹNIEJ
Jesteśmy już z powrotem w Londynie. Chłopaki za 2 dni wyjeżdżają na małą trasę koncertową, więc przez ten czas ja z Lilly będziemy same. Przez ten czas z powrotem chodzę do tej szkoły co chodziłam przed wyjazdem do polski.
************************
I oto rozdział 43. Krótki, bo juz mi weny brakło na ten wyjazd do Holmes Chapel... No nic pozdrwaiam was;)

czwartek, 27 września 2012

ROZDZIAŁ 42 CZ.2

- Jak to dziś wieczorem?? – zapytał z nutką furii w głosie
- Sądziłam, że wpadniesz w szał.
- I miałaś rację! – podniósł głos – Myślałem, że to będzie nie wiem za tydzień!
- Przepraszam cię – powiedziałam – Wiesz jak bardzo zależy mi, żeby wrócić do Londynu…
Ojciec westchnął głośno.
- Wiem, dobrze więc jedź. Ale gdzie ty będziesz mieszkać? – zapytał z troską w głosie
- Na razie zatrzymam się u Lilly. A potem cos wynajmę
- Dobrze. Ale bądź ostrożna i dzwoń do mnie codziennie, dobrze? – zapytał
- Jasne – przytuliłam go.
Poszłam do pokoju gdzie cicho siedział Harry.
- No szykuj się zaraz wyjeżdżamy do Londynu – powiedziałam
- Czyli możesz? Tak? – zapytał
- Mogę.
- Świetnie.
NA LOTNISKU
Wysiadłam z zaparkowanego samochodu taty. Zgodził się nas odwieźć na lotnisko. Chciałam wziąć moje bagaże, ale tata i Harry mnie uprzedzili. Miałam 2 walizki i 1 podręczna torbę.
Skierowaliśmy się w kierunku wejścia do lotniska. Nagle otoczyli nas paparazzi i rozbłysły flesze. Harry chwycił moja rękę i ruszył przodem. Słychać było różne pytania. Dostaliśmy się do środka lotniska i usiedliśmy wygodnie na krzesełkach. W naszym kierunku szły dziewczyny wiek mniej więcej od 13-17 lat. Harry popatrzył na mnie z litością.
- Wybaczysz mi? – zapytał
- Ale co mam ci wybaczać?
- To, że na chwilę cię zostawię. – odparł
- To jest twoja praca. Z resztą wiem, że sprawiasz im przyjemność. – odpowiedziałam
- Jesteś kochana – powiedział i pocałował mnie w policzek
Wstał i zaczął robić sobie zdjęcia z fankami. Pytały go o coś, a on grzecznie odpowiadał.
W LONDYNIE
Zmęczeni podróżą zamówiliśmy taksówkę. Jechaliśmy w ciszy napawając się swoja obecnością.
- Mam pomysł – powiedział nagle Harry
- Hmm?
- Na pewno wszyscy w domu czekają na to, że wrócę z tobą…. – nie musiał kończyć wiedziałam doskonale co ma na myśli
- Jak mi brakowało tych opałów. – zaśmiałam się.
Taksówka się zatrzymała i wysiedliśmy. Harry wyciągnął walizki i skierowaliśmy się do drzwi.
Aktualnie była godzina 22:30. Harry zadzwonił dzwonkiem ja z moimi walizkami stanęłam obok, tak aby mnie nie zauważyli.
- Harry! – usłyszałam radosny krzyk Louisa. Zaraz dołączyła do niego cała reszta. Wszyscy zaczęli go przytulać i czochrać mu włosy.
- No to gdzie Jane? – zapytała Lilly
- Nie przyleciała ze mną… Tata jej nie pozwolił – powiedział smutno Harold.
Wszyscy milczeli. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam głośnym śmiechem, a zaraz dołączył do mnie Harry. Śmialiśmy się na całego, a reszta stała. W końcu tez zaczęli się śmiać razem z nami. Przywitanie było gorące i śmieszne jak zawsze z resztą. Gdzieś koło 1 w nocy z Harrym poszliśmy do naszego domu. Byłam padnięta podróżą i w ogóle tym wszystkim, że nawet bez prysznica położyłam się spać.
NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się wyspana i wypoczęta. Dopiero teraz dostrzegłam, że wnętrze mojego pokoju się zmieniło. Meble były inne, łóżko wielkie. Na jasnopomarańczowych ścianach wisiały zdjęcia naszej paczki.
Podniosłam się ospale na łokcie.
- Całkiem, nieźle to wygląda, lepiej niż poprzednie wcielenie tego pokoju – pomyślałam.
Spojrzałam na śpiącego loczka. Tak słodko wyglądał.
Postanowiłam zrobić śniadanie. Zeszłam na dół. W salonie były skórzane brązowe fotele i v jedna kanapa. Komoda się zmieniła i telewizor. Na beżowych ścianach tak jak w sypialni wisiały różne zdjęcia. Z koncertów, ze wspólnych wycieczek i tak dalej. Poszłam do kuchni tam tez się zmieniło wyposażenie i meble.
- Się biedny napracował z tym wszystkim – pomyślałam i podeszłam do lodówki otwierając ją. Była cała wypełniona jedzeniem. Wyciągnęłam jajka, masło, ser i sok. Jajka ugotowałam na miękko i zrobiłam chrupiące tosty. Położyłam to wszystko na talerzu dodając tam ser, szynkę itp. Nalałam do szklanki soku i już miałam iść do Harrego gdy poczułam ciepłe dłonie na biodrach. Lekko podskoczyłam z zaskoczenia.
- Nie strasz mnie tak – powiedziałam odwracając się
- Przepraszam nie chciałem. Ummmm co tak ładnie pachnie?
- Nasze śniadanie – powiedziałam z uśmiechem – Ładnie zmieniłeś wystrój – przyznałam
- W prawdzie to nie ja, znaczy się kontrolowałem co tu robią i w ogóle dałem parę pomysłów. Podoba ci się? – zapytał i ugryzł kęs kanapki
- No jasne, jeszcze lepiej wygląda niż wcześniej, mój tata w ogóle nie ma gustu.
- Dziś cię przedstawię mojej mamie i Gemmie – wypalił – i mojemu ojczymowi.
- Co?? A-a-a-ale jak, przecież – zaczęłam się jąkać
- Nie bój się nie jedzą ludzi – zaśmiał się – mieszkamy już razem i jesteśmy dość długo, a moja mam nalega, że chciała by poznać wybrankę mojego serca.
******************************
Dobra wiem, wiem nie wyszedł mi ten rozdział. Ale normalnie nie mam czasu. Treningi i jeszcze szkoła... Ale strama sie dla was kochani;)

środa, 19 września 2012

ROZDZIAŁ 41 CZ.2

- Zabieram cię do Londynu – powiedział stanowczo
- Co? – zapytałam z niedowierzaniem
- To ja kupiłem twój dom i teraz zabieram cię do Londynu, nie możemy żyć w rozłące – powiedział
- Ale jak to kupiłeś mój dom? – zapytałam
- Normlanie, Paul kupił za moją kasę twój dom pod fałszywym nazwiskiem. Dla jego syna i jego narzeczonej…
- To świetnie! – rzuciłam mu się na szyję – Ale mój tata… Pojadę z tobą czy on się zgodzi czy nie.
Przez kolejne2 dni Harold zwiedzał Polskę razem ze mną, tylko w przebraniu, chociaż zastanawiałam się czy to przebranie miało jakiś sens.
Był piątek rano. Obudziłam się o 9:34. Przez te 2 dni nie chodziłam do szkoły i dziś tez nie poszłam. Chciałam się nacieszyć moim chłopakiem.
Wstałam i zaspana weszłam do salonu. Kanapa na której spał Hary już była pościelona, a z kuchni wydobywał się smakowity zapach grzanek. W kuchni zastałam Harrego myjącego szklankę.
- Hej, kotku – przywitałam się
- O śpiąca królewna wstała – zaśmiał się
- Przecież nie tak długo spałam jest dopiero 9. A ty co tak wcześnie wstałeś?
- Wstałem o 8. – powiedział
- Będziemy mieć dziś gościa – oznajmiłam lokowatego
- Kogo? – zapytał
- Wpadnie moja kuzynka Justyna. Mówiłam ci o niej, ale ona nie wie, ze tu jesteś i musisz się przygotować, ze ona będzie się dziwnie zachowywać, bo jest wasza fanka – wyjaśniłam ogryzając kęsa tosta z dżemem
- Dobrze – powiedział.
Około godziny 16 zabrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć i w nich stał nie kto inny jak Justyna.
- Hej Justin – przywitałam się
- Hej – powiedziała i weszła do środka
- Napijesz się czegoś? – zapytałam
- Może być woda niegazowana – odparła
- Harry, kotku przyniesiesz jedna wodę niegazowaną? – zapytałam
- Jasne już niosę – powiedział loczek i po chwili wyszedł z kuchni z tacą.
Postawił na stoliku wodę i ciastka.
- Ty pewnie jesteś Justyna? – zapytał podchodząc do nas
- Tak – powiedziała krótko
- Jestem Harry - wyciągnął dłoń
- Miło mi cię poznać, wiele o tobie słyszałam, dobrego oczywiście.
I tak przez cały wieczór razem wygłupialiśmy się.
Nadszedł dzień naszego wylotu do Londynu. Od rana byłam bardzo podekscytowana. Martwiłam się reakcją taty. Jeszcze mu nie powiedziałam. Wiedziałam, że wpadnie w furie, więc postanowiłam go poinformować w dniu mojego wylotu czyli dziś… Samolot mieliśmy o godzinie 20:20, czyli na miejscu powinniśmy być gdzie koło 22-23. Właśnie dochodziła godzina 18. Krzątałam się jeszcze po mieszkaniu pakując potrzebne rzeczy. Do mieszkania wszedł tata.
- Już jestem – powiedział
- To dobrze zaraz ci zrobię cos do jedzenia – powiedziałam niosąc do pokoju moje szampony i odzywki z łazienki.
- Po co ci te rzeczy w pokoju? - zapytał
- Yyyy, bo wyjeżdżam – powiedziałam
- Ja o niczym nie wiem – powiedział podirytowany
- No to właśnie ci mówię. Wyjeżdżam do Londynu.
- Zapytałaś mnie o zdanie? – zapytał
- Za niedługo będę mieć 18 lat i będę pełnoletnia, a moje miejsce jest w Londynie, nie tutaj. – odparłam – Jak chcesz to jedź ze mną możemy znaleźć nowe mieszkanie, znajdziesz dobra racę.
- Jane, a myślisz, że po co przeprowadziliśmy się do Polski? – zapytał po polsku – Żeby cię od nich odciągnąć, ci twoi przyjaciele mają na ciebie zły wpływ. Stałaś się samolubna, inna niż kiedyś. – dalej ciągnął po polsku
- Co ty mówisz? Przecież nie biorę narkotyków, nie piję, nie palę. To właśnie przy wcześniejszych znajomych byłam skłonna to robić, nie przy nich. A jak już ci kiedyś powiedziałam ludzie się zmieniają. – powiedziałam i weszłam do pokoju, w którym był Harry
- Bardzo jest zły? – zapytał
- Przejdzie mu – odparłam i spakowałam produkty do kosmetyczki – To chyba wszystko – dodałam i zamknęła walizkę.
- Chcesz cos jeść? – zapytałam chłopaka
- Nie, dziękuje najedzony jestem – odparł z uśmiechem
- To zaraz wracam musze coś ugotować tatowi – poinformowałam go i wyszłam.
Ojciec siedział na fotelu w salonie.
- Zaraz ci cos ugotuje – powiedziałam wchodząc do kuchni.
Zrobiłam tatowi frytki z piersią z kurczaka w panierce i do tego sałatkę.
Wyszłam z kuchni z talerzem w jednej ręce i sola i ketchupem w drugiej.
- Proszę – powiedziałam kładąc naczynie na małym stoliku przed telewizorem.
- Czyli to jest już twoja ostateczna decyzja? Że wyjeżdżasz i zostawiasz ojca samego. – powiedział i włożył jednego frytka do ust.
- Nie chce, cię zostawić samego, chce żebyśmy razem tam wrócili – odpowiedziałam
- Zrozum, moja mała córeczka staje się kobietą…
- Oj tato – przytuliłam go – Każda córeczka kiedyś dorasta. Wiem, że nie lubisz Harrego i myślisz, że jak jest sławny i może mieć każdą dziewczynę nie umie zachować wierności, ale on taki nie jest.
- Mam nadzieję. – powiedział ponuro
- Nie przesadzaj, na pewno tak było z tobą i mamą – w mojej głowie pojawiły się wspomnienia związane z mamą.
- To kiedy lecisz do tego Londynu? – zapytał już łagodnie
- To znaczy, że się zgadzasz? – zapytałam
- No można tak powiedzieć.
- Dziękuje ci tato – przytuliłam go
- To kiedy lecicie? – domagał się odpowiedzi
- Dziś wieczorem - powiedziałam
************************
uff nareszcie zdoalam napisac ten rozdział. Tak długo nie dodawałam,bo musze sie oswoic ze szkoła. Nauczyciele jak chorzy wszyscy na kupe robia kartkówki i daja debilne zdania. Postaram sie dodawac rozdział częściej, a jak nie to dłuższe. A wam jak mijaj a pierwsze dni w szkole?? POzdrawiam;)





wtorek, 11 września 2012

ROZDZIAŁ 40 CZ.2

-Po 30 minutach, tulenia się, całowania loczek poszedł się wykapać. Siedziałam przed telewizorem i oglądałam jakiś serial. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam szybko je otworzyć.
- Hej – przywitał się Michał
- No hej - uśmiechnęłam się
- Coś taka szczęśliwa? – zapytał
- Wejdź – powiedziałam
Z łazienki wydobywał się śpiew Harrego.
- Twój tata ładnie śpiewa – przyznał
- To nie mój tata – zarumieniłam się.
Michał zrobił pytającą minę.
- To mój chłopak.
- Twój chłopak, ten z Londynu? – zapytał
W tej chwili zdałam sobie sprawę, że Michał nie ma zielonego pojęcia kim jest mój chłopak.
- Tak, to ten. Muszę ci cos powiedzieć. Mówiłeś, że znasz ten zespół One Direction, pamiętasz? – zapytałam
- No, tak pamiętam.
- Więc, kojarzysz kogoś takiego jak Harry Styles? –
-On należy do tego zespołu? – zapytał
- Tak – odpowiedziałam
- I co z nim?
- To jest mój chłopak – powiedziałam.
W tej chwili z łazienki wyszedł owinięty ręcznikiem Hazza.
- Zapomniałem sobie wziąć bokserek – powiedział
- Harry, poznaj mojego kolegę Michała – przedstawiłam kumpla
- Miło mi – uścisnął dłoń Hazzie czarnowłosy. Styles zrobił podejrzliwą minę.
- Nie musisz się obawiać, Michał jest gejem – powiedziałam
- Mówi prawdę – przytaknął Michał
- Spoko – powiedział lokers i mnie pocałował w policzek.
Styles podszedł do swojej walizki i się zgiął. Wyciągnął z niej bokserki i się wyprostował. Ręcznik owinięty wokół jego bioder się poluzował i zaczął powoli się zsuwać.
- Ups – w porę loczek chwycił ręcznik i umieścił go na właściwe miejsce. – Zaraz wracam – powiedział wchodząc do łazienki.
- Niezły ten twój chłopak – powiedział Michał
- Ej! – uderzyłam go w ramię
- Nie bój się nie ukradnę ci go. Musze przyznać, że lepiej wygląda na żywo.
- Wiem to – przyznałam
- Dobra ja już lecę, wpadłem tylko na chwilkę. To do zobaczenia jutro w szkole? – zapytał
- Chyba nie tym razem – uśmiechnęłam się
- Grzecznie mi tam – poruszał śmiesznie brawami – To pa.
- Pa – powiedziałam i zamknęłam za gościem drzwi.
Po chwili Styles wyszedł z łazienki.
- A gdzie twój kolega? – zapytał
- Poszedł już – powiedziałam – Zazdrosny się poczułeś?
- Ja? Zazdrosny? Nie, od razu wiedziałem, że ten koleś woli facetów. Nie żebym miał coś do gejów.
- Taaa. A teraz mów co u was? W Londynie?
- Bez ciebie nudno i źle.
- Przesadzasz.
- Nie przesadzam. A zapomniałbym, mam dal Ciebie niespodziankę – powiedział
- Jaką? – zapytałam zaciekawiona
W mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk przekręcanego klucza w zamku.
- To tata – powiedziałam.
Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam rodziciela.
- Cześć tato – powiedziałam uśmiechnięta. Ojciec nie popatrzył na mnie tylko zaczął ściągać buty.
- Cześć córciu, jak ci minął dzień? – zapytał i się wyprostował. Na widok Harrego otworzył szeroko oczy.
- Mamy gościa – powiedziałam radośnie
- Witaj Harry – przywitał się z „zięciem” tata i uścisnął mu dłoń
- Miło mi pana widzieć – odparł Hazza
- Mi ciebie też. – ojciec był zszokowany – Na jak długo nas odwiedziłeś?
- Będę tutaj tydzień i zatrzymam się u Jane, jeśli pan pozwoli, a jeśli będę panu przeszkadzał mogę zamieszkać w hotelu – powiedział loczek
- Nie ma takiej opcji – wtrąciłam się
- Oczywiście Jane ma rację, po co będziesz wynajmował hotel skoro możesz przez ten czas zamieszkać tutaj – uśmiechał się sztucznie tata.
Nie przepadał za Harrym, widać po nim z jakim bólem pozwolił tutaj zostać loczkowi. Ale to jego problem nie mój.
- Chodź Harry rozpakujesz się – pociągnęłam lokersa za rękę
- Niestety nie mamy pokoju gościnnego, ale kanapa jest całkiem wygodna – powiedział szybko tata
- Tato, on śpi ze mną – powiedziałam
- Nie śpi kochanie – odparł po polsku tata
- Nie bój się, nie mam zamiaru tego robić gdy za ścianą jest mój tata – również odpowiedziałam po polsku
- Jane – powiedział surowo tata
- Dobrze – powiedziałam smutno – Musisz spać na kanapie – zwróciłam się do Hazzy
- Nic nie szkodzi – powiedział.
Weszliśmy do mojego pokoju i zamknęłam drzwi.
- Ubrania będziesz trzymał tutaj, w moim pokoju – powiedziałam
- Dobrze. Pamiętasz co pisałaś mi w liście w moje urodziny? – zapytał i sięgnął dłonią pod bluzkę. Trzymał w niej łańcuszek, który dostał ode mnie. Sama zrobiłam to samo i złączyliśmy wisiorki. Nasze twarze dzieliło tylko kilka minimetrów.
- Jaką niespodziankę masz dla mnie? – wyszeptałam
********************
Mam nadzieje, że bedzie sie wam pododbał;) Pozdrwaiam;)

piątek, 7 września 2012

ROZDZIAŁ 39 CZ.2

- Wiem, wiem, A teraz dobranoc - powiedziałam i zamknęła oczy.
14 LUTEGO, WALENTYNKI
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 5:59. Wstałam i pomaszerowałam do łazienki. Wykonałam poranna toaletę i zjadłam śniadanie. Jak co dzień w dni powszednie poszłam do szkoły.
Właśnie dochodziła 18:00, a w Londynie 17:00, chyli godzina naszych rozmów. Siedziałam przy biurku i próbowałam zrobić prace domową, ale mi się to nie udawało. Z niecierpliwością czekałam, aż na ekranie laptopa pojawi się połączenie od Lilly, lub kogoś innego. Zgłodniałam, więc poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki. Posmarowałam jedna nutellą, druga dżemorem i nalałam sobie soku. Kanapki zaniosłam do pokoju i wróciłam po sok. Byłam w mniejszej połowie drogi do pokoju, gdy usłyszałam odgłos dzwonka ze skaypa. Szybko ruszyłam do pokoju przy czym się oblałam sokiem, ale w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Odebrałam połączenie i wygodnie usiadłam na obrotowym krześle.
ROZMOWA
-Cześć wszystkim – przywitałam się
- Jane, jak miło cię widzieć – powiedział Liam
- No cóż sądzę, że też tak mogę powiedzieć.
- Jak tam, lubią cię w szkole? Dobrze się odżywiasz? Dobrze się uczysz? – zasypywała mnie pytaniami Lilly
- Wszystko dobrze. Ej wiecie, że parę dziewczyn mnie zaczepiło pytając czy jestem dziewczyną Harrego.
- I co im powiedziałaś? – zapytał Zayn
- Że mnie pomyliły. A pro po Harrego, gdzie on jest? – zapytałam
- Zaraz przyjedzie – odparł Lou
- Liam, Niall jak wam się układa z dziewczynami? – zapytałam. Często je tam widywałam ,więc pewnie się polubili.
- Ja chodzę z Julią – pochwalił się Liam
- O to gratulację, a ty Niall na co czekasz? Chcesz, żeby taka dziewczyna jak Jessica ci uciekła? Stary rusz ta swoją irlandzką, farbowaną dupę – powiedziałam.
Nagle mnie olśniło. Miałam deja vu. Ta scena, że rozmawiam z moją paczka z Londynu. Śniło mi się to w ostatnia moja noc w Anglii. Spodziewałam się, że to cos rodzaju przepowiedni i zaraz wydarzy się najgorsze. Z zapartym tchem czekałam, aż u znajomych będzie słychać trzask drzwi i wołanie:
- „Już jestem!”.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, który dochodził z mojego mieszkania.
- Kurde, akurat teraz! – powiedziałam sama do siebie – Zaraz wracam –poinformowałam przyjaciół. Szybkim krokiem przeszłam przez salon i skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam ogromny bukiet czerwonych róż, który zasłaniał ta osobę, która go trzymała.
OCZAMI HARREGO
Są już walentynki. Przyszykowałem dla Jane niespodziankę i przylecę do Polski. Z adresem nie było kłopotu, bo Jane dała nam wszystkim go. Gorsze zadanie to przelecieć i być niezauważonym. Na szczęście już o tym pomyślałem. Zdobyłem blond perukę, która wyglądała bardzo realnie . Po za zmiana koloru włosów zastanawiałem się jak mogę się jeszcze zmienić, aby nikt mnie nie poznał. Były dwie możliwości: dres, albo punk. Postanowiłem wybrać dresa. Znalazłem w szafie stare naciągnięte dresy i czapkę full cap. Postanowiłem tez załatwić sobie soczewki. Fanki potrafią wykorzystać każdy, nawet mały szczegół i mnie przyłapać. Wiec kolor moich soczewek to ciemno brązowe, cos jak oczy Zayna. Na nos jeszcze włożyłem okulary przeciw słoneczne. Wyglądałem jak dziwak. Dres, z blond włosami, ciemnymi brwiami i ciemnymi oczami. No cóż miejmy nadzieję, że mnie nie rozpoznają. Wziąłem bilet, paszport, telefony, walizkę i wyszedłem z pokoju. W salonie siedziała Lilly.
- Aaaaa – zaczęła piszczeć – Złodziej! Włamywacz! – krzyczała.
Zaraz do salonu wpadli: Zayn, Lou i Liam. Lou miał w ręce wałek, Zayn ścierkę, a Liam łyżkę.
- Lilly dzwon na policję – powiedział Zayn
- Ej chłopaki to ja – ściągnąłem okulary
- Niall? – zapytał Lou
- Nie on ma jasne oczy i brwi – powiedział Liam
- Lilly dzwonisz? – zapytał Zayn
- Ej chłopaki, ale to ja Harry w przebraniu. Lubię koty i kocham Jane. – powiedziałem
- Jakoś sztucznie to mówi – zabrała głos Lilly
- Ale to na serio ja, przebrałem się, żeby mnie nie rozpoznali na lotnisku. Lecę zrobić Jane niespodziankę na walentynki. – wyjaśniłem
- Tak to on – przyznał Lou.
OCZAMI JANE
- Czy zastałem Jane? – usłyszałam bardzo mi znany głos.
Łzy napłynęły mi do oczu, oczywiście łzy szczęścia. Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Zza bukietu wychylił się Hazza.
- Harry! – rzuciłam mu się na szyję. Loczek mocno mnie objął. Poczułam zapach jego perfum. Zaczęłam płakać, ale te wszystkie łzy to były łzy szczęścia, że znowu mogę zobaczyć mojego Harrego.
- Tak bardzo tęskniłam za Tobą – wyszeptałam
- Nawet nie wiesz jak ja za Tobą też – odparł.
Odkleiłam się od niego i złapałam za rękę.
- Wejdź nie stój tak w progu – promieniowałam.
- To dla Ciebie – wręczył mi róże
- Dziękuje, ale nie trzeba było, wystarczyłbyś tylko Ty.
Loczek wolna ręką wziął walizkę i za mną wszedł do mieszkania. Zamknęłam drzwi i znowu mocno przytuliłam Stylesa.
- Nie opuszczaj mnie już nigdy – poprosiłam
- Nie mam takiego zamiaru.
******************
Przełomowy rozdział! Chyba wszyscy na to czekali... Więc tak jak zwykle was przepraszam, miałam ten rozdział dodac wczoraj, ale juz nie miałam siły go pisać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i będzie duzo komentarzy? Tak z... 9?? Miłóego czytania. Pozdrawiam;)


piątek, 31 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 38 CZ.2

- Nie wazne, może kiedys ci powiem - odparła
- Spoko.
Film skończył sie, a kiedy dotarłysmy do domu była już 21:10.
- Hej tatku - przywitałam sie
- Cześć wujku - powiedziała Justyna
- Cześć dziewczyny, czym możemy zawdzęczyć twoją obeność Justyno? - zapytał
- O Boże, tato znowu oglądałeś jakiś średniowieczny film?
- Nie zkądrze, moja curko - odparł
- Dobra, nie ważne. Justyna przyszła dzis do mnie na noc, mówiłam ci. - poinformowałam ojca
- Bardzo sie ciesze, tą jakże niezapowiedzianą wizytą, Justyno - zwrócił sie do kuzynki
- Mi tez jest miło - Justin próbowała sie wczuc w czasy mojego ojca
- Ojcze, czy mógłbys pójść do komnaty zwanej kuchnią przygotowac wieczerze? - zapytaloam
- Wedle twojego życzenia - ukłonił sie i poszedł.
- Boże musze mu zablokowac ten kanał - powiedziałam - Chodź pójdziemy do pokoju.
- To co będziemy robic? - zapytała kuzynka
- Mi tam obojętne...-przerwałam, bo wpadłam na genialny pomysł - Dobrze znasz angielski?
- No, nawet dobrze, a co?-zapytała
- A chciałabyś sprawdzić go w praktyce?
- Yyy o co ci chodzi?
- Czekaj, tylko włącze laptopa - powiedziałam uruchamiając sprzęt
- Co ty kombinujesz? - zapytała zdezorientowana
- Zobaczysz - odpowiedziałam
- No powiedz - nalegała
- Za 3, 2, 1 - powiedziałam i rozległ sie dzwonek skaypa.
Właśnie dzwonił do mnie Liam. Spojrzałam na Justynę. Oczy prawie z orbit jej chciały wypaść.
- Ogarnij sie, musisz ładnie wyglądać - zaczęłam żartowac
- O kurde, masz rację czekaj musze poprawić, makijaz i fryzurę - zaczeła nerwowo sie krzatac po pokoju. Złapałam ją za nadgarstek.
- Żartowałam, wyglądasz świetnie, tylko nie krzycz błagam - powiedziałam i odebrałam połączenie.
- Liam, cześć jak dawno sie nie oddzywałeś - przywitalam sie w języku angielskim oczywiście
- Cześc Jane, um tak jakos wyszło, Julia - zarumienił sie
- Oj, szykuję sie cos powaznego. - zaczęłam smiesznie ruszac brwiami
- Zayn ty dupku oddawaj moja marchwekę! - usłyszałam głos Lou. Na ekrane pokazały sie 2 sylwetki: 1 uciekała, a 2 ja goniła. Tak ta 1 to Zayn, a ta 2 to LOu.
- Lou nie panikuj, pewnie w lodówce masz ich jeszcze z 10 - powiedziałam
- O cześc Jane - przywitał sie Tomlinson
- Zawołajcie resztę musze wam kogoś przedstawić - powiedziałam
- Ludzie pizzę przywieźli! - rozległ sie głos Niallera. Usłyszałam biegnięcie.
- Gdzie? - usłyszałam Hazzę
- Tutaj - odparł Niall wskazując na laptopa. Na ekranie pokazał sie Harry.
- Cześć Jane - usmiechnął sie radosnie?
- Hej - odmachałam mu - To juz wszyscy?
- Tak, dzis dziewczyny nas nie odwiedziły, mamy męski wieczór - uniósł sie duma Zayn
- Wy macie co wieczór męski wieczór. Więc tak chce wam przedstawic moja kuzynkę i waszą fankę, Justynę - wskazałam na kuzynkę
- Jestem Niall, a ja Zayn, Louis, Liam i Harry - mówili po kolei
- Ale po co wy to mówicie, skoro ona juz to wie? - zapytałam
- Tak na wszelki wypadek - odparł Nialler
Justin podczas tej rozmowy nie wydobył z siebie ani jednego słowa.
- Ej co jest? - zapytałam ja po angielsku
- Zapomniałam angielskiego - powiedziała zszokowana po polsku
- Nie zapomniałas tyko sobie tak wmawiasz, no dalej powiedz cos do nich, oni nie gryzą, no może tylko Niall.
- Hej - powiedziała miesmiało - Jestem Justyna, jak juz wiecie.
- I tylko na tyle cie stac, no dalej. - zachecałam ją
- My nie gryziemy, no po za Niallerem - powiedział Zayn.
My we dwie wybuchłysmy smiechem.
- Z czego sie śmiejecie? - zapytał Zayn
- Przedtem powiedziałam jej to samo - wydukałam przez smiech.
Później Justin sie juz rozluźniła i normalnie rozmawiała z chłopakami.
Wieczorem przed zaśmięciem jeszcze rozmawiałyśmy.
- Fajnie, że ich znasz. Na żywo sa jeszcze fajniejsi niż na tych całych filmikach.
- Na zywo? To była video rozmowa - powiedziałam
- Oj, ale wiesz o co mi chodzi.
*****************************
Na poczatku przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale komp mi padł i jeszcze nie jes naprawiony tylko mam tymczasowo laptopa;) Mam nadzieje, że rozdział będzie sie wam podobał;P Jak tam gotowe powrócic do szkoły? Pozdrawiam;D

sobota, 25 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 37 CZ.2

Wziełam szybki prysznic i poszłam sie ubrać. Wybrałam czarne rurki, biały t-shirt i czerwona bejsbolówke z szarymi rękawami i literą "A". Włóosy wyprostowałam i zrobiłam lekki makijaż. Zjadłam jeszcze kanapki z nutellą i napisałam do Justyny:
"To spotykamy sie pod twoim blokiem?"
"Ok. To chodź;)"
Odpisała, a ja włożyłam płaszcz buty i powoli ruszyłam w kierunku domu Justina. Szłam spacerkiem, nie spieszyło mi sie miałam dużo czasu. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam piosenkę "Coldplay - The Scientist". Dostałam sms-a od Harrego.
"Hej, kotku, jak Ci mija sobota?"
Zastanawiałam sie czy mu odpisac, czy nie. Sama nawet nie wiedziałam czy jestem zła czy nie. Te strony plotkarskie wprawdzie bardzo dużo zmyślają, ale to zdjęcie...
Wyłączyłam muzyke, wybrałam jego numer i wcisnełam zieloną słuchawkę. Hazza odebrał po dwóch sygnałach.
- Halo, Jane? - usłyszałam jego głos. Po mimo, że go słyszałam milion razy, to za każdym razem kolana mi sie uginały na dzwięk jego głosu.
- Cześć, kochanie - powiedziałam - Jak tam po imprezie? Ostro zabalowaliście?
- Chłopaki tak, ale ja, nie miałem ochoty na zabawe bez Ciebie.
- Czyżby?
- Cos sie stało? - zapytał
- To chyba ty mi powinieneś to powiedźieć - powiedziałam lekko zła
- Nie wiem, o co ci teraz chodzi.
- O tą brunetke z klubu - głos mi sie załamał
- O jaka brunetke? - udawał głupiego
- O ta, z która sie całowałeś - wyjaśniłam
- Ja? Ja z nikim się nie całowałem - powiedział
- Widziałam na zdjęciu - dodałam
- Co widziałaś?
- Jak sie nachylałes nad nią, żeby ją pocałować - do oczu napłyneły mi łzy
- Była taka jedna... - zaczął, a do moich oczu napłynęło jeszcze więcej łez
- Czyli sie przyznajesz? - zapytałam
- Chcę byc z Toba szczery...
- Szczery? Dziękuje za szczerości mówisz mi prosto, że mnie zdradziłeś?!
- Zdradziłem? Nie, kochanie, nie zdradziłem Cię. Ta dziewczyna po prostu była pjana i sie mnie przytrzymała, a mnie ktos z tyłu na nia popchał i to tak wyglądało, ale ja nigdy bym Cię nie zdradził. - wytłumaczył sie
- Na prawdę? - zapytałam
- Tak. - zapewnił mnie
- Przepraszam Cię, to poprostu przez ta presję.
- Rozumiem masz prawo byc o mnie zazdrosna... O takiego przystojniaka jak ja - zaśmiał sie
- Ja? Zazdrosna o Ciebie? O taką sierotkę Marysie? Haha kawał roku, kotku.
- Ja sierotką Marysią? - zapytał
- No haha - dostałam napadu smiechu
- No i z czego sie tak smiejesz?
- Z Ciebie kocie, z Ciebie - wydukałam przez śmiech
- O ty! Czekaj jak tylko sie spotkamy, jak Cie dorwę to nie będzie zlituj sie od Łaskotek!
- Ale kiedy to będzie? - posmutniałam
- Ej, mała nie smuć sie wszystko będzie dobrze, wrócisz tutaj, do nas do Londynu.
- Mam taka nadzieję, brakuje mi was! - zaśmiałam sie
- Nam Ciebie też.
- Dobrze, kotku musze już kończyć, umówiłam sie z moją kuzynką - powiedziałam - Wieczorem porozmawiamy przez skaypa, dobrze?
- Dobrze, będę czekał.
- I zbierz bandę, chce zobaczyc ich kochane mordki - zaśmiałam sie
- No nie wiem czy takie kochane...
- Kochane, kochane no to papa kocie i przepraszam Cię jeszcze raz.
- Nic sie nie stało. Papa.
- Pa - powiedziałam i sie rozłączyłam.
Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam sie pod blokiem Justyny. Weszłam do budynku i skierowałam sie do mieszkania numer 3. Zapukałam lekko i czekałam, az ktos mi otworzy.
- Już! - usłyszałam ze śrdka mieszkania - Juz idę!
Po chwili w drzwiach zobaczyłam moja kuzynkę.
- O Jane, cześć - przywitała sie
- Hej - uśmiechnęłam sie
- Wejdź, rozgość się, ja jeszcze musze poarę rzeczy spakować - powiedziała
- Tomek zaopiekuj sie moja kuzynką!- zawołała do salonu.
Z salonu wyszedł wysoki, chłopak. Miał brązowe, proste włosy. Ubrany był w czarne rurki, i Niebieska bluze z kapturem, a na głowie miał czarna full cap.
- Hej, Jane jestem - wyciągnełam rękę w strone chłopaka
- Tomek, miło mi - uścisnał mi dłoń
- Jesteś chłopakiem Justyny, prawda? - zapytałam
- Tak. - przytaknął
- To ile juz jesteście razem?
- To bardziej skomplikowane niż myślisz - wyjaśnił - To ty jesteś tą kuzynka Justyny co mieszkała w Londynie?
- Tak, to ja.
- Dlaczego wróciłas do Polski? - zapytał.
O Boże! Wszyscy się mnie o to pytają! Wróciłam, bo musiałam, ale i tak tam wrócę!
- Sprawy rodzinne - odparłam.
- Już jestem gotowa, możemy iść - przyszła Justyna z dużą torbą.
- No to chodźmy - powiedziałałam wychodząc z mieszkania.
Justin przed blokiem rozstała sie z chłopakiem i we dwie ruszyłyśmy do kina.
- Ile jestes z Tomkiem? - zapytałam
- To skomplikowane - powiedziała. Ja wpadłam w niepohamowany napad śmiechu.
- No co? - zapytała zdezorientowana.
- On mi powiedział to samo - smiałam sie dalej. Gdy sie uspokoiłam, opnaowana juz zapytałam:
- To dlaczego to skomplikowane?
**************************
A oto i rozdział 37;)
Dziękuje za te komentarze pod rozdziałem 36;P
To chyba dobrze, że Harry nie zdradził Jane prawda? Haha jak bym dała, że by ja zdradził to byście pewnie przestały czytac mojego bloga... E nie, wy takie nie jestescie!;)
Kto słyszał nowa piosenkę 1D? Ja słyszałam i mi osobiście bardzo sie podoba;D
Życze miłego czytania. Pozdrawaim:D

środa, 22 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 36 CZ.2

4 GODZINY PÓŹNIEJ
Poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Zasiadłam wygodnie na łóżku i włączyłam pare stron. Na moim twitterzei facebooku dostawałam wiadomości od fanek 1D, że gdzies widział Hazzę w jakimś klubie lub coś. Włączyłam jakąś strone z plotkami. Wpisałam hasło "One Direction" i wyskoczyły mi nagłówki.
"Dzis sa urodziny Harrego Stylesa",
" Harry Styles szaleje w klubie na swoich urodzinach!"
Kliknełam na ten drugi nagłówek i pojawił sie tekst, więc zaczełam czytać.
"Dzis Hazza obchodzi swoje 19 urodziny. Z tej okzaji kumble z zespołu i nie tylko wzięli go do klubu nocnego.Absolwent szaleje tam, lecz bez swojej dziecwzyny. W czasie gdy Jane jest w Polsce, Harry świetnie sie bawi i podrywa dziewczyny! Dostaliśmy, wiadomośc od jednej fanki, że widziała Harrego jak całował sie z nieznajomą brunetką! Oj Hazza, przesadza. A może on i Jane już nie sa razem? Co o tym sądzicie?"
Przewinełam strone dalej i zobaczyłam zdjęcie, sylwetka Harrego nachylająca sie nad jakąś dziewczyną.
- To na pewno jest jakis fotoszop - pomyslałam.
Wyłączyłam komputer i poszłam sie wykapać. Po przemysleniu tego napisałam do Hazzy:
"Cześć, kocie jak tam?"
Na odpowiedź czekałam dośc długo, więc ze zmęczenia zasnęłam.
NASTEPNEGO DNIA
Obudziłam sie i jak to miałam w zwyczaju popatrzyłam przez okno jaka jest pogoda. Niebo było zachmurane, a z chmur leciał lekki puszek śniegowy. Dzis jest sobota, więc nie musiałam iśc do szkoły. POpatrzyłam na wyswietlacz komórki sprawdzic, która jest godzina. Aparat wskazywał godzinę 10:34. Miałam 1 nieodebraną wiadomość. Była od Harrego:
" Hej kochanie, jednak chłopaki mnie wyciągneli do tego klubu, ale zabawa bez Ciebie to nie zabawa. Właśnie wracamy. Pewnie juz śpisz. Dobranoc;)"
Sms mi porzyszedł o godzinie 1:25, więc w Londynie musioała być 0:25. Nie wiedziałam co o tym sądzić, nie chciałam uwierzyc, w to co pisali ci wszyscy na tych stronach plotkarskich, ale to zdjęcie to zmieniło. Może to był ktos podobny do mojego Harrego? Nie wiem, nie wiem co tym sądzić.
Wstałam i w piżamie poszłam do kuchni. Zrobiam sobie płatki z mlekiem i zasiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakis kanał i tepo sie gapiłam w ekran. Nagle usłyszałam krzyk z telewizora, który wyrwał mnie z przemyśleń. Dziewczynka zaczęła płakac, bo brat jej porwał lalkę.
- Nic ciekawego - uznałam.
Miske po sniadaniu odniosłam do kuchni i umyłam.
Wzięłam telefon i napisałam do Justyny:
"Hej, masz dis wolny wieczór? I cała noc? Może byś przyszła do mnie na noc? Jeśli chcesz oczywiście."
Po 5 minutach odpisała:
"Jasne, to może wieczorem pójdzemy do kina, a potem do ciebie?"
"Spoko, to sprawdze jakie ida filmy"
Napisałam i odpaliłam laptopa. Sprawdziłam jakioe ida filmy i napisałam Justynie.
"Idzie pare fajnych, ale mi sie wyddaję, że dobry będzie "Mroczne cienie" i ten film idzie o 19:00. Co ty na to?"
" No spoko, to sie jeszcze zgadamy"
"Ok"
Odpisałam i do 17:30 wylegiwałam sie przed telewizorem.
********************
Wiem, krótki i w ogóle nic sie w nim nie dzieje, ale mówie wam takie rozdziały tez musza być! No i ten, aaa no własnie mam nowe GG ze starym nie pytajcie co sie stało, więc to mój nowy numer: 44366192 i jesli z kims pisałam to niech mi ktos wysle swój numer np. Ada;) Ok pozdrawiam;)

sobota, 18 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 35 CZ.2

OCZAMI JANE
Wstałam rano i sie zastanawiałam czy prezent doszedł do Harrego. A może sie spóźni i Harry będzie obrażony? Nie wiem. Zobaczymy jak to wyjdzie. Dziś jest piątek 2 lutego. Wstałam o godzinie 6:00 rano. Jak co dzień zrobiłam poranną toaletę i zjadłam śniadanie. Ubrałam sie i wyszłam. Przed blokiem czekał Michał.
- No dziś sie nie spóźniłaś, szacun! - przywitał mnie
- Wiem, wiem boska jestem -zaśmiałam sie
- Nie pochlebiaj sobie.
- Oj ja tylko mówię prawdę -przyznałam.
Szliśmy do szkoły rozmawiając. Głownie to mówił Michał, ja mało co sie oddzywałam.
- Ej coś dzisiaj taka mało rozmowna? - zapytał
- A nic - powiedziałam
- Powiedź.
- Ech mój chłopak ma dzisiaj urodziny i sie zastanawiam czy mu prezent doszedł. - powiedziałam
- Nie martw sie, jak nie dojdzie na czas to pewnie to zrozumie. - pocieszał mnie
- Może, zobaczymy.
Na matematyce poczułam wibrację w kieszeni, czyli mi przyszedł sms. Włożyłam telefon do piórnika i odczytałam sms-a. Był od Harrego;
" Dziękuję za prezent;) I za to, że nie zapomniałaś. Moja mama chce cie poznać, więc jest kolejny powód dla, którego musisz przylecieć do Londynu."
" Prezent to tylko formalność. Postaram sie przekonać tatę. Wczoraj nie zdążyłam już pogadać z tatą, ale dziś spróbuję z nim pogadać."
"Dobrze. Chłopaki chcą mi dziś zrobić urodziny w jakimś klubie."
" To dobrze, idź zabaw się."
"Bez Ciebie nie idę."
"Idź ja to nic. Nie musisz zostawać w domu przeze mnie. Jesteś osobą znaną, nie możesz siedzieć w domu"
"Ale nie idę, bez Ciebie"
- Panno Nowak? - usłyszałam głos nauczycielki
- Tak? - zapytałam
- Jaki jest wynik tego równania? - zapytała poważnie
- Yyy -zaczęłam sie zastanawiać. Sylwia przysunęła mi karteczkę na której pisało 26. Spojrzałam na nią. Ta tylko pokiwała głowa na tak.
- Więc, wynik to 26 - powiedziałam nie pewnie patrząc na nauczycielkę
- Dobrze. Ale prosze uważać,bo widzę, że jesteś jakaś nieobecna. - powiedziała
- Wydaje sie pani - odpowiedziałam.
Nauczycielka nic nie odpowiedziała tylko sie odwróciła do tablicy.
Reszta lekcji minęła nudno.
Michał dzisiaj kończył później, więc musiałam sama wracać do domu. Na klatce schodowej spotkałam sie z Angelą.
- O cześć - przywitałam sie
-Hej. Skąd wracasz? -zapytała
- Ze szkoły, a ty co?
- Ja sobie dziś zrobiłam wolne - odparła
- Ty leniu! Hehe i gdzie wybywasz?
- A idę na szluga.
- To konieczne? - zapytałam
- Ide sie odstresować - odpowiedziała
- I poco ci to? Tylko sie trujesz - powiedziałam
- E tam. - odpowiedziała - No to cześć.
- Pa - powiedziałam odprowadzając ja wzrokiem.
Drzwi do mieszkania były otwarte. Zdziwiło mnie to, bo rano na pewno je zamykałam, a tata miał kończyć później.
Ostrożnie weszłam do środka rozglądając się. Położyłam torbę na ziemi i wzięłam w dłonie parasolkę, która leżała obok. Powoli skierowałam sie do kuchni, skąd było słychać jakieś hałasy. Szlam powolnym krokiem do pomieszczenia. Gdy znalazłam sie przy wejściu zacisnęłam bardziej uścisk na parasolce. Wychyliłam głowę i to co zobaczyłam wręcz mnie ucieszyło. Przy blacie stał tata i cos pichcił. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do pomieszczenia.
- O Jane, juz jesteś - powiedział na mój widok
- Cześć tatku. - pocałowałam rodzica w policzek
- Po co ci ta parasolka? - zapytał
- Myślałam, że ktoś sie włamał do mieszkania. - odparłam.
- Dzis wcześniej skończyłem, mieliśmy udany projekt i szef dał nam reszte dnia wolne - wyjasnił
- To dobrze.
- Idź ściągnij płaszcz i umyj ręce zaraz będzie obiad.
- Dobrze. - powiedziałam i opuściłam pomieszczenie.
Zjadając posiłek zabrałam głos.
- Tato, nie chce cię męczyć, ale mogłabym w ten weekend polecieć do Londynu?
- A jest jakas specjalna okazja, żebyś tam leciała? - zapytał
- Harry ma dzis urodziny. - odpowiedziałam
- Nie wiem, zastanowię się. - powiedział
- Czego sie boisz? Dlaczego nie moge tam polecieć?
- Boję sie tego, że tam polecisz i juz nie wrócisz... - zamilkł
- To tylko weekend - powiedziałam.
Przez chwilę w ogóle sie nie oddzywał.
- Na razie nie mamy tyle pieniędzy - przerwał ciszę
- Harry powiedział,że mi kupi jak będzie trzeba - powiedziałam
- Jak to będzie wyglądało, że on ci bilet będzie kupował? Pojedziesz za 2 tygodnie dobrze? - zapytał
- Jesteś kochany - przytuliłam go.
- Wiem - zaśmiał sie
- A wcześniej jakoś sie nie da? - zapytałam
- Nie za bardzo.
- Dobrze, może być, dzięki- powiedziałam.
*******************************
Jest rozdział 35;) No ten już jakiś lepszy wyszedł i dłuższy. Mam nadzieję, że wam sie podobał.
Pozdrawiam;)

wtorek, 14 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 34 CZ.2

OCZAMI HARREGO
Obudził mnie Lou, spiewając hymn Wielkiej Brytanii. Musiałem wstac, bo inaczej by mi nie dał spokoju i cały czas by śpiewał. Wstałem więc i zerknąłem na zegarek, który wskazywał, że jest godzina 11:30. Nie zakładając nic na siebie powędrowałem do kuchni.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! - usłyszałem.
W kuchni stali wszyscy chłopcy, Paul, i jeszcze pare osób, wśród których były kobiety...
- Ja tylko, no ubiore sie - wyjakałem i szybkim krokiem przeszłem do mojego pokoju.
Włożyłem na siebie bieliznę, kremowe rurki, biały t-shirt i białe conversy. Ubrany już ponownie zagosciłemw kuchni.
- Wszystkiego najlepszego brachu - przytulił mnie Zayn
- Dzieki stary, weź rzuc to palenie, bo smierdzisz - powiedziałem
- Jak zwykle szczery do bólu - zabrał głos Paul
- No, a jakby inaczej - zasmiałem sie
- No Styles, juz ci 19 stukneła. Oj ty staruchu, wszystkiego najlepszego - przytulił mnie, po męsku
- Dzięki - odparłem z usmiechem.
Jeszcze przez kilkanascie minut przyjmowałem życzenia od zebranych. W końcu ujrzałem sylwetkę, bardzo znanej mi dziewczyny.
- Gemma! - uściskałem siostrę
- Harry! Mój mały braciszek ma juz 19 lat! Sto lat! - poczochrała moje włosy
- Dziekuję, a jest mama? - zapytałem rozgladając sie po pomieszczeniu. Poczułem jak ktos mnie delikatnie łapie za bark. Odwróciłem sie i zobaczyłem mamę.
- Cześć mamo - uściskałem ją
- Harry synku, nie dawno ci musiałam pampersy zmieniac, a teraz juz masz 19 lat - wzruszyła sie
- Oj mamo, az taki duży nie jestem, pogadamy jak bede miał 40 lat. - zasmiałem sie
- To gdzie masz ta twoja dziewczynę? Mówiłes, że mi ją przedstawisz - powiedziała rozgladajac sie
- Nie ma jej tu - posmutniałem
- Dlaczego? - wypytywała mama
- Musiała, wracac na jakis czas do Polski, ale za nie długo wróci to ja poznasz - usmiechnałem sie lekko
- Mam nadzięję. Chodx na sniadanio-obiad, bo umierasz z głodu znając sie - zasmiała sie.
Zjedliśmy wszyscy po nalesniku, a potem mama pokroiła torta, którego upiekła. Nie planowałem urządzać, żadnej imprezy urodzinowej. Co chwila spogladałem na telefon czy ktos nie dzwoni, lub czy nie dostałem sms-a. Mówiąc ktos, miałem na mysli moja dziewczynę Jane.
- Może zapomniała? Ma wiele spraw na głowie - pomyslałem. Jakos sie próbowałem pocieszyc, ale cos mi to nie wychodziło. Było mi przykro, że moja dziewczyna, nie pamietała o moich urodzinach.
Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Jako "gospodarz" dzisiejszej imprezy poszedłem je otworzyć.
- Dzień dobry - przywitał sie listonosz
- Dzien dobry - odparłem - Ma pan cos dla nas?
- Wiem pan, że dla was zawsze cos mam - zasmiał sie szukając wszystkich listów w torbie.
Wyciągnał pare listów i pare paczek i wręczył mi je.
- Jeszcze jedno - powiedział znowu grzebiąc w torbie. Wyciągnął pudełko, które najbardziej sie rzucało w oczy.
- Prosze i życze miłego dnia - powiedział i poszedł.
- Dowidzenia - odparłem zamykając drzwi.
Usiadłem na kanapie i wziałem w dłoń to pudełko, które listonosz dał mi jako ostatnie. Były na nim poprzyklejane zdjecia, których fanki na pewno nie widziały. Odwiązałem czerwona kokardkę i otworzyłem wieko. W środku była kartka. Wyciągłem ja i zaczałem czytać:
Drogi Harry,
Dziś sa twoje urodziny, nie zapomniałam, jak mogłabym zapomniec o urodzinach mojego chłopaka? Nawet nie wiesz jak bardzo za Toba tęsknię i nie moge sie doczekac, kiedy przylece do Londynu chodźby na weekend. Nie bede sie duzo rozpisywac, Więc w pudełku masz cos jeszcze...

Zerknałem do środka. Znajdował sie tam wisiorek. Była to polowa srebrnego serca. Znajdowały sie na nim 2 litery :"LO". Nie muszę sie zastanawiać co jest napisane na drógim kawałku tego serca. Obruciłem połówke serca w dłoni. Na drógier stronie był też wygrawerowany napis :"Miłość przet..." I dalej juz nie było. Spojrzałem jeszcze do pudełka. Było tam zdjęcie Jane z drógą połówka serca na szyi. Z tyłu na zdjęciu pisało:
Ja mam dróga połówkę. Jak sie spotkamy to te wisiorki jak i my bedziemy stanowic jednośc"
*********************
Dobra ten rozdział był najgorszym jaki napisałam ever! W życiu nie miałam takiego braku weny! Amen. Pozdrawiam;)
PS: Wiem, że którki...