niedziela, 16 grudnia 2012
ROZDZIAŁ 50
Chodziłam w kółko po korytarzu, Harry ciągle krzątał się po górze, szukając czegoś. Gorzej niż Zayn, jeśli tak dalej pójdzie to się spóźnimy.
-Chodź już bo się spóźnimy- zawołałam już z lekka wkurzona
-Idę, telefonu szukam! – usłyszałam krzyk z góry, a następnie jęk bólu, domyśliłam się, ze to Harry uderzył nogą w szafkę. Dobrze mu tak - pomyślałam
- Masz go w salonie! – zawołałam zniecierpliwiona
- Nie mogłaś od razu? – zawołał, po chwili usłyszałam kroki na schodach, zabrał ze stołu przedmiot i udał się do wyjścia.
- A pytałeś? – zapytałam unosząc brew i wychodząc na zewnątrz– Dobra nieważne, chodź bo się spóźnimy.
Po półgodzinnej jeździe w końcu dotarliśmy na miejsce. Gdy byliśmy już na miejscu, usiadłam razem z Harrym w poczekalni. Chwyciłam go mocno za rękę i wtuliłam się w niego mocno. Chłopak odwzajemnił uścisk i zaczął głaskać mnie uspakajająco po plecach. Błam się, czego? Bałam się, że będzie za późno na operację, ze już nic nie da się zrobić, że zostawię Harrego, że przerwę swoje życie w jego najwspanialszym momencie. W tej chwili z gabinetu wyszła pielęgniarka.
- Pani Nowak – powiedziała, następnie wstałam a loczek razem ze mną.
-To ja. - powiedziałam wstając i udając się do gabinetu razem z Harrym.
-Dzień dobry Jane- powiedział lekarz uśmiechając się na mój widok
- Dzień dobry – odparłam, odwzajemniając uśmiech, starszego człowieka. Mimo wieku, był lekarzem, którego bardzo ceniono. Wskazał gabinet obok, do którego udaliśmy się. Wykonałam masę badań przez, które przechodziłam wcześniej.
-Nie możemy teraz przeprowadzić zabiegu. – powiedział poważnie lekarz, spojrzałam zaniepokojona na Harrego, a następnie na lekarza.
-Ale jak to? – zapytałam zszokowana i zaniepokojona jednocześnie
- Musimy poczekać jeszcze te dwa miesiące – powiedział spokojnie
-Ale z jakich przyczyn ten zabieg nie może być wcześniej? – zapytał Harry, on też był zaniepokojony, słyszałam to w jego głosie. Ścisnął mocno moja rękę.
- Ponieważ są pewne zmiany w twoim organizmie, warto trochę poczekać , może ten guz się wchłonie, przepisze ci leki i zobaczymy co będzie dalej – powiedział poważnie z lekkim uśmiechem, który zapewne miał mnie uspokoić, no cóż nie udało mu się, zabrałam recepty, które wypisał pożegnałam się i razem z Harrym wyszłam z gabinetu.
Od razu udaliśmy się do apteki, po potrzebne lekarstwa. Podałam kobiecie recepty, ta zaczęła krzątać się miedzy półkami. Znajdując potrzebne lekarstwa, podeszła do nas, skasowała wszystkie leki po czym pakując je do siatki podała mi je. Zapłaciłam i razem z chłopakiem udaliśmy się do samochodu.
- Jak myślisz dlaczego nie mogę przejść teraz tego zabiegu? – zapytałam, patrząc tępo w szybę samochodu.
- Nie wiem, może po prostu na razie wszystko w porządku i mają nadzieję, ze to cholerstwo się wchłonie. – powiedział uśmiechając się lekko
- Nadzieja matką głupich – żachnęłam się, Harry zjechał niespodziewanie na pobocze, spojrzałam na niego zdezoriętowana, chłopak zatrzymał pojazd, następnie chwycił moją twarz w obie ręce i przyciągną do namiętnego pocałunku. Nie był on mocny ani brutalny, pocałunek pałał namiętnością, uczuciem.
- Posłuchaj mnie, nic się nie stało , rozumiesz? Powinniśmy się cieszyć, że nie pójdziesz po nóż. Te leki Ci pomogą, a jeśli jeszcze raz usłyszę takie bezsensowne gadanie to… nie wiem co, ale coś na pewno. – powiedział, uśmieszniłam się lekko, po moim policzku spłynęła łza, którą starł opuszkiem palca.
-Wiesz mam pomysł – powiedział Harry, spojrzałam na niego zaciekawiona- zrobimy dziś Sobie taką małą imprezkę, tylko dla naszysz przyjaciół, co ty na to?
- Hmm, brzmi doskonale! To dzwoń! – opowiedziałam, już w trochę lepszym humorze.
Harry obdzwonił całe One Direction, wszyscy byli za. Udaliśmy się do sklepu po zakupy. Oczywiście jak dla wojska. Braliśmy głównie pod uwagę Nialla, wiadomo, ze to on pochłonie większość przekąsek. Po udanych zakupach udaliśmy się do samochodu, aby pojechać do domu przygotować wszystko związane z naszą małą imprezką.
~~Niall~~
Opadłem obok niej zmęczony. Wtuliła się we mnie, przyciągnąłem ją do Siebie jeszcze mocniej. Zacząłem przeczesywać jej gęste kasztanowe włosy palcami, przy czym mruczała cicho. To była muzyka dla moich uszu. Była cudowna, cała idealna. Uniosła głowę i pocałowała mnie lekko. Uśmiechnąłem się do niej, odwzajemniła uśmiech.
-Niall, wiesz, że musisz już wychodzić? – powiedziała, kręcąc kółka palcami, na moim nagim torsie.
- Wiem, ale nie chce teraz od ciebie wychodzić. – powiedziałem zgodnie z prawdą
- Ale musisz, pamiętasz? Obiecałeś im, że będziesz. – powiedziała, a jej mina zżędła. Nie chciałem iść, zostawić jej samej.
- Szkoda, że nie możesz iść ze mną. – westchnąłem głęboko, dziewczyna podniosła się szybko i spojrzała na mnie ze strachem.
- Dobrze wiesz, ze nie mogę! Oczywiste, ze zaczęliby coś podejrzewać. – powiedziała szybko, oczywiście, że zaczęliby. Bo co? Nie można powiedzieć, że potkaliśmy się na ulicy?
- Jezu, po prostu powiedzielibyśmy, że spotkaliśmy się na ulicy, przecież nie wpadną na nic innego! – bąknąłem zrezygnowany, zwlekłem się z łóżka i zacząłem szukać swoich bokserek. Po pewnym czasie znalazłem je pod łóżkiem, założyłem na Siebie i szukałem kolejnych części garderoby.
- Niall, proszę cię - powiedziała brązowowłosa, spojrzałem na nią w jej oczach widziałem ból i smutek.
- Eleonor, ja już tak nie mogę, nie tylko ty dopuszczasz się zdrady! Ja też jestem nie porządku w stosunku do Jess, tak samo jak ty w stosunku do Louisa! Myślisz, że mi z tym dobrze?! Nie! Kocham Cię, jak cholera i tylko dlatego to robię. Nie chcę Cię stracić, chce żebyś była przy mnie, bez ukrywania się. Bez okłamywania wszystkich do koła. – mówiłem wolno, a w moich oczach zbierały się łzy, po jej policzku spłynęła łza, zostawiając za Sobą mokry ślad, starłem go opuszkiem palca i pocałowałem ją w czoło.
- Niall, też cię kocham, ale nie chce skrzywdzić Louisa, ani nikogo, Jessica też będzie przez to cierpieć, jest w Tobie zakochana to widać. Ja… nie chcę, nikogo – mówiła, przerywały jej spazmy płaczu, przytuliłem ją mocno do Siebie.
- Posłuchaj, przejdziemy przez to razem, rozumiesz? – szeptałem jej do ucha, dziewczyna przytaknęła ruchem głowy – Teraz muszę iść, bo naprawdę się spóźnię i to bardzo, ale obiecuję Ci, że przyjdę jutro rano, ok.?
- Dlaczego nie dzisiaj? – zapytała, patrząc na mnie nadal zaszklonymi oczami.
- Jest już 8, właśnie zaczęli małą imprezkę i trochę tam posiedzimy, serio chcesz żebym przyszedł do Ciebie o 1 nad ranem, albo nawet 2? - zapytałem z uśmiechem, dziewczyna wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
- Tak, wolę jak budzę się przy Tobie, wiesz? Jak czuję zapach twoich boskich perfum, jak widzę twoje boskie ciało, które tuli mnie do Siebie, więc wolę żebyś budził mnie nawet o 3 w nocy, niż budzić się bez Ciebie. – wyszeptała z rumieńcami na twarzy, uśmiechnąłem się i pocałowałem ją, przelewając w ten pocałunek całe uczucie.
- Dobrze, ale mnie później za to łyżką nie zatnij! – zaśmiałem się, nagle przypomniałem – przecież Lou Ciebie też zapraszał, prawda?
- Tak, ale powiedziałam, że źle się czuje - powiedziała trochę speszona.
- Ech no dobrze. – Ubrałem się, upewniłem, ze wziąłem wszystko podszedłem do Calder, i pocałowałem ją na pożegnanie.
- Pa, masz przyjść! – przypomniała mi, zaśmiałem się
- Pa, kocham Cie! – powiedziałem i wyszedłem z domu dziewczyny
- Ja Ciebie też! – doszedł mnie jej głos, uśmiechnąłem się i zacząłem biec.
Mijałem domy przy ulicy, wybiegłem na drogę, nagle usłyszałem głośny pisk, spojrzałem w tamtą stronę zobaczyłem jasne światło i zapadła ciemność.
Hejo,
Tu znowu Angi!
Kinga kazała przekazać wam, ze żyje jak w średniowieczu, bez Internetu i usycha!
Więc, tak jeśli są jakieś pretensje do rozdziału, to do mnie!
Ja go pisałam ( Kinga dyktowała przez telefon!) wiec wszystkie nie powodzenia to moja wina bo robiłam poprawki na swoje widzi mi się . XD
Niestety nie mam takiego talentu jak Kinga.
Mam nadzieję, ze wam się spodoba!
Aha, ten pomysł z Eleonor też był mój, Kindze się on nie podobał, więc jeśli wam też to piszcie w komentach mogę zmienić xd
[http://1d-words-are-only-words.blogspot.com/] – moje opowiadanie Bromance Ziall XD
Buziaki,
Angi
czwartek, 13 grudnia 2012
Hejo!
Hello,
Tu niestety nie Kinga, ale osoba, którą czci ponad życie i oddaje pokłony - boska Angi!
Mam dla was smutną informację… niestety ten przychlast nie ma Internetu i nie doda prędko rozdziału xd chyba, że przekaże przeze mnie. XD Nie ma neta przez to, że za dużo pornosów naściągała, jej tata znalazł i cóż, biedactwo cierpi! xd
Wiec koniec tej jakże przygnębiającej informacji xd Bay!
Subskrybuj:
Posty (Atom)