sobota, 2 lutego 2013

ROZDZIAŁ 52 CZ.2


- Dziękuję panu – odparła mama Nialla.
- Niech państwo idą już do domu, dziś na pewno się nie wybudzi – poinformował nas i wszedł z powrotem do pomieszczenia.
- Chyba ma racje nie ma dziś po co tu siedzieć wrócimy jutro - powiedział Paul – Idźcie do domów. – wygonił nas.
Jechaliśmy w ciszy. Lilly prowadziła samochód, Harry siedział z przodu, a ja z tyłu.
Zaczęłam rozmyślać. Za niedługo będę się musiała zgłosić do lekarza na kontrole, czy ten guz się wchłania. Wolałam im o tym nie mówić, jeszcze bardziej by się martwili wystarczy już wypadek Nialla. Może ktoś celowo go potrącił? Jakiś psycho fan, albo anty fan? Marzenie „fanów” co go nienawidzili się spełniło… Krzywda stała się mojemu przyjacielowi… Na pewno już na twitterzewrzeje od twittów cieszących się ludzi z takiego nieszczęścia.
Powieki niesamowicie mi się kleiły, jeszcze bardziej byłam wyczerpana i pozbawiona energii przez te leki. Nawet nie wiem kiedy już zasnęłam i śniłam o czasach szkolnych.
„Stałam na korytarzy z Lilly i razem rozmawiałyśmy.
- Jak ci poszedł sprawdzian z fizyki? – zapytałam
- Średnio, a tobie? – odparła
- Też. Słyszałaś, że One Direction mają nagrywać nową płytę? – powiedziałam podekscytowana
- Co ty mówisz? Serio? O mój Boże! Jest! – rozdarła się na cały korytarz. Spojrzenia paru ludzi na nas spoczęły. Z drzwi do WC wyłonił się Tom. Chłopak, który zawsze mi się podobał, ale wiedziałam, że do mnie nigdy nie zagada, a ja byłam za bardzo nieśmiała. Tom podszedł do swojej dziewczyny i ją objął w pasie. Ja smutno westchnęłam.
- Dlaczego do niego nie zagadasz? – zapytała dziewczyna
- Porypało cię? On ma dziewczynę, a z resztą ktoś taki jak on nigdy na mnie nie spojrzy – odparłam
- Jak nie zagadasz to się nigdy nie dowiesz – powiedziała
- Łatwo ci mówić, a ty co? Jak spotkasz Zayna też mu powiesz, żeby cie zaprosił na randkę? – zapytałam z sarkazmem
- Nie, to on mnie zaprosi gdy mnie ujrzy, tak działa mój urok osobisty, na wszystkich boskich facetów.
- Tak? To podejdź do Toma, proszę bardzo skoro masz swój urok osobisty nie powinien ci odmówić. – odpowiedziałam
- Pfff to dla mnie pestka – poprawiła włosy i odważnym krokiem zbliżała się do Toma. Jednak z każdym krokiem zwalniała, a ja zaczęłam się coraz głośniej śmiać. W końcu całkowicie się zatrzymała i obróciła się na pięcie w moim kierunku. Wróciła na swoje poprzednie miejsce i powiedziała:
- No wiesz, przy dziewczynie tak nie wypada.
- Przyznaj się stchórzyłaś – zaśmiałam się
- Co? Ja? Wiesz ten biedny plastik ma plastikowe serce i jak jej to plastikowe serce się złamie to potem tego nie skleisz, nawet kropelka nie pomoże. – chwyciła się za serce, ale po chwili śmiałyśmy się w niebogłosy.
- To kiedy idziemy na ten koncert naszych mężów? Nie możemy ich dłużej trzymać w niepewności jak wyglądają ich żony czyż nie? – zapytałam
- Czytałam na necie, że koncert ma być w dniu… no tym… no kurde zapomniałam. – podrapała się po głowie
- Jak można zapomnieć tak ważną informacje? No jak?!”
Poczułam jak czyjaś ręka mnie oplątuje. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam, że jestem niesiona do domu. Obróciłam głowę, aby się upewnić czy to Hazza mnie niesie, ale to już wiedziałam, bo czułam jego charakterystyczne perfumy. Wtuliłam w niego głowę, ale już nie zamknęłam oczu. Styles otworzył drzwi i wszedł ze mną do środka. Zaczął się kierować w stronę schodów.
- Nie śpię kochanie, nie musisz mnie zanosić na górę , jeszcze coś zjemy. – wychrypiałam
- Jesteś głodna? Już ci cos zrobię – powiedział kładąc mnie delikatnie na sofie.
Byłam totalnie wyczerpana. Nie wiem po czym. Może po lekach? Albo tej imprezie? No właśnie, a propo imprezy rano będzie trzeba posprzątać ten cały syf i gnój. Harry wyszedł z kuchni z talerzem kanapek i dwiema szklankami. Odsunęłam paczki chipsów ze stolika robiąc miejsce na szklanki i talerz. Styles położył naczynia i zaczęliśmy jeść.
- Nie wiem dlaczego, ale przeczuwałam, że cos się stanie – powiedziałam gryząc kęsa kanapki
- Kto by pomyślał, że coś takiego się stanie. Musimy odwołać wszystkie wywiady i trasę. A ty jak się czujesz? – zapytał
- Jak go zobaczyłam na tym stole…
- Chodzi mi o twój stan zdrowia kotku – dodał
- Nie chciałam ci mówić, żeby cię jeszcze nie martwić, ale przez te leki włosy mi wypadają, paznokcie się łamią jak nigdy i strasznie zmęczona jestem. – powiedziałam.
Chłopak odłożył kanapkę na talerz, ujął moją twarz w dłonie i popatrzył prosto w oczy.
- Jane, musisz mówić mi o wszystkim. Nie może być tak, że coś przede mną zatajasz dobrze? Nawet jeśli to będzie głupi ból zęba.
- Dobrze kochanie. Przepraszam. – przytuliłam się do niego. – No dojedzmy te kanapki i chodźmy spać.
Loczek z powrotem chwycił swoją kanapkę i puścił do mnie oczko. Ja też kończyłam pierwszą kanapkę. Naglę poczułam jakiś dziwny niesmak w ustach.
-Harry?
- Tak?
- Czy coś z tego jedzenia nie jest przypadkiem zepsute? – zapytałam krzywiąc się
- Nie. Ja też jem i wszystko jest dobre – odparł.
Szybko zerwałam się z miejsca i pobiegłam do łazienki. Znowu litania do sedesu. Ile można? Mój żołądek znowu był pusty.
- Musimy się zapytać, lekarza czy te leki mają jakeś skutki uboczne – powiedział Harry kiedy wychodziłam z łazienki.
- No będziemy musieli – odparłam cicho i skierowałam się w kierunku schodów. Nawet nie miałam siły na prysznic tylko od razu położyłam się spać.
NASTĘPNEGO DNIA
Obudziłam się dość wcześnie, a tak dokładniej o 7:30. Nie chciało już mi się spać więc po cichu wstałam, aby nie obudzić loczka. Poszłam do łazienki się wykąpać. Czysta już zawinęłam się w ręcznik i zaczęłam rozczesywać włosy, których znowu sporą część straciłam. Wyszłam z pomieszczenia i wzięłam czystą bieliznę, stare dresy i t-shirt. Z powrotem weszłam do łazienki i zaczęłam się ubierać. Spostrzegłam, że trochę mi się przytyło. Też pewnie od tych tabletek. Już chyba bym wolała tą całą operację niż leki, przez, które wypadają mi włosy, paznokcie mi się łamią, wymiotuję i grubnę. Wyszłam z łazienki i na palcach przeszłam przez pokój. W kuchni nafaszerowałam się tabletkami, które mały być na czczo. Zjadłam tylko jedną kanapkę, bo z resztą śniadania wolałam poczekać na mojego chłopaka. Zabrałam się za sprzątanie. Z półek powyciągałam czarne worki na śmieci, miotły i jakieś środki czyszczące. Puszki z piw, kartony i butelki z soków, opakowania po chipsach, ciastkach wszystko lądowało w worku. W końcu śmieci były ogarnięte. Nie wiedziałam tylko co zrobić z jedzeniem. Tak normalnie to by wpadł do nas Nialler i wszystko wbałamucił jak leci, ale on teraz walczy o życie. Postanowiłam, że otwarte słodycze wyrzucę, a te zamknięte po prostu schowam. Wszystko już było nawet ogarnięte, wręcz można powiedzieć, że dom lśnił.
Poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Postanowiłam, że przyrządzę jajecznicę. Wbiłam na patelnię 6 jajek. Usłyszałam szelest wydobywający się od strony wejścia do pomieszczenia. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
- Dzień dobry kocie – uśmiechnęłam się
- Cześć kochanie – odparł całując mnie w usta – Wcześnie dziś wstałaś i wszystko posprzątałaś. Dlaczego nie zaczekałaś na mnie? Pomógłbym ci.
- Nie mogłam już zasnąć, a to nie był, aż tak duży bałagan – odparłam mieszając potrawę
- Aż tak duży? Kochanie proszę cię, tu był jeden wielki chlew – odparł śmiejąc się
- No może trochę, a teraz siadaj śpiochu do stołu – pocałowałam go w policzek
- Raz m się zdarzyło spać dłużej od ciebie – usiadł przy stole
- Raz? Hazzuś nie raz musiałam cię budzić butelką wody – położyłam talerze na stole
- To nie było przyjemne – strzelił focha
- Ale zabawne – roześmiałam się przypominając sobie reakcję loczka gdy mu zrobiłam wodną pobudkę.
- Dobra, dobra. Jedź i pojedziemy do Nialla do szpitala.- odparł.
****************
Hej laski! (nie wiem czy to jakiś chłopak czyta) Jak tam? Mam nadzieję, że z tego rozdziału będziecie zadowolone, pisałam go i w między czasie grałam w taką grę co sie kurczaki zabija, tylko do tego teraz nadaje sie mój komp. Ja już niestety nie mam ferii, ale da sie przeżyć;) Wiec nie będę sie zbytnio rozpisywać, i was nie będę zamęczać. No to miłego czytania;D





28 komentarzy:

  1. Yeeeaaaahhh!!!!No wreszcie nowy rozdział,warto było czekać :D
    Świetny jest.Czyżby Jane była w ciąży?Oby ani jej ani Naillowi nic nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże nawet nie wiesz jak długo czekałam na ten rozdział i cieszę że znowu zaczynasz pisać ale proszę dodawaj gdy tylko masz trochę czasu a rozdział genialny *_* :33333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajeebisty.! Ale jestem zła bo za rzadko piszesz :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Noo na reszcie się doczekałam! Świetny rozdział:) Czekam na następny i mam nadzieję że długo nie będę musiała czekać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuuuudny rozdził. :D Jak przeczytałam, że Jane wymiotuje to od razu . Oczywiście jak to ja zaczęłam sobie wyobrażać co się stanie dalej XD
    +Pozdrawiam i czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty.;** Pisz pisz i jeszcze raz pisz. Baardzo podoba mi się twój blog on należy do najlepszych.;*

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER!!!!!!Czekam na następny z niecierpliwością!!!!!!!!!POZDRAWIAM I ŻYCZĘ DUŻO WENY

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski blog ;*
    Już nie mogę się doczekać następnych ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny ! *-* Czekam na kolejny ! ^^Zapraszam do mnie i liczę na komentarz. ;* http://more-than-what-i-feel.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział! Czekam na następny! Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski ... czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  12. mi się wydaje, że Jane jest w ciąży o.O
    Czekam na następny i zapraszam do mnie ---> http://uliczni-muzycy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. W ciąży na pewno jest. :D
    Dawaj kolejny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej !Nominowałam cię do The Versatile Blogger :D
    Szczególy na moim profilu!:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem czemu ale Jane umrze bo ja będzie w ciąży (mam takie przeczucie) i od tych tabletek może stać się coś dziecku lub jej.Ale to tylko moje zdane i napewno tak nie będzie!
    Zapraszam do siebie dopiero zaczynam są bohaterowie i zaraz chyba zacznę pisac prolog!
    http://dreams-do-not-even-dreamed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie piszesz i tak samo mam przeczucie że Jane będzie w ciąży :D . Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i zapraszam do mnie w wolnej chwili : http://onedirectionremember.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. super rozdział (jak zawsze) mam nadzieje ze 'mojemu' Horankowi sie nic nie stanie <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Uuuuuu będzie małe Hazziątko? :333 haha xD
    Rozdział zresztą jak zawsze idealny, ale mam pewne zażalenia do ciebie, mianowicie za rzadko piszesz, a ja tu umieram z ciekawości, jak przez ciebie zdechnę to gwarantowane masz straszenie po nocach, Just saying :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudne :**
    Nominowałam cię do Libster Award <33
    Pytania na:http://miloscjestmagia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny blog i rozdział *.* wpadnij do mnie . Dopiero zaczynam ^^
    http://onedreamonedirection69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Boskie *.* Kocham twojego bloga :*
    W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://is-one-way-or-another.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Dodawaj, proszę, częściej rozdziały. Tak mnie wciągnęła fabuła (chyba nie tylko mnie zresztą ;D) że ojeju! Świetny blog. :>

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział ;) Coś mi się wydaje, że będzie małe Hazziątko ;)
    Zapraszam do mnie : be-happy-with-you.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super rozdział , masz talent ! ;) ;***

    OdpowiedzUsuń
  25. biedna Jane..

    kingailoveyou <3

    OdpowiedzUsuń
  26. POLECAM -----> http://zycie-z-wariatami-z-one-direction.blogspot.com/search?updated-min=2013-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2014-01-01T00:00:00-08:00&max-results=15

    OdpowiedzUsuń