sobota, 18 sierpnia 2012

ROZDZIAŁ 35 CZ.2

OCZAMI JANE
Wstałam rano i sie zastanawiałam czy prezent doszedł do Harrego. A może sie spóźni i Harry będzie obrażony? Nie wiem. Zobaczymy jak to wyjdzie. Dziś jest piątek 2 lutego. Wstałam o godzinie 6:00 rano. Jak co dzień zrobiłam poranną toaletę i zjadłam śniadanie. Ubrałam sie i wyszłam. Przed blokiem czekał Michał.
- No dziś sie nie spóźniłaś, szacun! - przywitał mnie
- Wiem, wiem boska jestem -zaśmiałam sie
- Nie pochlebiaj sobie.
- Oj ja tylko mówię prawdę -przyznałam.
Szliśmy do szkoły rozmawiając. Głownie to mówił Michał, ja mało co sie oddzywałam.
- Ej coś dzisiaj taka mało rozmowna? - zapytał
- A nic - powiedziałam
- Powiedź.
- Ech mój chłopak ma dzisiaj urodziny i sie zastanawiam czy mu prezent doszedł. - powiedziałam
- Nie martw sie, jak nie dojdzie na czas to pewnie to zrozumie. - pocieszał mnie
- Może, zobaczymy.
Na matematyce poczułam wibrację w kieszeni, czyli mi przyszedł sms. Włożyłam telefon do piórnika i odczytałam sms-a. Był od Harrego;
" Dziękuję za prezent;) I za to, że nie zapomniałaś. Moja mama chce cie poznać, więc jest kolejny powód dla, którego musisz przylecieć do Londynu."
" Prezent to tylko formalność. Postaram sie przekonać tatę. Wczoraj nie zdążyłam już pogadać z tatą, ale dziś spróbuję z nim pogadać."
"Dobrze. Chłopaki chcą mi dziś zrobić urodziny w jakimś klubie."
" To dobrze, idź zabaw się."
"Bez Ciebie nie idę."
"Idź ja to nic. Nie musisz zostawać w domu przeze mnie. Jesteś osobą znaną, nie możesz siedzieć w domu"
"Ale nie idę, bez Ciebie"
- Panno Nowak? - usłyszałam głos nauczycielki
- Tak? - zapytałam
- Jaki jest wynik tego równania? - zapytała poważnie
- Yyy -zaczęłam sie zastanawiać. Sylwia przysunęła mi karteczkę na której pisało 26. Spojrzałam na nią. Ta tylko pokiwała głowa na tak.
- Więc, wynik to 26 - powiedziałam nie pewnie patrząc na nauczycielkę
- Dobrze. Ale prosze uważać,bo widzę, że jesteś jakaś nieobecna. - powiedziała
- Wydaje sie pani - odpowiedziałam.
Nauczycielka nic nie odpowiedziała tylko sie odwróciła do tablicy.
Reszta lekcji minęła nudno.
Michał dzisiaj kończył później, więc musiałam sama wracać do domu. Na klatce schodowej spotkałam sie z Angelą.
- O cześć - przywitałam sie
-Hej. Skąd wracasz? -zapytała
- Ze szkoły, a ty co?
- Ja sobie dziś zrobiłam wolne - odparła
- Ty leniu! Hehe i gdzie wybywasz?
- A idę na szluga.
- To konieczne? - zapytałam
- Ide sie odstresować - odpowiedziała
- I poco ci to? Tylko sie trujesz - powiedziałam
- E tam. - odpowiedziała - No to cześć.
- Pa - powiedziałam odprowadzając ja wzrokiem.
Drzwi do mieszkania były otwarte. Zdziwiło mnie to, bo rano na pewno je zamykałam, a tata miał kończyć później.
Ostrożnie weszłam do środka rozglądając się. Położyłam torbę na ziemi i wzięłam w dłonie parasolkę, która leżała obok. Powoli skierowałam sie do kuchni, skąd było słychać jakieś hałasy. Szlam powolnym krokiem do pomieszczenia. Gdy znalazłam sie przy wejściu zacisnęłam bardziej uścisk na parasolce. Wychyliłam głowę i to co zobaczyłam wręcz mnie ucieszyło. Przy blacie stał tata i cos pichcił. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do pomieszczenia.
- O Jane, juz jesteś - powiedział na mój widok
- Cześć tatku. - pocałowałam rodzica w policzek
- Po co ci ta parasolka? - zapytał
- Myślałam, że ktoś sie włamał do mieszkania. - odparłam.
- Dzis wcześniej skończyłem, mieliśmy udany projekt i szef dał nam reszte dnia wolne - wyjasnił
- To dobrze.
- Idź ściągnij płaszcz i umyj ręce zaraz będzie obiad.
- Dobrze. - powiedziałam i opuściłam pomieszczenie.
Zjadając posiłek zabrałam głos.
- Tato, nie chce cię męczyć, ale mogłabym w ten weekend polecieć do Londynu?
- A jest jakas specjalna okazja, żebyś tam leciała? - zapytał
- Harry ma dzis urodziny. - odpowiedziałam
- Nie wiem, zastanowię się. - powiedział
- Czego sie boisz? Dlaczego nie moge tam polecieć?
- Boję sie tego, że tam polecisz i juz nie wrócisz... - zamilkł
- To tylko weekend - powiedziałam.
Przez chwilę w ogóle sie nie oddzywał.
- Na razie nie mamy tyle pieniędzy - przerwał ciszę
- Harry powiedział,że mi kupi jak będzie trzeba - powiedziałam
- Jak to będzie wyglądało, że on ci bilet będzie kupował? Pojedziesz za 2 tygodnie dobrze? - zapytał
- Jesteś kochany - przytuliłam go.
- Wiem - zaśmiał sie
- A wcześniej jakoś sie nie da? - zapytałam
- Nie za bardzo.
- Dobrze, może być, dzięki- powiedziałam.
*******************************
Jest rozdział 35;) No ten już jakiś lepszy wyszedł i dłuższy. Mam nadzieję, że wam sie podobał.
Pozdrawiam;)

5 komentarzy:

  1. No pewnie, ze sie podoba! Nareszcie ojciec pozwolił jej na wyjazd do Londynu!;]
    Zapraszam na najnowszy rozdział na moim blogu --------> http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
    I czekam z niecierpliwością na nexta;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodobał się :D Czyli Jane wreszcie jedzie do Londynu, nareszcie :) czekam na następny :)
    http://tell-me-a-lie-lara.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No podoba się podoba, jakże by mogło być inaczej? : ) Suuper, że Jane pojedzie do Hazzy <3 Czekam na następny, ;*


    [the-world-of-my-lifee.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do polubienia fanpage'a o 1D! http://www.facebook.com/OnexDirectionxPoland

    OdpowiedzUsuń