piątek, 29 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 23 CZ.2

Lokers wstał jak poparzony.
- Ale co? – zapytał zaspany
- Z 30 minut odlatuje mój samolot – powiedziałam wybiegając z jego pokoju. Biegłam po schodach z jednym butem. Wpadłam do salonu, a wszyscy siedzieli tak jak ich zostawiliśmy. Zaczęłam szukać mojego buta, którego nie mogłam znaleźć.
- Gdzie jest mój but? – zapytałam.
W tej chwili do salonu wpadł Hazza.
- Co się stało? – zapytała Angi
- Za 30 minut mam samolot, Louis oddawaj buta – powiedziałam.
Ten posmutniał i mi go dał. Ubrałam go i otworzyłam drzwi. Wszyscy za mną wyszli. Zaczęłam biec truchcikiem.
- Zaczekaj! – zawołał Hazza i dobiegł do mnie – wskakuj – powiedział pokazując na plecy.
Patrzyłam na niego z miną WTF?
- No wskakuj, nie możesz mi się przemęczyć.
- Ale mam własne nogi – powiedziałam
- Oj wskakuj – nalegał
- Masz nieźle zryta banie - odparłam.
Zrobiłam lekki rozbieg i wskoczyłam na plecy lokowatego. Biegł dość szybko jak na takie przeciążenie. Po 2-3 minutach byliśmy już u mnie. Tata siedział zniecierpliwiony w salonie z telefonem w ręku.
- Gdzieś ty była? Komórki nie masz? – zap0ytał
- Przepraszam straciłam poczucie czasu – wyjaśniłam
- Bierz szybko torbę i jedziemy – powiedział.
Wbiegłam do pokoju i wzięłam podręczną torbę, w której miałam najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam do salonu. Wszyscy już byli na zewnątrz. Spojrzałam jeszcze raz na mieszkanie i posmutniałam. Przypomniały mi się różne wspomnienia związane z tym domem. To jak w dzień poznania One Direction bebłam ze schodów, jak pierwszy raz zaprosiłam tu Lilly, jak się tu wprowadzałam. Właśnie ten moment, w którym się tu wprowadziliśmy. Byłam wtedy święcie przekonana, że lepiej niż w Polsce nam tu nie będzie. Z czasem zaczęło mi się tu podobać, aż w końcu pokochałam Londyn. Tak go pokochałam, że nie chce go opuszczać.
- Jane idziesz? – z przemyśleń wyrwał mnie tata
- Tak idę – powiedziałam.
Spojrzałam jeszcze raz na mieszkanie i zamknęłam drzwi. Wsiadłam do samochodu i dałam tatowi klucze.
- To komu sprzedałeś dom? - zapytałam rodziciela
- Jakiemuś biznesmenowi, chciał ten dom dla swojego syna i jego dziewczyny. Dał dość dobrą sumkę. – powiedział.
Przytuliłam się do Harrego. Wszyscy pojechaliśmy dużym autem. Przez cała drogę byłam wtulona w loczka. Nie mogłam uwieży6ć, że zostawiam Londyn, przyjaciół, Harrego…
Na drodze zrobił się korek. Spojrzałam na zegarek. Do odlotu zostało 15 minut.
- Jak się spóźnimy na ten samolot to ci… - nie dokończyła tata, bo zapaliło się zielone światło.
- Tato puść radio – powiedziałam.
Ojciec bez słowa włączył.
- Przed nami pierwsze miejsce notowania, na którym znalazł się znany boysband czyli One Direction i What Makes You Beautiful – powiedział mężczyzna w radiu. Zaraz po tym zabrzmiała melodia piosenki.
You're insecure
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the d-o-oor
Don't need make-up
To cover Up
being the way that you are is e-enough
Słuchałam piosenki, przyszła kolej na Hazze.
„Everyone else in the room can see it
Everyone else but you” – zaczął śpiewać patrząc na mnie. Wszyscy zaczęli śpiewać refren. P[przyszła kolej na Zayna.
„So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong
I don't why
You're being shy
And turn away when I look into your eye eye eyes...” – śpiewał do Lilly.
Staliśmy w korku, a ci śpiewali. Szyby nie były przyciemnione, a jeszcze mieliśmy je lekko otwarte. Zobaczyłam jakąś dziewczynę stojącą z komórką, chyba nas nagrywała.
- Harry patrz – powiedziałam do loczka. Ten widząc fankę wystrzeżył ząbki i jej pomachał. Dziewczyna z wrażenia upuściła telefon. Zapaliło się zielone światło i ruszyliśmy. Już bez żadnych korków dotarliśmy na lotnisko. Zostało 7 minut na pożegnanie się. Przed wejściem przez bramkę zaczęłam się z nimi żegnać.
- Jane! – rzuciła mi się w ramiona Lilly – będziesz nas odwiedzać, prawda?
- Jasne, że będę nie zostawię was – powiedziałam tuląc się do przyjaciółki. Gdy się od niej odlepiłam przytuliłam Zayna.
- Masz mi się nią opiekować – rzekłam
- Nie masz się o co martwić. Będę ja pilnował jak oka w głowie – odparł.
- Mam nadzieję. Niall chodź tu do mnie – wyciągnęłam ręce w stronę blondasa. Ten już prawie ryczał.
- Nie płacz. Będziemy się odwiedzać. Przyjadę na wakacje, a wy do mnie na ferie. Załatwicie sobie koncert w Polsce.
- Tak? – zapytał
- Pewnie, że tak.
- To dobrze, ale to i tak za mało.
„Pasażerów lotu do Polski zapraszamy do bramek” – zabrzmiał kobiecy głos.
- Dobra, trzeba się pośpieszyć, Liam – powiedziałam zawieszając się na szyi zespołowego tatusia – Masz dalej trzymać nad nimi kontrolę, bo nie wiadomo co im strzeli do tych łbów.
- Niech cie o to głowa nie boli. Będą pod dobrą opieką.
- Dobra Liam odwal się teraz moja kolej – powiedział Tommo odpychając Liama – I kto mi teraz będzie dokuczał jak nie ty6 i komu będę chował buty i przedrzeźniał jak ciebie nie będzie? – zapytał ściskając mnie
-0 Masz jeszcze Nialla, Lilly, Liama, Zayna, Harrego.
- Ale to nie to samo – posmutniał.
- Odkleiłam się od marchewkowa i wręcz rzuciłam się w ramiona Hazzie i ścisnęłam go jak najmocniej. Do moich nozdrzy wleciał wyraźny zapach jego perfum.
- Będę tęskniła – wyszeptałam
- Ja będę bardziej – odparł
- Jane musimy iść – powiedział tata.
Odkleiłam się od loczka i spojrzałam w jego zielone oczy. Były przepełnione smutkiem, goryczą, ale i… miłością? Pocałowałam go i jeszcze raz spojrzałam w te oczy. Chciałabym patrzeć na nie codziennie, nawet w nich utonąć, jeśli to możliwe, żeby tylko pozostać z nim.
Wzięłam torbę i przeszłam przez bramkę. Miałam łzy w oczach. Chciało mi sie płakać, tak tu i teraz. Ale musiałam być w ich oczach silna. Już miałam wchodzić do rękawa gdy usłyszałam głos Harrego:
- Jane zaczekaj! - podbiegł do bramki.

****************
Ufff nareszcie wakacje. Dobrze, bo już miałam tej szkoły po dziurki w nosie. A co do rozdziału ech no wzruszające trochę, nie no chyba przesłodzone... Wy oceńcie, w komentarzach, a za tamte bardzo dziękuję. Życzę udanych wakacji!!!!! Pozdrawiam;)


poniedziałek, 25 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 22 CZ.2

- Proszę – powiedział podając mu i się wrednie uśmiechając.
Liam wziął łyżkę i powoli zbliżył do ust. Przełknął głośno ślinę i otworzył lekko usta.
- Nie mogę – powiedział
- Co? Liam zrób to dla nas – odparł Zayn błagalnym tonem
- No, ale… - zaczął Payne, ale Malik spojrzał na niego jak szczeniaczek. Li zastanawiał się chwilę. Bez wahania włożył łyżkę z lodami do buzi. Trzymał lody w jamie ustnej nie połykając i krzywiąc się.
- Połknij – zaczął Hazza
- No połknij – dodał Nialler
Po chwili Liam odetchnął z ulga i oparł się o kanapę.
- Brawo jak chcesz to potrafisz – powiedział Lou. Li się skrzywił i pobiegł do łazienki. Było słychać odgłosy wymiotowania.
- Biedny Liam – powiedziałam i poszłam do niego. Tatuś odmawiał litanie do kibla. Rzadki widok…
10 MINUT PÓŹNIEJ
Wszyscy z powrotem siedzieli w salonie. Teraz przyszła kolej na mulata.
- Zayn, lusterko – powiedział Harry wyciągając dłoń
- Już – powiedział nerwowo grzebiąc po kieszeniach.
Po chwili miał już w dłoni 2 lusterka i szukał dalej. Wyciągnął jeszcze jedno.
- Gdzie ty to chowasz? – zapytałam patrząc na zwierciadła. Ten uśmiechnął się drętwo i spojrzał na 3 lustereczka o wielkości dłoni 5-lrtniego dziecka. 2 były kwadratowe, a jedno okrągłe.
- Może to – powiedział podając okrągłe – nie albo to – dał mu kwadratowe.
- Zastanów się, tracę cierpliwość – powiedział lokers
- No to jednak to – powiedział i oddał kwadratowe. Było widać smutek w jego oczach. Jak ktoś może być tak przywiązany do lusterka? I to jeszcze facet?
- Dobra., lody i lusterko załatwione, my z Niallem dotrzymamy słowa – powiedział Louis – teraz twoja kolej lokers.
- A paczki żelków? – zapytał
- HARRY GADAJ! – wydarł się na całe gardło Nialler
- No dobra. Więc „What Makes You Beautiful” stał się numerem… - przerwał i popatrzył po zgromadzonych – numerem jeden!
- Ułłł yeah!!!!!! – krzyknęli wszyscy
- I co Liam warto było zjeść te lody? – zapytał zielonooki
- Nie wiedziałem, że to powiem, ale warto – odparł
- To co teraz robimy? – zapytała Angi
- Wiecie na co mam ochotę? – zapytałam – na czerwony telefon?
Mamy taki czerwony telefon, z którego nikt Niue korzysta. I gdy się nam nudzi to dzwonimy z niego na przypadkowe numery.
Nialler pobiegł na górę i po chwili wrócił trzymając w ręce czerwony telefon.
- Ja pierwsza! – krzyknęłam
- Ja drugi! – zawołał Louis
- Dobra, to może taki numer – powiedziałam i zaczęłam wybierać cyfry. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i dałam na głośnomówiący. Po dwóch sygnałach ktoś odebrał.
&&&&
- Halo? – odezwał się męski głos w telefonie
- Witam – powiedziałam – pamiętasz mnie?
- Yyy nie, a kto dzwoni?
- No to ja kotku, nie pamiętasz?
- Czyli kto?
- Eliza, no nie pamiętasz?
- No jakoś nie kojarzę.
- Chciałam ci powiedzieć, że jestem z Toba w ciąży i będziesz płacił alimenty.
- Co?! Przepraszam, ale nie wiem kim ty jesteś i nie możesz być ze mną w ciąży, bo jestem nie płodny! – krzyknął mężczyzna i się rozłączył.
&&&&
Wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
- Dobra, teraz moja kolej – powiedział Lou i wziął ode mnie telefon. Wybrał numer i dał na głośno mówiący.
&&&&
- Tak? – odezwał się młody i dziewczęcy głos
- Cześć – odpowiedział Louis
- Cześć, a mogę zapytać kto ty, bo nie mam tego numeru zapisanego.
- Jestem Louis ten z…
- Ten z One Direction? – zapytała podekscytowana
- Tak, znasz nas?
- Kto nie zna!
- Jak masz na imię?
- Jestem Alice.
- Miło mi poznać.
- Skąd masz mój numer?
- Nie wiem, wróciłem z imprezy i miałem zapisany na ręce.
- Ale, ja ostatnio nie byłam na imprezie, mam szlaban.
- A to nie ty? Szkoda, to cześć.
&&&&
- Narobiłeś jej tylko nadziei – odezwała się Angi
- No cóż, „Mała patrz, cywilizowany świat. Tam tam tam tam ta ra ta ra tam – zaczął nucić piosenkę
- Oj zamknij się! – krzyknął Niall
- No co? To piękna piosenka.
- Oglądamy jakiś film? – zaproponowałam
- Chętnie, może horror? – zapytał Hazza
- Tylko horrory i horrory, coś romantycznego. Na przykład „Love Actuallity”?
- Skąd wiedziałaś? – zapytał Harry
- A co miałam wiedzieć? Po prostu lubię ten film.
- Serio nie wiedziałaś? – zapytał ponownie
- No, ale co miałam wiedzieć?
- No, że „Love Actuallity” to mój ulubiony film.
- Naprawdę?
- No.
- Mój też – powiedziałam uśmiechając się
- To oglądamy „Love Actuallity” – powiedzieliśmy równocześnie z lokersem.
Oglądnęliśmy nasz ulubiony film i dochodziła 12:00.
- Dobra ludzie będę się już zbierać – powiedziałam wstając.
- Nie idź jeszcze – poprosił Hazza łapiąc mnie za rękę
- Muszę, za 4 godziny mam samolot.
- To dopiero za 4 godziny, jeszcze dużo czasu.
- Uwierz mi, naprawdę chciałbym zostać, no ale muszę – powiedziałam ubierając buty. Ubrałam już jednego gdy Harry podszedł do mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Nie, tylko nie ten uśmieszek – powiedziałam cofając się
- Ale jaki uśmieszek? – zap0ytał zbliżając się
- O taki – powiedziałam wskazując jego usta.
Nagle poczułam, że już doszłam do drzwi. Lokers wziął mnie na ręce.
- Co ty robisz? – zapytałam
- Nie chciałaś zostać po dobroci, to zostaniesz siłą – powiedział kierując się w stronę schodów. Miałam na nogach tylko jednego buta.
- No, ale mój but – powiedziałam
- Nie bój się nie ucieknie – odparł i wszedł na pierwszy stopień
- Nie byłbym tego taki pewny – zawołał Lou
- Widzisz – powiedziałam do krętowłosego
- Nie wracamy – powiedział kręcąc głową
- Fuck – zamruczałam pod nosem
- Co? – zapytał lokers
- Nic – odparłam z poker face – jak się spóźnię na samolot, to będzie tylko i wyłącznie twoja wina, a wtedy mój tata nas zabije – zagroziłam
- Najwyżej zostaniesz ze mną na zawsze – odparł i wszedł do swojego pokoju.
Leżeliśmy na łóżku i gadaliśmy o różnych pierdołach i ważnych sprawach. Nie wie kiedy zasnęłam.
Obudziłam się wtulona w loczka. On tez spał. Spojrzałam na zegarek i była 15:30. Wstałam szybko i zaczęłam budzić Harrego.
- Harry wstawaj za 30 minut mam samolot – krzyknęłam.
*****************************
I co podoba się?? Dziękuje za te komentarze, podnosza człowieka na duchu;) Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Zbliżaja sie wakacje i sie ciesze, ale ludzie będe tęsknić przez te 2 miesiące za swoja pojeb**ą klasą. Tak więc jeszcze raz dziękuje i komentować;)

piątek, 22 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 21 CZ.2

RANO
Obudziłam się na kanapie w salonie. Zdziwiło mnie to, bo na pewno poszłam spać do pokoju. Przypomniałam sobie, że wczoraj była pełnia, a że ja nie jestem normalna zawsze coś musze odwalić: albo lunatykuje, albo drę mordę na całego. Kiedyś się obudziłam w piwnicy, takie cos jest jest gorsze od domówki po której człowiek się budzi zarzygany w klopie, albo gorzej. Wstałam leniwie i zobaczyłam, że jestem w samej bieliźnie.
- Boże co ja w tą noc robiłam? – pomyślałam – chyba serio ocipiałam.
Zobaczyłam tez, że na ciele mam czerwone plamki jakby z krwi czy czegoś takiego, a ręce to miałam całe czerwone. Szybko poszłam do pokoju. Klamka tez była usmarowana czerwonym czymś. Otworzyłam drzwi i to co zobaczyłam mnie zamurowało. Wszystkie meble które znajdowały się pod ścianą, która nie miała okien ani drzwi znajdowały się na środku pokoju, w czym moje ukochane łóżko. Zaś na tej ścianie było namalowane czerwonym kolorem:
„ I LOVE LONDON”
Stałam wmurowana. Wiedziałam, że podczas pełni jestem zdolna do wszystkiego, ale do czegoś takiego? Szybko wygrzebałam jakieś stare dresy. Upięłam włosy i zeszłam do piwnicy po farbę. Mój pokój miał 2 ściany czerwone, a 2 kremowe. Wzięłam resztkę tej kremowej farby, wałek i wróciłam do pokoju. Rozłożyłam folię i zaczęłam malować. O dziwo nawet ładnie to zamalowałam. Szybko odniosłam artykuły z powrotem do piwnicy. Meble ustawiłam tak jak były tylko nie dosuwałam do końca, ponieważ rozpaprałabym moje dzieło. Gdy wszystko było po staremu poszłam się wykąpać. Ciężko było zmyć ketchup, bo się okazało, że to on, ale jakoś dałam radę. Skąd ja tyle ketchupy wytrzasnęłam? Wolałam się nad tym nie zastanawiać. Już się zaczynam sama siebie bać. Wykąpałam sie, wysuszyłam włosy i zaczęłam zastanawiać się w co się ubiorę. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je, a tam stał tata.
- Jane dlaczego masz klamkę posmarowaną… - nie dokończył, bo przyłożył sobie dłoń pod nos wciągając zapach przyprawy – ketchupem?
- Yyy zrobiłam sobie zielona noc, no wiesz ostatnia, a pasty nie było więc ketchup, też dobry.
- Co tak u ciebie pachnie farbą? – zapytał zaciągając się powietrzem z wnętrza pokoju.
- Malowałam sobie paznokcie – pokazałam dłonie
- Dobrze, pamiętaj, że o 16:00 mamy samolot.
- Dobra.
Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Tata właśnie wyrzucał puste opakowanie po mleku. Otworzył kosz i zobaczyłam pełno opakowań po ketchupie.
- Cos dużo na tą klamkę ketchupu wylałaś – powiedział
- A no ten.. co jest na śniadanie?
- A co chcesz? – zapytał
- Ummm może kanapkę z nutellą.
- To sobie zrób, ja idę pakować kartony.
- Dziękuję ci bardzo – odparłam wystawiając mu język.
Zrobiłam sobie kanapkę z nutellą i do tego gorącą czekoladę. Nie wiedziałam co miałam robić, nudziło mi się. Postanowiłam pójść do Hazzy.
Zanim zdążyłam zadzwonić, drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałam Nialla.
- Cześć wieczni8e głody – przywitałam się
- Hej Jane – odparł szczerząc się – wchodź.
Weszłam do środka i wszyscy siedzieli przed wyłączonym telewizorem. Miny mieli bardzo poważne, Az tak poważnych jeszcze ich nie widziałam. Usiadłam koło9 Harrego. Nikt się nie odezwał.
- Wynegocjujmy to – zabrał głos Zayn w stronę Hazzy poważnym tonem
- No dobrze – odparł loczek.
Ta scena była rodem z kryminału, w którym gangsterzy próbowali się dogadać.
- Co jest grane? – zapytałam
- Cii… - uciszył mnie Niall przykładając sobie palec do ust. Na resztę zdarzeń czekałam w milczeniu.
- Będziemy mieć zwierzątko zespołu, czy kota – powiedział chytrze lokers
- Co?! Nie zgadzam się, zresztą już mamy zwierzątko zespołu Nialla – powiedział Lou.
Ja siedziałam z miną: WTF?
- Kot i koncert w kraju, którym będę chciał – powiedział Hazza
- Koncert tak, kot nie – odparł zawzięcie Liam
- Koncert, do tego od każdego po paczce żelków i… Liam zjesz lody łyżką, Zayn oddasz swoje lusterka, Niall przez tydzień nie pójdziesz do Nando’s, Lou… Lou powie na video diary, że marchewki smakują jak papier toaletowy. Zrobicie to i będzie git – powiedział
- Chyba śnisz – oburzył się zespołowy tatuś
- Jak chcecie – powiedział zielonooki wstając
- Czekaj – powiedział Zayn łapiąc go za nadgarstek – jedno lusterko, jedna łyżkę lodów, jeden dzień bez Nanod’s i… dzien bez marchewek – zaproponował
- Hmmm – zamyślił się lokers – może być, ale najpierw wy.
- Dobra, zaczynamy od Liama – powiedział Lou
- Dlaczego ode mnie? – oburzył się Li
- Bo ja mam dzień bez marchewek, a Niall bez Nando’s, więc albo ty, albo Zayn – odparł Pan Marchewka
- Zayn – powiedział Liam
- Liam – powiedział Zayn. Powiedzieli to równocześnie, więc wyszło śmiesznie.
- Może lepiej niech będzie Liam – powiedziałam
- Czemu? – zapytał z błagalnym wzrokiem
- Bo będziesz miał to szybko za sobą, wiem jakie to dla ciebie straszne.
Liam siedział z poker face, a reszta oprócz Zayna się śmiała. Zayn wyglądał na zmyślonego.
- Pewnie myśli jakie lusterko oddać – pomyślałam
- Lou przynieś lody i łyżkę – rozkazał Hazza.
Pan Tomlinson pobiegł do kuchni. Po chwili wrócił z lodami waniliowymi i łyżką. Postawił na stoliku przed Liamem. Payne patrzył na to z przerażeniem. Zayn otworzył lody i podstawił pod nos Liamowi8. Po 5 minutach Li zdobył się i wziął powoli łyżkę. Wbił ją w lody i nabrał niewielką ilość. Harry widząc ilość deseru jaka chciał zjeść tatuś wziął mu łyżkę i nałożył ogromną porcję.
*************************
Przepraszam ten rozdział mi wyszedł beznadziejny. Nie wiem co naszło mnie z tym ketchupem. No nic jak będą negatywne komentarze to zrozumiem... o ile będą komentarze. Haha nie no wiem, że mnie nie zostawicie i zawsze jakiś mały komentarzyk napiszecie i dlatego jestem wam bardzo wdzięczna.;)







wtorek, 19 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 20 CZ.2

O 0:45 zaczęłam się już zwijać. Harry poszedł ze mną, a reszta dalej się bawiła. Z klubu do mojego domu było niedaleko, więc szliśmy na nogach. Było dość zimno, ponieważ jest marzec. Maszerowaliśmy wolnym krokiem trzymając się mocno za ręce. Rozkoszowaliśmy się wtedy ostatnimi chwilami ze sobą. W końcu Harry zabrał głos:
- Będę cie odwiedzał.
- A ja będę dzwonić za skarpa, i nie tylko – odparłam.
Chodziliśmy tak jeszcze chwilę, aż trafiliśmy pod mój dom. Pożegnałam się z Hazzą i poszłam. Wzięłam prysznic i położyłam się spać.
XXX
„Jestem już w Polsce od dwóch tygodni. Codziennie kontaktuje się się z przyjaciółmi z Londynu. Właśnie dochodziła 18:00, a w Londynie 17:00, chyli godzina naszych rozmów. Siedziałam przy biurku i próbowałam zrobić prace domową, ale mi się to nie udawało. Z niecierpliwością czekałam, aż na ekranie laptopa pojawi się połączenie od Lilly, lub kogoś innego. Zgłodniałam, więc poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki. Posmarowałam jedna nutellą, druga dżemorem i nalałam sobie soku. Kanapki zaniosłam do i wróciłam po sok. Byłam w mniejszej połowie drogi do pokoju, gdy usłyszałam odgłos dzwonka ze skarpa. Szybko ruszyłam do pokoju przy czym się oblałam sokiem, ale w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Odebrałam połączenie i wygodnie usiadłam na obrotowym krześle.
ROZMOWA
-Cześć wszystkim – przywitałam sie
- Jane, jak miło cie widzieć – powiedział Liam
- No cóż sądzę, że też tak mogę powiedzieć.
- Jak tam, lubią cie w szkole? Dobrze się odżywiasz? Dobrze się uczysz? – zasypywała mnie pytaniami Lilly
- Wszystko dobrze. Ej wiecie, że parę dziewczyn mnie zaczepiło pytając czy jestem dziewczyną Harrego.- I co im powiedziałaś? – zapytał Zayn
- Że mnie pomyliły. A propo Harrego, gdzie on jest? – zapytałam
- Zaraz przyjedzie – odparł Lou
- Liam, Niall jak wam się układa z dziewczynami? – zapytałam. Często je tam widywałam ,więc pewnie się polubili.
- Ja chodzę z Julią – pochwalił się Liam
- O to gratulację, a ty Niall na co czekasz? Chcesz, żeby taka dziewczyna jak Jessica ci uciekła? Stary rusz ta swoją irlandzką, farbowaną dupę – powiedziałam. Usłyszałam trzask drzwi u przyjaciół.
- Już jestem – usłyszałam Hazzę. Na dźwięk jego głosu uśmiechnęłam się.
- Słuchajcie, mamy gościa – powiedział – to jest Emma czyli moja dziewczyna.
W monitorze ukazała się para. Harry obejmował w pasie wysoką, szczupłą i blond włosą dziewczynę. Całował ją, tulił się do niej mój Harry! Poczułam ukłucia w okolicy serca, tak ono się łamało na drobne, malutkie kawałeczki nie do sklejenia. Łzy napłynęły mi do oczu.
- O cześć Jane – powiedział spokojnie gdy zobaczył video rozmowę
- Harry jak to twoja dziewczyna, a ja nie jestem nią? – zapytałam łamiącym się głosem
- Sama mówiłaś, że związek na odległość nie ma sensu. Ty siedzisz w tej Polsce, ja w Londynie. Na pewno też sobie kogoś znajdziesz – powiedział i poczułam kolejne ukłucie w sercu
- Sam nalegałeś, żebyśmy spróbowali! – zaczęłam krzyczeć
- Bo myślałem, że to ma sens! Ale jednak nie ma! Nie będziemy już razem, rozumiesz?! – krzyknął
- A idź się pierdol z tą dziwką! – odkrzyczałam i zamknęłam z hukiem laptopa.
Rzuciłam się na łóżko z płaczem. Wstałam po chusteczki. Poszłam do salonu. Zaczęłam grzebać we wszystkich półkach, na górze i na dole. Znalazłam je i się wyprostowałam. Skierowałam się w kierunku mojego pokoju. Przed sobą zobaczyłam drzwiczki od półki. Nie zdążyłam wyhamować i w nią pierdolnęłam. Dość mocno się uderzyłam więc upadłam na ziemię.
XXX
Obudziłam się w swoim pokoju w Londynie. Byłam zdyszana i cała spocona. W końcu zdałam sobie sprawę, że to był tylko koszmarny sen. Spojrzałam na wyświetlacz komórki i była 3:00 nad ranem. Przypomniał mi się film „Egzorcyzmy Emily Rose”. Wciągnęłam kilka głębokich oddechów, sprawdzić czy nie czuć spalenizny. Stuknęłam się w czoło i powiedziałam sama do siebie:
- Chyba ocipiałam.
Ubrałam na stopy kapcie w króliczki i zeszłam do kuchni napić się mleka.
******************************
OMG juz 20 rozdział. Jakos to szybko leci. Będę sie starała wypełnic waszą prośbe, aby dodawac częściej rozdzaŁy. Teraz ostatnio miałam mniej czasu poprawianie ocen, uczenie się na egzamin na karte motorowerową... a propo kary motorowerowej ZDAŁAM LUDZIE ZDAŁAM!! Hahah w końcu. Dziękuję serdecznie za komentarze pod tamtym rozdziałem naprawdę one mnie motywują, i każda co ma blog to wie. Więc w komentarzach nie ustępowac tylko pisac dalej;)



niedziela, 17 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 19 CZ.2

WIECZOREM
Do dyskoteki przygotowywałyśmy się u Lilly, ponieważ u mnie to było niemożliwe. Byłyśmy już prawie gotowe gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Mamo otwórz! – krzyknęła Lilly
- To wasi koledzy – odparła
- Niech poczekają my zaraz zejdziemy.
20 MINUT PÓŹNIEJ
- Dziewczyny chwilę to ile u was znaczy godzinę? – dobiegł z dołu głos Liama
- Już idziemy! – odpowiedziałam.
Zeszłyśmy po schodach co nie było lada wyzwaniem, a chłopaki zagwizdali.
- Czy my się znamy ślicznotko? – zwrócił się Zayn do Lilly
- Miło mi jestem Angi – odparła
- Cóż to za piękne imię. Ja jestem Zayn – odpowiedział całując ja w rękę
- Dlaczego powiedziałaś na siebie Angi? – zapytał Niall
- Bo tak mam na imię głupku.
- Ty masz na imię Angi, a nie Lilly? – zapytał Louis
- Tak to moje imię.
- To czemu wszyscy na ciebie mówią Lilly? – zapytał Liam
- Bo to moje przezwisko – odparła
- Aaaa – odpowiedzieli chórem
- Dobra zwijajmy się na ta imprezkę – powiedziałam
- Tylko szko9da, że ta imprezka będzie naszą ostatnią – posmutniał Hazza
- Nie smutaj – powiedziałam przytulając się do9 niego. Chociaż udawałam, że wszystko będzie dobrze to w środku za wszelka cenę chciałam zostać w Londynie. Czułam, że tu jest moje miejsce przy Harrym, Lilly i reszcie chłopaków. Kurde czy ten oszust musiał akurat trafić na mojego tatę?
Wieczór był niesamowity. Cały czas tańczyłam z Harrym. Parę razy tylko z Niallem, hmmm wprawdzie to z wszystkimi udało mi się zatańczy6ć nawet z Angi. Powoli dobijała godzina duchów czyli 24:00. Tata kazał mi być w domu o 1:00. Właśnie szła piosenka Pink-I don’t belive you. Tańczyłam z Haroldem. Kiwaliśmy się do rytmu wtuleni w siebie. O dziwo chłopaków nikt nie rozpoznał dzięki temu mieliśmy cały wieczór dla siebie. Gdy piosenka się skończyła zawołałam Lilly, żebyśmy poszły podpudrować noski. Weszłyśmy do toalety, a ja powiedziałam:
- Ten make-up to był pretekst, tak na prawdę muszę na kibel – powiedziałam
- Szczerze to ja też – powiedziała i jednocześnie weszłyśmy do kabin.
Po chwili ja już wyszłam. Skierowałam się do umywalek. Stała tam dziewczyna, która wydawała mi się znajoma. Przyjrzałam się jej i skapłam się, że to ta dziewczyna z wypożyczalni filmów, jak jej to było?? Jessica no tak.
- Jessica tak? – zapytałam
- Tak Jessica, a ty Jane. – powiedziała uśmiechając się
- Tak. Jeszcze raz cie przepraszam za ta sytuacje w wypożyczalni.
- Nic się nie stało, przynajmniej mam ich autografy – puściła mi oczko
- To może w ramach rekompensaty przyłączysz się do nas. No do całej paczki – zaproponowałam
- Ale, ja nie jestem sama – powiedziała zakłopotana
- Z chłopakiem? – zapytałam cicho
- Nieeeee – zapewniła mnie – z przyjaciółką.
- O to świetnie, dołączycie do nas, nie?
- Pewnie będziemy wam przeszkadzać – powiedziała
- A skąd – odparłam – nie Lilly?
- No – zaprała głos przyjaciółka dołączająca do nas
- Julka co ty na to? – zapytała Jessica koleżankę która powoli zmierzała w naszym kierunku. Ta spojrzała na nią błagalnym wzrokiem.
- I po co ja się ciebie pytam – powiedziała Jessica
Wyszłyśmy z ubikacji i dołączyłyśmy do chłopaków.
- Przyprowadziłyśmy towarzystwo – powiedziałam
- To jest Jessica, a to Julia – przedstawiła dziewczyny Angi
Niall wpatrywał się w Jessicę jak w obrazek. Podszedł do niej nieśmiało i wyciągnął dłoń.
- Niall – powiedział uśmiechając się niepewnie
- Jessica – odparła podając chłopakowi swoja dłoń
- Może zatańczysz? – zapytał drapiąc się po głowie
- Chętnie, ale ja nie umiem tańczyć – powiedziała zdezorientowana
- Kroki się nie liczą – dodał już odważniej.
Oboje powędrowali na parkiet. Julia stała trochę zmieszana. Liam widząc to zrobił jej miejsce obok siebie.
- Usiądź – zaproponował jej. Ta się promiennie uśmiechnęła i zajęła miejsce obok chłopaka.
****************************
Kurde jaka ja jestem zakręcona ludzie to wy nie wiecie. W tej wypożyczalni to normalnie w świecie pomyliłam imiona. Ale postarałam sie jak mogłam i to naprawiłam. Mam nadzije, że rozdział sie będzie podobał, jeśli tak to piszcie w komentarzach nawet i krytyke... I błagam no komentujcie, a i zapomniałabym przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale byłam na weekend u cioci, a kartek z opowiadaniem sobie nie wzięłam. Tak to sie myśli. Życze miłej reszty niedzieli;)

wtorek, 12 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 18 CZ.2

NASTĘPNEGO DNIA
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Usłyszałam głos taty. Zeszłam na schody zobaczyć kto to odwiedził nas o tak wczesnej porze. Na dole tata oprowadzał młode małżeństwo po domu. Stałam z miną WTF?
- O właśnie to jest moja córka Jane. – powiedział tata do pary
- Dzień dobry – powiedziałam sztucznie uśmiechając się
- Witaj. Jak ci się spało? – zapytała młoda kobieta w stanie błogosławionym

- Dobrze. – odparłam i poszłam do pokoju.
Witaj? Skąd oni są ze średniowiecza? I co ja to obchodzi jak mi się spało? I w tym momencie wpadłam na genialny pomysł. Zeszłam na dół już ubrana z miną jakby mnie cos bolało. Tak samo co chwila jęczałam jakby ktoś mnie bił.
- Ałaa.. – zajęczałam zginając się po płatki
- Cos ci się stało? – zapytała ta sama kobieta, która się mnie pytała jak mi się spało.
- Nie nic… to wszystko przez tego psa wie pani? On cały czas szczeka i to w nocy w dzień go pani nie usłyszy tylko w nocy i to jak jest pełnia to najbardziej. Nie wiem może to jakiś wilkołak albo co? Kiedyś kupiłam wiatrówkę i przez 3 tygodnie co noc na niego polowałam i co? Jak dostał strzała w łeb to po 5 minutach wstawał jakby nigdy nic. I weź tu się wyśpi. Potem jakieś psie dziwki sobie przyprowadzał i robił balangi co noc. Nawet koty do niego przychodziły. Pierdolą się cały czas, a potem dżungla na ulicy. I te wrony, cały czas krakają, że w ogródku sąsiedzi pochowali grabarza z cmentarza. I bądź tu normalny słuchając tego wszystkiego przez parę lat. Ale jest zaleta. Wszystko się wie co się na osiedlu dzieje, że pan Marsal kupił sobie nowy tupecik, pan Robinson ma nowa lakę do gwałcenia. Ja wszystko wiem. Może opowiedzieć pani?
- Nie dziękuję. Kochanie sądzę, że to mieszkanie nie jest dla nas odpowiednie. – powiedziała ciężarna do męża, który przyszedł z piwnicy z moim tatą.
- Ale dlaczego? Cena jest idealna, niedaleko do szkoły, do centrum miasta.
- Jak mówię, że nie to nie – powiedziała
- Ale proszę pani tu jest tak pięknie i cicho – powiedziałam
- Nie dziękujemy -powiedziała i wyszli.
- Co jej się stało? Była zachwycona – zapytał tata
- Widzisz to pewnie hormony – powiedziałam.
Mój plan zaczął działać. Nieźle mi to wychodziło. Ech dają się we znaki chwile spędzone z Lilly, która jest mistrzynią w wymyślaniu czegoś takiego. Sama godzinami ogląda te dziwne filmy, a potem przenosi się jej to na psyche. A tam grunt, że pierwsi klienci odstraszeni, że pomysł się sprawdził.
Zjadłam śniadanie i napisałam do Lol, żeby do mnie przyszła. Opowiedziałam jej co wymyśliłam, a ona Az rwała się do pomocy. Przyszła do nas para staruszków, aby oglądnąć dom.
- Zapraszam panią na górę. Obejrzy pani sypialnie i łazienki – powiedziałam do staruszki
- Och dziękuje jakaś ty miła – odparła.
Weszłyśmy do mojego pokoju. Starsza pani obejrzała łazienkę i pokój. Gdy już miałyśmy wychodzić powiedziałam:
- Stop. Cicho. Słyszała to pani? Lilly słyszałaś to?
- Ale co? – zapytała staruszka
- O nie Lilly one znowu wróciły. – powiedziałam
- Ale co wróciło? – wypytywała dalej kobieta. Rozejrzałam się dookoła i przybliżyłam do staruszki.
- Bo wie pani, kiedyś sobie tak leże na tym oto łóżku i słyszę pukanie do okna. Nagle za mną słyszę ciche śmiechy i tupot małych stópek. Odwróciłam się patrzę, a na moim łóżku siedzi biała mysz w ciemnych okularach i laska w ręce. Wydawała się być ślepa. To jeszcze nic były takie jeszcze dwie. Gadały coś, że je Jakiś koleś wywalił cos jak Lord Farkuad.
- o mój Boże czemu nie wzięłaś autografów? – zapytała Lilly
- A, bo mi się tu krasnoludki ze Śnieżką pojawiły. To samo mówiły co te myszy. Chodź trzeba znaleźć Ciastka i Shreka. Fiona czeka na ratunek! – krzyknęłam.
Starszej pani już nie było.
- Udało się – powiedziała Lilly
- I tak przez cały tydzień trzeba.
- Ale niezła zabawa będzie. Będziemy mieć miłe wspomnienia – odparła
- Mam nadzieję, że masz tych pomysłów dużo.
- Stoi przed tobą mistrzyni w czymś takim.
Reszta tygodnia szybko minęła. Jutro czyli w sobotę miałam porzucić Londyn na zawsze. Dziś wszyscy całą paczką wybieramy się na dyskotekę. Aktualnie godzina jest 11:00 i z Lil wybieramy się na zakupy. Siedzę na kanapie i oglądam telewizor. Czekam na Lilly już dobre 10 minut. Czy ona kiedyś będzie gdzieś na czas? Nie wiem już się tego nie dowiem. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, a one się otworzyły. Zobaczyłam w nich Lilly.
- I jak laska gotowa? – zapytała
- No, idziemy.
Chodziłyśmy po paru sklepach, ale nic nie znalazłyśmy ciekawego. W końcu w piątym lub szóstym sklepie znalazłyśmy cos odpowiedniego dla nas,. Lilly znalazła granatowa sukienkę do połowy uda. Była na grubych ramiączkach i miała przecięcie w tali. Ja nalazłam czerwoną trochę dłuższą od przyjaciółki. Troche przypominała bombkę. W pasie miała cienki paseczek. Tez by6ła na grubych ramiączkach. Ja kupiłam do tego ciałowe szpilki, a Lil czarne.
******************
Na początku przepraszam, że taki krótki, ale teraz koniec roku poprawianie ocen no i jeszcze w piątek mam poprawke na karte motorowerową. Błagam zrozumcie. Będzie miał ktos z paskiem? Mi się nie udało. Haha więc komentujcie! Teraz zwrot do dziewczyny, która chciała Jessice szczerze z całego serca przepraszam. Byłam święcie przekonana, że miało byc tak, ale juz wymyśliłam jak to zmienię;)
BŁAGAM KOMENTUJCIE!!
Pozdrawiam;)

sobota, 9 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 17 CZ.2

Wszyscy wzięliśmy się do pracy. Po 3 godzinach wszystko było spakowane. Teraz cały dom był w kartonach.
- Udało się - powiedziałam zmęczona padając na kanapę
- Ech to co robimy? – zapytał Niall
- Ty masz jeszcze na cos siłę? – zapytałam Lilly
- A wy nie? – zapytał zdziwiony blondyn
- Ta on cały czas wpieprzał jakieś żarcie to siłę ma – powiedział Liam
- To może kino? I tak się siedzi – zaproponował Louis
- Nie mam siły – powiedział Zayn – nawet do kina się zawlec
- To może oglądnijmy jakiś film tutaj? – zapytałam
- Dobry pomysł. Niall obskocz do wypożyczalni filmów. – rozkazał Hazza
- Czemu ja? – oburzył się Irlandczyk
- Bo jako jedyny masz siłę – powiedział Liam
- To może pojadę na twoim żółwiu który nie ma stopy, bo podobno bawił się łyżką? – zapytał farbowany
- miałeś o tym nikomu nie mówić baranie! Czekaj jak dorwę tą twoją farbowaną rozczochraną to ci ją odrąbię łyżką i dam mojemu żółwiowi, w końcu będzie miał swoją dziewczynę! – wybuchł Tatuś
- Ratunku! – krzyknął Niall i wybiegł, a za nim Pan odrąbie ci łeb i dam mojemu żółwiowi
- No przynajmniej wypożyczą film. – powiedziała Lilly
- Ta, o żółwiach albo jak się robi kurczaka w sosie własnym – powiedział loczek
-Nie będę oglądał o żadnych żółwiach i o gotowaniu – oburzył się Zayn – chociaż kurczak w sosie własnym brzmi smakowicie.
- Idę za nimi i dopilnuje, żeby był jakiś normalny film – powiedział Harold
- Znając ciebie weźmiesz cos o kotach – odpowiedział Lou – ja za nimi Pojdę.
- Jak ty pójdziesz to weźmiesz cos o marchewkach. Nie chcę oglądać jak marchewki tańczą balet. – powiedział mulat – Ja pójdę.
- Ty weźmiesz cos o kurczakach. Raczej ja pójdę – powiedziała Lilly
- Jak ty pójdziesz to będą niestworzone historie o jednorożcu na którym siedzi Harry Potter – powiedziałam – Ja pójdę.
- Czemu ty? – zapytała Lil
- Dobra idźmy wszyscy – odparłam wstając z kanapy.
Gdy już tam byliśmy zastaliśmy Liama gdy szukał filmu o żółwiach, a Niallera przy regale z gotowaniem. Każdy poszukał jakiegoś filmu odpowiedniego dla siebie. Wszyscy spotkaliśmy się przy kasie.
- Dobra, z pośród tych wszystkich filmów wybierzemy najlepszy. Na trzy cztery pokazujemy. Uwaga trzy czte-ry – powiedziałam.
Wszyscy pokazali filmy wybrane przez siebie.
Liam: Jak rozmnażają się żółwie? Harry: Świat kotów domowych. Niall: Eva gotuje. Zayn: Ferma kurczaków. Lilly: Harry Potter i insygnia śmierci. Louis: Marchewkowe zombie 3, a ja: Prześladowca 2.
- Liam po co ci jak się rozmnażają żółwie? Harry koty? Eva gotuje? Możesz sobie na ipli oglądnąć. Zayn jedź na wieś się dowiesz. Harry Potter to przereklamowane, Lou Marchewkowe zombie 3? Co to w ogóle jest? Mój film jest chyba najlepszy: Prześladowca 2.
- Czemu akurat twój film? – oburzył się Zayn
- Bo jest najnormalniejszy z tych wszystkich.
Wszyscy nagle zaczęli krzyczeć, że to ich filmy są odpowiednie.
- Zamknąć się debile! – krzyknęłam na całe gardło.
Wszyscy ucichli i popatrzyli na mnie jak by mnie chcieli zabić.
- To na – powiedziałam pokazując na dziewczynę stojącą przy kasie. Wszyscy ruszyli w jej kierunku. Popatrzyłam na nią przepraszającym wzrokiem.
- Ja tylko chciałam prosić o autografy. – powiedziała wyciągając kartkę i długopis.
- O serio? Nie ma sprawy – powiedział Liam biorąc długopis – Dla kogo?
- Dla Jessici - powiedziała uśmiechając się
- Jakie piękne imię – powiedział zauroczony najwyraźniej. Dziewczyna się zarumieniła. Wszyscy dali autografy i zwrócili się do mnie.
- Wiesz co, jednak może być ten twój film – powiedział Niall
- O to ja zapłacę, a wy idźcie na zewnątrz – powiedziałam.
Brygada wyszła, a ja podeszłam do tej dziewczyny.
- Jezu, dziękuję uratowałaś mi życie i to podwójnie. – powiedziałam do dziewczyny o blond kręconych włosach.
- Nie ma za co. Ty ich znasz? – zapytała
- Tak wszyscy się przyjaźnimy. I chodzę z Harrym
- Ale masz fajnie. Dlaczego podwójnie ci uratowałam życie?
- Bo nie będę musiała oglądać filmu o żółwiach, o gotowaniu, o kurczakach, o kotach, o marchewkach i Harrego Pottera i wysłuchiwać przez tydzień, że mam ich na debili – zaśmiałam się
- To cieszę się, że ci pomogłam. Słuchaj mam takie pytanie.
- Wal śmiało.
- Czy Liam jest wolny? – zapytała nieśmiało
- Niedawno zerwał z dziewczyną. Teraz cały czas pieprzy o żółwiach jedzących łyżkami. Chyba przyda mu się trochę rozrywki.
- Jane idziesz? – zapytał Harry – bo się rozmyślimy.
- Tak już idę – powiedziałam.
Dałam pieniądze sprzedawcy.
- Jak widzisz musze już iść. To do zobaczenia. – zwróciłam się do dziewczyny i wyszłam.
- No to chodźmy, Prześladowca na nas czeka – powiedziałam do reszty.
***************************8
I oto rozdział 17 z Narnii wyciągnięty haha nie no taki żarcik. Więc Jessica jest Julia będzie troszke później. Taki troszkę nudny ten rozdział więc za tą nudote przepraszam. I za jakies błędy, których nie widziałam tez przepraszam. Z boku jest moje GG czyli kontakt ze mną jak ktos cos chce sie dowiedziec lub po prostu pogadać to piszcie śmiało;)Komentowac mi tu ludziska!!!!!!!!! Pozdrawiam;)

środa, 6 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 16 CZ.2

- Ale jak to koniec?
- Po prostu koniec, muszę wracać do Polski.
- Ale jak do Polski?
- Tata stracił pracę.
Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. Gdy mu to opowiadałam wyglądał na załamanego.
- Ale co z nami? – zapytał – przecież ja cie kocham i ty mnie też.
- Związek na odległość nie ma sensu. Kocham cię, ale to już koniec.
- Ale skoro dwoje ludzi się kocha to nic nie powinno być przeszkodą.
- Najprawdopodobniej w ogóle już nie wrócę do Londynu. Nie chcę cie hamować. Znajdziesz wiele innych dziewczyn, które będą ładne, mądre i przede wszystkim będą mieszkały w Londynie. Przykro mi, ale to już koniec – wypowiadając te słowa wybiegłam z domu.
Szłam płacząc. Nie chciałam zostawiać osoby, którą kocham nad życie. Wróciłam do domu cała zapłakana.
- Co się stało? – zapytał tata
- Zerwałam z Harrym – powiedziałam, a łzy popłynęły mi po policzkach.
- Ja nie widzę innego rozwiązania, musimy się stąd wyprowadzić. – powiedział
- Rozumiem. Pójdę już do siebie. Dobranoc. – odpowiedziałam.
Poszłam do pokoju ci mimo, że była 17:00 próbowałam zasnąć. Cały czas myślałam o moim ukochanym. Cały czas miałam przed oczami jego twarz w chwili gdy mówiłam, że to już koniec. W tych zielonych oczach biła jeszcze iskierka nadziei. Może to ja za szybko nas skreśliłam? Nie wiem co już mam myśleć.
Po długich męczarniach zasnęłam.
NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się niewypoczęta. Wstałam ospale i leniwie z łóżka i podążałam do łazienki. Wyglądałam okropnie. Oczy podkrążone i opuchnięte, fryzura jeszcze gorsza. Próbowałam się jakoś doprowadzić do normalnego stanu, ale nie za bardzo mi się udało. Wzięłam gorący prysznic, może ta ciepła woda przyprowadzi mnie do w miarę normalnego stanu. Wykąpałam się i musze przyznać, że ciepła woda potrafi czynić ze mną cuda. Zpięłam włosy w kucyk i zrobiłam lekki make up. Ubrałam się w stare dresy i naciągnięty t-shirt. Nie miałam żadnych planów gdzieś wychodzić. Pewnie będę się pakować. Na myśl o wczorajszym zdarzeniu łzy napłynęły mi do oczu.
- Weź się w garść laska. – pomyślałam.
Zeszłam na dół, a tata wyciągał kartony.
- Zjedz coś i się zacznij pakować – powiedział – wracamy do Polski za tydzień. Przez ten czas nie musisz chodzić do szkoły. Będziesz mieć czas, żeby się też pożegnać z przyjaciółmi.
- Jasne – powiedziałam cicho.
Zjadłam na śniadanie płatku z mlekiem i poszłam do pokoju zabierając dwa kartony. Zeszłam na dół po kolejne dwa. Gdy je brałam zabrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Przed drzwiami stał Harry.
- Cześć – powiedział
- Hej. Co tu robisz?
- Chcę pogadać.
- Wejdź – powiedziałam wpuszczając go – chodź na górę.
Gdy byliśmy już w pokoju Styles rozglądnął się.
- Czyli to już postanowione? – zapytał – że wyjedziesz.
- Jak widzisz. Harry myślisz, że mi jest z tym łatwo? Mieszkam tu prawie 6 lat. Mam tu przyjaciół…
- Ale nie musimy nas od razu skreślać. Błagam cię przemyśl to, coś na pewno się wymyśli.
- I tak będzie nam brakowało bliskości, przytulania, całowania, aż któreś się złamie.
-0 Ale nic nie zaszkodzi spróbować.
- Ja już sama nie wiem. – powiedziałam.
Zielonooki ujął moja twarz i musnął delikatnie moje drżące usta. Nie mogłam się oprzeć i zaczęliśmy się całować. Do pokoju wszedł mój tata.
- Tu się puka do cholery! – krzyknęłam
- Przepraszam. Chciałem tylko powiedzieć, że przyszła reszta twoich przyjaciół.
- To zawołaj ich tutaj – powiedziałam.
Po chwili do pokoju wparowały dzikusy rodem z dżungli.
- Jane jak możesz nas opuszczać? I jeszcze pobiła Harrego! – krzyknął Lou
- Co? Czy ja cie pobiłam? – spytałam Hazzę.
Spojrzałam na niego i nie miał make upu, więc podbite oko było widać.
- To ona mnie pobiła? – zapytał zdziwiony loczek
- Jane błagam nie wyjeżdżaj! – krzyknął Liam i jak małe dziecko i usiadł na podłodze i chwycił moją nogę przytulając się do niej.
- Błagam, błagam, błagam, bo będę płakał! – dołączył Niall
- Zmieńcie dilerów chłopaki. – powiedziałam odczepiając ich od mojej łydki.
Wszyscy próbowaliśmy cos wymyślić, żebym jakoś mogła zostać.
- Może zatrudnimy twojego tatę jako kierowcę naszego autobusy podczas tras koncertowych – zaproponował Zayn
- mój tata nie ma prawa jazdy na cos takiego.
- No to ja już pomysłów nie mam – powiedział zrezygnowany
- Ja też – dodał Liam
- Ej na pewno coś wymyślimy – powiedział Harry – nie możemy się tak poddać. Musimy o nią walczyć.
- Będę gadać z wami przez skarpa – powiedziałam
- Ale przez skarpa nie można dokuczać Niallowi, straszyć Liama łyżkami, Louiego, że się mu weźmie marchewki, Zayna wrzucić do basenu, wyprostować włosy Harremu przez sen i dzwonić na przypadkowe numery – powiedziałam na jednym wdechu Lilly
- A widzisz jakieś inne rozwiązanie? – zapytałam – po prostu pomóżcie się mi spakować, a resztę tygodnie spędzimy wszyscy razem.
- Chyba tylko to nam pozostało – powiedział Louis.
**************
Prosze bardzo 16 rozdział. Nie chciałam was długo trzymac w niepewności. Musze się wam pochwalić. Ostatnio miałam prace klasową z polskiego i mialam test, z którego dostałam... nie ważne. Na drugiej godzinie pisaliśmy wypracowanie były do wyboru 3 tematy. Ja wybrałam o miłości szczęśliwej lub nieszczęśliwej. Napisałam o Jane Styles jak to poznała swojego męża Harrego Stylesa i wiecie co dostałam?? 4!! Haha tak sie rozpisałam, że jak był początek to dzwonek zadzwonił i musiałąm szybko kończyć:( Ale jest git! Oblałam test na karte motorowerową co mnie nie rusza bo nikt nie zdał. Dobra kończe, bo notka będzie dłuższa od rozdziału. Prosze kometowac, bo chyba chcecie wiedzien jak sie skończy wyjazd Jane do Polski...

sobota, 2 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 15 CZ.2

2 GODZINY PÓŹNIEJ
Od Larrego poszłam prosto do domu. Weszłam, a tata siedział na kanapie.
- Juz jestem – powiedziałam
- Młoda damo, musimy porozmawiać – rzekł poważnym tonem
- Tak jest – zasalutowałam
- To nie są żarty.
- Dobra – odparłam siadając obok niego
- Posłuchaj. Mam w pracy kłopoty. Podejrzewają mnie o coś czego nie zrobiłem.
- Czyli o co?
- Podejrzewają mnie o to, że przelałem 250 tysięcy nieistniejącemu człowiekowi.
- Co?!
- Uspokój się. Ponieważ pracuję w tej firmie długo po części wieżą, że to nie ja. Jednak muszę się zwolnić. Nigdzie w Londynie już nie dostanę pracy.
- Czyli co masz zamiar zrobić?
- Wracamy do polski. Na stałe.
- Co?! Chyba sobie jaja robisz! – wybuchnełam
- Musimy. Nie mamy innego wyboru.
- Ale tato ja tu mam chłopaka, przyjaciół, szkołę, życie! Nie możesz mi tego zrobić!
- Musimy kochanie. Nawet nie wiesz jak mi jest przykro. – powiedział łagodnym tonem
- Przykro?! Ty nic nie wiem! – wykrzyczałam i z płaczem pobiegłam do pokoju.
Teraz kiedy zaczęło mi się układać. Kiedy znalazłam przyjaciół, chłopaka, którego kochałam to mam to wszystko zostawić?!
Płakałam tak i rozmyślałam przez jakieś 2 godziny. Musiałam o tym powiedzieć Lilly. Harremu jeszcze nie mogłam, to by mu serce złamało… i złamie.
Umówiłam się z Lilly w parku o 14:00. Punktualnie się tam zjawiłam, ale Lilly nie było, jak zwykle się spóźnia. Siedziałam tak i myślałam, że będzie mi brakować tego wszystkiego. Z przemyśleń wyrwała mnie przyjaciółka.
- Cześć, sorki za spóźnienie, ale zrozum Zayn. – próbowała się tłumaczyć
- Spoko nic się nie stało. – powiedziałam
- Ej co masz taka grobowa minę? Cos się stało? Jesteś w ciąży czy jak? – zapytała
- Gorzej – powiedziałam powstrzymując łzy
- Jezu Cop gorzej?
- W… wr… wracam do Polski – powiedziałam gapiąc się w chodnik
- Jak to do Polski?
- Tata stracił pracę.
- Ale w Londynie jest dużo prac.
- Ale to cos poważniejszego. To już koniec – rozpłakałam się. Przyjaciółka mnie przytuliła.
- A Harry? Powiedziałaś mu? – zapytała
- Nie. Przecież to mu złamie serce.
Po spotkaniu z Lilly postanowiłam pójść do Harrego i wszystko mu powiedzieć. Gdy już tam byłam zadzwoniłam do drzwi. Otworzył m i Hazza.
- Cześć kochanie – przywitał się – mam dla ciebie niespodziankę.
Pociągnął mnie za rękę do środka i posadził na kanapie. Włączył TV i akurat szła powtórka wywiadu z zespołem.
- Oglądałaś? – zapytał mnie chłopak
- Przepraszam, zapomniałam – powiedziałam
- Nic się nie stało. Oglądnij powtórkę.
Właśnie reporterka zadawała pytanie Niallowi:
- Niall i co z ta Nando’s?
- A tak, jeszcze jednak jej nie kupię.
- Dlaczego?
- To skomplikowane.
- Dobrze teraz pytanie do Harrego od Eleny. Masz dziewczynę?
- Tak, mam dziewczynę. Ma na imię Jane i pewnie nas ogląda więc ja pozdrawiam.
W tym momencie wybuchłam płaczem. Styles wyłączył telewizor i podszedł do mnie.
- Co się stało? – zapytał - cos źle powiedziałem?
Ja nic nie mówiłam tylko dalej płakałam.
- Błagam powiedz coś powiedział przestraszony.
Wzięłam głęboki wdech i się w miarę uspokoiłam.
- Ty nic złego nie zrobiłeś. – powiedziałam wycierając łzy
- To czemu płaczesz?
- Harry to koniec. Z nami koniec.
************************
I jak może być? Napiszcie te komentarze kiedyś było po 11, a teraz 5;( Dziewczyny błagam weźcie sie w garść!! Wiem, że krótki no ale cóz. Błagam o komentarze. Mam lekkiego doła, bo oblałam testy na kartę motorowerową;) Ale 15 mam poprawkę haha to zdam... chyba. Dobra KOMENTOWAĆ MI TU LASKI!!!
Miłego wieczoru i jutrzejszej niedzieli nie wiem jak wy ale ja ide na festyn z okazji Dnia Dziecka!!!
A i bym zapomniała uwaga do dziewczyn chcących te dwie bohaterki za dwa lub trzy rozdziały sie pojawia, no może i za jeden!!