piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 53




3 DNI PÓŹNIEJ
Nialler dalej jest w śpiączce. Lekarze niewiele nam mówią. Codziennie spędzamy u niego około 4-5 godzin. Najbardziej to się odbija na Jessice. Jest przybita, blada i mało je.
- Jess chodź zjemy coś w bufecie – powiedziałam
- Nie mam ochoty, dzięki – odparła. Posłałam porozumiewawcze spojrzenie Hazzie.
- Jessica naprawdę mało jesz, blada jesteś powinnaś coś zjeść – zabrał głos
- Ale ja nie jestem głodna – rzekła.
- Dla swojego dobra musisz coś zjeść, nawet głupią kanapkę – kucnęłam przed nią – Jak sądzisz co Niall pomyśli gdy się obudzi i zobaczy ciebie w takim stanie? Wychudzoną, bladą jak cień…
- Ech no dobra pójdę już coś zjeść – westchnęła
- No grzeczna dziewczynka – zaśmiałam się.
Ja zamówiłam sobie 2 kanapki z jakimiś dodatkami i herbatę, a Jess tylko jedną kanapkę i sok. Usiadłam przy stoliku, zamknęłam oczy i oparłam głowę o ścianę głęboko oddychając. Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Dobrze, że dziś jadę na kontrolę.
- Co jest? – zapytała dziewczyna
- Ech no wiesz, ten cały wypadek Nialla – skłamałam – Nie wiesz czy policja doszła czy to było zamierzone?
- Prawdopodobnie kierowca sobie po prostu jechał, a ten wariat ni z tond ni z owąd mu wyskoczył przed koła – odparła smutno
- Może za niedługo się wybudzi, no bo praktycznie nic mu się nie stało oprócz tych żeber tylko ta śpiączka. Tak to by po tygodniu może dwóch wyszedł.
- Trzeba być dobrej myśli. Nie wiem czy to prawda, bo nikt nie chce nic mówić, ale chyba Julia się rozstała z Liamem – upiła łyk soku pomarańczowego
- Co? Ale dlaczego? Byli taką dobraną parą. – nie mogłam uwierzyć
- Posprzeczali się o coś i koniec.
- Jakieś fatum nad nami krąży. Wypadek Niallera, rozstanie Liama i Julii – „i moja choroba” – pomyślałam.
Wróciliśmy do reszty. Siedzieliśmy jeszcze jakieś pół godziny. Była 14:35, a na 16 miałam do lekarza.
- Harry chyba musimy się już zbierać – powiedziałam do narzeczonego. Loczek spojrzał na zegarek na nadgarstku.
- A no tak. My już idziemy – poinformował resztę towarzystwa.
Na korytarz przyszła Eleonor. Zasiadła obok Lou. Przychodziła tutaj tak samo jak my. Jakoś dziwnie się zachowywała. Nie mogła się skupić na jednej rzeczy, dość często się jąkała. Pewnie przeżywa to jak my wszyscy tylko każdy na swój sposób.
Wzięłam torbę i razem z loczkiem wyszliśmy trzymając się za ręce. Założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, ponieważ dość mocno świeciło dziś słońce i też chciałam chronić oczy przed fleszami aparatów. Dalej pod szpitalem znajdowały się tłumy. Fani, paparazzi, paru dziennikarzy. Jedna z fanek z plakatem: „Niall wracaj do zdrowia Nando’s czeka” podeszła do nas i zapytała:
- Co z nim? Błagam Harry, Jane powiedźcie mi.
Spojrzałam na Harrego. Zastanawiał się co powiedzieć. Zawsze jak o czymś intensywnie myśli jego usta robią się w cieniutką różową linie.
- Więc, nie jest z nim, aż tak źle, tylko tyle mogę ci powiedzieć – odezwał się.
- Nie jest z nim aż tak źle? Co to znaczy? – zapytała
- Przepraszam cię musimy iść – odparł przepraszającym głosem.
Weszłam do gabinetu doktora.
- Dzień dobry panie doktorze – powiedziałam
- Witaj Jane, zapraszam – pokazał dłonią na krzesło. Usiadłam, a torebkę zawiesiłam na oparciu.
-Będą dziś badania? – zapytałam
- Oczywiście, że będą, bez nich nie dowiemy się czy coś się zmieniło – odparł
- Tak pytam dla pewności nie lubię pobierania krwi i tego wszystkiego – wzdrygnęłam się na myśl o pobieraniu krwi
- Rozumiem cię, ale to dla twojego dobra – rzekł i zabrał mnie na badania.
Wszystko dziś jakoś szybciej trwało te badania, czekanie na wyniki. Już się tak nie bałam, strach był znacznie mniejszy.
Weszłam ponownie do gabinetu razem z Harrym.
- I jak jest poprawa? – zapytałam
- Niestety nic takiego jak na razie nie widzę, ale będziesz jeszcze jadła te leki przez tydzień i za tydzień znowu do mnie przyjedziesz. Jeszcze przepiszę ci zastrzyki.
- Zastrzyki? – zapytał Styles – Nie wystarczą te leki co ma? Już i tak chodzi od nich przytłumiona i słaba i jeszcze zastrzyki jej dojdą?
- Muszę je dołożyć. Niech się pani nie obawia, to będzie tylko jeden zastrzyk dziennie w ramię. A no właśnie niech pani codziennie zmienia ramiona raz jedno raz drugie – odparł spokojnie
- Umm panie doktorze ja mam jeszcze jedno pytanie – zabrałam głos
- Tak? – zapytał mężczyzna
- Czy te leki maja jakieś skutki uboczne? Od kiedy je zażywam jestem słaba, włosy mi wypadają, na nic nie mam ochoty…
- Tak, niestety to są silne leki na organizm nie wpływają najkorzystniej, ale gdy tylko pani przestanie je jeść wszystko wróci do normy – zapewnił mnie
- Dobrze- odparłam smutno. Lubiłam swoje włosy i szczupłą figurę. Przez lata takiej nie miałam i nie zadawala mnie fakt, że mogę wyglądać jak kiedyś.
- Więc widzimy się za tydzień o tej samej porze, dobrze? – zapytał
- Oczywiście – odpowiedziałam – Do widzenia.
- Do widzenia – pożegnał się Hazza.
Razem wyszliśmy z gabinetu. Byłam przybita. Nienawidzę zastrzyków i w ogóle igieł, a teraz miałam sobie sama je robić? To jakiś absurd.
- Nie martw się wszystko będzie dobrze – próbował pocieszyć mnie Harry
- Mam taka nadzieję. Od dziś bawisz się w pielęgniarkę – powiedziałam
- Co? Ale ja? Nie, ja nie chce zrobić ci krzywdy – bronił się
- Ja sama tego nie będę robić codziennie, to może powiemy Lilly? – zapytałam
- Jak chcesz, możemy oczywiście jej powiedzieć, żeby nikomu nie mówiła, ale wiesz jaka ona jest uzna, że to dla dobra twojego i wszystkich i im powie.
- No to ja już sama nie wiem – westchnęłam.
NASTĘPNEGO DNIA
Ten dzień wyglądał jak każdy inny. Od samego rana faszerowanie się lekami, śniadanie znowu leki ogarnięcie się i do szpitala. Tylko od wczorajszego dnia doszła mi jeszcze jedna czynność… Zastrzyki.
Po śniadaniu usiadłam na kanapie. Wyciągnęłam jeden wacik z opakowania i nalałam parę kropelek wody utlenionej. Zwilżoną częścią przeczyściłam kawałek skóry na ramieniu, aby zdezynfekować miejsce, w które zrobię sobie zastrzyk. Wyciągnęłam z opakowania jedną szczepionkę. Ściągnęłam osłonkę z igły. Zaczęłam głęboko oddychać, dla uspokojenia. Powoli przyłożyłam igłę do skóry. Jeszcze raz głęboko odetchnęłam i ręka trzymająca szczepionkę sama zareagowała i nawet nie wiem kiedy wbiłam igłę. Zacisnęłam zęby i dokończyłam czynność. Przyłożyłam wacik w miejsce zastrzyku i trzymałam dłonią. Podciągnęłam nogi pod brodę i zaczęłam płakać jak małe dziecko. Nie przez ten zastrzyk. Chociaż bałam się tego jak cholera to byłam w stanie to wytrzymać. Dobijała mnie ta cała sytuacja z tą chorobą, wypadkiem Nialla i rozstaniem Julki i Liama chociaż teraz to był najmniejszy problem.
Do salonu wszedł Hazza. Zobaczył, że płaczę i podszedł do mnie. Delikatnie mnie przytulił.
- Harry ja już nie daję rady… To wszystko mnie przerasta – wtuliłam się w jego ramię
- Kochanie nie płacz, wszystko będzie dobrze ty wyzdrowiejesz i Niall też i będzie jak dawniej, zobaczysz – głaskał mnie po plecach – Może zostań dziś w domu? Odpoczniesz, porządnie się wyśpisz i nabierzesz sił, co?
- Nie, nie mogę ich zostawić, musimy ich wspierać – otarłam łzy – Ubieraj się kotku zaraz jedziemy.
OCZAMI LOUISA
Wszyscy już byli w szpitalu, tylko jeszcze Jane i Harry nie dotarli. Każdy był zmęczony i miał dość tych ponurych murów szpitala. Szedłem z kubkiem kawy przez korytarz. Usiadłem obok El i upiłem łyk gorącego napoju.
- Chcesz? – zapytałem moją dziewczynę wskazując na kubek
- Nie dzięki – odparła. Wyciągnąłem rękę, aby ją przytulić, ale ją odepchnęła.
- Rozumiem, że wszyscy to przeżywają, ale nie musisz być dla mnie nie miła – zwróciłem się do niej
- O co ci Lou znowu chodzi? Po prostu martwię się o Nialla, naszego przyjaciela i jakoś nie mam ochoty na czułości – odwarknęła
- To ja już nie mogę się przytulić do własnej dziewczyny? Rozumiem, że też to przeżywasz, ale nie bądź szorstka dla mnie. Jakoś Jane z Harrym normalnie się przytulają i wspierają nawzajem tak samo Lilly z Zaynem, tylko ty jakieś przedstawienia robisz! – oburzyłem się
- Czyli my mamy być jak inni? To może podłap jeszcze sposób w jaki się bzykają i sami tak zacznijmy! – warknęła i wyszła.
Odłożyłem kubek na ziemię i przetarłem dłońmi twarz. Przysiadłem się do Zayna i Liama.
- Nie wydaje ci się to dziwne? Mają nas i Nialla po prostu w dupie – mówił Zayn
- Ale kto? O czym w ogóle mówicie, bo nie jestem w temacie – wtrąciłem się
- Mówimy, o Harrym i Jane. Nie zauważyłeś, że nieraz sobie wychodzą i do końca dnia nie wracają? W ogóle czy Niall i my coś ich obchodzimy? – ciągnął Malik
- Ej co ty mówisz?! Gdyby Niall ich nic nie obchodził to by w ogóle tu nie przychodzili! Może mają też swoje ważne sprawy! – oburzyłem się
- My jakoś też mamy, i tu siedzimy przy Niallu, bo to nasz przyjaciel – odparł Liam
- Ja pierdole weźcie ludzie się pierdolnijcie w łeb i pomyślcie co mówicie! Wam już wszystkim w palmach jebie?! – wkurzony ruszyłem w stronę wyjścia.
Stanowczym krokiem przebiłem się przez tłumy pod budynkiem. Poszedłem do najbliższego kiosku i kupiłem paczkę papierosów. Nie palę, ale dziś byłem tak zdenerwowany, że muszę zapalić, bo inaczej dostane kurwicy, albo coś rozpierdole na miejscu. Jak oni mogli tak w ogóle pomyśleć? Czy oni się słyszeli?! Szybko dokończyłem papierosa i wyrzuciłem peta do kosza. Kupiłem jeszcze gumy do żucia, żeby mój oddech nie był nikotynowy. Wracałem do szpitala gdy właśnie na parking wjeżdżali państwo Stylesowie. Postanowiłem na nich poczekać. Oboje wyszli z samochodu i ruszyli w moim kierunku. Jane jakoś dziwnie wyglądała. Zmizerniała przez ostatni czas.
- Hej – przywitałem się
- Hejo – powiedziała blondynka i się uśmiechnęła
- No cześć. A ty nie w środku? – zapytał zielonooki
- Ci ludzie tak mnie już wkurwiają, że musiałem wyjść. Nie słuchajcie ich dziwnych teorii. – odburknąłem
- Lou od kiedy ty palisz? – zapytał loczek i otworzył drzwi
- Ja nie palę – wyparłem się
- Kogo ty próbujesz oszukać? Znam cię na wylot i czuje ten smród – zmarszczył nos.
Podciągnąłem koszulkę do nosa i ją powąchałem. Faktycznie cuchnąłem papierosami.
- Musiałem odreagować – przyznałem się
- Po czym? – zapytała Jane
- Wkurzyli mnie tymi ich idiotycznymi teoriami. – odparłem
- A co takiego mówili? – zapytał Styles
- Nie ważne – mruknąłem pod nosem wchodząc na korytarz.
- Hej, siemka – przywitała się para z pozostałymi
- I co zastanowiliście się? – zapytałem z sarkazmem w głosie chłopaków
*************************
I jak może być? Mam nadzieję, że ta sytuacja z wypadkiem nie jest zbyt sztuczna… A co do waszych komentarzy, że rzadko dodaje rozdziały to chciałam wam przypomnieć, że dalej nie mam internetu i sytuacja z dodawaniem jest utrudniona. Ten rozdział nie dodaje ja tylko Angi. Naprawdę się staram, i nie mam zielonego pojęcia kiedy będę tego neta miała, ale właśnie będę się starała jak najczęściej dodawać te rozdziały jeżdżąc do cioci albo jeśli Angi będzie wyrozumiała i się nie wkurzy na mnie to doda. No to chyba tyle, miłego czytania;)
Pozdrawiam;D

29 komentarzy:

  1. Świetny rozdział !:D Zastanawia mnie tylko czy Eleanor powie Louisowi co jest grane.Biedny :( I Niall i Louis :(
    A tak w ogóle to świetnie piszesz i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ^^
    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper rozdzial!! Biedny Lou. Jeszcze sie do tego wciaga przez to w narkotyki. :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. pewnie że może ! *o*
    ten blog trafia w me gusta i jest
    zakładce :moje ulubione blogi : dd xd
    kurde, biedny Lou ..
    oby tylko chłopaki się nie pokłócili i zespół
    nie rozpadł ; ooo XD
    a Horanek niech wraca do zdrowia !! <33
    zapraszam:
    http://live-while-we-arre-young.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham,pewnie że może być!
    ten rozdział trafia w me gusta i
    dlatego znajduje się w zakładce
    MOJE ULUBIONE na blogu :))
    biedny Lou : cc oby było już wszystko
    okeej no i niech nie pali fajek : //
    no i oczywiście niech Horan wraca do
    zdrowia !! <33
    zapraszam:
    http://live-while-we-arre-young.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Mój biedny Louis ;( Jak El mogła tak go potraktować?!
    Czekam na nastepny!
    zapraszam do mnie ---> http://uliczni-muzycy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. `Czekam na następny rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Jak Lou ich broni, jest kochany! Czekam na następny rozdział! Zapraszam na mojego nowego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty, jak zawsze.! Next ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na następny!!Wygląda na to , że Sprawa z Jane się wyda.Już zaczynają coś podejrzewać!Ola;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Lou pali oj oj oj nie niegrzecznie xDD
    Ogółem rozdział świetny jak oczywiście pozostałe, czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na następny! Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Suprise :3 super! Przeczytałam wszystko w jeden dzień, masz extra pomysły i swietnego blog najbardziej lubisz Hazze?Ja tez :)
    No i wyda się zdrada xd no i choroba Jane.. czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nie mogę się doczekać kolejnej części. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajeebisty rozdział ! *-* Czekam na next ! <3 W wolniej chwili zapraszam do mnie na http://more-than-what-i-feel.blogspot.com/ i liczę na szczery komentarz z twojej strony. ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudny jest ten rozdział, czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  16. http://conajwarzniejszetegoniewidac.blogspot.com
    ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajnie piszesz, ale mam prośbe dodaj następny jeszcze dziś. Proszeproszeproszeproszeprosze.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zajebisty.;;*
    Zapraszam na mojego.;D
    http://foreverbewithyou-opowiadanieo1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialne. *,* dawaj szybko następne. :D:D

    OdpowiedzUsuń
  20. Zostałaś przeze mnie nominowana do Versatile Blogger. Więcej dowiesz się na http://opowiadanie-one-direction.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  21. Dodaj jeszcze dziś.;) piszesz zajebiście, genialnie i brak mi więcej słów. <3 dodaj next jeszcze dzisiaj. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zajebiste :D a rozpierdala moment:
    ,,- Ja pierdole weźcie ludzie się pierdolnijcie w łeb i pomyślcie co mówicie! Wam już wszystkim w palmach jebie?!'' - hahaha XD

    OdpowiedzUsuń
  23. kiedy dodasz następną.? ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Mega. Przeczytałam wszystkie rozdziały w 1 dzień ;D;D;D Czekam na dalszy ciąg. .


    AAAAAAAAAAAAAa/!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    P.s. zapraszam do mnie : http://iloveyousomuch-lullaby.blogspot.com/

    Przepraszam za spam ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. nominuję cię do nagrodu The Versatile Blogger.
    więcej info u mnie w zakladce Versatile Blogger.:)
    http://live-while-we-arre-young.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam twój blog. biedny Lou. Tylko nie pisz nigdy czegoś takiego, że zespół się rozpadł, bo mnie już przytłoczył wypadek Nialla. Miałam nie zaspaną noc, bo czytałam twój blog. Ha, ha. A poza tym siedziałam wtedy na twitterze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Mnie to rozwaliło: ,- Ja pierdole weźcie ludzie się pierdolnijcie w łeb i pomyślcie co mówicie! Wam już wszystkim w palmach jebie?!'

    OdpowiedzUsuń
  28. ja nie wiem co odbiło Zaynowi i Liamowi xD

    kingaichliebedich <3

    OdpowiedzUsuń