piątek, 7 września 2012

ROZDZIAŁ 39 CZ.2

- Wiem, wiem, A teraz dobranoc - powiedziałam i zamknęła oczy.
14 LUTEGO, WALENTYNKI
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 5:59. Wstałam i pomaszerowałam do łazienki. Wykonałam poranna toaletę i zjadłam śniadanie. Jak co dzień w dni powszednie poszłam do szkoły.
Właśnie dochodziła 18:00, a w Londynie 17:00, chyli godzina naszych rozmów. Siedziałam przy biurku i próbowałam zrobić prace domową, ale mi się to nie udawało. Z niecierpliwością czekałam, aż na ekranie laptopa pojawi się połączenie od Lilly, lub kogoś innego. Zgłodniałam, więc poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki. Posmarowałam jedna nutellą, druga dżemorem i nalałam sobie soku. Kanapki zaniosłam do pokoju i wróciłam po sok. Byłam w mniejszej połowie drogi do pokoju, gdy usłyszałam odgłos dzwonka ze skaypa. Szybko ruszyłam do pokoju przy czym się oblałam sokiem, ale w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Odebrałam połączenie i wygodnie usiadłam na obrotowym krześle.
ROZMOWA
-Cześć wszystkim – przywitałam się
- Jane, jak miło cię widzieć – powiedział Liam
- No cóż sądzę, że też tak mogę powiedzieć.
- Jak tam, lubią cię w szkole? Dobrze się odżywiasz? Dobrze się uczysz? – zasypywała mnie pytaniami Lilly
- Wszystko dobrze. Ej wiecie, że parę dziewczyn mnie zaczepiło pytając czy jestem dziewczyną Harrego.
- I co im powiedziałaś? – zapytał Zayn
- Że mnie pomyliły. A pro po Harrego, gdzie on jest? – zapytałam
- Zaraz przyjedzie – odparł Lou
- Liam, Niall jak wam się układa z dziewczynami? – zapytałam. Często je tam widywałam ,więc pewnie się polubili.
- Ja chodzę z Julią – pochwalił się Liam
- O to gratulację, a ty Niall na co czekasz? Chcesz, żeby taka dziewczyna jak Jessica ci uciekła? Stary rusz ta swoją irlandzką, farbowaną dupę – powiedziałam.
Nagle mnie olśniło. Miałam deja vu. Ta scena, że rozmawiam z moją paczka z Londynu. Śniło mi się to w ostatnia moja noc w Anglii. Spodziewałam się, że to cos rodzaju przepowiedni i zaraz wydarzy się najgorsze. Z zapartym tchem czekałam, aż u znajomych będzie słychać trzask drzwi i wołanie:
- „Już jestem!”.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, który dochodził z mojego mieszkania.
- Kurde, akurat teraz! – powiedziałam sama do siebie – Zaraz wracam –poinformowałam przyjaciół. Szybkim krokiem przeszłam przez salon i skierowałam się do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam ogromny bukiet czerwonych róż, który zasłaniał ta osobę, która go trzymała.
OCZAMI HARREGO
Są już walentynki. Przyszykowałem dla Jane niespodziankę i przylecę do Polski. Z adresem nie było kłopotu, bo Jane dała nam wszystkim go. Gorsze zadanie to przelecieć i być niezauważonym. Na szczęście już o tym pomyślałem. Zdobyłem blond perukę, która wyglądała bardzo realnie . Po za zmiana koloru włosów zastanawiałem się jak mogę się jeszcze zmienić, aby nikt mnie nie poznał. Były dwie możliwości: dres, albo punk. Postanowiłem wybrać dresa. Znalazłem w szafie stare naciągnięte dresy i czapkę full cap. Postanowiłem tez załatwić sobie soczewki. Fanki potrafią wykorzystać każdy, nawet mały szczegół i mnie przyłapać. Wiec kolor moich soczewek to ciemno brązowe, cos jak oczy Zayna. Na nos jeszcze włożyłem okulary przeciw słoneczne. Wyglądałem jak dziwak. Dres, z blond włosami, ciemnymi brwiami i ciemnymi oczami. No cóż miejmy nadzieję, że mnie nie rozpoznają. Wziąłem bilet, paszport, telefony, walizkę i wyszedłem z pokoju. W salonie siedziała Lilly.
- Aaaaa – zaczęła piszczeć – Złodziej! Włamywacz! – krzyczała.
Zaraz do salonu wpadli: Zayn, Lou i Liam. Lou miał w ręce wałek, Zayn ścierkę, a Liam łyżkę.
- Lilly dzwon na policję – powiedział Zayn
- Ej chłopaki to ja – ściągnąłem okulary
- Niall? – zapytał Lou
- Nie on ma jasne oczy i brwi – powiedział Liam
- Lilly dzwonisz? – zapytał Zayn
- Ej chłopaki, ale to ja Harry w przebraniu. Lubię koty i kocham Jane. – powiedziałem
- Jakoś sztucznie to mówi – zabrała głos Lilly
- Ale to na serio ja, przebrałem się, żeby mnie nie rozpoznali na lotnisku. Lecę zrobić Jane niespodziankę na walentynki. – wyjaśniłem
- Tak to on – przyznał Lou.
OCZAMI JANE
- Czy zastałem Jane? – usłyszałam bardzo mi znany głos.
Łzy napłynęły mi do oczu, oczywiście łzy szczęścia. Nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Zza bukietu wychylił się Hazza.
- Harry! – rzuciłam mu się na szyję. Loczek mocno mnie objął. Poczułam zapach jego perfum. Zaczęłam płakać, ale te wszystkie łzy to były łzy szczęścia, że znowu mogę zobaczyć mojego Harrego.
- Tak bardzo tęskniłam za Tobą – wyszeptałam
- Nawet nie wiesz jak ja za Tobą też – odparł.
Odkleiłam się od niego i złapałam za rękę.
- Wejdź nie stój tak w progu – promieniowałam.
- To dla Ciebie – wręczył mi róże
- Dziękuje, ale nie trzeba było, wystarczyłbyś tylko Ty.
Loczek wolna ręką wziął walizkę i za mną wszedł do mieszkania. Zamknęłam drzwi i znowu mocno przytuliłam Stylesa.
- Nie opuszczaj mnie już nigdy – poprosiłam
- Nie mam takiego zamiaru.
******************
Przełomowy rozdział! Chyba wszyscy na to czekali... Więc tak jak zwykle was przepraszam, miałam ten rozdział dodac wczoraj, ale juz nie miałam siły go pisać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i będzie duzo komentarzy? Tak z... 9?? Miłóego czytania. Pozdrawiam;)


6 komentarzy: